takie morze w grudniu.
Święta się odbyły, tym razem częściowo na naszych zasadach. [Covid nam zasady narzucił. Ale nie żałuję. Wręcz przeciwnie]. Nie było tradycyjnej wigilii z opłatkiem. Nie było musu, nacisku i gonienia w piętkę. Nie było masakrycznego zmęczenia po nadgorliwym sprzątaniu. [okien raczej nie myję nigdy w grudniu, ale inne ogarniania z praniem kanapy włącznie owszem]. Nie było SMRODU w chałupie, kapusty, smażonych ryb... Naczelnik gotował barszcz i kompot z suszu, parzyliśmy świąteczne herbaty z pomarańczami oraz dostaliśmy świece zapachowe )))) pachniało tym razem. PIERNIKIEM i pomarańczą. Mamy prawie pustą lodówkę, przygotowaną do rozmrożenia, bo wreszcie przyszedł zimny powiew. A lodówka ledwo zipie. Nie przejadłam się. A mimo to czuje się najedzona. Odstawiłam czekoladę w ilościach jakdotąd, suszu nie ruszyłam, pierogów i kapust nie było zwyczajnie, więc zaryzykuję, że nie przybrałam ani grama. z drugiej strony nie praktykowałam też jogi. Byliśmy w gościach w pierwszy dzień świąt i w drugim mieliśmy gościa z Pragi czeskiej i dużo gadaliśmy i jedliśmy słodkie i piliśmy wino, oraz nalewki i gadaliśmy do rana. Także wczoraj cały dzień w plecy, bo trzeba było odespać i odpocząć. A byliśmy umówieni na kolejne posiadówy ... pewnie dziś pójdziemy.
W czasie świątecznym zawsze spacerowaliśmy, po lasach okolicznych w śniegu po pas, odwiedzaliśmy Dolinę Charlotty, to było bardzo miłe i cudowne, spacery wielogodzinne z Erną były potrzebne i jej i nam... więc i tym razem pojechaliśmy nad morze i ... długo szukaliśmy bezludnego miejsca, gdyż wszędzie było pełno aut i ludzi szukających odporności. dużooo więcej niż zawsze.
Normalnie bym teraz chciała cały dzień w łóżku spędzić CZYTAJĄC ale nie mogę, jeszcze ostatnie ważne podrygi starego roku, zamykanie spraw, domykanie i ogłoszenia wyników konkursów, oddawanie nagród i zakupy. Tak sobie myślę, że w te trzy dni tłoku raczej nie będzie... rzondzik nam zafundował zamknięte kina, teatry, , sauny, lodowiska, stoki i sklepy. Z drobnymi wyjątkami. Wybieram się na jogę i do fryzjera. Robię kolejne prania. Jutro, pojutrze będę ogarniała górę chałupy. Rozbebeszę ją i uporządkuję do końca.
To u Was salony fryzjerskie sa otwarte? Tu wszystko jest closed, tylko spozywcze, drogerie i apteki czynne. Jesli mialam nadzieje, ze szczepienia przebiegna sprawnie i moja kolejka przyblizy sie widocznie, to bylam w mylnym bledzie. Dala znac o sobie rozbuchana niemiecka biurokracja, braklo formularzy, wiec nie szczepili i to w dosc dotknietym zaraza landzie. Pieknie!
OdpowiedzUsuńOoo, jak ja Wam zazdroszcze tego morza w poblizu i jak ja Cie nienawidze za to, ze nie przytylas przez swieta. :(
Aniu, kiedy Twoja kolej szczepienia? bo my już przebieramy nogami a Naczelnik ma nadzieje, że jeszcze w styczniu...bo może wtedy wyjedziemy ))). bożęęęęę jaki on optymista )))))) nie wiem, co z fryzjerem ale ja w styczniu już muszę... dziś zadzwonię, bo w sumie do końca nie wiem?. Powiem ci w sekrecie - nasze restrykcje, to jest taniec pijanego na cienkim lodzie. Fitnessu W TEORII nie ma ale joga jest oficjalnie, fitness i tańce normalnie sie odbywają, bo nagle wszyscy sie do zawodów przygotowują ...durny naród. A teraz sie szarpią z sylwestrowym nakazem, zakazem, prośbą czy chuj wie, co to??? ferie jakieś zjebane sie szykują dla dzieci zwłaszcza-z domu nie mogą wychodzić... brak konsekwencji, myślenia etctera. Ja aktualnie nie analizuje, aktualnie się odklejam. Kończę rok w teatrze i zamykam. i zajmuje się czytaniem ))) malowaniem, lepieniem i podróżowaniem w pobliżu. A schudnąć muszę bardzo.
UsuńOj, zanim moja kolej nadejdzie, to jeszcze duzo wody w rzece uplynie. Ostroznie mam nadzieje na lato, na pewno nie wczesniej. Teraz jest na tapecie personel medyczny i opiekunczy, pozniej mieszkancy domow opieki i ludzie z grup ryzyka. Potem pojda po latach produkcji, najpierw 80-tki, 70-tki, a jest tego sporo, wiec zanim do mnie dotra, to bedzie lato.
Usuńtu szczepią grupę 0 czyli personel medyczny, ja z Naczelnikiem jesteśmy w 1 grupie ale nie mam nadziei, że w styczniu, raczej marzec, kwiecień...
UsuńNie napinaj się poświątecznie. Nie po to budujesz wewnętrzny spokój i odporność, żeby go w trzy dni stracić.
OdpowiedzUsuństaram się ale pewne sprawy same się nie zadzieją ))) napinam się ile muszę he he
UsuńZostała sprzed BN sterta prania do wyprasowania- prasuję, prasuje i nie analizuję durnot morawieckich. Czekam na skoki i haftuję. Po spacerze z Bezą nie czuję biodra i to jest konkret- życie domowe. W przyszłym tygodniu zadzwonię do Ośrodka i zapytam o te szczepienia. Beza ma czipa, to i ja mogę mieć:):):)A co.....:):):) Miłej reszty przestępczego roku.
OdpowiedzUsuńoch spłakałam się a,propos tego czipa )))))a ja teraz zamierzam sobie ogarniać i odpoczywać w oderwaniu. W ferie, które mam po raz pierwszy wolne od stu lat, tylko szkoda, że nigdzie wyjechać nie możemy...choc jak siebie znam...to może i polecimy do Zanzibaru )))
UsuńZanzibar, Zanzibarem, ale masz niedaleko nasze piękne o tej porze morze. No i nawet mi się rymnęło. My do gór to tak, jak na Copacabanę w szczycie sezonu. W niedzielę, do południa, pojechaliśmy nad jezioro, ale kawałek jechaliśmy "wiślanką". Byś widziała ten sznur samochodów jadących do Wisły czy Ustronia- horror, pokochałabyś te puste grudniowe nadmorskie plaże bez marudzenia. I tak tu jest okrągły rok. Nie pamiętam, kiedy byłam w polskich Beskidach. A Czechy zamknięte:(
Usuńto prawda, jest magia w tej pustce i horrorr w tym tłoku.jednak omijam i podziękuje dlatego Zanzibar )))))))))
UsuńPiękne morze :) moej przyjemny czas, po swojemu :)
OdpowiedzUsuńpiekne i niespokojne....jak my wszyscy. Mam nadzieje, że już razem i jest radość )) u Was.
Usuń