Dlaczego ja ciągle słyszę pobrzękiwanie szabelką w tych sejmach, mało poważne jednak albo wrzaski człowieka, który nie rozumie, no nie rozumie, choć podobno skończył prawo, zasad demokracji i wpycha drewnianym kołkiem w głowy wyznawców kłamstwa. manipulacje. pieni się, rozgrzewa ryj do czerwoności. nie życzy sobie, żeby Niemcy nam ... no ja sobie nie życzę takich typów w sejmach.
Wiosna niby słoneczna i taki dzień jak dziś daje nadzieję, ale nadal zimna, nadal przaśno-kwaśna. kupy rozmarzły i śmierdzi na osiedlu. Ogród nadal w rozsypce ...trochę wyłamany suchy badyl ale tylko z jednej strony... życie się toczy coraz bardziej weryfikowane przez zasadność jego: taka ogólna i taka szczególna. Na przykład zakup nowej lodówki. Przyszła wczoraj ogromna dwudrzwiowa, lewe drzwi to zamrażarka z kostkarką a prawe, to wygodna lodówka. Nareszcie będzie można zapakować zamrożone warzywa bez upychania kolanem i latem w domu będą kostki lodu bez ograniczeń. Wszystko się miesza. Miesza się życie niby normalne, które nagle wydaje się nic nie warte, gdy włączymy tvn24 czy wiadomości w internetach. Jakiś kosmiczny absurd się rozgrywa ponad na naszymi głowami. Niby w szkole wszystko po staremu, niby dzieci kolorem łypną wiosennym czy Dniem bez plecaka ale zaraz potem spotykam Andrieja, który przyjechał spod Odessy a który teraz stoi przy moim biurku z telefonem w dłoni i na moje pytanie skąd w Ukrainie pochodzi, gdzie mieszkał i kogo tam zostawił, otwiera mapę google i opowiada: o tu proszę pani był nasz dom, tu stały ruskie czołgi i tu była moja szkoła, a teraz mieszkamy z mamą i moją młodszą siostrą w tym domu z panem Bogdanem i panią Gosią. Oni przyjęli nas w piątkę, bo jeszcze siostra mamy z kuzynką. A tam w Ukrainie został mój tata i moje babcie. Wie pani, bomby leciały bardzo blisko. pociski przelatywały przez nasz dom i ja nie chcę tam wracać. Andriej ma dziesięć lat i jest pierwszy dzień w naszej szkole.
Glieb (lat 10) z Charkowa, zostawił tam całą rodzinę i teraz, podczas lekcji, w międzyczasie, gdy sobie rozmawiamy o wojnach polsko-tureckich mówi nam, że jego wujek leży w swoim domu i nie mogą go pochować ... nie dociekam czy go gruz przysypał, czy go pocisk trafił, czy go ruscy zastrzelili...
Ksenia(lat 10), tłumaczy mi, że w Ukrainie istnieją trzy języki, którymi posługują się Ukraińcy: ukraiński, rosyjski i mieszanka ukraińsko-rosyjska. I jednocześnie opowiada, że uciekali autem i most po którym właśnie przejechali na ich oczach został zbombardowany.
Anton(lat 10), którego ściągałyśmy przez tygodnie spod Kijowa, bo pojechał tam do brata na ferie i wybuchła wojna, nic nie chce mówić...
Jasno manifestuję moje nastawienie, że już kurwa ruskie wypierdalać z tej Ukrainy. W mojej klasie na bocznej tablicy magnetycznej słynny cytat z Wyspy Węży: rosyjski okręcie wojenny Spływaj. Pod spodem inny Andriej(lat 13) napisał cyrylicą idi nachuj - doceniam i rozumiem komunikat ale w przerwie wycieram oryginał. Choć w zasadzie rozpowszechniam ten cytat w oryginale na mojej butelce z wodą: przykleiłam nalepkę od Złomnika. Rezolutny dziesięciolatek Wowa, pokazuje tę butelkę, i z uśmiechem recenzuje: PRAWILNA nalepka i daje mi cukierka. Wowa jest zwyczajnie uroczy, naparza po ukraińsku z prędkością karabinu maszynowego i myśli, że wszystko rozumiem. Staram się. No nie przypuszczałam, że będę mówić po rusku, ot tak zwyczajnie z konieczności. Dla tych wszystkich dzieci się bardzo przydaje. Bo chcą rozmawiać i potrzebują uwagi. A znów Weranika nie wróciła jeszcze do nas, a wyjechała na ferie do rodziny na Białorusi... dzieci komentują, że już nie wróci.
Moi przyjaciele z teatru Brama w Goleniowie właśnie dotarli z transportem humanitarnym na Ukrainę. Martwię się o nich.
Już się ta nasza pomoc ustaliła, już sobie podajemy info na wewnętrznych forach, wolnych od ruskich onuc, gdzie i kto czego potrzebuje. Okazało się, że u naszych Ukraińców (w szkolnym schronisku) jest kot. Wszyscy pytają jak się nazywa? i czy ma wszystko, co mu potrzeba do życia.
W innym ośrodku w mieście z 120 osobami urodziło się dwoje dzieci.
W hali sportowej jednej ze szkół nadal 150 matek, dzieci, kotów, psów żyje na karimatach... padła propozycja, żeby choć na niedzielę wziąć jedną rodzinę na spacer nad morze, do domu na obiad i do McDolanlda.
Zbieram te wszystkie opowieści do kieszeni w mojej głowie.
Wszystkim wątpiącym w wojnę radzę spotkanie z dziećmi uchodźcami. Wtedy zobacza życie,a nie politykę i korporacje.
OdpowiedzUsuńA u nas podsłuchane w kawiarni: ludzie złoszczą się na Zełeńskiego, że przedłuża wojnę bez sensu, a Ukraina przecież to część imperium rosyjskiego i przez komedianta giną niewinni ludzie. Borze zielony, dopiero co dyskutowałam z antyszczepionkowcami i ateistami kowidowymi, teraz to! Putin zbiera owoce z czasów bombardowania Belgradu przez NATO. Naprawdę tylko z moim wieprzem Žitomirem mogę pogadać sensownie, a on mnie słucha we własnym interesie, bo tylko ja bronię go przed przerobieniem na produkty mięsne.
W kraju tutejszym zalew onuc i trolli też robi swoje...trzeba jednak korygować te chujowizny, punktować i hejtowac. Choć w niektórych przypadkach nie trzeba bo cóż tam dwie stare baby foliary i wyznawczynie xachlysniete nienawiścią jak na prawdziwego katola przystało...twoi przynajmniej maja jakiś powód...choć nie rozumieją że Ukraina to wolny kraj. Szkoda.
UsuńTrudno mi czasem dyskutować,bo jestem z zewnątrz. Nie przeżyłam. Z drugiej strony patrze bardziej obiektywnie( chyba), bo bez poczucia żalu. Można i outsidera czasami posłuchać.
UsuńA nawet trzeba
UsuńTej lodowki to Ci zazdroszcze, ale nie mam miejsca, wiec musze sie zadowolic zwykla, wprawdzie tez dwudrzwiowa, ale w pionie. :( No i moja lodu nie produkuje :(((
OdpowiedzUsuńTe dzieci... i tysiace innych dzieci, nie tylko ukrainskich... one musialy tak wczesnie dojrzec, zderzyc sie z brutalnoscia wojny, zabrano im dziecinstwo, nigdy juz nie beda takie same, nie zapomna.
Dzieci ...nie ma większego skurwysyństwab niz krzywdzenie dzieci.
UsuńU mnie zakończył się właśnie bardzo ważny życiowo i ekonmicznie etap, podczas którego musiałam w całości skupić się na własnym działaniu, co łatwe w tym całym bałaganie nie było.
OdpowiedzUsuńJedyne, co mogłam, to wspierać wpłatami co i rusz. Nie mam praktycznie kontaktu osobistego z gośćmi z Ukrainy. No i nie pracuję w szkole, więc i tą drogą nie mogę się dowiedzieć, jak to po ludzku na co dzień wygląda.
Bardzo mnie interesuje, jak rząd zamierza rozwiązać problem tego uchodźctwa w dalszej perspektywie, kiedy już koczowanie na leżankach po szkołach i schroniskach nie wystarczy...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńkurka wodna, piszę telefonem i on se pisze cochce...A mnie interesuje póki co kiedy zaczną kasę płacić i realnie pomagać bo na razie ganiamy z dostawcami co rusz. Cały czas są potrzeby ogromne...
UsuńTak wiem i czuwam, ja będę tą pomocą z drugiej linii, bo przy pierwszej że tak powiem musiałam jak ta matka w samolocie - najpierw założyć maskę tlenową sobie, żeby nikt nie musiał za niedługo ratować mnie.
UsuńAle już niedługo będę w pełni sił, a pomoc będzie potrzebna jeszcze długo...
P.S. Też miałam taką lodówkę, kiedy jeszcze mieszkałam we własnym domu w PL, ale bez kosktarki, bo wolałam więcej miejsca w zamrażalniku :) Fajna jest!
OdpowiedzUsuńz lodówki jestem bardzo zadowolona choć jeszcze jej nie ogarnęliśmy...tylko wielka jest jak szafa co w naszej małej chałupce trochę dziwnie wygląda :)
UsuńOswoicie się, u mnie na początku też wydawało się, że zajmuje pół kuchni, ale stanowiła też fajną przeciwwagę do reszty mebli kuchennych :)
UsuńDziś udało mi się przekonać jednego ucznia, żeby przychodził na razie na dwie lekcje w tygodniu. Będę go uczyć polskiego. Gdy już się troszkę ogarnie, zacznie przychodzić na inne. Zgodził się. Wielka ulga.
OdpowiedzUsuńu nas chodzą na wszystkie. albo w ogóle. mają jakieś godziny polskiego...mnie słuchają jak kosmity dlatego zagaduje po rosyjsku, kolega, ktory rozumie troche potłumaczy...jakoś leci. z matematyki za to jest dużo lepiej i w-f i plastyka i języki obce i muzyka. socjalizują się a to ważne. dostaja ode mnie po jakimś czasie proste rzeczy do roboty...
UsuńKtoś wątpi w tę wojnę? Jesoo!!! Te opowieści o dzieciakach cudowne i przerażające zarazem. Te dzieci powinny się bawić na podwórku przed domem, a nie skandować hasła, o ruskim korablu który ma iść na chuj.
OdpowiedzUsuńPełna zgoda Dreamu. Dzieci i wojna to się wyklucza bezapelacyjnie.
UsuńWszyscy jesteśmy uchodźcami, my tu w Polsce bardziej, bo na granicy.Wojny, rozpaczy, zburzonych domów, ostrzeliwanych szpitali. Wśród tysięcy przerażonych ludzi, dzieci, którym zbrodniarz i bandyci(nie tylko ruscy, bo wciąż są tacy na świecie, którzy go popierają, albo się "wahaja")
OdpowiedzUsuńZawiozłam dzieciom zabawki i jajka niespodzianki, tyle mozemy. Wesprzeć, otulic - siebie i ich.
* Zbrodniarz i bandyci odebrali dziecinstwo.. powinno byc
OdpowiedzUsuńano pomagając możemy trochę dać. i rozwijać idee dobra ))))))))
Usuńale nie zmienimy im obrazu pod powiekami...
Taka lodówka to pewnie piękna sprawa. My mamy Boscha dużego i wystarczy. Nie wiem, czy nie rozkleiłabym się na widok dziecka ukraińskiego. Nic już nie wiem, to wszystko jest straszne, to nie powinno się wydarzyć.
OdpowiedzUsuńo tak piękna i wygodna ))
Usuńno akurat tego mi robić nie wolno...ale gdyby się dzieciak rozkleił, to ja wyła bym głośniej. to pewne.