poniedziałek, 4 czerwca 2012

27

marzyłam o tym momencie, wyjścia z kawą do ogrodu w gaciach od piżamy.
w ciepłe południe wstałam i jeszcze bym zaległa, bo wrażenia muszę odespać,
patrzyłam na moje piękne kwiecie, na krzaczory mięty i melisy, które mus ścinać do suszenia,
wsłuchiwałam się w ciszę mojej wioski.

a w kieleckiem piździ

włączyłam pranie, odkurzyłam ernę, przy okazji ogarniania chałupy, podrapałam Mańka za uszami,
podlałam kwiatki w domu i na tarasie z czułością dotykając zakwitniętych liści

a w kieleckiem piździ

powroty są takie  przyjemne. nawet w deszcz.
nie mam siły pisać, zostawiam to do jutra.

Ten wyjazd obfitował we wrażenia zgoła mało teatralne,
choć wróciliśmy z nagrodą, tym razem tylko aktorską, ale zawsze z tarczą.



5 komentarzy:

  1. Jestes WIELKA!!!!!! Gratuluję:)
    Ja tez lubię powroty zwłaszcza jak mam w perspektywie ponowny szybki wyjazd:) choćby krótki ale...:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam zaraz, w zasadzie w grupie żałoba )))))))))))))))
      buziam i trzymaj w sobotę kciukasy

      Usuń
  2. U mnie też piździ jak w kieleckim ;-) Dobrze, że chociaż jest ciepło i nie pada, oraz, że znowu z tarczą wróciłaś ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale taką malutką tarczą))))) a dzieciaki obrażone i więcej tam jechać nie chcą, bo to dla maluchów. I prawda. A brak nagrody zespołowej dobrze im zrobi wszak się już nudno robiło))))

    OdpowiedzUsuń
  4. w sumie u mnie też piździ, ale susza to niech i popiździ;-), też lubię w piżamie połazić tu i tam, nie wiem jak na to ogół, ale ja lubię;-) bo ogólnie ze mnie piżamowiec bywa;-) co do mięty, po ostatnim nadmiarze mojito chyba mam przesyt;-)

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....