oto ściana z róż na naszym tarasie
to widok po otwarciu okna łazienkowego
Leje ale też jest ciepło, sołłłł wszystko kwitnie.
*
Choć belfrem nie jestem od lat,
(owszem jestem pedagogiem i pracuję w placówkach ale
przede wszystkim zarządzam sztuką))))
to jednak rok kalendarzowy tnę po szkolnemu, czyli od września do czerwca.taki mam feler.
Nagle moje JA postanowiło się zbiesić i wykończyć mnie przy końcówce,
(tuż przed końcem mordęgi teatralno-pedagogiczno-organizacyjnej)
Jadę na oparach... i nie śpię. no nie śpię. budzi mnie jakiś gnom złośliwy
o dwie, trzy godziny za wcześnie. dlaczego się pytam się?
tak sobie myślę, że to poziom kortyzolu podskoczył się niebezpiecznie.
byłabym już zachwycona i w ogóle wyluzowana, taki mały spinek spektaklowy jedynie
by mi pozostał na jutro, ALE przecież na Maltę lecimy
LE CI MY samolotem (!!!) ponad trzy godziny.
Podświadomość mnie szarpie w takim razie. szarpie i podsuwa myśli od których włosy dęba stają
i napierdalają kopytami o glebę, ryją mi podświadomość strachem ...paniką
i narastającym przerażeniem. JA NIE CHCĘ LECIEĆ.
*
Nie, lekcji już nie prowadzę.
Uczniowie dobrnęli do ostatniego, ulubionego etapu pod tytułem róbta co chceta.
rozmawiają, grają, zajmują ich sprawy ważniejsze i jest spokojnie,
chyba też jadą na oparach. abo oglądają Trolle. ja napierdalam papiery.
podpierając się nosem. robię absurdalne sprawozdania, uzupełniam edziennik.
zaraz idę w pola obniżyć ten poziom kortyzolu. to jedyny sposób, żeby nie wpaść w alkoholizm
i ratować dietę.
**
a wczoraj było fajnie.
siedzieliśmy w naszej teatralnej kuchni z pizzą, ciastem, lodami
schłodzonym pyfkiem do nocy ciemnej, pomimo dzisiejszych obowiązków
i było tak przyjemnie, że pomyślałam znów o zarzuceniu nauczania,
bo wtedy takie lajtowe życie nade wszystko artystyczne by mi tylko zostało
i pasowało...ale ja się znam. tyrała bym za darmo?
Może jednak bym miała czas na artystyczne projekty. za kasę ofkorssss
(Cały czas mam pałer. i chcę się skupić na malowaniu i lepieniu ).
Ty urodziłaś się do tego, urodziłaś się reżyserem, usłyszałam.
i pełna zgoda. marnujesz się tu. pod każdym względem. słyszę od lat.
Nie chcę tak myśleć. bo to prosta droga do zgorzknienia i zarozumialstwa. oraz mizogina
i pogardy, która nawet uzasadniona bywa trucizną dla duszy.
A potem przychodzi koniec roku i perspektywa się nagle zmienia.
03. koniec roku.
Napiszę później, gdy przestanę szlochać. się wzruszać.
ps
Tymczasem byłam u fryzjera ( i na długie włosy muszę trochę dłużej poczekać).
oraz u fryzjera jak w maglu i się nasłuchałam i nadowiadywałam, że ho ho.
jedna taka powinna spłonąć a w każdym razie jej uszy nawet odpaść, bo w ostatnich dniach
jakoś tak wszyscy na nią napierdalają. co za ludzie.
02.
Ogarniam wyjazd,
piszę kolejne znikające(!!!) linijki tekstu.
Ciuchy wywalone na łóżko w sypialni, nowa(!) kosmetyczka zapakowana po brzegi,
te wyjazdy, to zawsze dobry powód do nabycia nowych drobiazgów, nieodzownych ofkors,
składających się w kosmiczną całość o konkretnym ciężarze gatunkowym
(ojapierdzieleę znów wydałam w pipkasy na niezbędnerzeczy offkorssss).
Jak ja kocham Róże!
OdpowiedzUsuńSamolotem boję się też. W końcu się odważyłam dwa i pół roku temu, bo w Londynie NG była wystawa dzieł późnego Rembrandta i stwierdziłam, że muszę zaryzykować. Przed lotem naćpałam się - zjadłam tabletkę przeciwlękową. Pięknie było :)
a ja miałam ambiwalentny stosunek do tej róży ale teraz nie żałuję.
Usuńoraz próbowałam już wszystkiego, żeby ogarnąć panikę...nie pomaga.
Lotem się nie martw, usiądziesz, poczytasz i wylądujesz :) reszta jest zmienna, więc się uśmiechnij i myśl o wakacjach :)
OdpowiedzUsuńpoczytasz? Margo nie jestem w stanie poczytać...gonitwa myśli i panika wraz z oderwaniem sie od ziemi jest obezwładniająca. ale dam radę, bo co nie mam wyboru.
UsuńPoczytasz poczytasz, z nudów :) jeżeli to Twój pierwszy raz, to naturalne, ale skoro zdecydowałaś się na lot, nie panikuj w sobie, bo jeszcze udzieli się innym.
UsuńLatanie jest przyjemne, serio. Przekonasz się :)
Margo latam od dwudziestu lat prawie co roku...dwa loty w tamte i z powrotem głównie Europa najdalej Azja Mniejsza...i jest coraz gorzej z roku na rok a do tego doszedł terroryzm...kuźwa.
UsuńWszystkiego już próbowałam, picia, tabletek...nic nie pomaga.
I mimo wszystko nadal latanie jest najbezpieczniejsze :) uściski ciepłe. Dopiero wróciłam z mojego latania i nawet przez chwilę nie czułam zagrożenia. Nie pakuj sobie tego do głowy.
Usuńok )) w takim razie się upiję;)
Usuńtylko na wesoło :)
UsuńJak mus to mus, wez suche majtki na zmiane :) No przepraszam, nie chcialam tak brutalnie!!!!!
OdpowiedzUsuńJa jeszcze w moim dlugim zyciu nigdy nie lecialam, wiec moj strach bylby chyba wiekszy i pewnie bym pampersa profilaktycznie wlozyla :) :) :)
raczej se wezmę spadochron ;)
Usuńale tobie się może spodobać, dla mnie nie jest normalne, żeby takie coś jak samolot latało ...
i przykład z bąkiem mnie nie przekonuje.
Nieanwidzę latać - róże kocham ale te z pełnymi środkami , te "wyłupiaste" z pustymi środkami nie psują
OdpowiedzUsuńwyłupiaste achacha )))))
UsuńAle masz widoki okienne, cudo!
OdpowiedzUsuńA przypomnialas mi, ze musze kupic plazowe pareo, albo inna chuste tego typu, co by sie w nia zamotac zamiast ciuchów w drodze na plazowanie, tudziez na spacery po plazy, bo w samym bikini to bym za duzy postrach wsród gawiedzi chyba siala, wole w pareo jednak :)
plazowe pareo owszem i ja muszę, choć używam zwykłej bawełnianej koszulki zakrywającej doopsko zazwyczaj ))
Usuń