środa, 6 marca 2019

prawie telegraficznie.

Wczorajszy dzień był koszmarem.
Armagedonik nadciągał już w poniedziałek burzą śnieżną, gradobiciem i mocnym wiatrem
 a potem to już poszło na całego. Nocą się rozhulało:
Burze śnieżne, gradobicia, wichura, złamana sosna, cięcie piłą o 6.30 złamanego drzewa, żeby udrożnić przejazd dla sąsiadów, niedospanie, brak prądu, internet z telefonu... tak to dziś wygląda. Napisałam wczoraj.
Wkurw sięgnął zenitu dość szybko, zaraz po tym, że nie mogę ugotować owsianki, obiadu, umyć głowy, wypić herbaty ... NIC nie mogę
 i w ogóle nic nie mogę bez prądu, bez internetu i na dobicie bez telefonu.
Poinformowałam więc wioskę, że
skurwysyny każą sobie płacić na prąd ceny z kosmosu, odcinają ludzi bez pardonu, kierownicy, dyrektorzy, prezesi zarabiają krocie a obsługa obywatela to jakiś żart jest.
-gówno mnie obchodzi informacja dotycząca wszystkich awarii w gminach, którą zapuszczają w telefonie i czas oczekiwania jest taki, że w razie zagrożenia życia można pierdolnąć w kalendarz kilkadziesiąt razy....
 Gdy się wreszcie dodzwoniłam do pogotowia energetycznego nawrzucałam też pani przyjmującej zgłoszenie.
(trochę pomogło)
Potem to już chyba na zasadzie, że wszystko co złe chodzi parami.
W szkole nie zaczęłam lekcji w swojej klasie, gdyż tam umierało dziecko w oczekiwaniu na pogotowie(skończyło się dobrze mam nadzieję). pozmieniały się też zasady oceniania
co mi zrobiło letki bajzel w papierach -klasówkach. komplikacje.
No i nie poszłam na pierwszą lekcje angielskiego, trzy godziny przepadły, sprawy niezałatwione rano
(bez internetów i prądów nie dało się)  czekały !!! cierpliwie oraz niecierpliwie..
Zwłaszcza jedna sprawa nie do załatwienia, jak się okazało, a dziewczyna już u nas na stażu
 w teatrze.
a tu szef nazbyt "ostrożny"(eufemizm)  i sknera. i że nie chce mu się i lepiej żeby nie było problemów, kłopotów...komplikacji. więc szukanie dziewczynie nowego miejsca. nerwówa.
ech. czy tyko ja jeszcze biorę na klatę, mierzę się i współodczuwam z problemami i innymi istotami, zwłaszcza słabszymi???
Upragniony powrót do domu po nocy, telefon ostrzegawczy, że ślizgawica.
I już witałam się z króliczkiem, już już było miło i spokojnie na kanapce
aż tu nagle
WYŁĄCZYLI PRĄD
na zasadzie strobo w zwolnionym tempie- co 20 minut na 5 minut i na10 minut i na 15 minut narastająco!!! i tak wytrzymaliśmy dwie godziny(japierdolę) internety i netfliksy zwariowały.
WSZYSTKO się rozstroiło i rozsynchronizowało. EGEN.
lodówka pokazała nam faka, nie włączyliśmy pralki, zmywarki. poszliśmy spać. trochę spokojniejsi, że nie mamy pieca, który wybuchnie nocą w związku z naprawami naszej wspaniałej narodowej, kurwa firmy energetycznej, naszego potentatka narodowego, naszej pieszczoszki rządowej, która skubie naród aż miło wraz z rzondzikami tutejszymi.
kropka.







9 komentarzy:

  1. a na netliksie wczoraj widziałam, że jak latarka stroboskopowa świeciła, to zabili jednego takiego.... może to jakaś podpowiedź w stronę prezesa energetycznego?.... :)))
    a na poważnie, rozumiem wkurw ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie chyba to trzeba by zrobić, żeby sprawę rozwiązać sensownie i skutecznie!!

      Usuń
  2. I co tu rzec... ech....
    Najgorzej, jak czlowiek jest uzalezniony od pradu, wody, gazu itd :(
    Jak nie ma pradu, to nic nie dziala, a jak nie ma pradu w wodociagach, to nawet wody nie masz.
    Komorki nie dzialaja, internet tez, no bo bez pradu to mozna o kant d..y roztrzasc...
    cywilizacja, ech!!!
    Kupilismy sobie maly agregacik pradowy, zeby chociaz w takich momentach zarowki sie swiecily i lodowka chodzila. Kampingowa butla z gazem zalatwia gotowanie, a wlasny studnia wode. Kryzysy jakos przetrwamy...
    Tyle tylko, ze my mamy taka mozliwosc, a miastowi nie bardzo :(
    Pozdrawiam serdecznie, nie miej wkurwa, bo nic to nie zalatwi, wlaz pod koc i spij, wypoczeta mozesz lepiej walczyc z przeciwnosciami :) (taka jestem madralinska, hehe)
    U nas tez pizdzilo, ale strat tym razem nie bylo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu a taki agregacik to drogi jest? wczoraj rozmawialiśmy z Naczelnikiem o tym, że może trzeba będzie to zrobić.a u nas zapowiadają powtórkę z rozrywki jutro.

      Usuń
  3. Co Ty chcesz od dostawcy prundu, skoro to nie jego wina, a huraganu. Tak mysle. :)))
    A Ty jeszcze boguduchawinna babe opindalasz przez telefon.
    Tez bym opindolila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak wiem żem suka, bo co kobita winna ale z drugiej strony reprezentuje tę firmę.
      bierze na klatę wkurwionych rozmówców. natomiast jej firma za każdym razem od stu lat ma te same problemy i rozwiązania...dwudziesty pierwszy wiek, światłowody itepe a tu średniowiecze.

      Usuń
  4. Nie dziwie Ci sie, zes wkurwiona, bo jak czlowiek pracuje to takie niespodzianki rozkladaja zycie rowniutko. Przezylam 17 dni bez pradu, ale mielismy gaz, czyli byla ciepla woda i kuchenka do ewentualnego gotowania. No i rozwozono nam darmowe jedzenie przygotowane przez lokalne restauracje, bo te maja zwykle wlasne generatory na wypadek takich awarii.
    To byla najwieksza awaria elektrycznosci, obejmowala 250 000 ludnosci. Rozwozono tez "zimny lod", ktorym mozna bylo upchnac zamrazalnik w lodowce oraz chlodzic napoje i inne produkty.
    Po kilku dniach (chyba piatego dnia) przywieziono duze generatory pradu i rozstawiono je na ulicach podlaczajac kolejne domy. Nie bylo to zasilanie o zwyklej mocy, ale pomoglo.
    Najgorsze to fakt, ze nie dzialala klimatyzacja, a awaria byla w lipcu, czyli najbardziej goracym czasie lata. Spalismy pod mokrymi recznikami, bo jedynie tak dalo sie spac.
    Braku interenetu i telewizorni nie odczulam, bo czytalam ksiazki i zycie sasiedzkie kwitlo jak rzadko kiedy:)))
    Najwazniejsze to otworzyc wino poki jeszcze widac korek:)))
    Od tamtej pory wiem, ze nigdy nie bede chciala miec kuchenki z elektrycznym zasilaniem, zadne plyty indukcyjne itp. mnie nie rajcuja. Jak wywali prad to chociaz chce miec gaz.
    Po awarii kazdy dom dostal 350 dolarow jako rekompensate za ewentualnie zniszczone jedzenie.
    U mnie poniewaz zamrazarka jest zwykle zapchana do ostatniego centymetra nic sie nie zmarnowalo. Ale tez ja w przeciwienstwie do "madrych" inaczej sasiadek nie otwieralam zamrazarki zeby "sprawdzic" po prostu zostawilam ja w spokoju i tylko dopchnelismy zimnym lodem na ile sie dalo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star żyjesz w normalnym kraju. To widać słychać i czuć!!już sobie wyobrażam taka awarie w kraju tutejszym obuchachacha
      moja praca wymaga ode mnie dostępu do internetu i telefonu i tego nie przeskoczę juz nie mówiąc o braku możliwości ugotowania czegokolwiek, bo mamy płytę, braku grzania bo mamy fotowoltaikę... wczoraj rozmawialiśmy z Naczelnikiem o generatorze?! w razie W.
      nie mamy we wsi gazu, mieliśmy butlę i już sama teraz nie wiem, co gorsze?
      ciągłe zagrożenie wybuchem rozszczelnienia czy ewentualny brak prądu. mnie wkurza najbardziej, że takie wichury na Pomorzu, to normalka. ale nic się nie robi w kierunku rozwiązań profilaktycznych. zupełnie jak z tym, że drogowców zaskakuje zima i śnieg w kraju tutejszym...

      Usuń
  5. No tak - bez prądu nic się nie da. Jak zamieszkaliśmy na wsi dostawałam szału bo nieraz wyłączali kilka razy dziennie motywując to rozbudową. Nie ma prądu to nie ma internetu nie ma ciepłej wody i nie ma chęci:) Ale za to rachunki są.

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....