wtorek, 18 listopada 2025

O hipsterskej stolicy Europy i namiętnym pocałunku.

 i to już ostatni post z berlińskiej epopei. 

No więc zachwycił nas Alternatywny Berlin. podobają mi się wchuj klimaty anarchistyczno, hipstersko lewicowe. Wiadomo.

[szkoda, że nie było pchlich targów w miejscach w których byliśmy i one się tam odbywają. i że jeszcze nie było świątecznego. bo podobno wyjątkowy.]

istnieją na świecie dwa kultowe pocałunki : Klimta i Breżniewa.

zdjęcia z internetu

Po wystawie Vincenta

przeszliśmy Spacerkiem pod mostem w kierunku Friedrichshain - Kreuzberg i sam Kreuzberg, czyli przejście w kierunku koncertu z dzielnicy hipsterskiej przez jeszcze bardziej hipsterską do kolejnej hipsterskiej na maxa :-)

Dzielnica artystyczna Friedrichshain-Kreuzberg słynie z budynków z czasów NRD, Muzeum Żydowskiego zaprojektowanego przez Libeskinda oraz pokrytego malowidłami fragmentu muru berlińskiego określanego jako East Side Gallery. Kottbusser Tor otaczają bary i lokale z kebabem, a w Markthalle Neun znajdują się stoiska z jedzeniem z całego świata. W położonej niedaleko Victoriapark dzielnicy Bergmannkiez znajdują się sklepy z używanymi rzeczami i kawiarnie, a kultowy klub techno Berghain jest głównym obiektem słynnej sceny klubowej.

... a po drodze knajpki, knajpeczki, restautracyjki z każdego zakątka świata. Naczelnik wybrał bardzo wyczesaną kulturowo z winnersznyclami jedynie. 




nie no proszę się nie obawiać, były też vege i z indyka.

Na Kreuzbergu już byliśmy ale z drugiej strony, doszliśmy do niego piechotą dnia poprzedniego. 

zdjęcie z pizzagirlpatrol.com 

cytaty:

Kreuzberg, emblematyczna dzielnica niemieckiej stolicy, łączy w sobie wszystkie cechy, które sprawiają, że Berlin jest tak atrakcyjny: imprezowe przestrzenie mieszczące się w dawnych budynkach przemysłowych, tarasy okupowane przez kosmopolityczną młodzież, fasady pokryte sztuką uliczną, butiki projektantów mody ukryte na wewnętrznych dziedzińcach, rozległe parki, gdzie całe rodziny z różnych środowisk urządzają grilla…

Co może zaskakiwać, w ciągu ostatnich dziesięciu lat Kreuzberg stał się jedną z najatrakcyjniejszych dzielnic stolicy, chociaż na początku XXI w. cieszył się złą sławą, a w okresie istnienia muru był zaniedbany. Mur znajdujący się w amerykańskim sektorze Berlina Zachodniego z trzech stron otaczał wschodnią część Kreuzbergu, nazwaną SO36, w nawiązaniu do kodu pocztowego (Süd-Ost, district 36). Ta opuszczona przez większość pierwotnych mieszkańców dzielnica ‑ ślepy zaułek ‑ od lat 60. XX w. zaczęła przyjmować tureckie rodziny zapraszane do pracy w Niemczech Zachodnich przez rząd RFN. Wielu młodych ludzi – zwabionych stypendiami studenckimi oraz zapomogami socjalnymi przyznawanymi mieszkańcom Berlina Zachodniego – osiadło w tym zamkniętym mieście, a zwłaszcza w dzielnicy Kreuzberg, bo tutaj z łatwością mogli znaleźć puste mieszkania i je zająć.

Dzielnica Kreuzberg ma dwa oblicza. Jej zachodnią część przecina spokojna Bergmannstraße, nad którą unosi się duch mieszczaństwa i cyganerii. Leżąca na wschodzie Oranienstraße to z kolei raj kultury kreatywnej i alternatywnej.

Leżąca pomiędzy stacjami Moritzplatz a Görlitzer Bahnhof Oranienstraße również zachowała większość historycznej zabudowy. Jednak w przeciwieństwie do Bergmannstraße, jej fasady są pokryte graffiti i banerami protestacyjnymi. W czasach, gdy mur dzielił Berlin, opuszczona przez mieszkańców dzielnica przyjęła anarchistów oraz zaangażowanych squatterów. Dziś polityczne księgarnie i kawiarnie z witrynami oblepionymi plakatami wzywającymi do mobilizacji świadczą o tym, że duch sprzeciwu wciąż tu żyje.

Między niezależnym kinem a kebabem można znaleźć witrynę z projektami lokalnej projektantki mody. Późnym popołudniem tarasy knajp zapełniają się kolorowym tłumem. Trzeba umiejętnie lawirować pomiędzy stolikami rozstawionymi na wąskim chodniku, tureckimi mamami pchającymi wózki i punkami okupującymi schody starych kamienic. Czasem jedynym wyjściem jest wejście na jezdnię – ale i tam tłoczno: samochody, rowerzyści, autobus M49 nadrabiający opóźnienie....


Rzeźba potrójnego manna molekularnego na środku Sprewy mnie zachwyciła
, poszliśmy jej poszukać jeszcze przed koncertem, była bardzo blisko.

"Molecule Man", zaprojektowana przez Jonathana Borofsky'ego, znajduje się na rzece Sprewie w Berlinie. Jest to jedna z serii aluminiowych rzeźb, które znajdują się w różnych miejscach na świecie. Rzeźba przedstawia trzy postacie, które symbolizują jedność trzech dzielnic Berlina: Friedrichshain, Kreuzberg i Treptow. 

jedyne zdjęcie Naczelnika z okolic hal produkcyjnych, gdzie teraz mieści się FESTSAAL

Zła jestem, jak cholera, że nie zrobiliśmy zdjęć dokumentujących ten zachwycający zakątek. ani jednego zdjęcia tętniącego życiem knajpek i klubów jak i samego miejsca koncertu. no ale od czego są internety :

Nowa „Festsaal Kreuzberg” znajduje się w samym sercu dzielnicy Kreuzberg, ale wciąż na obrzeżach Treptow. Od 2004 roku to miejsce wydarzeń kulturalnych i eventowych jest nierozerwalnie związane z życiem kulturalnym stolicy, a od 2017 roku znajduje się w nowej lokalizacji na terenie Areny. 

siedzieliśmy dokładnie po prawej stronie na drugiej kanapie.

Po koncercie Naczelnik dostał ten plakat wiszący w trakcie koncertu, na pamiątkę.




Czekaliśmy godzinę na otwarcie drzwi, tak jakoś wyszło i żeby zająć dobre miejsca...i miejsca siedzące w ogóle. jednocześnie kręcąc się po okolicy, bo ciekawa. weszliśmy w pierwszej dziesiątce.
a tu dokumentacja foto, żeśmy siedzieliśmy na tych kanapach. z drinami w ręku z fajnym towarzystwem i czekali wygodnie.





zapomniałam już jaki fajny jest koncert klubowy, gdzie artyści są na wyciągnięcie ręki.

Dwie godziny bitego koncertu Lawrence i jeszcze godzinny support. czyli trzy godziny muzy na żywo, godzina asymilacji i oczekiwania na kanapach ... przyglądania się ludności, podsłuchiwania języków, razem wszystko 5 godzin. 

Było bardzo a nawet Bardzo. 
Zleciało mi, aż za szybko. dwie godziny tańców przy koncercie, niezbyt wyrafinowanych i bez rozmachu, gdyż miejsca nie było :-D
Zachwycona byłam i zespołem i miejscem i ludem, rodziny z dwójką dzieci w wieku drobnym: czterolatka z tatą, która tańczyła i śpiewała... no miodzo. i fajerwerki. 
Po wszystkim przeżyliśmy nocny powrót do hotelu komunikacją miejską. 
ok 24 byliśmy już w hotelu. 
Bezpiecznie. szybko. smacznie. tanio ;-)

*
Obudziliśmy się 11 listopada nie w kraju tutejszym biało-czerwonym. ale w kraju winnym wszelkiego zła, według retoryki pisdzielskich patriotów. zaspaliśmy wręcz, zjedliśmy dobre śniadanko i potem jeszcze poleżeliśmy, spakowaliśmy się... nie planowaliśmy już żadnych zwiedzań. byłoby ciężko, pogoda się zjebała koncertowo :-) 

No to wyspani, zachwyceni, i pełni wrażeń
w auto i nachhauze. 
 

ziuuuuu

2 komentarze:

  1. Nie, no proszę Cię... Stoję w korkach, głodna jak diabli (zapiekanki już czekają w piekarniku ☺️😋), a Ty tu takie "kissy" pokazujesz, że może zemdlić człowieka...🤮

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, kolorowo, niebanalnie, ciekawie...i ten pocałunek z Breżniewem, ileż razy widziałam takie powitania w tv! W wersji zimowej w jesionkach z kołnierzami z nutrii i czapach karakułowych było jeszcze piekniej😀

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....