środa, 2 listopada 2022

Komu to potrzebne?

 Mieszają się odczucia, pamiętniczki i tematy społeczne na tym moim blogu. Zastanawiam się czy to dobrze? czy to nie za dużo. no ale ja mam problem z tym, że za dużo. że kilka srok za ogon. że emocjonalnie. że akcja, reakcja. 

Wczoraj było domowo i spacerowo w pięknym bukowym lesie nieopodal. Piesa Ciri oszalała ze szczęścia i nawet wlazła do rzeki. Bo my tu mamy całkiem przyjemny i ładny zakątek: lasy, rzeka, jeziora i morze na wyciągnięcie ręki. Nie mogę narzekać. Rozlaliśmy wiśniówkę i pigwówkę do butelek a teraz się zabieramy za pigwy tegoroczne. I za soki z aronii już przemrożonej. Po spacerze w piękny słoneczny dzień, spędziliśmy przyjemny wieczór z filmem. dynią pieczoną i winem.

Rozumiem, że ludzie mają w chuj wolnego czasu, i że gównowojenkami budują swoje relacje międzyludzkie oraz stymulują adrenalinę i kortyzol. Ja się muszę oszczędzać, więc aktualnie uprawiam politykę:jedną nóżką. Nie wycofuje się z komentowania tego wszystkiego, jednakowoż. a emocji zwyczajnie nie odetnę, choć się bardzo staram.

Być jaka? staram się Być w chuj asertywna.  i chlam olejki na wyciszenie i medytuje.

Szkoła, no cóż robię co chcę. ile chcę i jak chcę. W zasadzie nikt mnie nie prześladuje. ani za poglądy, ani za ateizm. Zwłaszcza za prowadzenie lekcji. Robię to zawsze najlepiej i z zaangażowaniem. Jest dobrze. Nie ma co. Dyrekcja wporzo, koleżanki wporzo. Nikt mnie nigdy nie wywalił z roboty, nie sponiewierał i nie dał koncertowego kopa. NIGDY. Wręcz przeciwnie. Nie mam co narzekać w zasadzie. Nie ma we mnie zalegających pokładów wkurwa. Pracuję w mieście, nie na zapyziałej wsi, przecież. Dzieciaki mam fajne, jak zawsze. jak na wszystkich poziomach. Dostałam wszystkie możliwe nagrody, [w tym dwa razy ministra niestety edukacji a powinnam Kultury]. To ja sama robię sobie najbardziej pod górkę: nie mój ci ten cyrk, tak do końca, bo nie moje to małpy.

Dlaczego ja się tak zżymałam?  Robię swoje. Mowy nie ma o żadnym wypaleniu, skoro pięć bitych godzin cięgiem napierdalam, jak nakręcona na tych lekcjach. skoro studenci słuchają z zapartym tchem. skoro jest szacunek. obopólny. skoro nie wracam z rykiem do domu ... ani Oni nie wracają.

Jestem świetna. i spełniona. 

Zwiedzam świat. jestem zdrowa. robię, to co lubię. powinnam być szczęśliwa[ i nie zawaham się użyć wspomagaczy].

koniec kropka. 

Dziś jeszcze mam wolne. robię, co chce.

i znalazłam serial INWAZJA na Apple TV, który mi odpowiada, gdyż ostatnio bardzo potrzebuję globalnej katastrofy. Serio. Wszystko mi jedno czy kosmici, czy wiruch czy globalne ocieplenie. Taka jestem pełna sprzeczności i destrukcyjna. 


40 komentarzy:

  1. Czyli jestes normalna! Kropka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie! Normalna Polka to mater doloroza, wiecznie niezadowolona, z bolaca glowa, niemozliwymi bachorami, glupim i grubym mezem, zlosliwa tesciowa, no ogolnie ino sie po piersiach walic z meaculpa, byle echo (nomen omen) roznosilo sie po okolicy. Jak mozna w ogole mowic/pisac, ze sie jest spelnionym i szczesliwym, kiedy tryndy nakazuja pokutowac i pokazywac nieszczesliwosc publicznie. A jeszcze ta robota z zaangazowaniem, no wstydu kobieta nie ma.
      Teatralno, Ty popylaj do spowiedzi, bo tak sie nie godzi. No!

      Usuń
    2. No na ciebie Pantero mogę liczyć zawsze Buchacha

      Usuń
    3. Anna Maria P. (Pantera) to masz nieziemskiego pecha jak znasz tylko takie Polki (normalne Polki). Oj nieziemskiego. Biednaś.

      Usuń
    4. Nie napinaj sie, to byl sarkazm, ja dobieram sobie staranniej towarzystwo i nie potrzebuje wspolczucia, radze sobie jakos.

      Usuń
    5. potwierdzam to był sarkazm :-)

      Usuń
  2. Czyli u Ciebie wszystko cacy. Pozdrowienia ciepłe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mnie to właśnie rozbawiło do łez https://twitter.com/PabloMoralesPL/status/1587543500240756736

      Usuń
    2. też mnie rozbawiło do łez )))

      Usuń
    3. Ale w końcu to jest najmądrzejszy człowiek w Polsce, więc nie powinnam się dziwić. Hehehe, mądrość dzisiaj ma innych charakter, zmienia się definicja, bardzo dziwne uczucie.

      Usuń
    4. no jakby sam wielki wódz narodu przemawiał, to polaki lubią najbardziej. taka tradycja narodowa.

      Usuń
    5. jeszcze jemu i jego wyznawcom tylko pomnika na koniu brakuje do pełni szczęścia...

      Usuń
    6. oooo kochana będzie i pomnik i koń, wspomnisz moje słowa ))))

      Usuń
    7. no po zastanowieniu, może jednak zamiast konia, będzie kot.

      Usuń
  3. Gdyby jeszcze cały PiS wywalić w kosmos.. choć może żal kosmosu🤬

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech pozostaje nam się z tego śmiać, bo inaczej lśnienie gotowe.

      Usuń
  4. Jestem spełniona, ale się nie lubię😛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem czemu? Repo jesteś piękną kobieta, mądra, wykształconą, spełnioną, szczęśliwą, mieszkasz w fajnym miejscu, masz fajnego męża, udane dzieci, osiągnęłaś nirwanę za życia ... ej co ty tu wypisujesz?

      Usuń
    2. Jakby to bylo logiczne.....

      Usuń
  5. Zazdroszczę nalewek, choć nie piję alkoholu. Nalewka w pięknej karafce.... cudne marzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o karafek też mamy kilka całkiem udanych. nawet po antenatach w tym ręcznie malowane szkło i dwie kryształowe. Nalewki są pyszne i zdrowe. Nasz bardzo słabe i wytrawne. Malinówką się regularnie leczę.

      Usuń
  6. Dlaczego miałoby być niedobrze? Blog jest od tego, żeby pisać, co się komu w duszy gra. I tak własnie jest dobrze. Gdyby się komuś miało nie podobać, zawsze może skorzystać z prawa do nieczytania.
    Piesa Ciri jest moją ulubienicą - wali po oczach pięknem i wdziękiem.
    Wiśniówki i pigwówki zazdroszczę ze wszystkich sił swoich, z całej duszy swojej i z całego serca. Swojego!
    W odróżnieniu od Ciebie jestem wypalona do cna, na kupkę popiołu rozwianego przez huragan Katrina. W obecnych warunkach moja praca nie ma najmniejszego sensu.
    Ale i tak jestem świetna. I kocham SIĘ ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piesa Ciri jest najpiękniejsza, i tak jak piszesz jest też urocza z tymi długimi rzęsami. Jak to księżniczka. Na początku, gdy sie sprowadziliśmy piliśmy te nasze nalewki pasjami i rozdawaliśmy. Teraz juz tyle nie pijemy a ka zostawiam z każdego roku dwie butelki ...niestety dopiero od 2019 wszystkie poprzednie zostały wychlane. Moją ukochaną jest wiśniówka. Robimy aroniówki od pewnego czasu pigwówki a w tym roku po raz pierwszy z kwiatów czarnego bzu ale tylko dwie butelki, bo nasz bez jeszcze młody i za póżno zebraliśmy kwiaty. juz sie sypały i bład, bo jest pyszna juz na początku a co dopiero za rok. hoho

      Usuń
    2. Robiliśmy też malinówki i różne mieszańce. Od sąsiadki dostaję nalewkę z derenia, pyyyycha.
      Myślałam, żę w szkole jestem już wykończona na amen. Planuję powoli wygaszać te moją aktywność zawodową.

      Usuń
    3. Ja wygaszam systematycznie.

      Usuń
    4. no ale ja już na serio nie przyjmuję nowych propozycji wykładów, nauczania...i zdaje się też nowych klas na przyszły rok.

      Usuń
    5. Ja jeszcze niecałe 10 lat :) i zaduszę na śmierć swoją działaność roboczą.

      Usuń
  7. Trzymasz rok nalewkę pigwową przed zlaniem do butelek? (wiem, wiem, pytanie od czapy, ale akurat jestem na etapie tegorocznej pigwy w słoikach...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no prawie)), w każdym razie dość długo. te pigwy mroziłam i dlatego tak wyszło. Ale w słojach nasze nalewki stoją miesiącami, żeby sie przegryzły jeszcze zanim zlejemy do butelek. Po roku nalewka zupełnie inaczej smakuje a nawet zmienia kolor.

      Usuń
    2. moja pigwówka po dwóch latach, bo o niej zapomniałam, a stała u mamy w piwnicy, przybrała kolor pomarańczowy. Imbirówka jedynie była wciąż tak samo zółta bez znaczenia, jak długo stała w kącie.

      Usuń
    3. O losie, daj mi cierpliwość, żeby moja nalewka wytrwała chociaż kilka miesięcy :-)

      Usuń
    4. Kalino, nie przejmuj się, WSZYSCY tak mają na początku. Przecież pisałam gdzieś, że dopiero od 2019 mam odłożone flaszki ...czyli od trzech lat a mieszkamy 15 ))))))))))) na początku wszystko szło na bieżąco ;-)

      Usuń
  8. no, to u mnie już po świętach, powrót do domu był niezmiernie miły ze z względu na konstatację stanu zdrowotnego kota, robiącego wrażenie bycia we względnie niezłej formie, mimo utraty przezeń lewego górnego kła i konieczności dokończenia cyklu antybiotyków...
    co do wiśni, to pracuję nad przywróceniem równowagi układu pokarmowego naruszonej przez zgagogenne piwo wiśniowe, a dokładniej mózgojeba, bo to nie jest piwo kanoniczne, którego jednak na tyle lubię, że godzę się na tą zgagę po, jak efekt użycia podprogowego, czyli jeszcze nie nadużycia...
    co do asertywności, miałem na nią okazję po drodze ze stacji już do domu na parkingu hipermarketu... podeszło do mnie dwóch miejscowych obszczymurków, a ja nie miałem czasochęci na żadną jebaną asertywność, tylko odezwałem się pierwszy: "nie mam drobnych, nie mam papierosów, wypierdalać", ich bezcennych min już nie oglądałem, bo mnie kompletnie nie interesowały...
    no, i ta pogoda: w Wawie, Wrocku i już na miejscu... wybitnie podbijała poziom udaności całej wyprawy...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano miałeś fajny wypad...kot zadbany, zdrowy i znaczy w dobrych rekach został. a teraz znów łikend...

      Usuń
    2. w ten łikend dla równowagi ma być High Natura i pozbawiony elementów życia towarzyskiego... rowerek (samemu) i spacerek (z kotami)... a od poniedziałku turnus fizjo-reha w mieście nieopodal, więc też pewnie rowerek dojazdowy... zamiast 10 dni będzie 9, bo w piątek brunatne święto :/

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....