piątek, 5 stycznia 2018

05012018.

Minęła czarna dziura w tygodniu,
w tym temacie nic się nie zmieniło. nadal dwa dni wyszarpywane z wnętrznościami
przypadają na środek tygodnia. nadal piątkowy ranek jest regeneracją  i niespiesznym odrabianiem zaległości. nadal nie mogę wyleźć z łoża, radośnie wskoczyć w dresy i pobiec z kijami i psem w pola.

 LEJE ulewą , chlasta zgnilizną,  pluje błotem.

W łikend zaczynamy regenerację w spa, pływanie, sauny i masaże na piechotę.
Czas i pora się zakręcić wokół własnego tyłka i nie ma to nic wspólnego z jakimiś durnymi
postanowieniami noworocznymi, tylko z chronicznym brakiem słońca, śniegu i dobrego ciśnienia
(za to w pakiecie mamy deszcz naprzemiennie z gradem, mokrym śniegiem i jesteśmy w czarnej dupie)
co stawia diagnozę pod tytułem "Depresja i ogólna niemoc".
Tak po prawdzie i po cichu, to liczę na lepszy rok, liczę, że nie będzie gorszy,
że nikt nie zachoruje, że zdrowie się nie spieprzy bardziej, że ja się nie popsuję bardziej
 i nie przybędzie leków, że nie zacznę gwałtownie myśleć o medycynie estetycznej
w połączeniu z buddą, jogą, oddychaniem i nirwaną.
**
Naczelnik zaordynował wyjazd w słowackie nieczeskie Tatry
(wszystkie przejęzyczenia są związane z komuną).
Pewnej nocy, kiedy smacznie spałam szukał noclegów, schroniska, fajnej miejscówki i znalazł
pensjonat z zachwycającym widokiem na słowackie Tatry. za to się nie wyspał.
Siedem dni w górach zimą nas czeka.
No nie wiem, otworzył się wór ze wspomnieniami a ja mam fatalne wspomnienia.
raz jeden pojechałam zimą na narty i bym zginęła tragicznie
[ razem z kilkunastoma innymi studentami spędziliśmy noc w górach w śniegu popas
 i przy minus 2o, i żeby nie zamarznąć spaliliśmy bacówke. jesooo chryste, ]
To jedno z moich straszniejszych wspomnień i jednocześnie ciekawszych.
Dziś pamiętam/chcę pamiętać przygodę mego życia.
Aleee, że górską wyprawę zimową spędzałam, między innymi, w towarzystwie dwojga ludzi,
którzy zasrali mi przeszłość, że do dziś mam traumę, to pamięć wymazuje z marginesem
te historie. szkoda.
Szkoda, że wtedy byłam naiwna do pełnego urzygu,
w przeciwieństwie do teraz, Teraz jestem nad wyraz złośliwa, pamiętliwa i wkurwiona.
i nie radzę.
I przyznam się wreszcie,
otóż żałuję pewnych znajomości i moich niefrasobliwych zachowań względem własnych wyborów.
bardzo żałuję i ze wstydu staram się nie pamiętać.
Trochę dziegciu na początek nowego roku i na koniec postu.




13 komentarzy:

  1. A bo pamięć to takie stworzenie, które można wytrenować, więc gut. Tak, też mam takie znajomości, co lepiej o nich nie wspominać. Najgorsze, że w swojej naiwności wciąż mi się takie dziwne przytrafiają, ale szybko zakańczam. Miej dobry czas w górach... i już nie pal bacówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ))) mówisz o znajomościach a ja o znacznie ważniejszych ludziach, takich znajomości to owszem mam więcej i nie kontynuuję i nie przydażają mi sie już az takie fakapy, bo jestem ostrożna mało wylewna i raczej nieufna choć otwarta ))))
      w górach czas zawsze jest dobry nawet zimą ;-)

      Usuń
  2. Tylko kilku żałujesz? Ja mam całe stado baranów, które odstrzeliłam (po czasie muszę przyznać, że wtedy z bólem, dzisiaj ku uciesze). Oraz zazdroszczę Ci zimy w górach. Ekhhhh 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówię o dwojgu ważnych dla mnie z czasów studenckich pierwszych studiów, pierwszej wielkiej miłości, przyjaźni, pierwszego małżeństwa...
      Innych mam w pompie i nawet nie zaprzątam sobie głowy. a pamięć o nich nie boli tak bardzo.
      a wiesz za górami tęsknię i co roku, w każde wakacje muszą być góry ale zimą, to mam mieszane uczucia, pojadę drugi raz i po raz pierwszy w Tatry słowackie))))

      Usuń
  3. Kazdy ma jakies traumy czy nietrafione znajomosci z przeszlosci. Ja wyrzucilam je z pamieci na zawsze, udalo mi sie i gdybys mnie spytala, kto zacz, z czystym sumieniem moge odpowiedziec: nie pamietam.
    A ja Ci wcale tej zimy w gorach nie zazdroszcze, bo nie lubie gor, mam na nie uczulenie. Jestem czlowiekiem rowninnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zimy nie lubię, sportów zimowych raczej nie uprawiam, owszem mogę sanki, łyżwy uprawiać ale niekoniecznie )) ale góry zawsze kocham, tylko nie połaże zimą raczej nie pochodze po szlakach...
      Aniu trudno jest zapomnieć o ludziach, którzy byli mężami, przyjaciółkami, poza tym pisałam o tym, że przez nich właśnie wymazałam fajne czasy z głowy, bo cieniem się kładą. szkoda. A niektórzy nie dają o sobie zapomnieć niestety.

      Usuń
    2. No fakt, jak nie daja o sobie zapomnie, to kicha. Moi nietrafieni byli bardziej laskawi i dali zapomniec. :)

      Usuń
  4. U nas pogoda bardzo ładna, od wielu dni. Rano było w słońcu plus 15, ale teraz już wiatr i chłodno. Ponoć zimy nie będzie. Tobie dobrego wypoczynku życzę.
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to chyba u Was, bo u mnie jutro -5 albo i więcej na minusie i teraz się zasatanawiam czy róże ogacać, czy olać? a wte góry to jeszcze czas ...dopiero w ferie w lutym ))

      Usuń
  5. Bacówki to ja jeszcze nie spaliłam, nie spędziłam też nocy przy minus dwudziestu wśród gór i śniegów. Czas odczarować te wspomnienia.
    Za to te przykre - też już są przeszłością. Każdy kiedyś był młodszy, naiwny do bólu (i ja miałam takich parę epizodów) i popełnił rzeczy, po których do dziś się czerwieni. Może czas sobie wybaczyć i częściej chodzić do spa. :) Zasłużyłaś, tyle remontów i trudności na co dzień!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech żeby tak można było ... odłożyć na boczek )
      ale oczywiście życie się kula i nie należy sobie komplikować bardziej niż to konieczne :-)
      i sobie wybaczam ale tym gnidom nie wybaczam.

      Usuń
  6. U mnie podobnie. Leje jak nie wiem co. Najgorsze, że leje na zewnątrz, ale i wewnątrz mnie.

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....