wtorek, 23 grudnia 2025

Plato i ostatnie szlify.


ten mały ceramiczny talerzyk z czerwonej gliny, i czerwonym szkliwem z efektem, będzie służył do palenia kadzidła, tego prawdziwego z Omanu. które przynieśli trzej królowie.

Piękno szkliwa zachwyca mnie od lat.

*

 jest święta noc (i tak chyba należy mówić o nocach w okolicach świąt) i wielkanoc, 

a ta moja dzisiejsza to była fatalnanoc. nie spałam prawie. padłam ze zmęczenia w bety. a zasnąć nie mogłam. że też od razu nie reaguję. jak trzeba. a potem pobudka mną wstrząsnęła, gdyż zawyła syrena strażacka. w łóżku zawyła. i Naczelnik pobiegł o trzeciej nad ranem gasić pożar... zaraz po tym, jak mnie reanimował, bo dostałam zawału od tej syreny. w łóżku.

No i spakowałam walizki. 

przy okazji znów mierząc i wywlekając różne cuda, na przykład spódnice w wielbłądziej wełny. która ma ze sto lat ;-)) kiedyś takie w Solarze sprzedawali. i szary sweter wełniany w 100proc. szeroki i krótki czyli aktualny w temacie. wpakowałam bieliznę termiczną. czapki, rękawiczki. Musiałam przestawić łeb, bo u nas nadal 6 stopni. na plusie. Naczelnik mi uświadomił, że może być zimno...bo zapomniałam. że to zima jest. wywlekłam kozaki od Lasockiego też bardzo stare, dlatego skórzane na kożuchu. i bieżnikowej podeszwie z obcasem grubym niewysokim. ładnie spatynowane. i czarne materiałowe śniegowce, jak nowe, bo jak tylko je kupiłam śnieg przestał padać, no w każdym razie za krótko...i do tychże butów o bardzo wysokich cholewach się muszę dostosować w ubiorze. teraz. czyli jeszcze pogrzebać w walizce.

tylko kożucha w stylu góralskim namierzyć nie mogę(sztuczny) co ma też ze sto lat. w końcu do Zakopca jadę.





Dziś z rana odebrałam dwa transporty : pierwszy z kanapą i fotelem, drugi przyjechał po brudne gary z piątkowej imprezy. Otworzyłam piec i wyjęłam misę, a właściwie wielkie plato wylepiane niebieską gliną na kopycie. pierwsza moja próba. naniosłam nowo zakupione szkliwa. i wygląda, jak szklany talerz. cieniutki. żadne zdjęcie nie odda kolorów. teraz na odwrocie zapisuję co to za szkliwa. i zabieram się za wylepianie drugiego...

Załatwiłam wszystkie sprawy służbowe i spotkałam się Miśką przy herbatce owocowej i piernikach. Do domu dojechałam wcześnie. Ścięłam gałęzie świerkowe ubrałam w lampki i powiesiłam słomiane ozdoby. dokonałam aktu ostatecznego zamknięcia dekorowania. Odwiedziłam sąsiadkęOlę z prezentami. a w zamian dostaliśmy pyszne ciasto. Piernik przekładany wiśniami, orzechami, migdałami, wiśniowe z czekoladą i makiem oraz kokosowe z migdałami. cukier poszybował... Nagroda za ostatnie zapierdalawsko.
jeszcze piorą się posłania Ciri. a Naczelnik szoruje kuchnie.
ugotował barszcz, zrobił śledzie po kaszubsku. odmrażają się sandacze ze Szwecji. uszka i pierogi. jutro lepienie następnych, i na reszcie odpoczynek oraz obżarstwo. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

nie musisz Czytaczu ale możesz ....