niedziela, 25 listopada 2012

152/ 28 godzin

wyszłam w piątek do południa, wróciłam w sobotę po południu
28 godzin w ... pracy.
28 godzin podczas których potrafi się wiele wydarzyć,
ciąg zdarzeń
fatalnych,strasznych,przykrych,dobrych,śmiesznych,bolesnych,twórczych,głupich,
ciekawych, wzruszających,wkurwiających.

Pokrywałyśmy ceramikę szkliwem i wypalaliśmy ją (śmierdziało jak diabli),
robiliśmy kartki świąteczne, próbowaliśmy spektakl i projekt,
odbywaliśmy warsztaty ruchowe z elementami tańca
i szukaliśmy z Gutkiem kontekstu do szalika klubowego.

Uprawiałyśmy filozofię nocnych rozmów kobiecych bez kina
tym razem, bo uprawianie filozofii rozmowy przeważyło.
 Listopad dla nas to wspominanie. To radość przywoływania chwil wspólnego BYCIA.

Był kiedyś teatr jakiego już nigdy nie będzie, ze starymi zazdrosnymi o małe
i małymi -córeczkami, wpatrzonymi w stare.

Teatr, który stał się największą miłością mojego/naszego życia.
Teraz już zawsze będziemy za nim tęsknić, za tym naszym wspólnym szczęściem,
festiwalami, szaleństwami i spektaklami wobec których nikt nie pozostawał obojętny.
Zjeździliśmy Polskę i  Europę gdzie poznaliśmy podobnych do nas popaprańców
i mamy odciśnięte piętno. Wszyscy. Czy się przyznajemy do siebie, czy nie.
Mogę mieć wkurwa i żal ale przecież
nie zdołam ocenzurować pamięci i nie potrafię nikogo wyrzucić z duszy
 i z serca.
***
Słodko - gorzkie powroty do domu, gorzko - śmieszne powroty,
czasami bywają bolesne, zginął kot sąsiada rysia zabity przez auto...sąsiada buca
i widać było mu pisane, drugiego razu nie przeżyć, tylko buce zachowały się
JAK BYDŁO POZBAWIONE UCZUĆ.
Duży tak zapatrzył się na łysego karka smarkającego na odległość w kauflandzie,
że zapomniał zabrać kasy z bankomatu...
kowalczyk 27 w biegach narciarskich i coś tam jeszcze nie teges w kwestii formuły...

dziś, jak widać trochę patosów z mojej strony
i trochę szczęścia i nie-szczęścia i trochę smarków/smutków ogólnożyciowych. 





14 komentarzy:

  1. Hehe:) No chciałam To samiuśko co przedmówczyni napisać:)

    Że dzisiaj u Ciebie codzienny życiowy tygiel:)
    Wyławiaj z niego wszystko co Ci daję siłę i cieszy:)

    mła:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ech.. to niezły maraton miałaś!
    nocne rozmowy mają moc wielką... lubię to bardzo:))
    a co do teatru, nie ma możliwości, by wskrzesić ten czas, który przyniósł Ci tyle szczęścia i spełnienia??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma możliwości tak jak nie ma powrotu do dzieciństwa...
      do beztroski.. to smaków i zapachów ktore bezpowrotnie przeminęły.
      Teatr jest nadal i zawsze będzie ale inny już i też dobry, ciekawy i piękny)))

      Usuń
    2. i w którym się spełniam oczywiście)))
      ale już tak nie poranię, nigdy!

      Usuń
  3. łączę się z Tobą....
    te smarki i smutki ogólnożyciowe i mnie spotkały, ponieważ weszłam na kolejnego bloga - takiego w stylu Chustki....
    ale o tym napiszę jutro....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o matko Ewa ja nie wiem czy chce znów...jeszcze się nie pozbierałam po Chusti.. czy to się nigdy nie ...

      Usuń
    2. nie skończy, ale to nie znaczy, że musimy się uniewrażliwiać, albo udawać, że tego nie ma... zresztą - każda historia jest inna i każda zaczyna i kończy inaczej.
      A poza tym dobrze się czyta

      Usuń
  4. Dobrze, ze chociaz we wspomnieniach mozemy powrocic do czego tylko chcemy. Przypomnialas mi o kartkach swiatecznych- ja na razie palcem nie ruszylam w tym kierunku, a czas leci nieublaganie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ale teraz to Ty kochana masz remont a nie kartki na głowie (((

      Usuń
  5. no , trochę, ehhh ale cóż kiedyś się musi, kiedyś trzeba..

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....