Mieszają się odczucia, pamiętniczki i tematy społeczne na tym moim blogu. Zastanawiam się czy to dobrze? czy to nie za dużo. no ale ja mam problem z tym, że za dużo. że kilka srok za ogon. że emocjonalnie. że akcja, reakcja.
Wczoraj było domowo i spacerowo w pięknym bukowym lesie nieopodal. Piesa Ciri oszalała ze szczęścia i nawet wlazła do rzeki. Bo my tu mamy całkiem przyjemny i ładny zakątek: lasy, rzeka, jeziora i morze na wyciągnięcie ręki. Nie mogę narzekać. Rozlaliśmy wiśniówkę i pigwówkę do butelek a teraz się zabieramy za pigwy tegoroczne. I za soki z aronii już przemrożonej. Po spacerze w piękny słoneczny dzień, spędziliśmy przyjemny wieczór z filmem. dynią pieczoną i winem.
Rozumiem, że ludzie mają w chuj wolnego czasu, i że gównowojenkami budują swoje relacje międzyludzkie oraz stymulują adrenalinę i kortyzol. Ja się muszę oszczędzać, więc aktualnie uprawiam politykę:jedną nóżką. Nie wycofuje się z komentowania tego wszystkiego, jednakowoż. a emocji zwyczajnie nie odetnę, choć się bardzo staram.
Być jaka? staram się Być w chuj asertywna. i chlam olejki na wyciszenie i medytuje.
Szkoła, no cóż
robię co chcę. ile chcę i jak chcę. W zasadzie nikt mnie nie
prześladuje. ani za poglądy, ani za ateizm. Zwłaszcza za prowadzenie
lekcji. Robię to zawsze najlepiej i z zaangażowaniem. Jest dobrze. Nie
ma co. Dyrekcja wporzo, koleżanki wporzo. Nikt mnie nigdy nie wywalił z
roboty, nie sponiewierał i nie dał koncertowego kopa. NIGDY. Wręcz
przeciwnie. Nie mam co narzekać w zasadzie. Nie ma we mnie zalegających
pokładów wkurwa. Pracuję w mieście, nie na zapyziałej wsi, przecież.
Dzieciaki mam fajne, jak zawsze. jak na wszystkich poziomach. Dostałam
wszystkie możliwe nagrody, [w tym dwa razy ministra niestety edukacji a
powinnam Kultury]. To ja sama robię sobie najbardziej pod górkę: nie mój ci ten cyrk, tak do końca, bo nie moje to małpy.
Dlaczego ja się tak zżymałam?
Robię swoje. Mowy nie ma o żadnym wypaleniu, skoro pięć bitych godzin
cięgiem napierdalam, jak nakręcona na tych lekcjach. skoro studenci
słuchają z zapartym tchem. skoro jest szacunek. obopólny. skoro nie
wracam z rykiem do domu ... ani Oni nie wracają.
Jestem świetna. i spełniona.
Zwiedzam świat. jestem zdrowa. robię, to co lubię. powinnam być szczęśliwa[ i nie zawaham się użyć wspomagaczy].
koniec kropka.
Dziś jeszcze mam wolne. robię, co chce.
i znalazłam serial INWAZJA na Apple TV, który mi odpowiada, gdyż ostatnio bardzo potrzebuję globalnej katastrofy. Serio. Wszystko mi jedno czy kosmici, czy wiruch czy globalne ocieplenie. Taka jestem pełna sprzeczności i destrukcyjna.
Czyli jestes normalna! Kropka.
OdpowiedzUsuńNie! Normalna Polka to mater doloroza, wiecznie niezadowolona, z bolaca glowa, niemozliwymi bachorami, glupim i grubym mezem, zlosliwa tesciowa, no ogolnie ino sie po piersiach walic z meaculpa, byle echo (nomen omen) roznosilo sie po okolicy. Jak mozna w ogole mowic/pisac, ze sie jest spelnionym i szczesliwym, kiedy tryndy nakazuja pokutowac i pokazywac nieszczesliwosc publicznie. A jeszcze ta robota z zaangazowaniem, no wstydu kobieta nie ma.
UsuńTeatralno, Ty popylaj do spowiedzi, bo tak sie nie godzi. No!
:DDD
UsuńNo na ciebie Pantero mogę liczyć zawsze Buchacha
UsuńDo uslug!
UsuńAnna Maria P. (Pantera) to masz nieziemskiego pecha jak znasz tylko takie Polki (normalne Polki). Oj nieziemskiego. Biednaś.
UsuńNie napinaj sie, to byl sarkazm, ja dobieram sobie staranniej towarzystwo i nie potrzebuje wspolczucia, radze sobie jakos.
Usuńpotwierdzam to był sarkazm :-)
UsuńCzyli u Ciebie wszystko cacy. Pozdrowienia ciepłe.
OdpowiedzUsuńStaram sie😂
UsuńŚciskam ciepło
Usuńa mnie to właśnie rozbawiło do łez https://twitter.com/PabloMoralesPL/status/1587543500240756736
Usuńteż mnie rozbawiło do łez )))
UsuńAle w końcu to jest najmądrzejszy człowiek w Polsce, więc nie powinnam się dziwić. Hehehe, mądrość dzisiaj ma innych charakter, zmienia się definicja, bardzo dziwne uczucie.
Usuńno jakby sam wielki wódz narodu przemawiał, to polaki lubią najbardziej. taka tradycja narodowa.
Usuńjeszcze jemu i jego wyznawcom tylko pomnika na koniu brakuje do pełni szczęścia...
Usuńoooo kochana będzie i pomnik i koń, wspomnisz moje słowa ))))
Usuńno po zastanowieniu, może jednak zamiast konia, będzie kot.
UsuńGdyby jeszcze cały PiS wywalić w kosmos.. choć może żal kosmosu🤬
OdpowiedzUsuńech pozostaje nam się z tego śmiać, bo inaczej lśnienie gotowe.
UsuńJestem spełniona, ale się nie lubię😛
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu? Repo jesteś piękną kobieta, mądra, wykształconą, spełnioną, szczęśliwą, mieszkasz w fajnym miejscu, masz fajnego męża, udane dzieci, osiągnęłaś nirwanę za życia ... ej co ty tu wypisujesz?
UsuńJakby to bylo logiczne.....
UsuńCieszę się ogromnie!!!!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę nalewek, choć nie piję alkoholu. Nalewka w pięknej karafce.... cudne marzenie.
OdpowiedzUsuńo karafek też mamy kilka całkiem udanych. nawet po antenatach w tym ręcznie malowane szkło i dwie kryształowe. Nalewki są pyszne i zdrowe. Nasz bardzo słabe i wytrawne. Malinówką się regularnie leczę.
UsuńDlaczego miałoby być niedobrze? Blog jest od tego, żeby pisać, co się komu w duszy gra. I tak własnie jest dobrze. Gdyby się komuś miało nie podobać, zawsze może skorzystać z prawa do nieczytania.
OdpowiedzUsuńPiesa Ciri jest moją ulubienicą - wali po oczach pięknem i wdziękiem.
Wiśniówki i pigwówki zazdroszczę ze wszystkich sił swoich, z całej duszy swojej i z całego serca. Swojego!
W odróżnieniu od Ciebie jestem wypalona do cna, na kupkę popiołu rozwianego przez huragan Katrina. W obecnych warunkach moja praca nie ma najmniejszego sensu.
Ale i tak jestem świetna. I kocham SIĘ ;-)
piesa Ciri jest najpiękniejsza, i tak jak piszesz jest też urocza z tymi długimi rzęsami. Jak to księżniczka. Na początku, gdy sie sprowadziliśmy piliśmy te nasze nalewki pasjami i rozdawaliśmy. Teraz juz tyle nie pijemy a ka zostawiam z każdego roku dwie butelki ...niestety dopiero od 2019 wszystkie poprzednie zostały wychlane. Moją ukochaną jest wiśniówka. Robimy aroniówki od pewnego czasu pigwówki a w tym roku po raz pierwszy z kwiatów czarnego bzu ale tylko dwie butelki, bo nasz bez jeszcze młody i za póżno zebraliśmy kwiaty. juz sie sypały i bład, bo jest pyszna juz na początku a co dopiero za rok. hoho
UsuńRobiliśmy też malinówki i różne mieszańce. Od sąsiadki dostaję nalewkę z derenia, pyyyycha.
UsuńMyślałam, żę w szkole jestem już wykończona na amen. Planuję powoli wygaszać te moją aktywność zawodową.
Ja wygaszam systematycznie.
Usuńno ale ja już na serio nie przyjmuję nowych propozycji wykładów, nauczania...i zdaje się też nowych klas na przyszły rok.
UsuńJa jeszcze niecałe 10 lat :) i zaduszę na śmierć swoją działaność roboczą.
UsuńTrzymasz rok nalewkę pigwową przed zlaniem do butelek? (wiem, wiem, pytanie od czapy, ale akurat jestem na etapie tegorocznej pigwy w słoikach...)
OdpowiedzUsuńno prawie)), w każdym razie dość długo. te pigwy mroziłam i dlatego tak wyszło. Ale w słojach nasze nalewki stoją miesiącami, żeby sie przegryzły jeszcze zanim zlejemy do butelek. Po roku nalewka zupełnie inaczej smakuje a nawet zmienia kolor.
Usuńmoja pigwówka po dwóch latach, bo o niej zapomniałam, a stała u mamy w piwnicy, przybrała kolor pomarańczowy. Imbirówka jedynie była wciąż tak samo zółta bez znaczenia, jak długo stała w kącie.
UsuńO losie, daj mi cierpliwość, żeby moja nalewka wytrwała chociaż kilka miesięcy :-)
UsuńKalino, nie przejmuj się, WSZYSCY tak mają na początku. Przecież pisałam gdzieś, że dopiero od 2019 mam odłożone flaszki ...czyli od trzech lat a mieszkamy 15 ))))))))))) na początku wszystko szło na bieżąco ;-)
Usuńno, to u mnie już po świętach, powrót do domu był niezmiernie miły ze z względu na konstatację stanu zdrowotnego kota, robiącego wrażenie bycia we względnie niezłej formie, mimo utraty przezeń lewego górnego kła i konieczności dokończenia cyklu antybiotyków...
OdpowiedzUsuńco do wiśni, to pracuję nad przywróceniem równowagi układu pokarmowego naruszonej przez zgagogenne piwo wiśniowe, a dokładniej mózgojeba, bo to nie jest piwo kanoniczne, którego jednak na tyle lubię, że godzę się na tą zgagę po, jak efekt użycia podprogowego, czyli jeszcze nie nadużycia...
co do asertywności, miałem na nią okazję po drodze ze stacji już do domu na parkingu hipermarketu... podeszło do mnie dwóch miejscowych obszczymurków, a ja nie miałem czasochęci na żadną jebaną asertywność, tylko odezwałem się pierwszy: "nie mam drobnych, nie mam papierosów, wypierdalać", ich bezcennych min już nie oglądałem, bo mnie kompletnie nie interesowały...
no, i ta pogoda: w Wawie, Wrocku i już na miejscu... wybitnie podbijała poziom udaności całej wyprawy...
p.jzns :)
ano miałeś fajny wypad...kot zadbany, zdrowy i znaczy w dobrych rekach został. a teraz znów łikend...
Usuńw ten łikend dla równowagi ma być High Natura i pozbawiony elementów życia towarzyskiego... rowerek (samemu) i spacerek (z kotami)... a od poniedziałku turnus fizjo-reha w mieście nieopodal, więc też pewnie rowerek dojazdowy... zamiast 10 dni będzie 9, bo w piątek brunatne święto :/
Usuń