Chapter 1. O kfiatkach i drzewach ...
Apdejt - przywiozłam z Cypru zasuszoną grubą lawendę, mam w garderobie i nadal pachnie ...
Założę się, że tego drzewa nie znacie.
Nie ma liści w styczniu, za to na gałęziach pozostały malutkie nieco zaschnięte rajskie jabłuszka, które dokładnie smakują jak suszone jabłka. Skąd wiem? Ano spróbowałam. A potem się okazało, że są one bardzo trujące te jabłuszka. do zgonu włącznie.
Drzewka pomarańczowe są wszędzie w każdym ogródku, jadalne i na każdym skwerku nie jadalne, jeno ozdobne.
wioska w górach Trodoos
a to jakiś fikusik w Limassol, w formie drzewicha normalnie, poza tym fikusy na każdym kroku, figowce i figi, ech.
Cypryjczycy mają w zwyczaju wieszać różne szmaty na krzewach, drzewach, krzakach w oczekiwaniu na spełnienie życzeń, które to życzenia się spełniają w wybranych miejscach /tu przy skale Afrodyty/
Owoce granatu nie zebrane, wiszą dzielnie na drzewach, leżą pod drzewami, podobnie z migdałami, tak, że sąsiadkaOla dostawała apopleksji:jak to możliwe, żeby tak marnować...
No tak samo jak u nas jabłka, nie?
(piekło i szatani, no wszędzie mają powciskanie te drzewka cytrusowe)
Cypr, jak wszystkie śródziemnomorskie kraje zarasta bugenwillą, którą osobiście uwielbiam a poza tym kwitnące agawy, palmy, drzewa oliwne, gaje oliwne, oleandry, kapary pięknie kwitnące, czystek kreteński w górach Trodoos, hibiskus, plumeria, passiflora, marakuja, kufik cytrynowy, jałowiec grecki, którego wielkie okazy zobaczyliśmy w wąwozie Avakas, jest całkowicie pod ochroną, wilczomlecz kandelabrowy, no i araukaria wyniosła czyli moja ulubiona choinka.
Jest też szarańczyn strąkowy ze swoimi zwisającymi strąkami, chlebka świętojańskiego z którego robią bardzo specyficzny w smaku syrop. Dla mnie pyszny: "Karob (carob) – owoc drzewa świętojańskiego (inaczej szarańczyn strąkowy). Karob jest niezwykle zdrowy i odżywczy. Zawiera w sobie tak dużo substancji dobrze wpływających na organizm ludzki, że mówi się, że gdyby nastał głód na Cyprze, to wystarczyłoby żywić się tylko karobem, żeby przeżyć. W smaku przypomina on bardzo kakao, dlatego często jest jego zamiennikiem. Korab jest gotowy do jedzenia, gdy jest ciemny i wysuszony. Na Cyprze dostaniecie wiele produktów z dodatkiem karobu, np. syrop z karobu czy krem à la nutella. CIEKAWOSTKI: Nasiona drzewa świętojańskiego znajdujące się w jadalnych strąkach ważą dokładnie tyle, co jeden karat. Karobem żywił się ponoć Jan Chrzciciel".
Te dojrzałe strąki sąsiadkaOla zebrała spod drzewka, przywiozła i UWAGA sama zrobiła syrop. Sztos. ta kobieta jest niemożliwa, na każdym kroku podczas naszych wędrówek przez miasta, wsie, plaże, góry, stanowiska archeologiczne się zatrzymywała i rzucała nazwami kwiatów, krzewów, drzew i ziół...
na targu w Nikozji,, po tureckiej stronie
Na osobne omówienie zasługują ogromne obszary uprawy
winogron, najczęściej na tarasach [Ile się ta ludność tubylcza musiała natyrać] ścinanych krótko przy ziemi i prowadzonych krótko. Poniżej knajpka
w Nikozji, po tureckiej stronie, gdzie prawdopodobnie palą tymi konarami winogronowymi złożonymi na zewnątrz przy ścianie.
to zapewne wilczomlecz kandelabrowy w donicach na balkonie domu
Lefkara, uliczki w styczniu. W STYCZNIU uuu
Jakieś coś w wąwozie Avakas, gdzie jest ścisły rezerwat przyrody.
a w następnym poście
Chapter 2. Kuchnia.
Czyta sie jak ksiazke od botaniki i widze, ze Ty tez znasz bardzo duzo nazw roslin. Jak na styczen to klimat uroczy, ale nie chcialabym tam byc w lecie, zapocilabym sie na smierc.
OdpowiedzUsuńno właśnie trzeba w styczniu odbywac te podróże, żeby sie dogrzać a już koniecznie, gdy chcemy zwiedzać. Biologię zawsze lubilam )) a gdy masz koleżankę, która się na tym zna, sie pasjonuje, to sama ogarniasz temat nieco lepiej.
Usuńten kaktus na drugim zdjęciu to chyba opuncja
OdpowiedzUsuńNa pewno opuncja😄 kulatym kaktusem nazywala go nasza czeska przewodniczka na wyspach kanaryjskich. Tak mnie to rozsmieszalo, ze zapamietalam i juz opuncji nie nazywam inaczej.
UsuńOoo kaktusy to konik mojego męża... fajnie tak wyskoczyć w styczniu i się naoddychać i nasłonecznić. Świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziekuje. O tak swietnie to malo powiedziane. Tylko teraz dojsc do ladu nie moge ze sobą, ze zima i skad ta zima?
UsuńAle co z tymi jabłuszkami, że przeżyłaś to widać, ale czy były jakieś sensacje?
OdpowiedzUsuńJa od czasu studiów nie próbuje niczego nieznanego, na drzwiach sali ćwiczeń z chemii leków wisiało: zakaz prób organoleptycznych względem próbek, za skutki zaklad nie odpowiada😀 Ale i tak co pewien czas odważni lizali, bo wtedy wynik byl od razu i bez żmudnych działań: jak znieczuliło język to anestezyna, jak wysuszyło jamę ustna i zaczelo sie psuć widzenie to na bank atropina i tak dalej😀
NIC absolutnie nic mi nie było...chyba ;-)
Usuńale nie byłam pierwsza, pierwszy był nasz kumpel, który żre wszystko co widzi na drzewach i krzakach ))) poczekałam, podobno nic mu nie było więc i ja spróbowałam i nie żałuję ...jeszcze.
no pewnie, że araukaria jako choinka najlepsza...
OdpowiedzUsuńkarob /wtedy nie znałem tej nazwy, mówiło się chlebek świętojański/ swego czasu kupowało się /w Wawie/ na bazarze na Polnej, kultowe kiedyś miejsce... niby drogi, ale że lekki to tani... był super, podwójnie super, bo nikt tego nie lubił, więc mnie nie obsępiano... ale nie na pewno... w domu była amatorka, kocica Gandzia (RIP), zwana "Księżniczką", która reagowała natychmiast na odgłos łamanych strąków... no, i weź się teraz z kotem nie podziałkuj!... to tak sobie chrupaliśmy razem...
a potem przez wiele lat długo nic... wreszcie zobaczyłem w jakimś sklepie, ale w proszku... niby dobre, ale to już nie to samo było... kocurnicy zresztą też nie było, umarła wcześniej w wieku dziewiętnastu lat...
takim sposobem temat zeszedł na koty... ale nudne nie było?... no, weeeź... o kotach nigdy nie jest nudne...
p.jzns :)
a ja się też długo zastanawiałam, skąd znam ten dziwny smak, bardzo charakterystyczny, nie dałoby się go z niczym pomylić. Oraz żadna rozmowa o kotach nie może być nudna, newer. W następnym poście o wyspie będzie i o kotach, choć, to jednak dla mnie temat bolesny...
UsuńNie wiem jak wypadły ćwiczenia organoleptyczne na Cyprze, ale kiedyś w Grecji i Bułgarii próbowałem owoców i warzyw rosnących w dostępnych miejscach i nieco się rozczarowałem. Te same produkty uprawiane pod nawozami i tp. dopalaczami, były o wiele ładniejsze i smaczniejsze, chociaż pewnie mniej przyswajalne ...
OdpowiedzUsuńwszystko nam smakowało bardzooo bo świeże, bo akurat czas na cytrusy i tak dalej. Ale rozumiem cię doskonale, bo pierwszy raz będąc w Grecji też jadłam prosto z drzewa i arbuzy prosto z pól i były doskonałe ale nie smakowały mi świeże figi, i w ogóle nie zaskoczyłam, że to są figi, jedząc je prosto z drzewa, że to świeże figi :-))) bo do tej pory jadam tylko suszone...natomiast oczywiście wolę produkty nie pryskane i nie z zupełnie naturalnej i eko uprawy.
Usuń