poniedziałek, 8 lipca 2019

sama sobie.

Każdego wieczora, 
absolutnie każdego kładąc się do łóżka zapewniam się, że JUTRO pójdę w pole z kijami.
Niedawno myślałam, jak to pogodzić z psem, a że się nie da, co sprawdziłam na własnej skórze,
to kombinowałam w głowie, że latem dwa spacery jeden z Erną, drugi z kijami.
... jak to można się przeliczyć. jak to można planować.
Rano okazuje się, że nie mam siły, ochoty, pogody, sensu, boję się, że wrócę z rykiem, motywacji ...
Za to wieczorem, po całym dniu obserwowania własnego ciała, wszelkich bóli oraz niewygodnego rozmiaru własnego cielska, więc wieczorem zasypiam z książką(nareszcie znów mogę czytać)
i składam mocne postanowienie poprawy. I tak wkoło Macieja. Nie wiem, czy to tylko leń,
 czy już depresja, jeszcze żałoba ??? czy wszystko cuzamen do kupy. niedobrze mi. bardzo mi niedobrze.
bo przebłyski zdrowego rozsądku wrzeszczą(!!!) o działanie zanim będzie za późno
ale moje ciało i moja głowa jakoś protestują każdego ranka. dnia.
Wiem, że muszę to przepracować, że na to pole iść muszę. Przecież. To także dotyczy roweru.
Tylko pewnie potrzeba mi czasu. którego nie mam. Wiem to. Teraz muszę działać. Jeśli się nie uda,
muszę iść do specjalisty. teraz jest czas na podejmowanie takich decyzji.
Zazwyczaj  wszystko kończy się odkładaniem,  na później. A później to ja nie mam siły.
Wykończyła mnie ta część roku 2018/19 od września - we wrześniu ruszyła jazda bez trzymanki
tylko horyzont migał coraz szybciej. A od marca zrobiło się już naprawdę chujowo nad wyraz.
Nie mogłam przecież założyć, że ...
ech.
Dziś postanowiłam choć 20 minut  szybkim marszem. gdzieś tu blisko, może po wsi albo co...
Między opadami deszczu, bo aura bardzo interesująca, w ciągu doby opady i słońce i opady i słońce
i opady i słońce i opady a na koniec oczywiście nadchodzi noc.

Każdego dnia,
analizuję sytuacje, siebie, sytuacje, swoje stanowisko, reakcje. sytuacje, ludzi, rozmowy, słowa, gesty, skojarzenia.
analizuję i przepracowuje sama ze sobą swój ból, strach, swoje traumy. ostatnie i zaprzeszłe.
swoje zdziwienia. swoje niechcemisię. jakmogłam dotegodoprowadzić. jakmogłamtaksię zapuścić.
jakmogłam być takanaiwna i ślepa. Co znów przegapiłam? dlaczego nie reagowałam na sygnały?
I tylko się zastanawiam czy popadnę w szaleństwo już, czy za chwilę??

Każdego dnia,
porządkuję przestrzeń wokół siebie. w teatrze. w domu. w papierach, notatkach, zdjęciach, zapiskach. porządkuję kartony w pracowni, przestawiam, układam, wywalam... niespiesznie to robię.
I znów mam pretensję do siebie o zawalenie przestrzeni.

Robię sobie sama terapię? jak umiem, intuicyjnie.










4 komentarze:

  1. Ja tak się zbierałam na siłownię - im dłużej odwlekane tym gorzej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem wiem...ale wszystko jest przeciwko mnie...

      Usuń
  2. Oniemiałam.
    Wszystko w punkt.
    Identycznie.
    Między wierszami widzę Twoje poczucie winy - u mnie ogromne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i nie od tego ucieczki Kalino.
      Trzeba wziąć dupę w troki a sił brak...i niby jest motywacja.
      Coś robię w chałupie głównie ale DLA SIEBIE mało jakoś.
      Najchętniej zwinięta w kulkę przed ulubionym serialem albo z książką.
      Zupełny odpływ energii.

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....