Kucharki.

na jednym kubku postanowiłam nie kamuflować swoich poglądów gwiazdkami

Nadal robię w glinie ale mało. Ostatnio w ogóle. A czasami dostaję różności od sąsiada, jak ten okrąglasek ceramiczny na kominku - natomiast jaszczury własnoręcznie wydziergałam..

Dostaję też święte obrazki i figurki, które są formą ozdobną chałupy, artystycznym dopełnieniem do wykorzystania.  Warunek jest jeden: muszą mieć charakter, muszą być nadgryzione zębem czasu, żadne tam sklepowe dewocjonalia. Aktualnie dostałam gwiazdę filmową w koronie(obuchacha)), i za chwilę ją przyozdobię piorunem i koralami. monidła i święte obrazki sąsiad znajduje w starych meblach. Siedzą tam ukryte i zapomniane a że Sąsiad zajmuje się renowacją mebli i ogólnie grzebie w starociach więc mi podrzuca od czasu do czasu, to co znajdzie i mu zbywa.[ Ikony kupuję, bo lubię i pasują do chałupy, pochodzą z Grecji(Meteory), Hiszpanii a krzyż z Rzymu]. Marzą mi się przekornikowane drewniane figury kościołowe... mogłabym ukraść bez pardonu z każdego miejsca za wyjątkiem muzeum.

Ta madonna była używana w kościele ale ją dostałam. nie ukradłam. nosi ślady używania i to jest git. stoi w kuchni obok książek kucharskich i garów.

     Powiem tak, już w roku zarazy zamierzaliśmy się wziąć za oborę, garaż i ogród. Zaraza pokiereszowała nam wszystkie plany-przestałam myśleć logicznie i planowo a zaczęłam panicznie... 

Może kogoś to wszystko nie wytrąciło z równowagi, mnie owszem. Teraz jest jeszcze gorzej, gorzej i gorzej, z każdym dniem jest kurwa gorzej w kraju tutejszym i już nie rozumiem tego narzecza, którym przemawia do mnie ta władza i część tego narodu a obie opcje równie parszywe. A ja tymczasem w ramach ucieczki i inflacji, wracam do planów porządkowo-remontowych, zarzuconych. Tylko z ogrodem możemy nie dać rady. bo Ciri. ooooo sweter Naczelnika też się przestał robić, bo nie pozwala gnom jeden. i ja jestem padnięta namordę. JESTEŚMY ZMĘCZENI. oboje. ja nie funkcjonuje zbyt trzeźwo, gdy jestem niewyspana a jestem.

Ja nie wiem co jest z moją pamięcią??? dlaczego nie pamiętam gryzącej Erny??? owszem pamiętam za to kopiącą i niszczącą grządki i dlatego z moimi planami nasadzeniowymi, mam letki dyskomfort. Cirilla księżniczka Cintry rośnie. Łapska jej się wydłużają i nabywa ciężaru gatunkowego. I trochę mądrzeje, znaczy rozumie coraz więcej i drze się na kupę i siku a także na zwariowane biegi po ogrodzie, drze się pod drzwiami tarasowymi. Z kotami sprawa niełatwa - Lucynka ją obserwuje nadal, syczy i wali połbie bez pardonu a Maniek ją obserwuje, prycha i goni z bardzo nieprzyjemnymi zamiarami zjedzenia zapewne. Nadal ona przy Mańku malutka jest i drobniutka. 

Z wieści gminnych: WILKI mamy blisko wsi, na polach w zagajnikach, albo wilka, można się natknąć ok 5 nad ranem osobiście lub w postaci resztek z sarny... i gdzie ja będę chadzała na spacery z Ciri?

 ps

czasami, gdy mi się nudzi, zaglądam do blogów kucharek, to co tam piszą już mnie nie wkurwia a jedynie śmieszy. stare baby z wąsami, dziadersy nadal mają ciśnienie na ustawianie życia kobietom wespół w zespół z godek i biskupami. Z mentalności kucharki się nie wyrasta wręcz przeciwnie się zapada coraz mocniej. i mocniej i mocniej i się pisze coraz cięższe głupoty, coraz bardziej agresywnie. bo wiadomo im mniej się może, tym bardziej się gryzie i ujada. w imie boże nienawiść rośnie. aż się nią udławią mam nadzieję.