w sumie wszystko posuwa sie do przodu i to widać gołym okiem. Garderoba się pierze, kartony się rozpakowują, pogoda mnie mieli jak diabli, joga się joguje pomimo zagrażających WĘŻY kundalini wszystko się powoli układa, jak zaplanowałam. Ale juz na dom siły mi nie wystarcza, wiec, w likend nie robiliśmy niczego rewelacyjnego, tylko ogarnialismy chałupę. I to tylko dla pierwszego wrażenia, grunt się będzie robił powoli, małymi etapami. Jak tylko przestane fizycznie tyrać w teatrze a zacznę segregować papiery. (choć pewnie zacznę tyrać z glina). Pojechaliśmy też z piesa na koncert Struga i było cudnie, tylko chyba za blisko sceny siedzieliśmy...
W sumie chciałabym mieć teraz taki kompletnie wolny od teatru czas. Bo mam w głowie obraz i kilka projektów ceramicznych do zrobienia. Cisnie mnie. A to dobry objaw. Ciśnienie mieli się wkurwiajaco za to deszczu jak na lekarstwo. Dziś juz musze szarpnąć węża (ach te czakry, węże i Boskie przebudzenia))
a wszystkim, rzucajacym klatwami życzę aby sobie kolan nie poharatali od wyznawania czci Maryji w dziesiątkach odmian, czarnej, białej, w bramie i pod brama, z dzieciątkiem i tak dalej, i od klepania pacierzy bez zrozumienia i od klepania, jak mantry nomen omen, różańców na kolanach, ach te rujowane stawy kolanowe, biodrowe...ach, ach.
Pospiesz sie do tej Chorwacji, bo Dziwisz z dwoma cherubinami juz tam siedzi i czeka na Was. Widzialas zdjecia w internetach? Wyjatkowo odrazajacy i nieapetyczny widok, a powinien przeciez siedziec w pierdlu, a nie w Chorwacji.
OdpowiedzUsuńNawet mi nie mów, nic nie wiem o spaslaku na wczasach...
UsuńSprawdziłam, o czym pisze Pantera. Nie sprawdzaj, Teatralna...
Usuń