Senja przywitała nas. Nieco chłodniej ale słonecznie. Plaża z przepięknym widokiem na której rozciągnęliśmy nasze umęczone kości.
Pospaliśmy. I ruszyliśmy na jej zwiedzanie. Skorzystaliśmy z norweskiej podpowiedzi tras widokowych narodowych na tej stronie: https://www.nasjonaleturistveger.no/en/
Mieliśmy tylko zagwozdkę czy jeden cały dzien jej poświęcić. Dużo tu pięknych miejsc do kontemplowania. No ale to zależało od tych miejsc i jak się potem okazało promu 😁.
Zjechaliśmy do tego miasteczka i wdrapaliśmy sie na maleńką latarenkęTu wisi nad autem, spektakl był niesamowity.
Niestety w złotej toalecie sie nie posikaliśny, gdyż była zamknięta
No cusz wszystkie topowe miejsca objeździliśmy, w góry nie poszliśmy w obawie przed deszczem, chmurami, wichurą, poślizgiem, zabłądzeniem...
Plformy jednak są najlepsze, bo widoki są wprost boskie.
Dotykam głową tych chmur.
Zdecydowaliśmy się jednak na przeskok promem na Andøya. Żeby zanocować już na campingu na Lofotach. Po 7 dniach włóczęgi należy nam sie gorąca woda, normalna toaleta i odrobina spokoju i luxusu.
Promy odpływające z Gryllefjord na Senji do Andøya na Lofotach są trzy. Nie za duże. W zasadzie to całkiem malutkie, jak na potrzeby turystów. Ostatni odpływa o 19.00 i odpłynął ... ale bez nas 😧
Wjechaliśmy wprawdzie na płytę 6 pasów dla aut ale już na dzień następny sie ludzie ustawiali. I chuj.
No to nic innego nam nie pozostało jak obstalować miejscówkę w pobliżu, tam zjeść kolację na ciepło, ogarnąć się i przyjechać ponownie.
Wstaliśmy więc dziś o 5 i 5.40 byliśmy w porcie a tam kolejka taka, że wymiękliśmy. I zdaliśmy sobie sprawę, że się i na ten prom nie załapiemy. Czekało nas 9 godzin czekania do kolejnego promu o 15. ..
Już nie spaliśmy choć taki był plan. Poczytałam blogi, powysyłałam zdjęcia.
l poszliśmy na kawkę i śniadanko do lokalnej kawiarni z Lopisem
Kupiłam stołeczek
Gryllefjord
A gdy nadszedł czas auto na luzie, niedopakowane, ustawiliśmy na 6 pasie i wtedy spotkała nas niespodzianka, podszedł pan z obsługi i poza kolejką zaprosił nas na prom. Bo upychali auta jak sardynki w puszce i szukali 2 wypełniaczy a my im pasowaliśmy do konceptu.
I tak dziś już jesteśmy na Lofotach.
Cdn
Krajobrazy boskie, ale te dzieła człowieka na ostatnich zdjęciach tysz. Bardzo przypomina mi to nieistniejącą już rupieciarnię Willego w Carlingford. Radosnego weekendu :)
OdpowiedzUsuńRadosnego i Wam :-)
UsuńOraz uwielbiam takie rupieciarnię...oczywiście wyniosłam stołeczek 😂
Chociaż nie byłam na lofotach.... to jestem pewna, że tam zostaniesz zaczarowana :-)
OdpowiedzUsuńMam tę samą pewność 😃
UsuńWszystko fajnie gdyby nie te turysty i kolejki i .... nieczynne kibelkowe swiatynie. Na szczescie jeszcze 2/3 przed Wami. :)))
OdpowiedzUsuńOch turystow malo zapewniam cię że są momenty ze w trasie nikogo i miasta kamperowe samotne...to jest właśnie kraj dla samotnych podróżników.
UsuńAle to trzeba mieć szczęście że akurat teraz złoty klop a właściwie miejsce wokół w przebudowie..
Czytam.
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie, ale bez złotego klopa się nie liczy! 😄
OdpowiedzUsuńI jak tu komentować-gdy słów brakuje...więc patrzę.
OdpowiedzUsuńPięknie..trochę jakby Tatry wyrastały z morza😊Graciarnia też super!
OdpowiedzUsuń