piątek, 28 listopada 2025

Gorzki Gorzki.

no ja tu dochodzę, co mnie tak ostatnio przywaliło i jak wpłynęło na moje postrzeganie, i brak snu. i wychodzi mi, że nie tylko robota...i dlaczego ja się boję tego określenia : wypalenie zawodowe ? przecież w kraju tutejszym /nie ma litości/  to ja się powinnam SPALIĆ jak czarownica na stosie.  już dawno. 

jakiś czas temu Skończyłam Gorzkiego "Śnieg przykryje a tu przemoc, wóda i patologia. Czytam "Od jednego Lucypera i przemoc, wóda i patologia... przemocowe rodziny. i w tym wszystkim kobiety. bite, i poniżane. właściwie, to znęcanie się było do niedawna czymś zupełnie normalnym. i nadal jest w niektórych kręgach. 

i tak mi się właśnie Przelało. w każdą stronę. 

[Oczywiście, że odium prehistorii tysiącami lat mierzone nadal nad nami wisi. 
Potrzeba równoważyć, i kolejne tysiące muszą na to pracować, by zmieniać mentalność. podczas, gdy świat staje się coraz bardziej chujowym miejscem, taki paradoks. 
co i rusz jakaś znana i mniej znana postać wyskakuje z szafy albo szczerze wyznaje, że była molestowana albo przemocowana psychicznie...albo uzależniona od czegoś, że rodzina patologiczna. i w zasadzie nie do końca wiem o chuj chodzi, czy to moda? usprawiedliwienie się czy krzyk rozpaczy, czy ku przestrodze ... serc pokrzepieniu.]

No wychodzi mi, że wedle niektórych norm współczesnych, Wszyscy żyliśmy w przemocowym świecie i w zasadzie za dużo się nie zmieniło, bo jak nie kijem go, to pałą.
 i teraz przewrotnie zacytuję klasyka : no i był i jest i nachuj drążyć. i się pogrążyć. i niemóc spać. i żyć przeszłością...rozpamiętywać, nie dać sobie szansy. gorzknieć. 
W każdym razie nie polecam. 

Dokończyłam te literaturę, tym razem, choć miałam ochotę rzucić w cholerę. jak ostatnio dwie inne, zatrzymane w połowie. bo tam rak i masakrowani rdzenni mieszkańcy ...wszystko jest jakieś zjebane i Brzydkie. ostatnio. nie chcę się kortyzolowo stymulować. ponad normę. i tak u mnie przekroczona. podobno. taka jest "diagnoza" domorosłej psycholożki. ale faktycznie mam przesyt złego. i świadomości ile tego złego. a do tego aktualne zajawki w polszcze i na świecie. które omijam dużym łukiem. 

Co najgorsze, to wszystko złe rezonuje we mnie wszystkie moje lęki. kurewa. już nie ważne skąd one. Ważne, że się budzą i wrzeszczą. 

i jak tu żyć? 

Ręka do góry, kto lubi, gdy mu się na siłę udowadnia, ze wszystkich stron, 

że na pewno jego życie TU było chujowe, i też był umoczony, bo wszystko wokół było raczej chujowe, aż do teraz. a teraz to nie jest chujowe, bo teraz się o tym mówi. 

No nie. Rośnie we mnie bunt. i chyba żyłam na innej planecie.

Nie byłam nieszczęśliwa i nadal nie jestem (nie mylić z przemęczona, nawet wypalona, zestresowana).

Zwłaszcza, gdy popatrzę z dystansu. jak to zrozumiałam, to jestem wdzięczna za kochanki mego męża, za nieszczęśliwe miłości, za "patologiczną" rodzinę wedle dzisiejszych standardów ;-) bo byłabym dziś kimś zupełnie innym. przecież. i za covida też jestem wdzięczna, gdyż w przeciwnym razie nigdy bym się nie zdecydowała na zmiany. które okazały się zbawienne. i za chujowe przyjaciółki, bo mnie przeczołgały w dobrym kierunku...nie czuje żalu, złości, tylko zwyczajnie zdarza mi się tęsknić. i za wszystkie moje emocje jestem wdzięczna. inaczej nie byłoby Teatru. mojego. 

Dostałam dwa dni temu piękną wiadomość z Belgii, od mojej aktorki dawnej, bardzo już dorosłej i sławnej: Słuchaj myślałam sobie o Tobie ostatnio, o naszym teatrze. który stworzyłaś. Dziękuję. Uratowało mi to dupę, byłam w depresji i nie wiem, jak to by się skończyło, gdyby nie Ty. 

NO LOJTE, dla takich wiadomości WARTO ŻYĆ. nes pa? 😃

Byłam i jestem Szczęśliwa [dopóki się konfiguracja polityczna nie spierdoli. wtedy na powrót będę sarkać. zapewne. i pluć jadem]. 

oraz bym stąd wyjechała oczywiście. wchuj. ale to inna bajka. wyjechałabym pozostawiając tu dom, lub mieszkanie. i nie na stałe ale w kamperze. po europie i po świecie. 

[bo pamiętam, że w obcym kraju, to jednak tak sobie ale teraz, to ja jestem w zupełnie lepszej sytuacji.]

ps

no lubię Mietka, i czytam kolejną gorzką powieść kryminalną.

i jeszcze zielony kurczak miny strzela i złośliwie komentuje moje dwa dni przerwy w lekcjach...

jesosie bym zapomniała napisać, że Naczelnik wygniótł bardzo dobry pasztet z fasoli, och rozpływam się, zaraz sobie zjem na późne śniadanko. 

ps

podobno gdzieś tam śnieżyce, prondu brak

a u na wiosna. normalnie wiosna na plusie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

nie musisz Czytaczu ale możesz ....