sobota, 13 lipca 2024

Wokół tematu.

Instytut poszukiwań teatralnych im Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu. Powstał Spektakl obrzędowy po warsztatach z Piesnoxorkami. Mam ścieżkę dźwiękową z tych warsztatów i spektaklu. 

może kiedyś ...

*

Można zejść z góry, co ma prawie 2 tysiące...i mimo, że niebezpiecznie, przeżyć a potem spaść ze schodów we własnym domu i złamać kręgosłup. taka smutna konstatacja. i wkurzająca. podobnie, jak sytuacja, że nie mogę teraz za bardzo sie udzielać fizycznie przez jakiś czas. nie, oczywiście, że nie złamałam sobie kręgosłupa tylko soczyście obiłam lędźwie. Odwołałam kobido. Nie chodzę z Ciri na spacery. Nie ogarnę biblioteczki w teatrze i papierów... na razie. żadnych robót ze schylaniem. cieżko mi sie jeździ autem, bo czuję każdą nierówność. plany ogrodowe muszą poczekać. najlepiej na stojąco.

Za to kończę Kukuczkę, a kolejni himalaiści wspinacze już przebierają nogami: Rutkiewicz, Kurtyka...cykl mi się zrobił. I na razie się nie martwię co dalej. Oglądamy Cormorana...dojrzałam i zapewne też poczytam :-) zobaczyłam pierwszy sezon polskiego serialu Nieobecni z justyną wasilewską, którą to poznałam i śledzę, jej karierę, bo to fajna dziewczyna jest, taka w typie (wygrała okr ogólnopolski). i zaczęłam drugi sezon.

 no i wszedł 3 sezon  Wikingowie :Walhalla na netflixu. mniam.

Aktualnie u nas leje, co drugi dzień leje. jednego dnia upał, drugiego ulewa. procesy gnilne w niektórych przypadkach się zaczęły. Wszystkie zbiorniki wodne zapełnione. ślimory wypełzły...wszędzie. 

*

dokładnie TERAZ, ten moment, gdy Olga podpisuje moja książkę :-)

Dostanę prezent nad prezentami, czyli "Dom dzienny, dom nocny" z autografem od samej Olgi Tokarczuk, moi znajomi, i przyjaciółka grali spektakl podczas znanego już Wydarzenia: Gór literatury. i tak się pięknie złożyło, że pani Olga była łaskawa posłuchać o pewnej przyjaciółce i jej historii z EE.

a historia była bardzo smutna. o artystycznej przyjaźni, poświęceniu, empatii, duchach, klątwie, o chorobie i na końcu o śmierci. śmierci dziecka. 

Wtedy (przełom dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych) robiłam spektakle na podstawie literatury Olgi, Prawiek...Dom dzienny, nocny...EE ... Podróż ludzi księgi...Gra na wielu bębenkach...Opowiadania. Na prawdę była dla mnie literackim Objawieniem. i bardzo teatralnym. Ale kiedy pracowałam nad EE (Erna E.), to Kinga się rozchorowała, i choć raczysko niby nie było z tych najgroźniejszych i miała dziewczyna szanse 50/50 to jednak ... niestety nastąpił nagły zwrot akcji. ale zanim umarła w onkologicznej umieralni w Warszawie, Rzuciłam ten spektakl na podstawie EE w cholerę. bo miałam przeczucie jakieś paranormalne. jak ta książka. Zaczęłam więc pracę nad nowym spektaklem z zapałem godnym lepszej sprawy, nowy spektakl pod tytułem "Miłość jest apetyczna, jak drożdżowe ciasto" też na podstawie literatury Tokarczuk i naszych Emocji. Piękny spektakl o nadziei. O przyjaźni. o Spełnieniu. Ważny spektakl. graliśmy go krótko, bo po jej śmierci już nie mogliśmy go ... znieść. i poczułam się jakoś oszukana.

Prawie uwierzyłam, że jeśli się uda i będziemy go grali, to Kinia z tego wyjdzie. Premiera, festiwale...próby, jej szczęście i jej ciężka praca z nami...odskocznia. bezpieczeństwo w gronie przyjaciół. Ciepło. siedzenie w naszej teatralnej kuchni, po każdej próbie w noc...śpiewy, rozmowy, śmiech. wino.

Kilka godzin przed premierą obcięłam sie na łyso. dla towarzystwa. w geście solidarności. Oczywiście wtedy też grałam w moich spektaklach, w moim alternatywnym, offowym teatrze. i pamiętam, że widownia mnie poznała dopiero po głosie :-) wcześniej miałam długie rude włosy do pasa.

[zdjęcie zdjęcia : już z nieco odrośniętymi włosami, w naturalnym kolorze, w Instytucie u Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu, podczas warsztatów z Piesnochorkami, zespołem z Syberii. śpiewającym pieśni kozaków syberyjskich]

**

 Tak się wszyscy skupili na jednej śmierci, bo tam gdzie afera tam statyści, że Zegarmistrz światła odszedł po cichu...

a ja sobie myślę, że słowa są oczywistą nieprawdą, nikt nie jest jasny i gotowy.

ps

nie ma nic bardziej obrzydliwego niż ślimor bez domu z przyklejonym kłakiem psim. fuj.

18 komentarzy:

  1. Slimak jak slimak, ale ten klaczek robi ohydna robote, na trzy fuje. :)))
    Ja tez dostalam autograf z dedykacja od jednego z moich ulubionych Autorow, niedlugo przed Jego smiercia, a bylo to prawie 60 lat temu. Wprawdzie nie noblista, ale dla mnie rownie cenny. To byl Jan Brzechwa, na dniach oswiaty, ksiazki i prasy pod Palacem Kultury w Warszawie, a ksiazka Jego autorstwa to "Tancowala igla z nitka".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to piękne jest dostac autografem od osoby która się szanuje i kocha na książce którą też się kocha...
      Niestety pomimo zaproszenia na spektakl i oczywistej sytuacji osobistego poznania pani Olgi...norweska wyprawa to uniemożliwiła. Żałuję nieco bo taka okazja osobistej rozmowy już się może nie zdążyć...

      Usuń
    2. Aniu, przypomnialas Dni Oswiaty i Prasy pod Palacem Kultury. Byl rok 1976 (lup nastepny), niesmiala nastolatka krazyla miedzy stoiskami, troche zagubiona w tlumie i nagle slyszy glos z glosnika: Igor Smialowski podpisuje swoje Igoraszki z Melpomena o godz tej i tej, w tym i tym miejscu. Nazwisko mnie osmielilo (znam przeciez aktora dobrze), odnalazlam miejsce, ustawilam sie w dluuuugiej kolejce, a gdy przyszla kryska na Matyska i pytanie o imie... wpadlam w panike i powiedzialam, ze to dla milosniczki teatru Magdy i tak dedykacja zostala napisana.
      Zegarmistrz swiatla purpurowy zwykle przyprawial mnie o dreszcze.
      Czytam wlasnie o spotkaniu tlumaczy Olgi Tokarczuk.
      Nosilam zawsze krotkie wlosy, lubilam, niektorym jest w nich do twarzy. Taki klub lysych. Lysych koni...

      Usuń
    3. Trzeba byc dobrej mysli, moze sie uda.

      Usuń
    4. Aniu ano trzeba... jednak żal

      Usuń
  2. Echo, ale mnie nie jest za bardzo do twarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie jest jak jest. Kwestia patrzenia.

      Usuń
    2. Teatralno, mnie sie tez podobasz w tych krotkich.

      Usuń
    3. 😁no to fajnie dziewczyny ale zrobiłam to tylko raz w zyciu że na łyso a potem odrastały. Może zrobie jeszcze raz gdy będę chciała przestać farbować i wtedy będę siwa...

      Usuń
  3. Obiecałam sobie, że na Góry Literatury, to już w przyszłym roku pojadę. Patrzę na Ciebie, wciąż to spojrzenie, dbaj o siebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba przegapiłam swoja szansę na bliskie spotkanie z Olga :( niestety.

      Usuń
    2. Zawsze masz szansę na spotkanie, serio.

      Usuń
  4. Piękna twarz, uszy elfa, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm no i utrafiła pani w kompleks :-)))) uszy mam za duże i dlatego nie mogę nosić takich fryzur i tak dobrze, ze nie odstają :-D

      Usuń
  5. No no, ślimaki są fajne:)
    Ależ Ci zazdroszczę, że możesz się ogolić na łyso i nie straszysz ludzi, jak się widzę u fryzjerki z farbą na głowie i podziwiam to zorane czółko i uszy słoniowe to az mnie skręca:))
    Tak, Zegarmistrz odszedł pończochy, a przecież ile jeszcze prywatnych śmierci się stało w tym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taki jakiś czas niefajny...
      ale jedna to by sie mogła zmaterializować po udanym zamachu ...ale nie miał chłopak cela. tylko uszko uszkodził i może tupecik

      Usuń
    2. co do ślimaków to dziś sprawdzę stan ruiny ogrodowej, bo przestało lać, od rana słońce i dziś zapewne spędzę czas w ogrodzie... ta bez domów to jest dramat. nienażarte i wpełzają nam do domu.

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....