puszczę pranie, podlewam kwiatki, bo mogę udźwignąć konewkę,
ogólnie leżakuję w malignie, jednak. Wczoraj się dwa razy złapałam na tym,
że całe fragmenty sapkowskiego przesypiam i cofki musiałam robić,
przez co inne fragmenty chyba znam na pamięć.
Za to się wyśpię teraz za wszystkie czasy. jedyny plus całej afery.
i tak podlewając te kwiatki na parapetach stojące wizawi sypialni, pacze
pacze i kurwa oczom nie wierzę, gdyż mój osobisty kot Maniek
zaiwania po dachu obory w taki mglistodżdżysty dzionek a te dachówki mokre są
i bez mchu raczej, łazi i na ptactwo poluje.
Wcześniej zarejestrowałam też, że zagląda do komina!!!
no debil jeden! przecież ten komin z piecem olejowym (tfuu) połączony jest
co się włącza znienacka, gdy temperatura spadnie odpowiednio.
Jeśli tak się zdarzy w tym samym czasie
(i tu rachunek prawdopodobieństwa się kłania, którego nie pamiętam, nie znam,
bo ja humanik kończyłam), że kot zajrzy a piec zatrybi
to będziemy mieć kota pieczonego a nie puchatego.
i tak o
zamiast się relaksować to ja wpływu nie mając, się stresuję.
no i jeszcze jak dziś zobaczyłam rachunek za prąd to sobie pomyślałam
nożżż kurwamać, chyba mnie nie stać na tę chałupinę
jednak.
ja tu wyluzować z racji zdrowia i wieku powinnam a nie zapierdalać na pięć etatów
chyba.
***
co się zaś tyczy lekarzy
zawód ten podobnie jak księdza(?), nauczyciela, pracownika socjalnego, polityka(fuj)
współodczuwania wymaga, delikatności jakiejś, zaangażowania uczuciowego
i poświęcenia wreszcie, jeśli wola go uprawiać... i dalej bez komentarza.
a my sami niestety powinniśmy dbać o własne sprawy zdrowotne
sami dbajmy o siebie najlepiej jak umiemy
Chustka miała rację.
w innym przypadku do lasu drzewo rąbać, i gwarantuje Ci, że 90% w/w do lasu się nadaje, a nie do ludzi.. wrrrrr, a kot jak kot na 4 łapy zawsze spadnie, chociaż w kwestii utraty futra to ja nie wiem jak to się ma;-) w każdym razie kubraczki dla kotów już widziałam;-)
OdpowiedzUsuńo hesssooosss sobie nie wyobrażam Mańki w kubraczku, cała wiocha by z niego łacha darła...jak nic, w deprechę by wpadł niechybnie hehehe
Usuńbuziol
no ja miałam raz kota z lękiem wysokości, jak go psina sąsiada przepędziła, to 3 dni na słupie elektrycznym siedział, aż spadł.. następnym razem wylądował na starej, wysokiej czereśni.. siedział tydzień, no już mi się żal włączył i z sąsiadem, i drabiną staraliśmy się, ale im sąsiad wyżej, kot jeszcze wyżej, w końcu my do domu kot na drzewie, w niedziele spadł, oszyyyyyyywista na 4 łapy, dorwał się do siaty z suchym chlebem, to aż wióry leciały, a taki wybredny był;-)
Usuńdobre))))))) ale że tydzień wytrzymałaś?? ja po dniu jednym bym już kota ... zresztą miałam już taką akcję, którą opisałam na starej chałupie))))w takim sensie każdy kot ma lęk wysokości, prawie)))
Usuńwole kota z lękiem wysokości ale nie włażącego na wysokości!!!
mój kot kiedyś z dachu spadł, ale nie wiem na ile łap, bo jedną miał zwichniętą. A dziś Juniorka dzwoniła do mnie, że znów kuleje i mu spuchło.
UsuńAdam się ucieszy, kiedy do domu wróci, bo ja dziś w pracy :)))
no i tak właśnie pryska mit o tym, że jest on nienaruszalny po spadnięciu!! czyli co znów z dachu załomotał o glebę tak?
Usuńno wytrzymałam, gdyż ja też mam lęk wysokości i za chiny ludowe zresztą.. a wiśnia stara, sucha, no i nie chciałam zabić sąsiada, ale po 7 dniach jednak.. w sumie sam wylazł, sam musiał spaść;-), ale to to mały pikuś, niestety 1 raz zabiłam własnego kota, i to w sposób... ale tego na ogóle się nie da.. w sumie to był wypadek aleee.. powiem tylko tyle, że z kocim ogonem w kole jeździłam następne kilka lat...
UsuńJazzu STOP nie chcę słuchać ani czytać o kocim ogonie w kole nawet sobie wyobrażać co z tym kotem zrobiłaś
Usuńmatko i hessoss
wypchała koło kotem zamiast napompować???? toż to potem trudno wyważyć
Usuńod razu wypchała, sam się wypchał, i zupełnie nie to co myślicie, ale STOP, co by nam chora nie omdlała do reszty.. a teraz coś przyjemniejszego, obecnie moje tłuściochy zalegają, nabierają, i mimo iż listopad włączyła im się szlajaczka, więc pełne happy;-)
Usuńno dziękuje uprzejmie Jazzu żeś mi oszczędziła )))))
Usuńa moje też się szlajają bo chyba jeszcze im ciepło?
choć u nas pada i piździ jednak :/
Adamie=> )))))))))))))) wyważyć powiadasz)))))))
koty to dranie som, jak dzieci jak powszechnie wiadomym i dają sobie radę. jest nadzieja, że kot najpierw usłyszy pufffnięcie i się zepłoszy, a dopiero walnie mu ciepełkiem. no i jako barziej techniczny niż humanista zapewniam, że u wylotu komina nie leci już taki gorąc by kotu dopiec. nie zdziw się jak będzie tam zimą zasiadał by się ogrzać. może nawet wpaść na pomysł by nade tym kominem opiekać kawkę jakąś by nie żreć z pierzem.
OdpowiedzUsuńznajomi bliscy niegdyś posiadali kota dachowca i kominek. kominek był taki tradycyjny bez szybki za to z półką u wlotu do komina coby deszcz na palenisko nie kapał. któregoś razu gdy w pierwsze jesienne chłody postanowili się dogrzać i atawistycznie w ogień popatrzeć, kominek z nagła po rozpaleniu najpierw zaczął miauczeć, a potem z czeluści tegoż wyskoczył kot z lekka osmalony. odkryli dzięki temu gdzie po pierwsze podziewał się kot gdy im znikał z oczu, a po drugie czyszcząc kominek po futrze odkryli gdzie się podziały dwa schabowe które w dziwny, wcześniej niewytłumaczalny sposób zniknęły z kuchni jakieś dwa tygodnie wcześniej. na półeczce spoczywały ładnie oczyszczone gnatki od nich.
pozdrawiam i nie zadzieraj głowy na kota jak masz kark nadwyrężony. obejrzysz go dokładnie jak już spadnie
ja pierdziu ... znaczy się nie przejmować?? wcale a wcale?
Usuńno a opowieść o kominkowym kocie PRZERAŻAJĄCA i z gatunku tych o kocie pralkowym, co wiadomo jak skończył!!
sama nie wiem które zejście gorsze... hmmm
głowy nie zadzieram, kot na dachu prawie na wysokości wzroku gdyż sypialnia na strych))) więc nie nadwyrężam
i właśnie spadł... bo przylazł ;-))
kot przeżył tylko futro mu z lekka osmaliło
Usuń.d.... trzeba tam w jedno miejsce wsadzić. w tekście znaczy
OdpowiedzUsuńnormalnie gdybym cie nie znała to bym pomyślała, że w de trzeba wsadzić hmmmm wiadomo co!
OdpowiedzUsuńślepa jestem albo poczucie humoru straciłam wraz z szybkością reakcji fizycznych, NIE WIEM GDZIE TO DE WSADZIĆ TRZEBA????
bar...d...ziej ;-)
OdpowiedzUsuńhesoooss nie widzę, no nie ma słowa bardziej w tym tekście...
UsuńAdamie jaja sobie robisz z chorej osoby???
CHOREGO BIJESZ, WIRTUALNIE??
Adam sobie wsadza de, hihi - w jego komentarzu -trzecia linijka;))
UsuńBuźka -nie nadwyrężaj się;)
dzięki Miśka)))) normalnie mi ulżyło było natenczas, bo myślałam już .....
Usuńbuziol
Adam często każe wsadzać w różne miejsca, cokolwiek to znaczy... musisz przywyknąć :))) Im więcej literówek, tym więcej wsadzań
UsuńJa bym jeszcze do wyliczanki zawodów sędziego dołożyła. Lubią szafować ograniczeniem wolność, a potem co najwyżej wypuszczą, co oczywiste nigdy nie przeproszą i jeszcze dodadzą, że wszystko zgodnie z prawem. Areszt to jak zostawienie szczypców w brzuchu przez chirurga. Z tego całe życie można się nie wygrzebać. A wystarczy by nie zapominać, że się z człowiekiem ma do czynienia jak lekarz, ksiądz, opiekun społeczny, nauczyciel i co tam jeszcze wyliczyłaś.
OdpowiedzUsuńP.S. Jeszcze nie siedziałam, ale wiem co mówię
wystarczy Zante jasne))) to tak mało a takie niemożliwe się wydaje a do zawodów wyliczonych można jeszcze trochę dorzucić
Usuńzłamasów co zapominają, że nie ich własna dupa najważniejsza jest. siedzenie oczywiście zmienia wszystko. nie trzeba siedzieć, żeby wiedzieć, trzeba być człowiekiem.
Bardziej niż sedziego, który moim zdaniem powinien być obiektywny, bez emocji, wsadziła urzędnika, na przykład z Urzędu Pracy.
OdpowiedzUsuńOOO! Racja Ewuś! Albo panią od dodatków mieszkaniowych -kazała mi napisać oświadczenie jakim cudem przeżyliśmy przy dochodach w ostatnich miesiącach!!!!;/
Usuńkobiety urzędnicy to osobna kategoria jest, ja się na razie tylko na lekarzach skupiłam...
Usuńo hesssos nie ma końca
a ja mam takiego jednego lekarza - cud miód i orzeszki(nie z wyglądu, ale całokształt)...ehhh(teraz niestety tylko prywatnie, więc nie chodzimy)....Grzegorz ma na imię, hihi
Usuńw sumie moja pani doktor rodzinna tez w porządku jest, czasami marudzi i nie może mnie wysłać na badania bo wiadomo... ale jest ok i kolejki do niej przeogromne, bo się kobieta interesuje człowiekiem i wizyta przciętnie trwa ok 40 minut a nie 10!!!! hehehe
Usuńona ma na imię hmmmm matko zapomniałam ale to pewnie dlatego, że nie ma na imię Grzesiu ;-))
widzę, że twój Maniek "osobisty" to prawdziwy dachowiec:))
OdpowiedzUsuńniezłe stanowisko obserwacyjne sobie znalazł:)
a co do spania - jest taka teoria, że choróbska wszelakie dopadają nas, gdy ciało domaga się porządnego odpoczynku i regeneracji sił.
taki sygnał.
zatem odpoczywaj, wysypiaj się za wszystkie czasy i wracaj do sił!
ściskam!
teoria ta się potwierdza w moim przypadku zawsze!!!
Usuńa ponieważ u mnie psyche ma ogromny wpływ na fizys, to kiedy czuję, ze dość i wiem, że ledwo zipię to .... i gotowe!!!
naprawdę tak jest!!
ściskam mocno))))
Maniek przycupnal sobie w najdalszym krancu dachu- a Ty i tak go wypatrzylas, pozazdroscic sokolego wzroku! Jestes w posiadaniu prawdziwego kota zawodowca- dachowca;-)
OdpowiedzUsuńA propos zdrowia- pewnie na dobre pozegnalas papierochy?
Buzka!
wypatrzyłam, bo najsampierw przedefilował koło mnie niemalże i zawisł w kominie i darłam koparę, żeby natychmiast wyłaził z komina...
Usuńfakt nie palę, ale jestem jakby bardziej nerwowa, choć na lekach uspakajających, pacz jakie dziwy)))))
buziol
t.