zachwyciły mnie te osady wysoko w górach. Wrzucam po lewej nasz trzeci dzień w Norwegii. mocno uzupełniony. bez filmów na razie. nie mam na to siły i czasu, żeby odszukać hasła. Tym razem na winiecie pierwszy fjord.
*
[umyłam włosy wczoraj, co jest z mojej strony poświęceniem]
Spacer odbył się w słońcu i cieple. w kolorowej czapce, czarnej długiej kurtce i kolorowym szalu. najwięcej kolorowych i przyjemnych w dotyku materiałów mam na jesienne okoliczności właśnie. a gdy tylko słońce zaszło, para buchała mi z ust.
Do Fizjo odziałam się w wełniane Słowa i huntery, no i w nuszki zmarzłam, trzeba mi kupić porządne wkładki. potem cierpiałam cichutko. masowanie a nawet dotykanie boli, jak cholera. ale katowanie lędźwi i lewego półdupka chyba działa. na kręgosłup (odkurzałam 10minut) na udo raczej nie :-( przez cały czas gadam o jedzeniu, co bym zjadła, za czym tęsknie...a Fizjo, o tym, że chce do domu, bo jest zajechana. i tak to tym razem się rozjechałyśmy intelektualnie.
W nocy mrozi. nadal śpię w bluzie i skarpetkach, w walizkach z ciuchami znajduje fajne rzeczy: na przykład 6 par spodni( w tym dżinsowe rurki)w które się jeszcze nie mieszcze, no ale miejcie nadzeje. nie tęlichą marną...
(apropo,s, zbliża się listopadowa szkolna trauma. w tym tygodniu i zapewne będzie bardzo patriotycznie. mam nadzieje biało -czerwono a nie znów stypa tym razem narodowa i funeralne obrządki patriotyczne )) wystarczy, że tradycja chujowa.
I dlatego nie znoszę listopada, najpierw święto dyni, z okazji pochylania się nad Odchodzeniem, potem dosłowne Odchodzenie czyli święto zmarłych, a następnie święto tych co umarli śmiercią bohaterską. I to wszystko w zagęszczeniu.
Noż kurwa co za rozdanie. I do tego aura nader chujowa.
śniła mi się moja szkolna pracownia (w ogóle mam sny rozbudowane ostatnio. dawno nie miałam), że był taki Burdel, że prace niepoukładane, że skrzynki pomieszane...wszystko fruwało. no koszmar.
Dobra nowina. znalazłam swoje kości biodrowe, znów je widać, co prawda jeszcze nie sterczą na leżąco. ale. miejcie nadzieję ...
**
z cyklu : Powrót Szeryfa.
ManiekTerrorysta się czuje lepiej i rządzi. a to znaczy, że jest głośny, namolny, drze się kilkadziesiąt razy na dobę pod drzwiami tarasowymi i leje Ciri oraz Lucynkę. Piesa dostaje czkawki ze strachu. Kot szczególnie sobie ukochał do molestowania, Naczelnika na kanapie. Gada z nim jak nawiedzony.
***
Skończyłam "Życie elit w II RP i gładko przeszłam do "Alkoholu i muz. Kopra. ale znalazłam na Story słuchowisko, teatr radiowy, pt. Arka. Niebo. J. Żulczyka. dzis przesłucham.
A mnie nadal marazm nie opuszca, nic mi sie nie chce, a w tej chwili czekamy z mama na jakiegos komisanta d/s niepelnosprawnosci, ma przyjsc i orzekac. Ale sie spoznia, a mnie oczy sie zamykaja i najchetniej bym sie zdrzemnela.
OdpowiedzUsuńCoraz zimniej sie robi, i w domu i na dworze, mgly sa wprawdzie bardzo malownicze, ale trzeba za to rano duma sciagac je z szyb auta i lusterek, bo nic nie widac. A niedlugo zaczna sie skrobanki, czego jeszcze bardziej nie lubie.
Cieszy, ze Maniek w lepszej formie.
W sumie w taka aure to ja senna i nic mi się nie chce. Leżałbym i tylko słuchałabym..a tu papiery i słoiki czekają.
UsuńWczoraj odpaliłam auto po tygodniu i najpierw musialam je wysuszyć. A w nocy oblodzone. Juz za chwilę będziemy skrobać. Może uda się wstawić do garażu na zimę.
Jak często masz takie wizyty?