Obgryzanie pazurów, w związku z własnym zdrowiem, zamieniłam od dni kilku
na przeżywanie dramatu Pod Nangą.
Revol uratowana ale Tomasza już ratować nie będą... zostawili go tam,
Elka twierdzi, że już mało był kontaktowy, jak ona go zostawiała poniżej czwartego obozu,
zapewne, żeby ratować siebie. W takich momentach przypomina mi się film K2.
Słucham, oglądam i płaczę. I dla klimatu zaliczyłam Everest, z tej przyczyny,
że jestem profesjonalistką w budowaniu black scenariuszy. klimatu. scenografii.
Wiem przecież, że on wiedział i każdy z nich wie, czym ryzykuje ale chcą żyć, chcą wrócić.
Przypomina mi się też inny film i wiele artykułów o tych, którzy tam pozostali na zawsze
i do końca świata. Podobno idąc na Everest przechodzi się obok kilku. trochę to upiorne.
ale nikt nie będzie transportował zwłok. nie ratuje się też ludzi, którzy nie poruszają się sami.
taki klimat.
I w końcu bardziej romantycznie - pozostali w miejscu, które kochali.
Wszystkie gazety od poniedziałku krzyczą o miłości do nagiej góry i o bohaterstwie.
Bo
naszych himalaistów okrzyknięto bohaterami i teraz trzeba trzymać
kciuki za ich udane zimowe wejście na K2. trzymam więc. i mam ciepłe
myśli. choć pod Nangą wieje, co uniemożliwia powrót pod K2.
To chyba
wszędzie tak wieje, u nas chyba ze stopińdziesiąt w porywach i nie wiem,
czy mi dzieci nie zwieje podczas dyrdania na trampoliny. do kina, gdziekolwiek.
Wczoraj wiało jakby się stado desperatów powiesiło, a kilku rzuciło pod pociąg.
A dokładnie jeden desperat, pod konkretny pociąg w którym akurat podążała do nas Matkajadwiga.
-
no nie mógł wybrać innego pociągu cholera jasna?? albo w Gdańsku
chociaż... a tu w szczerym polu ani wysiąść, ani przesiąść się ... nie
wiadomo kiedy prokurator przyjedzie...zostaliśmy w 14 osób na tym
zadupiu i w tych trzech wagonach a on tam leży za pociągiem...cały
pociąg po nim przejechał ...
Matkjadwiga nadaje na bieżąco z miejsca katastrofy i zamierza się spóźnić kilka godzin.
i jeszcze bardziej podkręca mi klimat.
**
Tymczasem buty narciarskie wybrane, jednakowoż w mękach ale, że ufff
czekam do piątku, czy narty też mam, czy dopiero na miejscu za eurasy wynajmę.
Dokupiłam kolejne pary skarpet narciarskich, podkoszulków, cienkich bluz i zapewne cdn astąpi.
A spektakl nasz się posuwa powoli.
Ale dlaczego do SIEDMIU razy sztuka? Czegos nie wyczytalam spomiedzy wersów?
OdpowiedzUsuń"Skarpety narciarskie" brzmia bardzo milo, cieplo i grubo. Moze powinnam sobie sprawic do chodzenia po domu :))
Bo Tomek SIÓDMY raz wszedł na Nangę...i tym razem zdobył...i został. A skarpety narciarskie teraz już nie są takie grube:) ale cieple są:)
UsuńAle czy warto było za to życie oddawać? Nie wiem... Po prostu nie rozumiem. Dla mnie to poprostu głupia śmierć.
UsuńDIABLICA - Baska dobrze prawi. w kwestii skarpet tez )))
UsuńDD - a ja rozumiem. i podziwiam takich jak on, był niezwykłym człowiekiem.odważnym, upartym, dobrym zapewne...
UsuńAaa, dzieki Basia, bo ja nie znam szczególów tej historii.
UsuńJa tez rozumiem. Sa tacy, co MUSZA, i juz. Bo jak nie, to usychaja.
Czytałam opinię jakiegoś himalaisty, który stwierdził, że ta dwójka powinna była odpuścić, bo nie byli przygotowani, by zrobić to bezpiecznie i dlatego tak się to skończyło. Jakaś inna himalaistka odpuściła mając 12 metrów do szczytu. Nie chcę oceniać, tego co się stało, bo tam nie byłam, nie widziałam, chyba lepiej uwierzyć, że to było jedyne wyjście w tej sytuacji. Męczy mnie pytanie czy pasja jest ważniejsza od rodziny, od dzieci, od odpowiedzialności za los najbliższych. Śmierć Tomka zaważy na losie jego dzieci, z pewnością niekorzystnie. Oczywiście można powiedzieć, ze każdy wychodząc z domu nie ma pewności, czy wróci, czy nie zabije go cegłowka spadajaca z dachu itd, tyle, ze będąc u szczytu można jednak zawrócić, ma się wybór. Można też spaść będąc jeszcze od tego szczytu daleko itd Mnie przeraża hejt jaki się oczywiście wylał. Smutne to, że Polacy to takie świnie, że na tej tragedii żerują, bawią się nią, wylewają swoje "mądrości". Widziałaś "mrożonkę himalajską" ??? SZOK.
OdpowiedzUsuńPoza tym wkurza mnie wałkowanie tego tematu na wszystkich portalach- jest temat, jest prasówka, kasa musi się zgadzać :(((
Pierwsze co, to zawsze hejt, normalka niestety.
UsuńJa bym tam w zyciu nie polazla ale rozumiem ludzi, którzy nie potrafia nie pójsc. Bo jak nie pójda, to siedza w domu i staja sie nie do zniesienia dla innych, tak ich zzera tesknota i potrzeba.
Trzeba dobrze znac kogos, zeby ocenic czy byl przygotowany, odpowiedzialny itd. czy nie i czy poszedl "na glupa". Inaczej nie ma sensu o tym gadac wlasciwie - ale jest temat na pozywke dla mediów, jak piszesz wlasnie. I okazja do bluzgów - przewaznie anonimowo oczywiscie ;)
Sonic - oni wchodzili w takim stylu, tak zwanym himalajskim, że bez namiotów, maszynki, żarcia .... uderzenie z ostatniego obozu i wbiegnięcie do 14-ej.
Usuńnie chce tego oceniać tylko ONI wiedzą i pozostanie to ich tajemnicą.
styl mi sie popieprzył, oczywiście wchodzili stylem alpejskim sportowym
UsuńTomek rok temu udzielił obszernego wywiadu w Trójce na temat tego jak On widzi wchodzenie... że odpada komercha, że człowiek a nie kasa jest ważny, że trzeba uczłowieczać, wracając do starych metod...
Teatralna - ja o kasie i komercji piszę myśląc o dziennikarzach, nagle nie ma innych tematów, tylko wałkowanie, sensacja, ocenianie, wywiady itd Kazdy jest teraz znawcą, himalaistą itd
UsuńO Tomku nic nie chcę pisać, poza tym, ze szkoda człowieka, że mam nadzieję, że szybko zasnał, że nie czekał długo, że odszedł spokojnie, bez strachu
Polonistka w szkole mojej młodszej córki zrobiła lekcję o himalaizmie. Opowiedziała dzieciom o przyjaźni, bohaterstwie, odpowiedzialności, przekraczaniu granic, chorobie wysokościowej. O wszystkim. Z każdej strony.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem.
i ja jestem pod wrażeniem fajna kobita )))
UsuńNanga wciąż wraca, chociaż nie trzeba aż tam...moja przyjaciółka spadła z Orlej Perci, na oczach męża i nastoletniej córki. U mnie też wieje i jak się kładę do mojego ciepłego łóżka, to wciąż natrętnie wraca myśl o tych w górach...A które stoki wybrałaś na to szusowanie?
OdpowiedzUsuńsłowackie Tatry wysokie ))) też można spaść naśmierć ;)
Usuńnie lubię gór zimą ...
Podobno 260. Tyle ciał zliczono na Mount Evereście.
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko sądzę, że ktoś musi przekraczać granice - czy himalaiści, czy naukowce szukający nowych leków (niektórzy testowali na sobie szczepionki...). od nieposkromionych tęsknot i wyobraźni bierze się rozwój. Nawet jeśli wejścia na szczyt nic już pozornie nie wnoszą - to przyczyniają się do kumulacji kapitału kulturowego, do tego, że i w innych dziedzinach mamy gotowość... tak to widzę.
przerażająca ilość zwłaszcza w kontekście myślenia, ze to jeszcze nie koniec ...chyba, ze technologia posunie sie tak, ze zaczną ich znosić...
Usuńwidzę podobnie
"I w końcu bardziej romantycznie - pozostali w miejscu, które kochali." - też mi pocieszenie, skoro nie żyją. Chyba nie jestem tak romantyczna, jak mi sie wcześniej zdawało. Kocham góry, ale żeby życie ryzykowac dla adrenaliny - nie, nie, to nie jest moja bajka, dlatego trudno mi zrozumieć. Dlatego tteż trudno mi okrzyknąc ich bohaterami. Bohaterami dla mnie są ci, którzy poszli ich ratować narażając własne życie.
OdpowiedzUsuńowszem bohaterami sa ci, ktorzy ich ratowali ale ich rozumiem i rozumiem te pasje sama mam pasje dla ktorej żyje ...
Usuńa i jeszcze a,propos romantyzmu - owszem to jest postawa romantyczna, bohater romantyczny w czystej żywej postaci:
Usuń- buntownik przeciw zastanym normom, skostniałemu światu
- odkrywca, ciekawy świata
- nieszczęśliwie zakochany
- podróżnik, wrażliwy na piękno natury, poszukujący samego siebie
- tajemniczy, skryty, izolujący się od otoczenia, wyniosły często ironiczny
- religijny, często buntujący się, bluźnierczy wobec Boga
- patriota, buntownik o wolność
- metamorfoza, przemiana duchowa
- poświęcenie dla ojczyzny, utożsamia się z nią, przekonany o własnej wartości
- wrażliwy, marzy o sławie, docenieniu własnych czynów
- świadomy swoich błędów, niemoralnych czynów, pragnie je odpokutować, gdyż chce osiągnąć zbawienie
- egoizm, pewność siebie, indywidualizm
- niezdecydowanie, rozdarcie wewnętrzne, zmiennie nastroje, kierowanie się emocjami
- często odczuwający swoją moc (nadprzyrodzoną) i potęgę
- nie chce dożywać własnej starości
Nie lubie gor w ogole, a takich wspinaczkowych to juz wcale i nie rozumiem tej pasji, zwlaszcza w zimie. A juz zupelnie, kiedy ma sie rodzine i dzieci na wychowaniu. Nie widze w tym zadnego bohaterstwa, a jedynie lekkomyslnosc.
OdpowiedzUsuńtez w tym nie widzę bohaterstwa, bohaterami nazwano himalaistów, którzy ich ratowali.
Usuńale pospisuje sie pod tym co napisała Dreamu )
ode mnie tez szacun,
Pantero, uwierz, sa ludzie którzy po prostu MUSZA. Bo inaczej nie potrafia zyc. To jest tak, jakbys zabronila im oddychac - nie ma to nic wspólnego z lekkomyslnoscia.
UsuńI ci ratownicy to rozumieja, inaczej nie wykonywaliby tego zawodu.
Tez bym tam nie poszla za zadne skarby swiata, i ogólnie trzesidupa jestem i ryzyka sie boje - ale rozumiem takich ludzi.
A ja rozumiem Ich Pasję i chęć pokonania góry, ale przede wszystkim siebie. Bo tu chyba nie chodzi o górę, góra jest tylko środkiem. Zanim góra pokonała Tomka, On pokonał ją i zasypiając, wiedział to. Śpi sobie teraz w doborowym towarzystwie tych, którzy śmieli śmieć. Mógł jeszcze dostać zawału z przejedzenia i przepicia, przed telewizorem. Wybrał- Szacun! Tyle.
OdpowiedzUsuńTyle
UsuńPrzykre to wszystko, te komentarze, te oceny...przykre, szczególnie dla jego rodziny i bliskich (bo nieodpowiedzialny, bo głupi, bo sam się o to prosił), na szczęście sam Tomasz ma to już głęboko w nosie. Jego życie,jego wybór, jego śmierć.
OdpowiedzUsuńjego
Usuńi przykre
w zasadzie w kraju tutejszym ten hejt mnie nie dziwi
Himalaiści do tego stopnia kochają te góry, że je niszczą, bez opamiętania... To jednak zasady przyjemności biorą górę, a nie miłość. Nie mogę pogodzić się z tym, co himalaiści zrobili z górami. Wolałabym aby zostawili to miejsce w spokoju, żeby góry nie były ociekającymi gównem skałami. I w tym wszystkim zatopione ciała. Smutny obrazek, wręcz tragiczny.
OdpowiedzUsuńI jeszcze samobójca pod pociągiem. Co za styczeń.
Miej się dobrze.
o matko Margo ....nie pomyslałam o tym ...tez bym wolała...
Usuńboszszeee ...przecież człowiek żonaty codziennie narażony na śmierć choćby na pasach ,może też np runąć w dół lecąc do Nowego Yorku ....i co ? siedzieć na tyłku ,bo dzieci w domu ??? paranoja !!!!! gdyby wiedział, że zginie to pewnie by zrezygnował :(((a zwykły Kowalski nie wyszedłby do pracy ze strachu ,że mu cegłówka spadnie po drodze ..kurde co tu rozważać i gdybać i rozkminiać ....a może by tak pomóc jakiejś rodzinie co przydarzyło się w niej takie czy inne nieszczęście ??i tyle ...
OdpowiedzUsuń