nie mam. choć wino się lało białym strumieniem...
Najpierw miał być opis zdjęcia ale sytuacja, która się wydarzyła przed chwilą mnie rozśmieszyła. Otóż moja czereśnia została zaatakowana przez chmarę, bandę szpaków. Przytomnie Wywaliłam się za okno i zaczęłam krzyczeć i klaskać...czym wystraszyłam śpiącego Naczelnika :-) nie żebym nie lubiła się dzielić, ale ja jeszcze się nie najadłam, dopiero zaczynam, do diaska. i nie ma mowy, żebym oddała całe drzewo, po moim trupie.
więc zostawiłam otwarte okno i przezornie czuwam. a co jakiś czas słyszę, że ktoś wrzeszczy i klaszcze we wsi, jak bonie dydy, zwizualizowałam sobie ten konflikt grabieżców contra zdesperowanych czereśniaków i się uśmiecham na głos. No ale to w zasadzie śmieszne do końca nie jest, kiedyś wyjechaliśmy na jeden dzień, czereśnia się uginała od owoców, wracamy a tu ani jednego. taka sytuacja.
Teraz ten delikwent, który mię wczoraj zaskoczył bardzo w okolicach tarasu.
Już mnie zestresowały dwa wbite w moją jedną nogę kleszcze, (jednego wyjęłam w całości, drugiego bez jego jednej nogi), po których mam dwa czerwone ślady, bąble. więc nie chcę być znów ofiarą napaści. Pierwszy raz w życiu widzę białego pająka. a to tymczasem kwietnik, podobno bardzo popularny i bardzo nie groźny, to znaczy groźny tylko dla owadów. uff.
No i namęczyliśmy się jak wariaty pod tych gości. co byli u nas pierwszy raz. oprowadzanko wymusza porządek i czystość całego domu i wszystkich zakamarków. ekhm. no więc wystrój, zmieniłam na letni. kolejny raz odgruzowałam pracownię. i takie tam. na tarasie też stylizacja się dokonała już całkowita. przemyślana.
padłam ok 15 pospać, bo mnie zmieliło, zmięło, przygięło, wstałam i ... się wściekłam.
Całą imprezę ustawiliśmy pod śliwką w ogrodzie, na trawie. Śliwka rozłożysta. daje zarówno cień jak i ochroni przed siąpieniem. Wywlekliśmy duży rozkładany stół z domu, z obory wiklinową kanapkę, krzesła reżyserskie bambusowe, fotele wiklinowe, poduchy, kapy, kocyki...taka nasza inauguracja Lata nastąpiła. Było sporo tych gości, w domu czy na tarasie byśmy się nie pomieścili. Naczelnik pożyczył fajnego grilla. mieliśmy rozpalić ognisko w misie i palić zioło. oraz piec kiełbaski. ..
A tu kurewa pada, a miało NIE PADAĆ.
malutki niby taki deszczyk i nieszkodliwy ale wszystkie szmaty nasiąkają, a do osiemnastej nasiąkną już całkowicie... Dramat, w jednym akcie, wszystko trzeba przemeblowywać, jakoś, żeby wylądować ostatecznie w domu. Wściekłam się więc, odpierdoliłam panikę, oberwało się Naczelnikowi, że pogody nie potrafi zaplanować ;-) no i czasu za mało. bo się trzeba samemu ogarnąć. zastali nas więc goście zdezorientowanych, w pełnym rozkroku i niezdecydowaniu dwie godziny później.
Bardzo nie lubię, gdy zaplanuję i się narobię i w ogóle a potem chuj to wszystko strzela. boli mnie to wręcz fizycznie. I tak, wiem że to jest poważny odchył łamane na choroba i nawet wiem, jak to się nazywa. Naczelnik już przyzwyczajony, jakby się ktoś martwił :-)
a tymczasem goście przyszli i goście zadecydowali, skracając moje męki : że siedzimy pod śliwką, jak było zaplanowane i już. Deszczyk przestał siąpić ok 21 i nawet wyszło słońce :-)
[i tylko sobie pomyślałam, po cichutku, że po diabła prostowałam włosy, no ale nie można mieć wszystkiego]
było bardzo fajnie i sympatycznie. a dziś...ogarniamy po gościach 😂😂
nie no aż tak źle nie jest, zmywarę wiadomo trzeba zapakować ze stołu co to został w ogrodzie z pełnym zestawem, tylko zniosłam jedzenie do lodówki. byłam tam już i widziałam, że ktoś się w nocy częstował wódka co została ... a zastawa rodowa się wala na trawie :-P
Fajnie jest miec ogrod, duzy stol w oborze i gosci, ktorym mzawka nie przeszkadza. No moglas sobie darowac prostowanie, bo pewnie po tej mzawce wygladalas jakbys dwa palce do gniazdka z prundem wetknela. Znam ten bol, sama mam podobne wlosy, mzawki mi nie straszne, bo one i tak sie skreca. Zastawa w trawie tez nie jest narazona na polamanie, najwyzej Ciri "umyje" talerze jezorem.
OdpowiedzUsuńmamy podejrzenia, że to Ciri wylizała talerze i wypiła wódkę ;-P
Usuńno towarzystwo sąsiedzkie, i przyjaciół mamy bardzo fajnych i sympatycznych i do tańca i do różańca. i do pomocy w razie co. i do dzielenia się wszystkim co mamy. Już to pisałam kiedyś, że w pierwszych latach kiedy sie tu sprowadziliśmy, i romantyczny poryw nam minął, po dokładnym zobaczeniu ogromu ruiny, planowaniu remontów, remontów ciągłych i pakowaniu kasy....uciekłabym stąd, gdyby nie ludzie.
Ufff-nie lubię ogarniać po długiej imprezie...Sprzedam nasz pomysł na ochronę czeresni- L.powiesil na niej domek/ budkę dla szpaków.Natychmiast wprowadził się lokator.Gdy tam mieszkal- a darł się wniebogłosy- żaden inny nie zbliżył się do czeresni:) No, a jeden to tylko troszkę skubnął, a nie objadł całego drzewa.W tym roku młode jakoś wcześniej wyfrunęly, allegro żadne stado krewnych nie obżarłam nam owoców!
OdpowiedzUsuńBasia jeśli ten patent sie sprawdzi to cie ozłoce, choć nie możemy miec pewności że akurat szpak sie wprowadzi do budki lęgowej, czy możemy ?? bo sa jakies specjalne dla szpaków ??
UsuńDołączyłaś do sekty. : ] Tej, w której ludzie wychodzą rano klaszczą i wołają aaaa, heeej, uhuuu! U nas we wsi mamy sporo wyznawców. Tak witamy lato ;D
OdpowiedzUsuńachacha o tym nie pomyślałam ...ale powiem ci, że tego typu sekciarzy jakoś nie lubiłam do tej pory, bo mnie bestialsko budzili zbyt wcześnie. ale życie zweryfikuje każdą życiową postawę, jak widać :-DDD
UsuńJedni klaszczą u Rubika, a inni u Teatralnej we wsi 😂👏👏👏
Usuń-Aśka-
Dobre maniery wlascicieli drzew czeresniowych, szpaki zostaly potraktowane oklaskami. Na stojaco. W oknie. Owacje slyszala cala wies. I Naczelnik. :))))
OdpowiedzUsuńWodki maja taka przpadlosc, ze wyporowywuja.
Na trawie byl bal serwisowy.
W sumie mily wieczor. Czego wiecej sobie zyczyc. Aaa. Nowych crocssow!
no bardzo to mnie rozśmieszyło także :-DD
Usuńjesooo z tymi crocsami to jakaś paranoiczna sytuacja wyszła, bo nigdy bym nie pomyślała, że mogą się tak skurczyć od słońca. mój błąd a teraz muszę za to płacić sporą kasę, sto procent nawet, w porównaniu z czasem wyprzedaży :-(
Ja w Lidlu kupilam "crocssy" z wysciolka w srodku za cale euro :))). Rok na dzialce juz przezyly i wygladaja jak nowe.
UsuńBiałego pająka tez nie widziałam, może to albinos?
OdpowiedzUsuńCzasami bywa, że ten cały gościowy stres obraca się na dobre, ale co nas przemieli, to jego!
Widuje czereśnie ponakrywane starymi firanami...ale one, te szpaki pewni sprytne są!
Zastawa w trawie... byłam kiedyś na weselu, którego goście spali w grządkach u sąsiadów:-)