Niespieszne poranki z czytaniem w łóżku, spokojnym piciem kawy na wiklinowej kanapce
w pracowni i podglądanie budzącej się wioski (a w tle sączy się Trójka z PanemManem
na przykład. doktor Rożek też mnie zachwyca. i odklejki).
Takie chwile czasami się zdarzają i wtedy czuję, że czasami życie mi sprzyja.
Lubię.
Spokojne ogarnianie ostatnich skrzynek z zielskiem i ogacanie wielkiej donicy z bluszczem,
którego postanowiłam zostawić na zewnatrz na zimę, przynajmniej do czasu.
Albo nie do czasu, niech sobie radzi, donica sięga mi do pasa a bluszcz falą się z niej wylewa...
zrobię z niego świąteczny wianek i postawię przed wejściem do domu.
Nie wiem, czy przeżyje ale zimą w chałupie zawsze traci prawie wszystkie liście, co mnie doprowadza do szału. może woli zimno. zobaczymy.
Tymczasem przedświątecznie postanowiłam nie doprowadzać się do rozpaczy.
Tymczasem panuje powolne odgruzowywanie domu. pranie, układanie w garderobie,
wywiezienie dywanów do czyszczenia. przemywanie okien od czasu.
Nie będę przesadzać, bo przecież remont przed nami.
W grudniu Czas niebezpiecznie przyspiesza.
Dziś pierwszy grudzień a jutro będzie 24 grudzień i obudzę się w Nowym 2018 roku.
W teatrze roboty jak zwykle w pizdu. ale każdy lubi magię tfu świąt,
a żeby się magia zadziała, trzeba się nazapierdalać, żejapierdolę.
I jak Co roku piszę też pobożne życzenia, że chcę wyjechać w góry na święta i żeby ktoś odwalił za mnie tę całą robotę. Ale jest poważna przeszkoda.
A nie doprowadzając się do rozpaczy i w pompie mając tę wytyraną, sztuczną magię
i ten cały rozpiździaj świąteczny, sobie czytam.
Czytam tę Lackberg i się normalnie męczę oraz zapadam w przeświadczenie, że jak coś bije rekordy popularności i jest hitem, to jest dodupy i gówniane oraz może pomysł i dobry, bo miejsce dobre
ale napisane językiem tak prostackim, że normalnie ryczę, no łzy leją mi się oczu hektolitrami.
Męka. a przecież to nie Wielkanoc, no przecież.
dobrze, że jej nie zakupiłam, tylko pożyczyłam a teraz z chęcią oddam nierusaną.
Tymczasem Dehnel potrójny czeka, Chutnikowej "Jolanta", którą porzuciłam już nie wiem dla kogo
i nowy Miłoszewski, ha. i jeszcze
"Arystokrację, powojenne losy polskich rodów" Agnieszki Lewandowskiej muszę nabyć. koniecznie.
no i podczytuję opasłe pamiętniki tej wariatki Zośki Stryjeńskiej.
ps
i pomyśleć, że gdzieś tam w warszawie się cuda wianki dzieją,
zwane dobrymi zmianami. ale nie zamierzam się tym zajmować, bo mi już ostatecznie płetwy opadły do samej podłogi.
Zycie za krótkie jest na zle wino i zle ksiazki, Tetralno! Masz nadzieje ze jednak sie rozkreci? Zostaw to i sie nie mecz. Tez kiedys nie potrafilam wypuscic ksiazki z reki, chocby byla nie wiem jak zla, musialam dojsc do ostatniej kartki strony literki BO TAK. A teraz olewam. Jak nie wciagnie po 20-30 stronach, to odkladam.
OdpowiedzUsuńUderzaj w to miasto, na jarmarczne chlanie ;)))
u nas nie ma takich jarmarków jak u was ((((( niestety. poza tym leje, no leje że zgnijemy tu jak nic.
Usuńoraz masz rację chyba se odpuszczę nędzna literaturę i łyknę chutnik, bo mamy spotkanie z nią w sobotę ))
Daj znać, czy mam ją zacząć czytać.
Usuńok ))
UsuńNie miewam dostepu do modnych ksiazek, ale dostalam od mamy kilka, wiec na razie mam co czytac. ;)
OdpowiedzUsuńsłowo modnych zamieniam na polecanych ;) na przykład przez Trójkę.
Usuńa ja jestem ciekawa nowych autorów i tylko cena mnie hamuje i czas (niestety))
Muza gra, a pierniki się lukrują. Magia świąt? To ja ją kreuję w odpowiednim czasie i przy użyciu właściwych środków i żadne lastkrismasy i dżingelbelsy nie mają na to wpływu. Oraz kupiłam se płytę Magdy Umer z kolędami. Do książek też ostatnio raczej wzdycham.
OdpowiedzUsuńno i właśnie takie myślenie mnie się podoba ))))
UsuńTo ja jestem szczęściara bo takie poranki mam często - lubię :)
OdpowiedzUsuńZostaw tę kryminalną L, która nie wychodzi ze schematu, ja tu ze Stasiukiem sobie siedzę, wygodniej, a i myślenie bardzo podobne. No i spróbuj Żulczyka. Jak to brzmi, ale przeczytaj.
OdpowiedzUsuńwiem Zulczyka widuję w Drugim śniadaniu mistrzów, zresztą wiele książkowych poleceń stamtąd pochodzi )))
UsuńNiektóre książki lepiej czytać w oryginale, fatalnie wychodzą w tłumaczeniach. Ale Lackberg, to ma być pop-kultura, i nie powinnaś mieć zbyt wysokich wymagań. Mnie się coś z jej ksiązek podobało, ale nie wiem co to było i czy w naszym języku czytałam. A teraz wśród czytanek też mam kryminał, ale nasz rodzimy, i całkiem miło się go konsumuje. Ja jestem junk reader, czytam wszystko co mi wpadnie w ręce, od nalepki na szamponie, po poezję XIII wieczną. Biorę jak leci.
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku wróciłam do domu 23 grudnia, czyli na gotowe. W tym wracam 15 i już czuję, że tak pięknie jak w roku ubiegłym to nie będzie,niestety.
tak też myślę i mam nadzieję, że L to dotyczy ale pewnie masz rację, że ma być trendy )))to i poziom jest trendy-pop-kulturowy, ha.
UsuńMy jedziemy do Matkijadwigi na święta więc nie będzie takiej spinki jak u nas, ze i błysk i żarcie i choina i ozdoby... spokojnie w tym roku, choc sprzatanie konieczne, rok temu było wysprzątane po remoncie ))