sobota, 27 lipca 2024

Ostatni ... Prom. Pod mostem Nad Sundem.

 

Najpierw zdjęcia z fińskiego promu. głownie wypłynięcie z Malme.

Pogoda była świetna, na rejs promem. I na trasie mijały nas inne promy.


pogoda prawie sztormowa zrobiła się tuż przy polskich wodach ale i zaraz po wypłynięciu nie wyglądało za dobrze, potem się wszystko rozeszło po falach.

Przepływaliśmy pod mostem nad Sundem. mijaliśmy farmę wiatraków na morzu nieopodal Malme...
(pokazałam ja na zdjęcie w pierwszym poście z podróży)

i ten most, to była największa atrakcja tego promowania. Wszyscy wiedzą,  że most nad Sundem łączy Szwecję z Danią i część trasy odbywa się pod dnem morskim. Most nad cieśniną Öresund to najdłuższy na świecie most łączący dwa państwa – stolicę Danii – Kopenhagę ze szwedzkim miastem Malmö. Niesamowity dorobek nowoczesnej architektury. Cała jego długość to 14 kilometrów.
[wantowy most drogowo-kolejowy o długości 7845 m, przebiegający nad cieśniną Sund, łączący stolicę Danii – Kopenhagę (a dokładnie Kastrup) ze szwedzkim Malmö. Drugi co do długości most na świecie łączący dwa państwa.]

Jechałam nim dawno temu, gdy byłam pierwszy raz w Szwecji i Danii. Na wyjeździe integracyjnym z firmy. Płynęliśmy promem całą noc, w ogóle nie spaliśmy, bo to był prom imprezowy. Następnie zwiedzaliśmy wybrzeże Szwecji ale po prawdzie tylko się przejechaliśmy autokarem. Potem największą atrakcją czyli mostem przejechaliśmy do Kopenhagi. ŁaŁ byłam pod wrażeniem choć oczywiście i w szoku. gdy nagle zjechaliśmy pod wodę. Zwiedzanie Kopenhagi. i powrót lądem. Całkiem zgrabna wycieczka. 

Obiecałam sobie to powtórzyć, ale bardzo bałam się mostu. 
Tymczasem ostatnimi laty tyle razy już przejeżdżałam przez tunele - mój rekord przejazdu padł w tym roku - 14 km pod dnem z wyspy na wyspę. z zaskoczenia.
że prawdę mówiąc te kilka kilometrów mostem pod dnem, nie strachuje mnie tak za bardzo.

*
A więc na Campingu w Lommie, 20 minut od przeprawy promowej, spędziliśmy ostatni nocleg w Szwecji.




Jakie to było przykre. Bardzo. wyjeżdżać z tak pięknych okoliczności przyrody, z plaży. Zwłaszcza, że ranek był spokojny, bezwietrzny i ciepły. był cudowny. zerwaliśmy się dość wcześnie, bo na odprawę promową musieliśmy dojechać. Przed nami rozpościerało się 9 godzin płynięcia promem. Po raz pierwszy w życiu za dnia. 
Wykupiliśmy opcję z jedzeniem na samym początku rejsu, zaraz po wjechaniu na prom. Takie śniadanie trwające ponad godzinę, że można jeść i jeść i wracać po dokładki i wracać i pić te soki, kawy....Pomimo zapakowania promu do ostatniego pasażera, nie było widać tej masy ludzkiej. Byliśmy w mniejszości, która nie wykupiła kabin. I słusznie. wyciągnąć się można było wygodnie na kanapach albo i na podłodze w restauracji i pić wino.... Kto to by siedział w kabinie przy takich widokach, zarówno z restauracji na dziobie, jak i z pokładów zewnętrznych.
Wyciągnęliśmy się wygodnie na kanapach i oglądaliśmy sobie filmy, ściągnięte przez Naczelnika przed wyjazdem, na te właśnie okoliczność. Mieliśmy własne przekąski. wodę, herbatę w termosie. Często wychodziliśmy na zewnątrz, poganiani przez zegarki, żeby się ruszyć...przeciągnąć się...przewietrzyć tyłki i dla pięknych widoków. 
Przepływaliśmy koło Danii, cały czas po prawej stronie mieliśmy Danię. i Rugii.
Szczególnie Rugia mnie interesowała, bo lubię Rugię. Byłam dwa razy z moim teatrem na festiwalu i uczestniczyliśmy w projekcie z naszymi niemieckimi przyjaciołami :-) z Sassnitz.
Rugię I jej białe skaliste wybrzeże świecące z morza, chciałam zobaczyć na własne oczy.  Koniecznie. i Sassnitz.
Pierwszy raz płynęłam promem w dzień trasą Malme - Świnoujście. to bardzo ładna trasa. Polecam.
Pod koniec przed wpłynięciem do portu w Świnoujściu, rozpętało się burzysko z piorunami i ulewa. Na szczęście po dobiciu w porcie, ulewy już nie było, bo przecież kamper stał na zewnętrznym pokładzie. Taki był tłok na promie. 
Trochę nam zajęło zjechanie z promu. A potem to standard, czyli obiadokolacja w naszej knajpce, gdzie mamy już swoją miejscówkę :-), i tankowanie. Jechaliśmy już na oparach, bo benzyna w Szwecji droższa a w Norwegii jeszcze droższa, w tym roku, bo w ubiegłym było dokładnie odwrotnie. 
I dotarliśmy wreszcie do ostatniej miejscówki w Kamieniu Pomorskim, w małym porciku. Późnym wieczorem.



i choć było ok 21 i u nas jeszcze jasno. 

I tak obudziliśmy się w niedzielę. wyspani. W nocy martwa cisza. jedynie fale jeziora.
Ogarnęliśmy nieco kamper, popakowaliśmy graty i w drogę do domu. gdzie czekała stęskniona Ciri, koty, Matkajadwiga i PanT. 

Ten ostatni wpis, robię już z domu. Bez polotu. bo i sytuacja nader chujowa.

ps
Ostatni prom, to tytuł polskiego filmu. Znałam osobiście nieżyjącego już Sławka Sosnowskiego, który to napisał. a film polecam.

24 komentarze:

  1. Ehhh... zawsze jakos smutno wracac z fajnych wakacji, szczegolnie kiedy na ojczystej ziemi same hiobowe wiesci. Czlowiek chcialby zrobic w tyl zwrot i pojechac znow tam, gdzie swiat jest normalniejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda to Aniu, święta i nieświęta. prawda. tak jak napisałam Roxy poniżej, nie wiem czy nie zrobiłam źle w swoim życiu podejmując decyzje o powrocie...do kraju tutejszego. Usprawiedliwia mnie tylko to , że wierzyłam, że będzie dobrze.
      Jeszcze raz uściski imieninowe, bo nie wiem czy na fb odczytałaś :-)

      Usuń
    2. Cos mi nie szlo z opublikowaniem komentarza, wiec probuje jeszcze raz. Jesli sie zdubluje, zo jeden usun.

      Ja tez wyjechalam w 1989 i nigdy nie zalowalam. Teraz zrobilo sie tak xujowo, ale do tej pory bylo nienajgorzej. Za kazdym razem, kiedy odwiedzalam Polske, od nowa przekonywalam sie, ze dobrze zrobilam. Teraz to jest chyba nawet lepiej i bezpieczniej w Polsce niz tutaj, ale mimo wszystko nie chcialabym tam wracac, nie ta mentalnosc.

      Usuń
    3. i ja bym pewnie nie żałowała nigdy...ech czasem człowiek popełni jakiś fakap w życiu :-)) ale z drugiej strony tylu fajnych ludzi bym nie spotkała...a z trzeciej pewnie bym spotkała innych fajnych ludzi...
      na co dzień nie spotykam sie aktualnie z pisdzielcami, wyznawcami konfowymi odmiencami. i na jais czas spokoj z tą hołota u władzy...i mam nadzieje nie wróci, już nigdy.

      Usuń
  2. Wasza wyprawa była genialna. I zdjęcia piękne (chłonę). Od razu pomyślałam sobie, czy tak z Kochanym moglibyśmy. No nie moglibyśmy, bo on nie lubi pływać za długo (coś z błędnikiem), natomiast kierunek jak najbardziej, może jeszcze się zbierzemy.

    Współczuję chujowej sytuacji :I

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko możecie samolotem w tym kierunku. Ja tam wole prom . Samolotem musze się ogłuszać. poza tym drogo. Sam samolot tani ale wszystko pozostałe to koszty o wiele większe niż kamper. Współczuję kochanemu tych sensacji. Ja lubię pływać. a Naczelnik to wilk morski. choć nie pływam sama w wodach za bardzo.
      dziękuję za współodczuwanie w tej chujowej sytuacji. dotyczy ona teraz zarówno Tadka jak i kota Mańka. ech. mojego ukochanego kota Maniusia ...
      bo z Ciri wszystko ok po operacji.

      Usuń
  3. W Norwegii też jeździłam tym tunelem podwodnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) och ja nie jeździłam, bo miałam ten mój szok w pamięci, kiedy się w autokarze zorientowałam, co się dzieje... jakoś mi umknęło czy co, ze on pod woda ten most?? nie wiem.

      Usuń
    2. Frau Be, Ty tunelem??? Przeciez masz tunelowego hyzia i nawet na obrazku boisz sie tunelu, jakim wiec cudem przezylas? Sie pytam.

      Usuń
    3. W Norwegii jest mnóstwo tuneli. Nie miałam wyjścia, ale za to mam prosty sposób na moją tunelozę. Po prostu kurczowo zaciskam powieki, a jak mam pod ręką jakąś szmatę, to zarzucam ją sobie na twarz. I zawsze pytam, czy to już koniec, czy nie.

      Usuń
    4. Ja mam przygotowane tablety w razie W ale też zamykam oczy i słuchawki na uszy z powieścią. Gorzej gdy się nie spodziewam... długości.

      Usuń
  4. film oglądałam, pamiętam... no cóż nie promem i już w stanie wojennym byłam świadkiem podobnych ucieczek... sama też mogłam.
    uwielbiam zachody słońca nad wodą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja uciekłam ale nieco później chwilkę przed wybuchem wolności, czyli przed wyborami w 1989. Ale wróciłam. Kurde. i nie wiem czy żałować? czy nie. miałam tu bardzo udane, ciekawe, pełne teatru i sztuki i wypraw, życie ...po powrocie. Ale teraz mogłabym być daleko daleko i teraz nie zaśpiewam z Wróbelkiem, że niczego nie żałuje...bo nie mam przekonania. całkowitego.
      I ja lubię zachody nad morzami oceanami, choć to kicz jest przerażający :-D
      Uściskuję.

      Usuń
  5. Patrz! A ja nie zdazylam obejrzec filmu. Niby wiem o czym tam bylo i potrafie wczuc sie w atmosfere lat osimdziesiatych. Sama plynelam w okolicach powstania filmu promem Wilanow ale koczujacymi na korytarzach byli uciekinierzy z Albani i bylej Jugoslawi. "Promy" kursuja, podrozujacy ludzie tylko mowia innymi jezykami, choc powod podrozy bywa podobny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lubię promy :-)) i dobrze, że można było nimi uciekać. pomyślałam wielokrotnie, że można i teraz...bo nigdy nam kampera nie sprawdzali mogliśmy wywozić ludzi za każdym razem.

      Usuń
  6. Wiesz, ja uważam, że nie ma co się zastanawiać się: czy dobrze czy źle coś się kiedyś zrobiło. Przyjłęam zasadę: na wtedy była to dobra decyzja. A po latach gdybanie? Przecież nie wiemy jak wyglądałoby to nasze życie w tej drugiej wersji decyzji. Może gorzej? Może tez i lepiej, ale cóż..
    Jeśli chodzi o tak ciężkie choroby, to trzeba je oswoić, a nawet zaakceptować. Śmierć także. Nie jest to łatwe. Pierońsko nie jest. Kurewsko nie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no pewnie, że gdybanie jest do bani ale czasem se mozna pogdybać...że inna wersja mnie byłaby szczęśliwsza..na przykład albo spełniona, choć ja się za niespełnioną nie uważam :-)
      kochana to jest kurewsko ciężkie a czasem niemożliwe.

      Usuń
    2. Wiem, oj bardzo dobrze wiem...

      Usuń
  7. Rugia mnie fascynuje pod względem historyczno- słowiańskim. I ten most też.
    Wszystko przede mną:)
    Trzymajcie się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam i widziałam swiatynie. Rugia jest magiczna i piękna. A pewnie ze wszystko przed tobą. Tak trzymaj.ja pojadę jeszcze raz.

      Usuń
  8. Od tygodnia mam depresję po powrocie z urlopu. Szefowa odpier… Na odstresowanie robimy kamper z naszego SUVa, mamy fotele, stolik, półkę pod sufit, baniak na wodę, czajnik składany, naczynia i przyłącze do prądu, śpiwory, poduszki, moskitiery na szyby i w przyszłym tygodniu jedziemy na weekend nad morze. Jak nam się spodoba, zamówimy namiot na tylną klapą. Nikt nie zepsuje mi humoru😤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to znam....i to jest dobry pomysł, najlepszy Dreamu.

      Usuń
  9. Ten most mnie zaczął fascynować, od serialu... próbuję się poskładać :)

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....