i szwedzkim dizajnie.
(najpierw śniadanie było o którym wczoraj zapomniałam)
czyli niedzielna muzealna turystyka w kolejności chronologicznej part 2.
Nationalmuseum, przy samym nabrzeżu, przy porcie, do którego idziemy z 20 minut od hotelu. trochę inną trasą ale jednak
jeszcze raz zdjęcie Muzeum Narodowego ale od strony Gamla Stan, starego miasta. na innej wyspie.
Muzeum malarstwa, rzeźbiarstwa, wzornictwa, sztuki użytkowej i graficznej z eksponatami z czasów od średniowiecza do współczesności.
No dobra, to wyszliśmy i patrzymy na czas, który pozostał, bo przecież na wyspę się musimy dostać do tych Wikingów, i Muzeum Nordyckiego.
(Mijaliśmy je pierwszego dnia pobytu, gdy szliśmy na Midsommar do Sakansenu)
i już kminimy, że nie damy rady.
Nie zdążymy już...no trudno, postanowiliśmy zwiedzić inną wyspę Skeppsholmen
i znajdujące się tam muzeum Sztuki Nowoczesnej. idziemy przez most. park i oglądamy plenerowe rzeźby abstrakcyjne, bo na przeciwko znajduje się Akademia Sztuki. miejsce bardzo urokliwe i ciekawe.
i można nie wierzyć ale w tym muzeum zjadłam przepyszny, bodajże najlepszy obiad. to zielone cudo na pierwszym talerzu. Ryba, której nigdy wcześniej nie jadłam, młode ziemniaczki, groszek zielony, małe marynowane cebulki, cukinka cieniutka i dużo rzeżuchy a to wszystko w ciekawym sosie.
Najedzeni i już nie źle złachani
Poszliśmy sobie spacerkiem do twierdzy, która broniła dostępu obcym banderom, a w czasie pokoju witała wszystkie statki salwami honorowymi.
Zeszliśmy do miejsca z pięknym widokiem na inną wyspę
Nie chciało mi się już dreptać przez mosty, wyspy, nabrzeża, więc powlekliśmy się na prom. Prom traktowany jest jak autobus, i to czasem na żądanie :-))) no gdyby się Naczelnik nie zorientował, to mogliśmy tam stać i stać na tym promowym przystanku...a trzeba było nacisnąć guzik i wtedy prom(promik) do nas skręcił i zabrał.
[jak widać odpadłam na te 10 minut, gdy płynęliśmy znów na starówkę]
i znów Muzeum Nagrody Nobla. i znane już miejsca...
ufff
***
i został jeszcze dzień ostatni, niebawem.
Czytam tytul i widze pierwsze zdjecie, myslac, ze cos ta sztuka nowoczesna przypomina jedzenie i dopiero potem zajarzam czytajac tekst, ze to tylko sniadanie. :)))
OdpowiedzUsuńDali wymiata! :)))))
A ostatni zachod slonca nawalby sie na eksponat w kazdym muzeum. Niby te zachody to kicz, ale mnie zawsze zachwyca.
Wreszcie foty, które najbardziej lubie- dobre żarcie i design:)
OdpowiedzUsuńWczoraj zjadłam kilo.bobu i kilo czereśni, kto ze mną był w.pracy ten wie, jakie były konsekwencje.
I powoli zbieram się do wyjazdu do nas.