Seven.

Jeszcze tylko 7 dni.
[a wy jak tam żyjecie, pot wam ciekniepodupsku, gil zwisa smętnie z nosa i doba za krótka na wszystkie zadania do wykonania?]
Zaczęłam odliczanie. Każdego dnia coś do zrobienia, każdego dnia zawodowo jakieś ekstra zadanie.
Grudzień jest bardzo kurka wodna zadaniowy.
Konkursy, wigilie, kolędowania, zakupy, wykonanie planów finansowych, rady nadzorcze ...
a OBOK tego moje własne życie. I potrzeba czasu na mój dom. i na mnie.
Nie tam, że błysk i fistaszki co to, to nie. Zwykłe POLETNIE porządki. Mycie okien, ścian, kontaktów, drzwi, lamp sufitowych, półek oraz belek z muszych obsrań. i tyle
[Normalnie robię to jesienią zaraz po zaprzestaniu srania przez latające].
Oraz robię małe PRAWIEminimalistyczne dekorowanko, bo lampki przyszły drobniutkie jak kropelki na druciku.
Już jakiś czas temu planowałam zakupić takie lampki, zachęcana pięknymi zdjęciami na Scandi czy innych blogach.

 zdjęcie z bloga scandiconcept.blogspot.com

Czekamy aktualnie na szafki na buty, jest szansa, że korytarz wreszcie będzie skończony.
dekorowanie chałupy ZAWSZE mnie cieszy, smakuje to i polecam każdemu. odstresowuje także.
tyle w temacie.
Jeszcze nie wróciłam na pole. Zimno ostatnio cholernie a mnie gil do końca nie przeszedł.
za to 
Postanowiłam uwierzyć w zapewnienia blogowe Scandi, że można usiąść wygodnie z filiżanką kawy,
herbaty
i zrobić zakupy wygodnie i luksusowo. i tak zrobiłam ... po części.
Ale co z tego, kiedy zawodowo muszę swoje odstać. Ostatnio ponad 20 minut w kolejce do kasy w jusku, po renifery na teleskopowych nogach, jako że były przeceny. a ja potrzebowałam nagród w konkursie na najpiękniejszą kolędę, pastorałkę..
Pot ciekł mi po piętach. chwała bogom wkurw mnie nie zadusił. nauczyłam się luzować.
Takie małe oszustwa popełniam na sobie od pewnego czasu:
że cieszy mnie szukanie prezentów, bocieszy i nie ważny pot na piętach
że zawsze znajdę coś atrakcyjnego dla nas i naszych przyjaciół
że to że tamto.
I depresja mnie nie zadusi, gdy szlajam się bez pośpiechu, po olampkowanym, doświetlonym sztucznym świecie?
Otóż przestało mnie to kręcić, za to boleśnie odczuwam brak czasu na takie pierdy.
Wolę w domu się kreować.
Owszem odpowiada mi zasiedzenie w empiku przy kawce z muzą na uszach i z książką w ręku, przy zapachu pierników. .. albo lamką dobrego czerwonego grzańca na kanapie w herbaciarni z dawno nie widzianymi znajomymi.
To mi odpowiada.
W ten łikend postanowiłam zorganizować taką imprezę, żeby nie zatracić się w ogarnianiu a potem leżeniu na kanapie przy kolejnym pasjonującym serialu[nie żebym miała coś naprzeciw].
Wypad nad morze z dobrym obiadem, dla odmiany.
albo długi spacer, gdy pogoda pozwoli. cokolwiek inaczej, żeby się nie zmęczyć a wytrącić
z kieratu-rutyny. żeby święta trwały dłużej. zaczęły się wcześniej, żeby było przyjemnie i jaśniej
 w życiuu.

Postanowiłam też zrobić prezent na miejscu skoro między świętami a nowym rokiem nie pojedziemy wzorem ubiegłego roku, na żadne SPA.
ps
otóż wciągnęłam właśnie nosem Tantum Verde zamiast ustrojstwa do nosa, które mi gila rozrzedza...
umrę?