Wykończyło mnie wczoraj 25tysiecy kroków. Dzień był długi intensywny, i ogromnie radosny.
Dzień zaczęliśmy od wyspania się, i bardzo dobrego śniadania w hotelu, o tym hotelu i stołówce będzie osobno. No w każdym razie dobra kawa z moim akurat mlekiem owsianym I dużo zieleniny, ciasto z truskawkami, i śledzie 😃 zgodnie z midsomarowym planem. A poza tym dobre sery, chrupkie i ciepłe pieczywo, masło solone...wszystko pyszne. Ubrałam się w sukienkę w kwiaty zwiewną i lekką. Ale że tu jedank wieje, to pod spodem miałam cieniutkie spodnie i bluzkę z długim rękawem. I ruszyliśmy na Midsommar do Skansenu. I szliśmy sobie spacerem nadbrzeżem razem z grupkami ludzi spieszących na świętowanie. Bez przesady było z pół miasta i Europy.
A po drodze przysiadłam i przystanęłam to tu to tam. Mijaliśmy muzea. Dotarliśmy na wyspę a tam na trawnikach ludzie się rozkładali ze swoim piknikiem.
Zdjęcia moje i Naczelnika.
Skansen jest duży, pełen zwierząt, pierwotnie była to wyspa królewska ze zwierzętami do polowań. Aktualnie są tam zwierzęta gospodarcze, budynki gospodarcze, świątynie, kościoły, woliery, bizony, lisy polarne, łosie, niedźwiedzie...ptactwo.
Mnie interesowały wianki, i tańce dokoła słupa. Niestety do wianków się nie dopchałam, kolejką mnie zabiła, szkoda, no to znalazłam specjalnie dla gości wycięte I przygotowane gałęzie brzozowe czy tam inne giętkie i sama se upletłam.
Nałożyłam i dalej w stronę słupa, akurat tańczyli małe żabki noo ruszyłam w tany i wprawdzie Naczelnik zaprotestował, że kicał nie będzie, ale potem tańczył razem ze mną midsomarowe tańce. Wcześniej nagrywał. I mam świetne nagrania. Jeszcze raz tańczyliśmy na zakończenia po wielu godzinach. Ech to było piękne, mówię wam.
Wszyscy pomykali w wiankach i swietnie się bawili. Jedzenie na każdym kroku ale i kolejki ogromne. Zjadłam jakiegoś zawijaka z ziemniakami i grzybami. Rzemiosło, biżuteria, garncarstwo. Skło. Nomwszystko czego dusza zapragnie. Spędziliśmy tam cudowny dzień. Słuchaliśmy koncertów na trawie, gapiliśmy się na mieszankę kultur, kolorów i absolutnie wszyscy świetowaliśmy światło.
Potem ruszyliśmy a starówkę a właściwie przez starówkę do hotelu. Bardzo warszawską starówkę. Zresztą.
No i zaliczyliśmy pałac królewski, czerwone kamienice, muzeum nagrody Nobla, najwęższą uliczkę, galerię sztuki, i amerykańską knajpę...o zgrozo. Ale już nie mieliśmy siły szukać innej.
Wróciliśmy bardzo późno ok 23. I było nadal jasno. Potem jeszcze pisałam posta. A potem to już padłam, bo dziś mielismy w planach wyprawę statkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
nie musisz Czytaczu ale możesz ....