środa, 17 grudnia 2025

o uroczystej świątecznej i planowanym środku.






[zdjęcia wyszli takiesobie, bo oświetlenie było klimatyczne.]

Najpierw wjechały trzy pierożki z kapustą i grzybami, jako przystawka, potem zupa grzybowa, że zemdlałam z wrażenia. Daniem głównym był sandacz na puree. pokropiony czymś dość pikantnym.  
Na stoliku kawowym pojawiły się obok kaw i herbat, małe i przepyszne serniki ze świątecznym nadzieniem. 
I wreszcie wjechała beza malinowa ze śliwką. smakującą jak najlepsze powidła sliwkowo-cynamonowe. 

O bogowie. Orgia. normalnie.
Potem zakotwiczyły długie łodzie wikingowe z ładunkiem : różne formy śledziowe, pasztety w żurawinach i hit czyli pasta grzybowa. 

*
Takie mile popołudnia mogły by się dziać codziennie, nie mam nic na przeciw. Zwłaszcza jako odsap w tych wypełnionych po brzegi dniach.
Po siedmiu godzinach w placówce, przebrałam się, umalowałam gembę, czyli poprawiłam makijaż i  pojechałam sobie do miłego miejsca mającego renomę i słusznie, podkręcić kubki smakowe. 
A dziś znów od rana multum spraw ale najpierw skrobanie auta.
Czas się skurczył. doba zrobiła za krótka, jak kołdra.
Jadą wozy z paletami gliny i torbami szkliwa ...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

nie musisz Czytaczu ale możesz ....