sobota, 15 marca 2025

o sobie. i o hotelu.

 APDEJT

Dotyczy hotelu, bo mnie Naczelnik sprawnie skorygował, w kwestii porównania do RIU na Wyspach Zielonego Przylądka. otóż tam był osobny hotel dla 16plus. do którego bez opaski nie weszłaś z innego RIU. a tu w La Palma Princess jedynie część wydzielona dla dorosłych bez dzieci. no i mocno zredagowałam tekst, jednak. dla zainteresowanych. 

*

no kto by pomyślał, że mnie znów rozłoży...

Spadło na mnie nagle, nagle poczułam się chora, podziębiona, było mi zimno i miałam dreszcze...boo przemarzłam we wtorek i doprawiłam się w czwartek. i pozamiatane. długo nie czekałam. w zasadzie. Wczoraj wróciłam wcześniej, pochłonęłam tony wit. C i  zakutana w pielesze zasnęłam na 2 godziny. Na noc zaaplikowałam teraflu zatoki, bo kaszel, kichanie i gil.  mój ulubiony zestaw. normalnie. zapewne mnie dopadło bo złym człowiekiem jestem i wysyłam w kosmos dużo złej energii. to mi kosmos oddaje :-D

[jak słyszę, i czytam takie pierdolenia, to nawet mojemu nożowi w kieszeni cyce opadają]

i nie ma to nic wspólnego ze spadkiem wagi(przybrałam na wyjeździe a teraz spadam) nadal kiepską odpornością jednak,  mimo probiotyków, oraz tym, że mnie zwyczajnie przepizgało. 

a Przecież już swoje chorowanie zimowe odbębniłam, przeleżałam z zarazą cały tydzień lutego, przełaziłam dwa, potem dbałam o siebie, żeby mnie do samolotu wpuścili. Potem była Wyspa i nie było klimy. dużo dobrego ciepła i słońca, owszem w tym kabriolecie parę razy nas wyszarpało ale nic nam nie było. pomimo zmęczenia. i dużej ilości wina, które odstawiłam przecież pół roku wcześniej, Bo przygoda, bo wakacje, bo WYBITNIE dobre jedzenie. Jadłam na prawdę dobrze i dużo. byłam szczęśliwa i miałam dużo dobrych emocji. Jedzenie zapewne czyni nas odpornymi na sporo zaraz. Teraz nie jem za dużo, waga która przybrałam leci...to i odporność spadła. kalorie wyliczone a dieta urozmaicona i pomimo to. ech.

*



Hotel LA PALMA PRINCESS

Jedzenie w tym hotelu podobnie, jak warunki były zbliżone do naszej ulubionej sieci RIU z Wysp Zielonego Przylądka. dokładnie z wyspy Sal. ale tak sobie myślę, że nic jej nie przebije.

nie będę sie rozpisywać, że jedzenie było urozmaicone, pyszne, świetnie podane...i powiem tylko, że na koniec pojawiły się krewetki, wreszcie, nareszcie i że każdego dnia obok innych owoców jadłam banany w końcu, to bananowa wyspa.


i było dużo szparagów.

Hotelowe klimaty, bo serdecznie ten właśnie hotel polecam : La Palma Princess

Hotel La Palma Princess




widok z tarasu, gdzie głównie jedliśmy


a tu dwa ujęcia z dziedzińca, przed główną restauracją, 
widać z niego dokładnie krętą drogę, która pokonywaliśmy każdego dnia. Na zbliżeniu widać autobus. Tak wiem, że kadrowanie fatalne :-))



przyłapane na plotach podczas degustacji srana



Zarówno architektura, pokój, jak i widok, oraz miejsce posiłków, że na tarasie z pięknym widokiem na Ocean, wulkan i bananowce, wszystko było z wysokiej półki. 

Strefa 16plus bez rodzin z dziećmi, to jest komfort nie do przecenienia. Cisza, śpiew ptaków i zero animatorów! tak było tu. Przejścia oddzielające naszą strefę były normalnie zamykane na kartę. w Riu, owszem nie były, bo RIU był osobnym hotelem dla dorosłych ;-)

Wszystkie baseny były częściami wspólnymi, czyli animatorzy darli ryje ale animatorzy dla dorosłych ... bo Sal to Zabawa, Taniec, Taniec Taniec. Na la Palmie w hotelu mieliśmy w naszej strefie kilka basenów do dyspozycji tylko dla 16plus, bary z alko i przekąskami. Ale większa część hotelowa była wspólna z rodzinami z dziećmi. 

no i nie mieliśmy plaży. po tej stronie wyspy raczej dominowały klify. nie mogliśmy więc spędzać godzin nad Oceanem. Byłoby to marnowanie czasu, trzeba zwiedzać wyspę, chodzić po wulkanach, jeździć serpentynami...



 urządzono więc sztuczną plażę z białym piaskiem, bo na wyspie tylko czarne plaże

Tu widać dobrze ten komfort basenowy z pozycji śniadania przy basenie, na wiklinowych kanapach, bo pod koniec pobytu tutaj lubiliśmy zaczynać dzień



dwa ujęcia z nadbasenu z podgrzewaną wodą na góry i na ocean późnym popołudniem


Miejsca wspólne czyli plaża, boiska do siatkówki, nożnej, tenisa, skwery z jogą czy strefa SPA z masażami, siłownia...





[zdjęcia ze strony hotelu]

Wszędzie czysto, superczysto, wszystko zadbane, na poziomie. nie mam żadnych uwag. i pomimo, że to jest na prawdę duży kompleks hotelowy, to było bardzo kameralnie i dużo ciszej niż na Sal. no ale Sal to też taniec i szaleństwo :-)

oraz odnoszę wrażenie, że jednak żaden hotel nigdy nie odbierze RIU palmy pierwszeństwa.

powiem więcej, żaden hotel nie ma startu. ale co kto lubi.  Jedynie specyfika miejsca może wpływać na odbiór i wpływa, na Sal Taniec jest bogiem więc w hotelu też imprezy taneczne, tańce do rana, koncerty, występy. wszystko na poziomie.

W La Palma Princess dużo spokojniej, ALE za to wyspa znacznie ciekawsza. w hotelu siedzieliśmy dużo mniej. a i tak wszystkiego nie zobaczyliśmy. 

[Na obie wyspy bym wróciła teraz zaraz, ale na La Palmę bardziej. pojechałabym za to na inną wyspę Zielonego Przylądka i tym razem rejsem katamaranem.]

Do pokoju z widokiem na zachody słońca musieliśmy dopłacić.

i nie żałujemy...


Ostatni i Pierwszy zachód słońca


i jeszcze kilka ujęć w dniu wyjazdu, kiedy to bardzo skiepściła się pogoda. Potem cały tydzień lało....no współczuję serdecznie tym którzy przyjechali w sobotoniedzielę, głównie dunom :-p Przez ich wysoki sezon na Kanary, w ostatni wieczór i ranek musieliśmy odstać w długiej kolejce do jadalni.







Podsumowując, wybieramy zawsze hotele i części wydzielone dla 16plus, właśnie od wyjazdu na Sal. komfort odpoczynku jest nieporównywalnie większy. a jeśli chcesz poszaleć na zjeżdżalniach, to zawsze możesz. Owszem ceny są wyższe. ale coś za coś.
[mnie wystarczyło lecieć w samolocie z rodzinami polskimi przez 5 godzin]
 
Jeśli ktoś jest zainteresowany hotelem RIU na wyspie Sal, po prawej stronie bloga są zdjęcia i posty, i jest opis całej wyprawy a dokładnie TU hotel.


Jeszcze została mi do opisania nasza wyprawa na szczyt wulkanu.

ps

no więc leżę...i zdaje się tak spędzę łikend.

Ostatnio myślę intensywnie o tatuażu, chcę mandalę.



23 komentarze:

  1. Ojej, trzymaj się piękna Teatru...zasyłam moce i serdeczności...nam też nie odpuszcza , a cały weekend mamy zapitalanko pracowe łącznie z bankietami...a fe...
    Jakie piękne te zdjęcia! Cudowne. Od razu uśmięchnęła mi się buzia. Dziękuję.
    ŻonaMietka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przemiła ZonoMietka, Ty już chyba długo się męczysz ale jeśli pracujesz i bankietujesz to tak szybko ci nie odpuści...zdrowiej nareszcie. a ja bardzo sie postaram nie rozłożyć definitywnie.
      Tak zdjęcia piękne bo i miejsce piękne i bardzo je polecam. Sala bankietowa tez jest, w razie co ;-) i konferencyjna...

      Usuń
  2. Jeszcze Ci tatuazy do szczescia brak? Biednas Ty, biedna z tymi przeziebieniami, powinnas chyba bardziej na siebie uwazac, nie stac w przeciagach, nie pocic sie. Teraz pozostaje Ci kurowanie sie w lozku, ogladanie zdjec i wspominanie fajnego urlopu. Dobrze byloby, zebys sie przetestowala na grype, bo jesli ja masz, to lepiej dluzej zostac w domu. Gute Besserung!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania, kilka lat sie już przygotowuję i nie wiem czy mi odwagi wystarczy, bojam sie, że połowie ucieknę i jak ja będę z takim niedokończonym wyglądała ??
      uważam na siebie wiesz mi, ale rzeczywiście we wtorek mnie przewiało z lekka...no bo i temperatura w te nienormalną wiosnę, spadła prawie o 20 stopni. mam słaba odporność a dwa dni w tygodniu tyram jak popierdolona. to i mam za swoje.
      nażrę się czosnku. poleżę w łóżku a jak w poniedziałek będzie gorzej, to zrobię test na grypę. i tez jeszcze poleże w łóżku, we wtorek rekolekcje więc nie mam godzin w placówce...choć tyle dobrego.

      Usuń
  3. Nic bolesnego w tatuażu nie ma, dasz radę:)
    Kocham jedzenie, jak wiadomo, i lubię czytać opisy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam niski próg bólu.
      no to powinnam ci robić te opisy na bieżąco, następnym razem będę. Była pizza codziennie, były ziemniaczki w mundurkach w soli, frytki, były warzywa zapiekane, i na surowo, bataty opiekane,, pasty, makarony, kasze, sosy, mięsa i ryb sporo gatunków, podane przeróżnie, szparagi, często pieczarki, na śniadanie jajecznica, omlety, bułeczki, krłasanty różne, serów całe zastępy, sosy czekoladowe, owoce, słodyczy przeróżnych sporo. ciasta, babeczki, torty...

      Usuń
    2. jedzenie tam kontemplowaliśmy minimum godzinę...nawet rano , gdy ruszaliśmy na wyprawę śniadanie było na spokojnie.

      Usuń
  4. Przemysl dobrze ten tatuaz. On nie uszlachetnia. Ok, nie moja sprawa.
    Fotorelacja ciekawa. Kuruj sie bo wiosna kroczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kroczy sroczy kurde .niech szybciej kroczy bo ja sie tu wykonczę.

      Usuń
  5. O mamuniu, biorę całokształt, znaczy się hotel i jedzonko, i widoki, bo choroby nie, dość sie nalatam po lekarzach z moim kaszlem!
    Za to doktor egzotyczny, czarny jak smoła, tylko włosy siwe.
    wysyłam moc energii na zdrowienie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dostałam te energie jotko, dziękuje. no na razie standard...boh trojbu lubit.
      Bierz powiadam ci bierz i jedź :-)

      Usuń
  6. Wygląda po prostu bajkowo!

    Ale te krewetki i ich cierpienie;))

    Szparagi chyba też cierpiały pieczone
    😅😜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 😂😂😂no wymalowane mają to cierpienie na twarzach...zwłaszcza szparagi, marchewka i pieczarki.
      a tak poważnie to wszystko żyje nie. ...
      Rybenko, polecam miejsce i wyspe. chcecie odpocząć i jednocześnie zachłysnąć się widokami i za bardzo nie zmęczyć albo wręcz przeciwnie, to ta wyspa jest do tego.

      Usuń
  7. Piękne widoki. Niezwykle kojące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podobało by ci sie Kalino, i to bardzo. bo miejsce kameralne ciche i spokój dominuje a wyspa piekna. jak z filmu king kong :-)

      Usuń
  8. No nie! Przybij piątkę... U mnie czwarty dzień i miałabym już ochotę zdechnąć...
    A tu jeszcze przy jakimś nędznym śniadanku TAKIE rzeczy! Matko, jak bym to wszystko jadła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i ja jadłam wszystko i wróciłam z kilkoma kilogramami więcej w ciągu 10 dni. kurde z jednaj strony człowiek stosuje i pilnuje diety miesiącami i płaci za to...a potem 10 dni i dwa miesiące psu w dupe. no ale z drugiej strony weź jedź i nie jedz :0

      Usuń
    2. apropos przeziębienia, bo to ewidentnie przeziębienie u mnie, to we wtorek umyłam rano głowę wysuszyłam nie ubrałam czapki...bo jak to? ciepło wiosna. przewiało mnie a potem to już poszło...zdrówka kochana, ech leże i smarkam. i pije syrop. i pije teraflu zatoki. a dziś robię bulbulatorem. bo mam gardził wysuszony.

      Usuń
  9. Zdrowiej, ale żeby wyzdrowieć chyba musisz zwolnić i wyleżeć. Zalecenie farmaceuty ;)
    Odnośnie hotelu Riu na Sal- popieram, byłam parę tygodni po Was, zresztą wypytywałam ;) Absolutny TOP. My z mężem jesteśmy "plażowcami", więc LaPalma raczej nie dla nas. Ale widoki fantastyczne.
    Odnośnie jedzenia- doszłam do wniosku, że jestem hedonistką jedzeniową i popłynę pod ozempicowy prąd i nie będę się odchudzać i liczyć kalorii. Życie jest za krótkie ;)
    W maju lecimy sprawdzać ;) Riu Karamboa na Boa Vista. Też 16+. postaram się coś skrobnąć u siebie po. A za dwa tygodnie Egipt i planowany Luxor. Możesz napisać, z kim byliście w Luxorze jako organizatorem? I czy byliście w knajpie Hakuna Matata w Port Ghalib?
    I z góry przepraszam, ale tak się dziwnie składa, że jeżdżę trochę po Twoich śladach... Widać niechcący mamy podobne gusta...
    pani z apteki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po pierwsze też myślimy o Boa Vista a jak jest tam Riu, to już bosko.
      Pani z apteki czy Ty masz bloga?? daj namiary, proszę. I faktycznie z mojej wyprawy do Egiptu, którą opisywałam na bieżąco w sierpniu, ale nie wrzuciłam po prawej stronie, bo jej jeszcze nie poprawiłam i nie napisałam akurat o Luxorze. postaram się teraz zaraz ją wrzucić po prawej stornie. nie wiem czy zdążę napisać o Lxorze do Waszego wyjazdu. ale skorzystaliśmy z propozycji wycieczki organizowanej przez hotel... jechaliśmy wygodnym autobusem całą noc. Powiem ci, że oczywiście polecam, choć mnie się sandały rozpuściły... ale to w sierpniu, bo było 60 stopni.
      Oczywiście byłam w Prcie Ghalib i w Hakunie Matata. Mieszkaliśmy w hotelu na pustyni kilka km od portu. jeździliśmy taksówkami. busami. do knajp. a że byliśmy tym razem większą ekipą, to trzeba było zrobić rezerwacje.
      nie wiem za co przepraszasz, ja tu myślę o Tobie, gdy pisze o hotelach i wyprawach :-)

      Usuń
    2. już wiem czemu nie wrzuciłam Egiptu po prawej, bo nie skończyłam norweskiej wyprawy...nie szkodzi, dziś wrzucę.

      Usuń
    3. proszę tu masz osobny post o porcie i knajpie : https://teatralnaforma.blogspot.com/2024/08/podwodny-swiat-koralowy-i-hakuna-matata.html

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....