środa, 17 marca 2021

pedagogiczna poracha.

Życie nam się przelewa przez ostatni rok, trochę  jakby poza kontrolą. nie mamy wpływu, nie mamy możliwości rozładowania emocji, strachu, lęków, za to mamy dużo nerwowych i wkurwiających sytuacji. I odpowiedzialność. Mam być dobrym pedagogiem i brać na klatę problemy moich uczniów w pandemii. i ich rodziców. Bo cierpią. A kto weźmie moje problemy na klatę? kto mi odda kręgosłup, zeżarte stresem zdrowie ?? 

Ciągłe połajanki z każdej strony, że nic nie robię. że robię za mało. Ostatnio dziambor się wykasztanił publicznie: że nauczyciele udają, że pracują a uczniowie, że się uczą.

Szokująca jest ta hipokryzja: ja się w mojej pracy nie przemęczam, ja robię tyle ile muszę, w końcu mam jedno zdrowie, mam rodzinę, jest zaraza- gaworzy rodzic jeden z drugim. 

Biorę gruby hajs za posłowania i czasami zasiadam sobie w ławach poselskich i nie robię nic, bo jestem w opozycji i nic nie mogę - przekonuje polityk jegomać jeden z drugim

Rozpierdalam demokracje planowo i systematycznie, ośmieszam polskę na arenie miedzynarodowej, kradnę ile zdołam, zasiadam w spółkach państwa i ustawiam w nich rodzinę, no ile mogę wyciągam z tej sytuacji, bo potem może być trudno, gdy mnie wsadzą, napierdala prawicowiec.

Na kogoś trzeba szczekać... pod ręką lekarze, nauczyciele... róbcie tak dalej dziamgacze a ta zapewne osłabiona już mocno grupa, której jeszcze zależy, żeby dzieciaki nie poszły na zmarnowanie, odpuści.

Rozpoczęliśmy czwarty tydzień surowej egzystencji opartej na atencji i wyczerpaniu.

Powiem tak, czasami nie mam siły. Miesiąc mija a sytuacja nadal jest dynamiczna.

Cały czas muszę mieć ją na oku. Szczenie ma lepsze i gorsze dni, przy czym tych drugich znacznie więcej... wtedy szleje, gryzie, rzuca się na nas, zwłaszcza na mnie i drze w cholerę piżamy, skarpety, ocieplacze, kurtki...wszystko co mam na sobie. Zupełnie jakby miała na imię Loca. Pacyfikacja nie pomaga: gryzienie łobuza w kark i w dupę oraz szczekanie i częściowe unieruchomienie, również. to znaczy gdy ja to robię, to nie pomaga, bo Naczelnik ją uspakaja w moment. ale on umie takie czary mary dźwiękowe, co to moja gemba tego nie ogarnia.

Po domu walają się zabawki, butelki plast. i doniczki. Koty nie chodzą, koty spierdalają znaczy  PRZEMIESZCZAJĄ się szybko w celu przemieszczenia się. Szczenie zachowuje się jakby było na haju, oczy zamglone i nic nie dociera. Tak zazwyczaj bywa rankami. Po południu już energia z niej schodzi. Jedyne co działa w tym szaleństwie, to kosteczka, wyjście do ogrodu, choć nie zawsze, i tam potrafi wisieć na mojej kurtce. Jest uparta i kilkadziesiąt razy na 15 minut daje jej do zrozumienia, że koniec zabawy albo, że mi się nie podoba ta zabawa albo że mnie boli, do skutku. Uczy mnie cierpliwości, której nie mam za dużo. Wlazła dziś za mną po schodach prawie na samą górę...oczywiście nie potrafiła zejść. Ale robimy postępy. Stan szaleństwa z każdym dniem trwa troszeczkę krócej. choć to dziwne, bo w zasadzie zaczął się jakby tydzień temu. Przenoszę uwagę rozszalałego gnoma na zabawkę i potrafi sobie ja wziąć i iść ogryzać na kanapę, czy ostatnio nasze łóżko. już nie muszę być elementem tej zabawy. W piątek ostatnie szczepienie i będzie można powoli wyprowadzić ją na spacery, gdzie zapewne znajdzie ujście dla swojej energii.

 A teraz przyszła do mnie ze wzrokiem obolałym, wyciszona i zaskomlała, że chce na ręce się przytulić  i przytuliła pyszczek do mojej twarzy:

- pachniesz rozmarynem łobuzie, powiedziałam do tego pyszczka. znów ogryzałaś krzaka w doniczce.

i zasnęła.

12 komentarzy:

  1. Boszszsz... czlowiek by z jednej strony zamordowal, z drugiej schrupal z tej milosci. Trzeba wymeczyc Czeske (no bo zachowuje sie jak klasyczna Czeska) do cna i imentu, chocby li tylko na ogrodku skoro jeszcze nie moze wychodzic. Rzucac pileczke az padnie, bo szczesliwy pies to pies wybiegany, wymeczony i sponiewierany, ze wiecej nie mozna. Za to w domu spokoj i brak sil na psocenie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. święte słowa Pantero ambiwalencja stała się podstawą mojej egzystencji i nadzieja :-)))
      ale powiem ci, że niebagatelną pomocą w wychowaniu szczeniary służą nam koty !!! Maniek normalnie ją ustawia jak pater familias ))) co czasami bywa zabawne już teraz, bo na początku byliśmy przerażeni, że jej oczy wydrapie.

      Usuń
    2. Nie wiem, czy pamietasz, ale kiedys Placzek byl u nas i tylko sie bawil, tak po psiemu czyli dosc gwaltownie, a na krzesle lezala sobie Miecka obeznana z psami i z nim samym. W ktoryms momencie znalazl sie za blisko i lekko potracil krzeslo, zadzialal odruch u kota, machnela lapka. Najpierw nic nie widzielismy, potem zaczela mu leciec krew z oka. Naprawde niewiele brakowalo, a stracilby je, na szczescie drapniecie nie bylo glebokie. Nigdy bym sie nie spodziewala.

      Usuń
  2. Pachnąca rozmarynem - to jak tytuł romansu sprzed wieku...
    Teatralna, wiem, że Ci ciężko, zwłaszcza gdy ostre zęby wbijają Ci się w ramię, ale... ubawiłam się, czytając. :-)
    I tak mi się przypomniało, odnośnie do wyrastania z pewnych spraw:
    Gdy moja starsza córka była niemowlęciem, ktoś mi powiedział: teraz tylko 18 lat musisz jakoś przetrzymać, a potem to dopiero zaczną się problemy :-)
    Ucałuj swoją rozmarynową sukę w sam nos od cioci Kaliny. Trzymam za Was kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ucaławania dokonane... tak już to pisała Pantera, że szczenie łatwiejsze w obsłudze niż dziecko )))i tym się pocieszam hehe tylko jednego nie rozumiem, jak można wychowywac dziecko razem ze szczenięciem ??? horrror

      Usuń
    2. Są też tacy twardziele, którzy mają dwoje małych dzieci lub dwa szczeniaki ;-)

      Usuń
  3. Oj to macie zabawę, roboty przy takim szczeniaku i jego wychowaniu co niemiara.
    Pamiętam te 5 tygodni przed szczepieniem mojego, nie było łatwo.
    Powodzenia :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. owszem łatwo nie jest kurcze... ale jak widać człowiek szybko zapomina ;-)))))))))

      Usuń
  4. Nauczyciele, lekarze, ratownicy, rehabilitanci są do dupy, tylko ci tam na górze na rumakach, cali na biało, pierdolone ideały. A zapomniałabym. Najbardziej do dupy są uczniowie. Przecież mogą sobie teraz siedzieć przed komputerami do woli. Odpływają. Nie potrafią się już skupić. Źle sypiają.
    Ale przecież „robimy, co możemy”. I tak czekam na moment, kiedy dotrze, że nic nie mogą, bo wykreowana przez nich rzeczywistość nie istnieje.
    Ted ostatnio usłyszał u lekarza „nie mogę panu dać skierowania na usg, bo mam zakaz od dyrektora szpitala”🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz ja myślę, że dziecko wychowujące się w normalnej rodzinie, szczęśliwe i mające mądrych rodziców sobie poradzi. i za bardzo go ta sytuacja nie dotknie. natomiast patologia, pijaństwo, przemoc i przeludnienie na kwartale to jest przerażające...co ja słyszę czasami w tle, gdy moi uczniowie mają włączone mikrofony. ech.
      jak to zakaz?? lekarze teraz rentgena i usg w oczach mają albo w telefonie ???

      Usuń
    2. W d... mają- covid jest😜
      Wiesz, te dzieciaki z dobrych domów, paradoksalnie, też sobie nie radzą. Dom jest ok, ale przebywanie z rodzinką 24/h i pozostawanie z własnymi wnioskami sprawia, że dom przestaje być dobry.
      Ja też słyszę, i to pytanie dzieciaka „Pani to słyszy? Oni się nie kłócą, to tylko rozmowa” a w tle latają stada kurew😭

      Usuń
    3. rodzice są przerażającymi idiotami. a sytuacja nas za chwilę pozamiata...

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....