Przyszła już na całego, jesienna rozpierducha. mocowała się przez pół nocy z dachem patio usiłując wyrwać go z korzeniami i obijała głucho o rzeczony i o blachodachówkę sąsiada.
Wiedziałam, że będzie ciężko. wiedziałam, że będzie głośno, mówiłam to głośno.
ale nikt mnie słuchał. sen przerywany falami ulewy bębniącej o dach patio i dach blaszany, ten sen był nieprzyjemny.
Śnią mi się czasami ludzie i czasy, których nie lubię.
Których już nie ma w moim życiu, bo ich wyrzuciłam.
Niektórych rzeczy nie wybaczam, niektórych ludzi nie chcę pamiętać a co dopiero mieć kontakt.
Najgorsze, jest rozczarowanie. I upokorzenie.
Podobno wspomnienia można dziedziczyć. Tak Twierdzi Skorpion. Dziedziczymy więc wszelkie lęki i traumy po przodkach. Od tego momentu przestaję się dziwić temu narodu, że wiecznie wkurwiony.
Ja sama czuję się usprawiedliwiona potrzebą wolności ponad wszystko. potrzebą buntu i potrzebą akceptacji. Takie geny i takie szlaki neuronowe. Podejrzewam też u siebie wybuchową mieszankę poprzodkową/genetyczną ...
**
Za oknami pracowni zielono jeszcze.
*
Dziś na pogrzebie nieodżałowanego W. Michnikowskiego ktoś zostawił dwa pomidory ...
Jakby malo bylo wszelkich innych kryzysow, to jeszcze do kompletu brakowalo orkanu i potopu. I tak zwieksza sie bilans dziedzicznych strachow i fobii.
OdpowiedzUsuńno jak naród wybrany, to tak to jest ...
UsuńPo nas sie wczoraj przetoczyl punkt kulminacyjny tego orkanu. Do domu z roboty wracalam CZTERY GODZINY. Bo wszedzie drzewa lezaly na drogach i na torach. A zimno mi jest do teraz, chociaz wczoraj siedzialam godzine w wannie.
OdpowiedzUsuń(pomidory, och! sie wzruszylam normalnie... Moze to niesprawiedliwe, ze jednych ludzi mniej mi szkoda, a innych bardziej, no ale trudno. Bo tego ludzia bardzo, bardzo mi szkoda, jak i calej tej starej szkoly zreszta) [*]
apropos pomidorów, też się wzruszyłam...
Usuńdzisiejsza noc była u nas spokojna znaczy na pomorzu ale podobno dziś opady mają mi zrobić durszlak w głowie.
Mam chyba teaki sam zestaw potrzeb. Wolności i akceptacji.
OdpowiedzUsuńA pamięć przodków - w takim zmieszaniu narodowościowym jak u mnie to aż boję się myśleć. Ale myślę :)
no bój się ...ale też nie zakładaj, ze tylko traumy przechodzą)
UsuńMoja rodzina stanowi stosunkowo nowy nabytek na obszarach między Bugiem a Odrą. Mam nadzieję, że wnieśliśmy jakieś urozmaicenie do polskich traum narodowych ;-)
OdpowiedzUsuń)))) miejmy nadzieję ))) pod warunkiem, że przybyła ze słonecznych i pogodnych klimatów ;)
UsuńPomidory... cudnie :)
OdpowiedzUsuńMasz racje, rozczarowanie i upokorzenie od najblizszych jest chyba nie do wybaczenia, ja tak mam, przeciez takich rzeczy nie da sie zapomniec.
Pani D. miala imieniny, najblizsza rodzina, jakies 30 osob - nie zadzwonil nikt.... jak mozna takie cos zrozumiec i wybaczyc?
a wiesz Basiu Ty zapomnisz wtedy, kiedy będą mieli interes jakiś...trzeba oddawać z nawiązką w takich przypadkach
UsuńNa temat rodziny, to ja już nawet.. chyba , a może i na pewno nigdy się wypowiadać nie będę
OdpowiedzUsuńI macie tu wszyscy rację, tego nie można zrozumieć, zapomnieć. Wybaczyć.. pewnie tak, po latach, kilku osobom wybaczyłam i nie myślę już o nich, ale świeże rany muszą się zabliźniać. Latami.
no i nienawidzę jesieni pluchowatej, wietrznej i zimnej, a chyba już tylko taka nas czeka brrrrrr
ano nie można, choć ja akurat nie o rodzinie, bo moim zdaniem jeszcze gorsze są w taki sposób utracone przyjaźnie i miłości ...
UsuńTeż czasami przykelajają się do mnie takie sny. Przytulam
OdpowiedzUsuńchyba zawsze wtedy jej mam, gdy jestem niespokojna...
Usuńkiedyś śnił mi się nagminnie mój dom rodzinny i babka Antonina... a straciłam go w dość dramatycznych okolicznościach...