dziś rano, kiedy uświadomiłam sobie, że oto mamy wrzesień
osłabłam
bodźce zewnętrzne zagęstły w jakąś jakby bardziej lodowatą aurę,
zapragnęłam odziać się w gumiaki, futro i zakopać w liściach.
Pierwszy okazał się łaskawy:
gołe stopy, lekka lniana sukienka i wiele godzin spędzonych w ogrodzie
na drzewie i pod drzewem, zajadając śliwki i zrywając aroniową nalewkę.
Ostatni łikend wakacji spędzilismy poza domem
z Erną - urodzonym wagabundą.
Wrzesień od zawsze nastraja mnie depresyjnie
myślę sobie ilu rzeczy nie zrobiłam w wakacje,
w ciepłe dni tęsknię za plażą, zamiast pędzić do pracy
wolę szlajać się z suką po polach albo nawet pielić ogród.
nienawidzę końca lata
I znów nawieźliśmy dóbr wszelkich, które wymagają natychmiastowych nasadzeń
i znów kolejny cykl
sekwencje w takiej samej kolejności, bo nie może być inaczej.
proszę o przysłanie sadzonek krzewu aroniowego na którym owocuje nalewka :-))))
OdpowiedzUsuń)))) nie ma tak dobrze))) teraz trzeba odwalić tę całą robotę,
OdpowiedzUsuńten taniec rytualny dookoła słoja, żeby przyjemnie parzyło gardło za parę miesięcy)) niestety. pozdrawiam Adamie))
oj tak... żeby taka jesień trwała a do wiosny... zima mnie przygnębia, poza tygodniem na nartach, kiedy walczę o życie :)))
OdpowiedzUsuńmam tak samo))))
Usuńnarty!! matkoboska!!! ja juz przestałam się starać i oszukiwac jednocześnie)))
Oj tam oj tam...zamiast myśleć czego nie zrobiłaś skup się na tym co udało Ci się zrobić...oraz na tym, że tyle Ci jeszcze przyjemnych zajęć zostało na następne lato:))Które już niedługo...gdyż czas teraz pędzi jak szalona kobyła:)Idzie jesień, a ja jesień kocham...te jej kolory:)
OdpowiedzUsuńbudź się koło mnie rano))) i mów tak, mów !!! a jesień i zima staną się znośniejsze? a kolory też wielbię jesienne ... choć wolę ... eeee nie będę pierdzieć od rana))
OdpowiedzUsuńt.