środa, 23 lipca 2025

Poranki i wieczory nad fiordem za kołem podbiegunowym.

 No więc siedzę od 6ej i ogladam ten spektakl...

Obudziło mnie gorąco, słońce oparło sie o nasz kamperowy namiot i po spaniu. Wyszłam na te dziwną ostrogę, zrobiłam joge. Kawę. I nagle zamiast gorąca poczułam przyjemny chłod. To ten moment, gdy chowa się za górę  i pojawia sie taka poświata.





Słońce zaszło wczoraj o 24.02 a wzeszło tuż przed drugą. Miejscowi mają je więc od trzeciej do siodmej?

Oraz żadne zdjęcie tego nie odda.


Jesteśmy wreszcie u celu, choć sama podroż jest celem. Ale jazda po 12 godzin już się na ten moment skonczyla. Jesteśmy w Norwegii, na samym końcu fiordu za Narwikiem. 
Podróż po Laponii opiszę w kolejnym poście, jeszcze dziś.

  Teraz wrzucę foty z wczorajszego wieczoru, kiedy tu dojechaliśmy po 20ej. Zmęczeni jazdą i wrażeniami. Zjedliśmy zupkę chińską i robiliśmy zdjecia. Po 23 w zupełnych jasnościach zachodzącego słońca poszliśmy spać.  







Lataliśmy dronem. 



Napawaliśmy sie tym niezwykłym miejscem, bo nadłożylismy kilometrów i pświecilismy czas, żeby tu dotrzeć.

Odpływ. Temperatura w okolicach 30 spadła do 25. A przekraczając koło podbiegunowe było 31...

Ostanie zdjęcie z sypialni wczoraj po 23


No i niespodzianka, jest 8 i słońce znów wyszło 




3 komentarze:

  1. Ekscytująca wyprawa. Zazdroszczę tych widoków i ciepła:)))Czekam na dalsze relacje.
    Ela D.

    OdpowiedzUsuń
  2. :))))). Tak to wlasnie wyglada. Gdy sie zyje tutaj to czlowiek na lato zaopatruje sie w firanki/zaslony zaciemniajace. :)))) Bawcie sie dobrze. To poczatek.

    OdpowiedzUsuń
  3. To naprawdę niesamowity spektakl!
    Może i zdjęcia nie oddają magii, ale i tak jest czadowo!
    Oglądam i oglądam i trudno wybrać najlepsze...

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....