niedziela, 22 lipca 2018

NIE-być jak niemiecki emeryt.

Jest sobota. Wrzucam zdjęcia na fejsa.
[ Masca widok na wioseczkę  i widok na wejście do wąwozu Masca, który ciągnie się 8 km
do samiuśkiego oceanu. Klimat i widoki jak u Majów, Azteków i Inków w Ameryce. Powala.]

Zdjęcia z wysp kanaryjskich, ze wsi i wąwozu Masca, z wulkanu el Teide ...a raczej z ...
WIDOKU na oba.
I wzbiera we mnie niedosyt a nawet gniew. być tak blisko i ... nie móc. wjechać, wejść, przejść.
ależejakto???
Z jednej strony pech i niefortunne zbiegi, z drugiej niedoinformowanie i konieczność oglądania się 
na innych.
Oba czynniki wpłynęły na mnie raczej fatalnie. i raczej ostatecznie i motywująco.
 Czytam bloga o czteromiesięcznym pobycie na wyspach i postanawiam,
NIE BĘDĘ NIEMIECKIM EMERYTEM. koniec kropka. 
Uwiera mnie sposób zwiedzania i gniecie od jakiegoś czasu.
Rozumiem, że taka jest konwencja tych wyjazdów.  Wiem, że bardzo dużo świata zobaczyłam i się rozsmakowałam i nabrałam rozpędu oraz do niedawna nie było mnie stać na inne .. aranżacje. 
Na WŁASNE aranżacje ale teraz już tak. Także zmiana pożądana. 
Próbujemy generalnie na Mazurach od zawsze sami na łajbie przecież.
Próbę generalną zrobiliśmy też z Naczelnikiem w Bieszczadach i wyszło wyśmienicie.
Dobrze nam we dwójkę.
Ostrożnie planowaliśmy coś w sierpniu, po remoncie ale już wiem, że nie wyjdzie.
Zdaje się przełom nastąpi  w lutym, bo chcę spędzić na kanarach dwa tygodnie,
muszę tam wrócić w czasie ferii zimowych i zobaczyć, dotknąć, to czego się za pierwszym razem  nie udało - nie dla leżenia dupą w piasku nawet czarnym wulkanicznym. 
Przeżycie, łażenie, wspinanie i pokonywanie zadyszki mnie interesuje. 
Planowanie trzeba rozpocząć lada chwila, żeby zdobyć pozwolenie na wejście na wulkan, bilety na wjazd, wyznaczyć trasy trekkingowe, zaplanować trasy autem. Przejechać, przejść i przepłynąć ile się da i zobaczyć la Gomerę i inne wyspy...musi się udać.
Na narty w góry można wyskoczyć w czasie świąt i w przerwie miedzy świtami a nowym rokiem.
przecież. jeśli wola. a chyba wola. nawet u mnie.

Tymczasem
Naczelnik postanowił się rozchorować. i to zdaje się poważnie. aktualnie leży powalony wysoką gorączką a ja nie wiem co tu robić, gdyż plany sobotnie nam runęły. Bardzo brzydko kaszle od jakiegoś czasu i chyba czas właśnie na wizytę u lekarza.
Niedziela. Siedem godzin do wyjazdu w góry.
a ja nie spakowana. nie poprasowania. ja zaledwie przemyślana co tu wziąć. walizka leży na środku sypialni obok kubków, talerzy i jakichś papierów... oraz innych walizek. buty trekkingowe i klapki wyprane stoją w łazience, dokumenty rozwalone na stole. nożkurwaStajniaAugiasza normalnie.
Najpierw ogarnianie góry, sprzątanie, pranie pościeli i rozkładanie ciuchów na pustym łóżku.
 tylko konieczne prasowanie. książki przygotowane. zakupiłam jeszcze Początek. Danabrowna. żeby było wakacyjnie i przygodowo. bo depresja. a potem dopakowanie walizki i zmywanie fugi na dole egen i egen i egen... a potem jakoś będzie. 
wszak góry.


15 komentarzy:

  1. I jak ten Twoj Maz-Naczelnik da sobie rade taki chory z remontem? Jak Ty bedziesz ten urlop w gorach spedzac, targana wyrzutami? Niedobrze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie na urlop jadę ale na kolonię z ponad 50 ką dzieci...
      okazało się, że Naczelnik nie umrze jednak ale wczoraj był bliski. Zwolnienie mu dobrze zrobi.

      Usuń
  2. Z tymi niemieckimi emerytami to masz na mysli wyjazdy tzw. zorganizowane? KOSZMAR. Nigdy nie bylam i nie bede. My zawsze sami, i tak nam najlepiej.

    Ale ta Gomera piekna!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to mam na mysli właśnie... nie jest aż tak źle, bo nie musisz myśleć...wszystko pod nos podetknięte, można się wyłączyc i odpocząć na maksa...

      Usuń
  3. Świetne zdjęcia :* odpoczywaj w gorach, Naczelnik się wykuruje, i będzie cacy :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlatego prawdziwe wakacje mam teraz. Jadę gdzie chcę i spędzam tyle czasu, ile chcę. Poznaję miasteczka, wioski, miasta. Niestety moja laba już się kończy, jeszcze tylko dwa dni, aby nacieszyć oczy Alpami, aby poczuć klimat Innsbrucka, odpocząć od włoskich upałów. I trochę mi żal... Powodzenia na koloniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ci zazdraszczam Dorota ... korzystaj a ja już wróciłam i żyję ...ale co to za życie??

      Usuń
  5. Wiem, że jesteś już w górach 😊 Ale ja jeszcze w temacje wyjazdów. Cała zabawa polega na tym, żeby zaplanować, pojechać, zobaczyć i zwyciężyć 😉 Dopiero wtedy jest satysfakcja na maksa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie to to aleee czasami(coraz częściej) jestem tak zmęczona że z radością oddaję planowanie komu innemu ;-) i lubię miec pod nos podetknięte... bo zdycham... ale to się zmienia )

      Usuń
  6. Chwilowo jestem zmęczona tak moim pędem, że mogłabym odpoczywać leżąc. Przynajmniej ze dwa dni. A potem i tak by mnie poniosło do łażenia :)))
    Z pakowaniem mam tak, jak Ty, też się pakuję w ostatniej chwili. Teraz też. Nie wiem, czy zdążę. Choć wiem, że muszę (nie cierpię tego słowa, ale nie ma litości tym razem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iw Ty dasz radę, bo jakże by inaczej ))
      zawsze dajemy radę )) musimy
      zmęczona jestem od kilku lat ... i to staram się zmieniać powoli ale konsekwentnie.
      na remonty i inne takie losowe przypadki nie masz wpływu trudno darmo trzeba przeżyć i wyciągnąc same pozytywy )))

      Usuń
  7. Gorączka podczas upałów to horror. Współczuję.

    Nigdy nie byłam na tzw. wycieczce, więc mogę sobie tylko wyobrażać jej klimat.
    Zwykle dużo się przemieszczamy podczas wyjazdów, każda noc w innym miejscu, czasem zostajemy na kilka dni.
    Najbardziej lubię, gdy jedziemy z namiotem i na bieżąco decydujemy, gdzie zostaniemy. Bez planu. Bez pośpiechu. Rozglądając się po mapie i okolicy. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MARZĘ O TAKIM wyjeździe ale namiot mnie przeraża ... juz mi się nie chce, wybrałabym kampera i takie wakacje mi się marzą. Serio serio

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....