czwartek, 12 września 2019

a wczoraj była środa.

Ostatnio pisałam o przyjeździe Matkijadwigi i naszym wybyciu na festiwal teatralny BRAMAT.
czyli tydzień temu nazad.
A dziś, kiedy znów mam czas (!!!) Matkajadwiga właśnie wyjechała, Naczelnik powiózł ją do domu samochodem służbowym z łupami,
żeby pomachać na wyjazd(hurra)) wstałam za wcześnie oczywiście ale dzięki temu mam czas na nadrobienie zaległości blogowych  i napisanie co tam słychać u ciężko pracującej, głównie nad sobą,
kobiety, artystki, pedagoga, szefa placówki kulturalnej, krytyka teatralnego, malarki i reżysera.
he, he.
Matkajadwiga pomogła w porządkach ogrodowych, jak zwykle oraz smażyła piczki, zrywała niedojrzałe z połamanych gałęzi i układała je pod stołem w pracowni, robiła sok malinowy i przepracowałyśmy nalewkę z wiśni.
jak zwykle się  przydała. O polityce ani słowa miedzy nami, ani jednego. więc przeżyliśmy bez większych turbulencji.

Proszę państwa oto piczki, pod stołem w pracowni. 
dochodzą na podłodze, bo gałęzie na drzewie zdemolowane...


No i słynna nalewka wiśniowa. mniam i pycha.
W pięknej, oryginalnej butelce z kapslem, wiekowej, przywiezionej z Norwegii przez sasiadajanusza.
A, że jest ta butelka słusznych rozmiarów, to ma w pakiecie "kosz" drewniany, jak baniak na wino. Kosz wzorem beczki drewnianej wykonany jest z wyprofilowanych desek i spięty metalowymi obręczami ma też uchwyt.



ech można się szykować do zimowych dłuuuugich wieczorów, jestem gotowa i nie straszny mi mróz i śnieg.

Tymczasem jednak jeszcze ciepło, nadal chodzę z bosymi stopami po trawie i w trampkach.
Choć już w bluzie czarnej długiej z kapturem i płaszczyku przeciwdeszczowym w kieszeni.
Nadal środy, soboty, niedziele mogą być przyjemne, słoneczne i piękne. 
Początki jesieni bywają zaskakująco piękne. kolorowe i ciepłe.
Mam pewność, że jeszcze wrzesień przygrzeje, zwłaszcza, że robię festyn dla społeczności za dwa tygodnie...

**
a wczoraj
Właśnie minął trzeci miesiąc odkąd nie ma z nami Erny.
W moim aucie ciągle jej nos odbity na szybach, jej sierść na siedzeniu i jej zapach w kocykach...
a w torebce jej obroża.

18 komentarzy:

  1. Jesoo, te piczki pod stołem to magia jakaś!❤I nalewka w butli!❤
    Moja psiapsi bez psa wytrzymała półtora miesiąca- może to rozważ skoro masz wolne środy😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dreamu a drugie tyle jeszcze na drzewie dochodzi w łikend wielkie smażenie piczek ;-)
      i szykuję stół w pracowni na kolejne, bo książki wywożę do teatru i biblioteki...
      jeszcze jabłka dochodzą już zrywam powoli z jabłonki do pojedzenia.

      Usuń
    2. ja bym brała natychmiast i to nie jednego...ale naczelnik się upiera, ze za wczesnie...
      poza tym nie ma się co oszukiwać, że po 9 latach jesteśmy bardziej mobilni, możemy zabarłozyć w mieście, w teatrze, w kinie u znajomych...

      Usuń
  2. Uwielbiam jesien, to najpiekniejsza pora roku w moim zakatku swiata, sloneczna, ciepla, kolorowa, szeleszczaca liscmi... cudo po prostu cudo i do tego dlugie zachody slonca.
    Oraz zapach swiec w domu, bo zapalam je wlasnie jesienia i zima.
    Niestety musze jeszcze poczekac, bo ciagle mamy lato, ale jesien juz tuz tuz i bardzo mnie to cieszy.
    Nalewka wisniowa wyglada imponujaco w tym koszu, bardzo lubie takie butelki z kapslem. Kupuje nawet w IKEA ale poki co nie widzialam takich duzych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. takiej butli a właściwie butlogąsiora w ikea nie uświadczysz ;-)
      i ja widze taką po raz pierwszy a jestem fanka gąsiorów, butli i butelek wszelakich ...
      a jeszcze fajniejsze jest to, że jest tona uzytkowa.

      Usuń
  3. DLACZEGO PICZKI ??? Przeciez to sa brzoskwinie (chyba) :)))
    Oraz na moim blogu jest do Ciebie przeslanie, a Ty go jeszcze nie znalazlas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peach/pi:cz/- brzoskwinia po angielsku 😉

      Usuń
    2. Pantero znalazłam a nawet napisałam ale mój komentarz się nie pojawił, choć dostałam informację, ze po zatwierdzeniu ...
      a z piczkami to tak właśnie jest jak pisze Dreamu

      Usuń
    3. Jesu, nie wpadlabym na to, a to takie proste wytlumaczenie.
      Twoj komentarz zostawilas pod innym postem, tym o psie.

      Usuń
  4. Brzoskwiniowe plony ogromne:) Nasze już pożarte na pniu:) Wprost z drzewa. Fajnie, że masz wolne środy, dają trochę wytchnienia od zawodowych spraw. Bardzo podoba mi się ubranko dla butelki no i wsad w butelce:)U nas dzisiaj +24 ciepła i full słoneczko. Ma tak być jeszcze dobrych parę dni. Nie narzekam, bo lubię właśnie takie ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i ja lubie ciepły słoneczny wrzesień...barrrdzo ale u nas się jakoś tak gwałtownie zmieniło
      nawet bardzo gwałtownie. a mnie jeszcze łeb nie przeskoczył.

      Usuń
  5. A ja latam jak z pieprzem. Tyle nagle na mnie spadło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja mam góry i doliny...emocjonalne. bardzo się staram, żeby za dużo na mnie nie spadło właśnie, żeby się nie dociążać ...żeby żeby żeby mieć czas.
      walcze o to

      Usuń
  6. cholera, ani za piczkami, ani za nalewką wiśniową nie przepadam.... może chociaż po trawie pochodzę z Tobą?.... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piczki można zmieszać z innymi owocami. ja ich tak prosto z drzewa nie jadam tylko raczej w przetworach. na ogół były mieszane z dyniami i jabłkami ))
      no ale Ty chyba mojej nalewki wiśniowej nie piłaś Iw.

      Usuń
  7. Noszenie w sobie wspomnień jest częścią życia, więc noś i przypominaj sobie to dobre życie, bo tak już mamy. Dobrze się MatkaJadwiga spisała :) nalweki zazdraszczam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama sobie zazdraszczam nalewki ;P

      czasami wspomnienia ranią.

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....