Piękno szkliwa zachwyca mnie od lat.
*
jest święta noc (i tak chyba należy mówić o nocach w okolicach świąt) i wielkanoc,
a ta moja dzisiejsza to była fatalnanoc. nie spałam prawie. padłam ze zmęczenia w bety. a zasnąć nie mogłam. że też od razu nie reaguję. jak trzeba. a potem pobudka mną wstrząsnęła, gdyż zawyła syrena strażacka. w łóżku zawyła. i Naczelnik pobiegł o trzeciej nad ranem gasić pożar... zaraz po tym, jak mnie reanimował, bo dostałam zawału od tej syreny. w łóżku.
No i spakowałam walizki.
przy okazji znów mierząc i wywlekając różne cuda, na przykład spódnice w wielbłądziej wełny. która ma ze sto lat ;-)) kiedyś takie w Solarze sprzedawali. i szary sweter wełniany w 100proc. szeroki i krótki czyli aktualny w temacie. wpakowałam bieliznę termiczną. czapki, rękawiczki. Musiałam przestawić łeb, bo u nas nadal 6 stopni. na plusie. Naczelnik mi uświadomił, że może być zimno...bo zapomniałam. że to zima jest. wywlekłam kozaki od Lasockiego też bardzo stare, dlatego skórzane na kożuchu. i bieżnikowej podeszwie z obcasem grubym niewysokim. ładnie spatynowane. i czarne materiałowe śniegowce, jak nowe, bo jak tylko je kupiłam śnieg przestał padać, no w każdym razie za krótko...i do tychże butów o bardzo wysokich cholewach się muszę dostosować w ubiorze. teraz. czyli jeszcze pogrzebać w walizce.
tylko kożucha w stylu góralskim namierzyć nie mogę(sztuczny) co ma też ze sto lat. w końcu do Zakopca jadę.
Załatwiłam wszystkie sprawy służbowe i spotkałam się Miśką przy herbatce owocowej i piernikach. Do domu dojechałam wcześnie. Ścięłam gałęzie świerkowe ubrałam w lampki i powiesiłam słomiane ozdoby. dokonałam aktu ostatecznego zamknięcia dekorowania. Odwiedziłam sąsiadkęOlę z prezentami. a w zamian dostaliśmy pyszne ciasto. Piernik przekładany wiśniami, orzechami, migdałami, wiśniowe z czekoladą i makiem oraz kokosowe z migdałami. cukier poszybował... Nagroda za ostatnie zapierdalawsko.






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
nie musisz Czytaczu ale możesz ....