piątek, 23 września 2022

Nie ma kota...i tak dalej.

Pergamon, muzeum w Berlinie.

 Znaczy Naczelnik wyjechał na dłużej. do pracy. A ja mam wolne wieczory z filmem, bez wyrywania sobie pilota. I korzystając ze słonecznej pogody ogarniam śliwki i aronie od sąsiada. wieszam duże gabaryty na sznurach w ogrodzie. Fotowoltaika zapiernicza, to i prania i gotowania poza drugą taryfą idą, jak burza.  a jutro koleżanki na ploty i wino przybędą. Te intymne wywlekania domowe, tytułem wstępu zapodałam. ku pamięci.

Niusy z tutejszego bagna: kaczyńskie helikopterem przylatują na Mazury, do posiadłości pobudowanej na szlaku Wielkich Jezior, w ścisłym rezerwacie i przekopali nielegalnie kanał od jeziora do posiadłości...za to grozi rok odsiadki, tymczasem w kraju tutejszym prokuratura umorzyła sprawę. Mam nadzieję, że takie historię nie ulegną przedawnieniu. i kaczyńskie pójdą siedzieć. Całą rodziną.

 Są miasta i muzea do których wracam cyklicznie. Berlin okazał się być najpiękniejszy w październiku. Festiwal świateł.  i przepiękna jesień zrobiły swoje. Poza tym Poczdam, pałac Sanssoucii, moc pałaców i parków jesienią, zauroczyły mnie. 


ministerstwo śmiesznych nakryć głowy



mistrzyni min najczęściej nieefektownie wyglądających




zdjęcia robiłam aparatem foto, próbowałam nawet panoramiczne...

Miektóre typy piszą, że miarą człowieczej kultury, jest bywanie w muzeach, no to ja jestem wchuj kulturalna )))) tymczasem są muzea i Muzea. Są takie, gdzie nadal szura się kapciami nuuudne i dla koneserów po pięćdziesiątce. Kraj tutejszy w nie obfituje.  We świecie dominuje trynd muzea interaktywne. Pierwszym w którym byłam z moimi studentami, było muzeum blisko wału Hadriana na pograniczu angielsko-szkockim, podczas naszej bytności w Anglii, a dokładnie Carlisle. Oraz są Muzea takie, jak na przykład w Groningen, (Holandia)które zrobiło na mnie wielkie wrażenie, podczas pobytu i prowadzenia zajęć teatralnych ze studentami aktorstwa. Muzeum częściowo pod wodą. ..Oglądaliśmy projekt, który ocierał się o pornografię...bo to muzeum sztuki współczesnej.no Sztos.no tutejszym muzealnikom niektórym kapcie by spadły z wrażenia )))))))

zdjęcie z internetów. bo ja mam w albumie ))

24 komentarze:

  1. Bardzo mi się podobała wizyta w Polinie, tak z polskiego podwórka. U nas byłam w Muzeum Sztuki Regionu, trafiłam na przewodnika pasjonata, ,ktory z rąk mnie nie chciał wypuścić, miałam go tylko dla siebie przez pół dnia😀
    A od najbliższej nawet osoby trza czasem odpocząć. My przedwczoraj byliśmy na koncercie Stinga w Sarajewie, było poprawnie, aczkolwiek śpiewanie piosenki Russians o tym, że Rosjanie też kochają swoje dzieci , wywołuje reakcje zależne od położenia geograficznego, bo on teraz podobno na wszystkich koncertach to śpiewa. I nagle zapanowała ekstazą z okrzykami: Boże, spasi Putina! Czy o to chodzilo Stingowi- nie wiem. Roger Waters tez zaliczył dziwna wypowiedź na temat wojny.

    OdpowiedzUsuń
  2. a widzisz, bo ja akurat w Polin nie byłam. To jeszcze przede mną, może przy następnej wizycie zamiast teatru only i imprezowania po knajpach z przyjaciółmi, wygospodaruję czas. Centrum Nauki Kopernik(choć to nie muzeum) i Muzeum Powstania Warszawskiego są na miarę naszych czasów i dzieci i młodzieży. No raczej nie o to Stingowi chodziło na pewno...ale koncertu zazdroszczę mimo wszystko. Ostatnio byłam na Watrboysach tu koło domu :-))) bo my mamy tak dobrze, że do nas przyjeżdżają, w koncu Pan Sting też przyjedzie )))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. cztery... koty są cztery, bo pytałaś kiedyś, może nie pamiętasz, ale ja pamiętam i to wystarczy... skoro wiem, jak było, to po co mnie cudze pamiętanie?...p.
    jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pamiętam doskonale. Cztery koty, to ...całkiem sporo :-P najwięcej miałam trzy. Teraz mam dwa. Ale i cztery by mi nie przeszkadzały. Uwielbiam koty. już po wakacjach?

      Usuń
    2. bywało i osiem w porywach, choć czasem był tylko jeden, ale zawsze jakiś musi być, bo dom bez kota to głupota, a ja mam pierdolca na punkcie kotów, nieuleczalnego zresztą, bo wcale nie chcę tego leczyć i kompletnie nie rozumiem, co mają wakacje do tego, ale nie muszę...
      dokładnie obecna ekipa jest taka:
      - trzy eurokoty i jeden maine coon...
      - jedna dziewczyna i trzech chłopaków... to akurat nietypowe historycznie, bo zwykle zawsze był babiniec, z jednym kocurnikiem tylko, ale obecnie tak właśnie się porobiło... czy ja się przypadkiem nie rozgaduję?... akurat to też wchodzi w skład pierdolca... chcesz mi, dość małomównemu w sumie, rozwiązać język, to zacznij coś o kotach... nie ma takiej opcji, abym się wtedy zamknął...
      - dwa czarne, jeden szaro-biały i jeden srebrny...
      ale spokojnie, bez paniki, to są wciąż tylko cztery koty...
      maine coona mamy pierwszy raz, zaiste kawał kota plus drugie tyle kłaków, skoro o medytacji była kiedyś mowa, to dzięki niemu odkryłem nową jej technikę: siadasz w fotelu, zwierza na kolana, szczotka /taka kocia, specjalna/ w garść i się medytuje dynamicznie, a pomruk przy okazji jest taki, jak na paradzie ruskich traktorów...

      Usuń
    3. o wakacje zapytałam, bo nie było Pana u Pana, gdy się dyskurs rozkręcał ))))) ale w sumie, to nie musiały być wakacje. Nie znamy się za dobrze.

      Usuń
    4. jak mnie nie ma, to zazwyczaj jestem wyjechana. ale nawet wyjechana na wakacje, festiwale teatralne, do przyjaciół... staram się coś pisać. No dobra to teraz koty. Otóż pierdolca rozumiem. Sama uwielbiam ale bez szczególnego pierdolca. Mieszkamy na wsi więc zawsze się znajdzie kot do przygarnięcia i kochania. moje koty są wychodzące, spotyka je czasami smutny los i potem sobie przysięgam, że nigdy więcej...ech nie da się nie kochać kotów.Mainecooona zawsze chciałam mieć ale one z hodowli za pieniążki, a ja jestem wrogiem hodowli i za pieniążki więc nie mam. i mieć nie będę.

      Usuń
    5. aha... bo mnie się kropka znikła między "koty" i "już", światło tak padło...
      nie wiem, czy "wakacje" to odpowiednie słowo w całokształcie sytuacji, choć sam (realny) wyjazd, bardzo fajny zresztą, zaiste można pod ten schemat jakoś tam podpiąć... ale mimo przyjazdu to nadal jestem "wakacyjny" (od blogowiska), jakoś czasochęci nie ma... tylko ten wyjątek z Tobą zrobiłem, bo pytanie było o koty, to odpowiedziałem, choć z opóźnieniem...
      maine coon trafił do nas niedawno, został przejęty od kogoś, kto teraz nie może fizycznie się nim zajmować, a jak będzie mógł, to i tak nie oddamy, bo gość nie ma kompetencji do catingu... jakieś papiery podobno ten kot ma, ale nam do niczego niepotrzebne, wystawiać go nie planujemy... u nas ma tylko książeczkę zdrowia nowo założoną: szczepienia, odrobaczania, takie tam rutynowe sprawy różne, bo generalnie kocisko jest zdrowe jak zdrowe kocisko... jak się pojawił na obiekcie, to od sąsiadów kuna się wyprowadziła, co koczowała u nich kilka lat... trochę relacje z resztą kotów są do dopracowania, bo choć z młodym się już kolegują, to czarne nie bardzo mają na to ochotę, ale to się dotrze...
      co do kotów i psiaków rasowych to mam niejasny stosunek, bo wiele ras nie powinno wcale zaistnieć, ale istniejące już osobniki to raczej osobna sprawa, to są tak samo kochane zwierzaki, jak te nierasowe... jednak z pewnością jestem wrogiem "fabryk", czyli oficjalnie "pseudohodowla" się na to mówi, do ludzi tym się zajmujących mam taki stosunek jak do gwałcicieli i (praktykujących) pedofili... co innego legalna, profesjonalna hodowla, którą prowadzi ktoś, kto kocha zwierzaki, choć być może trochę inaczej, niż ja...
      problem "wychodzącości" kota to od roku nie mój problem, bo na tej wiosce, gdzie wyjechałem z Wawy nie ma prawie wcale ruchu aut, jedyne realne zagrożenie to spotkanie z lisem w nocy, ale szansa na to jest niewielka, mimo to jednak lepiej się czuję, gdy koty nie łazęgują za bardzo w środku tej nocy... każde zresztą ma swoje zwyczaje: jeden na przykład mimo sporego terenu najchętniej piecuchuje w domu, bo 9 lat mieszkał w dwóch pokojach z kuchnią na drugim piętrze kamienicy zanim trafił do nas w spadku... a z kolei ten maine coon samym wyglądem, rozmiarami odstrasza, więc lis mu nie podskoczy, poza tym kocurnisko otrzaskane w bojach, gdy był przy poprzednim opiekunie...

      Usuń
    6. Pierwszy mój kot zginął pod kołami pod samym domem zaraz po przeprowadzce z miasta. Rudy, najpiękniejszy zaledwie dwuletni. Rozpoczęłam walke o leżące policjanty. Jeszcze zginął kot sąsiada, też młody zanim położyli progi zwalniające. Kolejne koty umierały od trutki na myszy i powiem ci że ta druga śmierć jest dużo gorsza. Zwierzę bardzo cierpi bo rozpada mu się wątroba i nie ma szans na przeżycie...dziś bym uśpiła wiedząc, żeby uciąć cierpienie. Ludzie rozkładają te kurewskie trutki koty zjadają myszy...w pozostałych kwestiach się z Tobą zgadzam. Nie wszyscy powinni mieć koty i psy zwłaszcza. Dla mnie każda hodowla jest nieporozumieniem.

      Usuń
    7. Akurat w sąsiedniej wiosce jest hodowla kotów właśnie mainecoonow i egipskich. Ludzie dbają i leczą i karmią i głaszczą i niby kochają aleeee byłam tam. I widziałam, że te koty siedzą w odosobnieniu, bo wirusy, nie są wypuszczane bo wirusy...i muszą się sprzedać . No i kotki przeznaczone do rodzenia rok w rok. No nikt mnie kurwa nie przekona, że ci ludzie kochają zwierzęta.

      Usuń
    8. inna sprawa, że jak naprawdę wygląda taka profesjonalna, rejestrowana hodowla kotów /akurat persy/ widziałem tylko raz, jeden przykład: ludzie mieli spory teren, do tego skotyfikowany jak należy, można by rzec, że sporo luzu miały te koty... ale jak wspomniałem, ja w ogóle mam pewien problem z rasowymi kotami, szczególnie te długowłose i zerowłose, bo kłóci mi się to z "ideą" kota - symbionta, ale niezależnego, a w tym przypadku tak nie jest, choćby to czesanie... co prawda ja to lubię, nasz maine coon też to lubi, ale coś w tym wszystkim jest odrobinę nie tak.. europa nie czeszesz, bo po kiego?... ale długowłosy nie umie tak zadbać o siebie i po jakimś czasie te kołtuny, dredy go załatwią, kot to nie leniwiec, który cały ekosystem ma na sobie i ma się świetnie...

      Usuń
    9. oraz koty które są wyhodowane na wersję rodzinną, można je zagłaskać, i nie drapią...koty które dają ze sobą robić co się chce ?? to dopiero się kłóci z ideą kota.

      Usuń
    10. też dobry przykład, rasy "kot poduszka" /np. ragdoll/... z innej beczki to takie odmiany persów płaskonose, które permanentnie chorują na układ oddechowy... to wszystko jest wspomniany temat: "rasy, które nie powinny powstać"...
      kupić takiego nigdy nie kupię...
      ALE...
      jak znajdę takiego sierotę na wycieraczce, to albo sam przysposobię, albo stanę na rzęsach, żeby mu ogarnąć dom, bo to już jest kot, który jest, istnieje, funkcjonuje...
      tu nie ma żadnej sprzeczności, żadnej schizofrenii...

      Usuń
    11. no jasne, że każą sierotę kocią trzeba przyjąć i się zaopiekować. i nie pierdzieć, że pers, czy inny. wiesz ja nawet ras kocich nie ogarniam, bo mnie to nie kręci zupełnie.

      Usuń
    12. PKanalio i t. mam 5 kocich córek. Mam 2 persówny - nie chorują na układ oddechowy: 1 kupiona na allegro lata temu, 1 z syfnej hodowli. 1 maine coon - kiepsko sprawowała się w hodowli, czyli mało rodziła. No i 2 adoptowane tzw. eurpejskie.

      Usuń
    13. Hodowle to przedsiębiorstwa rozrodowe. Nie kochają aż tak. Dbają, bo muszą, bo z tego są pieniądze. Bez sentymentów pozbywają się tych tzw. nie rokujących.

      Usuń
  4. Teatru, ty moja krew jesteś, o czm wnoszę z Twoich komentarzy na innych blogach. Teraz będę Cię bliżej poznawać :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frau Be ja ciebie czytam od dłuższego czasu ale nie komentuję ))))))) jeszcze.

      Usuń
    2. A ja Cię szukałam. Przez komentarz nie wejdę, bo profil ściśle tajny i dopiero w linakch na cudzych blogach Cię znalazłam.

      Usuń
    3. Ach i jeszcze dodam że mi miło bardzo

      Usuń
  5. O, nawet som rybki:)

    Ostatnie zdjęcie a raczej budynek, Wow!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rybki obowiązkowo są. A budynek muzeum rewelacja i w środku też warty zobaczenia. Polecam, bo wiem, że podróżujesz ) pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. a rybki som, bo to nie Pergamon tylko Muzeum historii Naturalnej. też sztos. polecam.

      Usuń
    3. Lubieję coś tam zobaczyć:)

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....