09.13!! rano! dopiero mogę uchylić okno.
Wcześniej urwanie chmury!!! zalało germańską furę, mającą otwarte okna na noc,
aby umożliwić wypranym kanapom przeschnięcie, poza garażem, niestety.
Garaż zarezerwowany dla nowej - romańskiej fury.
I co. no 7.15 a tu tak napierdala o połaciowe, że się na równe nogi obudziłam.
Pomimo ulewy pognałam zamykać germana. Deszcz zrobił mi durszlak z głowy. Wkurzyłam się.
Zadzwoniłam do Dużego i zepsułam mu dzień. A co, sama będę miała zepsuty
takim rankiem??Taka ze mnie zdzira z rana, jak się nie wyśpię.
Wczorajsze wspomnienie o grzybach odbiło się sympatycznie w komentarzach.
Nie znam się na nich, nie zbieram, nie muszę jeść ale lubię.
Za to pasjami wielbię
szwendanie się po lasach, polach nieużytkach i wertepach... obfitujące w niespodzianki
i bonusy - ta jabłonka z jabłkami wielkości patelni, twardymi i mocnymi w smaku,
odnaleziona w polnych zakamarkach. Musimy ją z Dużym odciążyć koniecznie,
będę mogła wtedy porobić kolejne przetwory. Nadal bowiem przetwarzam maliny.
Zaklinam też zioła moje w oliwie na każde przeznaczając inną flaszkę.
Idę ogarniać przestrzeń, zdopingowana wystarczająco przez werandę country,
blogi wnętrzarskie wszelkiej maści i koloru.
oraz niepadaniem deszczu.
na cały regulator puszczam oko do Struga i życie jest piekne
ADIEU.
psss
postfestiwalowo dostałam taki oto link ze zdjęciami KUrdypiełków
(moje - zdjęcie nagłówkowe i kolejnych dziesięć w najmocniejszej czerwieni lub bladym błękicie))
no miłeto.
nieprzyjemne tylko pozostało ugruntowanie w przekonaniu o zaściankowości imprezy!!
o czym również piszą Podróżnicy, jako ludzie ze świata.
i zaskakujące są komentzrze organizatorek
o hesssooss marija ....
no i się pochwalę, u mnie nareszcie padało, wprawdzie tylko jakieś 3-4h ale przy takiej suszy zawsze cóś, co do grzybów hmmmm dostaję w łapę wzór, i takie zbieram, co nie zmienia faktu, że i tak rentgen wskazany, bo zawsze jakiś trefny towar się trafia, jakim cudem? nie wiem;-) jak się nie wyśpię nie bywam wredna, bo chodzę jak naćpana;-) gorzej jak się już dobudzę;-)
OdpowiedzUsuńa propos grzybów ... nie chce mi sie schylać ;-))
Usuńno popatrz a u nas wilgoć!! to zyczę deszczu i słońca naprzemiennie))
t.
melduje, że jest naprzemiennie;-) z przewagą na słońce jednak;-)
Usuńszkoda trochę tego germana, zwłaszcza Waszej pracy.
OdpowiedzUsuńJabłka na szarlotkę - taaak :)))), właśnie dziś piekłam, z orzechami :)) a z reszty mam kilka dużych słoików. Na zimę jak znalazł. Innych przetworów prócz kilku nalewek nie robię, podziwiam Cię za chęci i siłę.
))) no ja mam podobnie, nalewki dwie: aroniowa i malinowa. Słoiki z malinami to za dużo roboty nie potrzebują ot nasypać, zasypać i zagotować))Robota to mnie czeka z jabłkami)) i dlatego moja mamunię poproszę i dużo pierniczenia z czarnym bzem... niestety dlatego nie chce mi się ale muszę) szarlotka mniam pychota. zazdroszczę umiejętnośći.
Usuńt.
a to jest proste jak nie wiem co, ta szarlotka :)))
Usuńno dobra to skoro tak to przepis poproszę))
Usuń..normalnie jakaś cenzura odrzut zrobiła z moim wpisem ku Tobie....wrrrrrr...obacze czy chociaż ten wlezie na dłużej,.,.
OdpowiedzUsuńwlazł..no...patrz kobieto normalnie wlazł..a tamten niiii:)))znaczy musze zważać na słowa:))..i tak Cie kocham!!!
OdpowiedzUsuńa ciekawam coś napisała kobieto))))))))))))))))))))))))))))
Usuńże nie wlazł hehehehe
buziole wielkie
t.