Czy czytasz wiersze? kiedy ostatnio czytałaś wiersze? bo ja jestem taka uduchowiona, że bez wierszy ani rusz, że wierszem myślę i żyję ach ach. mówi ona całym ciałem nieforemnym.
Kiedyś czytałam Norwida do łóżka a teraz czytam wiersz, tuż po obudzeniu, niemalże każdego ranka
na dobry początek dnia, są to wiersze współczesnej poetki Małgorzaty Południak.
Pani wie, pani słyszała ?
I widzę ten błysk zawodu w jej oku i wiedzę jak jej trudno jest utrzymać twarz w ryzach, żeby nie było widać zaskoczenia i rozczarowania. No trudno i darmo, nie poradzę.
Na spotkaniu autorskim z Dehnelem było ciekawie tylko ze względu na Dehnela. niby oczywiste
i po to się udaliśmy ale jednak z socjologicznego punktu widzenia nie przestaje mnie to dziwić
i jednak śmieszyć. co to się wyrabia w mieście tutejszym ??? hę.
Spotkanie prowadzi pani profesor tutejszej uczelni, która tytułem wprowadzenia do rozmowy z autorem odczytuje(o bogowie) swój wykład o dawaniu ciała, napisany w narzeczu zrozumiałym tylko dla wąskowyspecjalizowanych profesorskich głów. więc pytam się po co??? i komu to potrzebne?? bo obok siedzi moja Miśka lat 17 i ...śpi. i czy ją to zachęci?? no nie zachęci i tylko mam nadzieję, że nie zniechęci do czytania.
I powiadam Wam, że paniprofesor tutejszej uczelni, to dopiero dała ciała tym wykładem.
Potem jednataka zadaje pytanie autorowi, czytając wiersz z interpretacją(o buchacha) że go to onieśmiela jednak, tego autora(no mam nadzieje, że nie śmieszy, choć bardzo możliwe, gdyż to sensowny facet jest)) bo on czytając swoje wiersze, tak nie potrafi.
PROWINCJĄ podśmiarduje !!!
To nie prowincja winna, ale arogancja tych, ktorzy na te prowincje z laski przyjezdzaja i wydaje im sie, ze wyswiadczaja prowincji nie wiem jaka grzecznosc.
OdpowiedzUsuńpolemizuje twierdząc, że prowincja się zachowuje jak prowincja, zero luzu i popisy no popisy popisami poganiają...oraz takie założenie, że jak pisarz, to spotkanie musi prowadzić profesor filologii i się popisywać...ech wiedzą? tym czasem Dehnel został zaproszony na spotkanie z czytelnikami, to przyjechał, wszak to zwyczaj jest dobry takie spotkania z autorem i mnie nie rozczarował )))) świetny facet i mocno wykraczający poza ramy pisarza ))
UsuńZgadzam się z v, niestety! Gdyby trzeba było, to trawę pomalowaliby na zielono. Grunt, to być świętszym od papieża. Często, niestety, to razi! Ale to widoczne urok prowincji...
UsuńWiesz, jak się kiedyś kopało z koniem towarzystwo licealne, gdzie koniem była PKE, postanowiono zrobić eksperyment. Do wzięcia udziału w maturze z j.polskiego zaproszono dziekana filologii polskiej UJ, redaktora 'Kultury' i Szymborską. Tak się głupio złożyło, że do analizy był tekst Szymborskiej. Okazało się jednak, że autorka zupełnie nie rozumie, co napisała, bo klucz nie zawierał jej tłumaczeń. Tak to jest z analizą, a moja polonistka z renomowanego liceum mówiła zawsze, że 'żeby zrozumieć poetę musielibyśmy być pod wpływem tych samych emocji lub tych samych środków, w innym wypadku możemy się domyślać i mieć nadzieję'. A jeżeli chodzi o zaściankowość to się nie wypowiem, bo cytując Piotra Skrzyneckiego, 'szkoda nafty'.
OdpowiedzUsuńszkoda nafty D )))
Usuńsłyszałam o akcji z Szymborską i generalnie mam zdanie na ten temat, na temat kretynów oświatowych i uczelnianych!!!
Jeśli zacznę czytać wiersze do poduszki, to znaczy, że kosmici mnie porwali i podrzucili kogoś na moje miejsce. Poezja jest dla mnie rzeczą straszliwie intymną, i zawsze mnie dziwi, że ktoś może wymagać ode mnie jej interpretacji (a wymagał przez wiele lat). Poetkę Małgorzatę, znam od niepamiętnych czasów, i cenię sobie tę znajomość bardzo. Są takie jej wiersze, które mam zapisane na komputerze, bo ich fragmenty tkwią mi gdzieś głęboko w duszy, chociaż nazwać tego uczucia nie potrafię. tak jak nie potrafię czytać wierszy hurtowo/lub do poduszki, bo wydaje mi się to jakimś świętokradztwem. No, coś jak jedzenie w eleganckiej restauracji plastikowymi sztućcami.
OdpowiedzUsuńAle, moja droga teatralna, żebyśmy się dobrze zrozumiały - to nie jest przytyk do Twojego sposobu czytania poezji, a jedynie samokrytyka. Przeczytanie całego wiersza jest dla mnie torturą, bo sama wieloznaczność i wielowątkowość mnie przytłacza po czterech linijkach. To tak jakby ktoś włączył stroboskop i kazał mi na niego patrzeć. To nie defekt poezji, ale mój własny.
Prowincja...prowincja siedzi w człowieku, bez względu na to gdzie się znajdzie. To stan umysłu. :-)
O rany Pieprzu, ja tez tak mam! Biore jeden wiersz nieraz i na 3-4 razy, po kawalku, bo to jest jak jakis wielki wszechswiat zzipowany, skompresowany przez Malgorzate do kilku linijek. Czesto nie da sie na raz. A mam swiadomosc, ze jestesmy w stanie odkodowac tylko mikra czesc informacji tam zawartych. A najlepsze jest to, ze sami dodajemy swoje, kazdy na swój sposób i podobienstwo, i rosnie taki wiersz w nas jak zaczyn na chleb, jak drozdze na ciasto :)
Usuńwiem jak to zabrzmiało ...wiersze i dla mnie są bardzo intymnym odczytem...najlepszy dowód, ze tak jest, to fakt, że nie umiem pisac o wierszach Margo, nie potrafię jej mądrze ;) skomentowac ... i mam tak samo że wracam kilka razy. A przecież z wierszem jestem za pan brat, bo przygotowuję też młodzież do konkursów wszelkiej maści recytatorskich od wieków...
UsuńDziewczyny, napiszę tak, wiele razy zastanawiałam się nad wyłączeniem komentarzy, i nie chodzi o hejtera, bo on mi dynda, ale właśnie dlatego byście nie musiały czuć w sobie presji komentowania... jednak lubię ludzi i pogawędki. Wiem że jesteście i to mi wystarcza. Dziękuję, bo się wzruszyłam, a piję alkohol, to się jakoś mocniej przyssałam do tego kieliszka i to z tego całego rumienienia :)
Usuńnie odczuwam żadnej presji Margo :-)
Usuńoraz smacznego )))
cieszę się :))) i dziękuję
UsuńZarumieniłam się. Spotkania jednak fajnie prowadzą ludzie, którzy czytali książki autora i wiedzą o co pytać, gdzie nacisnąć, by słuchacza na takim spotkaniu zaintrygować, aby po książkę autora sięgnął. Byłam na kilku spotkaniach prowadzonych przez Karola Maliszewskiego, będziesz kiedyś miała okazję, posłuchaj człowieka... jak on potrafi przekonać, nakłonić, zaintrygować. Chociaż sam jest pisarzem, jednak z niezwykłą obsesją w głosie potrafi opowiadać o rozmówcy i jego książkach. Poza tym, myślę, że też być potrafiła w teatrze takie spotkania poprowadzić, ku uciesze czytelników. Uściski i dziękuję, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńtylko tyle i Aż tyle, ktoś kompetentny zwyczajnie i może mnie zapatrzony w siebie...
UsuńByś potrafiła 😘
UsuńNajgorzej, jak pytający zna odpowiedzi na pytania, które zadaje, i nie zawaha się o tym powiedzieć przepytywanemu ;-)
Usuń)))))):-PPPPP ;-) ze się tak wyrażę
Usuńszkoda nafty :))) zapisałam sobie na swoim twardym dysku :)))))))podoba mi się :))))
OdpowiedzUsuńi mnie )))
UsuńZawsze szkoda, kiedy duchowe przeżycie staje się żenadą do śmiechu...
OdpowiedzUsuńA mogło wnieść tyle dobrego.
Może mimo wszystko poezja przeniknie do wrażliwszych serc.
na szczęście Dehnel przede wszystkim pisuje prozę, powieści nie tylko wiersze...
Usuńnależało kogoś innego poprosić o prowadzenie spotkania może mniej wybitnego a bardziej kontaktowego i rozmawiać strikte o jego literaturze...nie rozumiem kontekstu wykładu o ciele...i myslę , ze nikt tego nie skumał...
Pani prowadząca miała w domu gotowy wykład, przygotowany na jakąś inną okoliczność i uznała, że nie ma potrzeby się męczyć i przygotowywać nowy. ;-)
UsuńW. Szymborska
OdpowiedzUsuńNiektórzy-
czyli nie wszyscy.
Nawet nie większość wszystkich ale mniejszość.
Nie licząc szkół, gdzie się musi,
i samych poetów,
będzie tych osób chyba dwie na tysiąc.
Lubią-
ale lubi się także rosół z makaronem,
lubi się komplementy i kolor niebieski,
lubi się stary szalik,
lubi się stawiać na swoim,
lubi sie głaskać psa.
Poezje-
tylko co to takiego poezja.
Niejedna chwiejna odpowiedź
na to pytanie już padła.
A ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego
jak zbawiennej poręczy.