poniedziałek, 14 marca 2022

O tym że paparapa.

Analiza rzeczywistości mnie już mocno kosztuje. Wiem, że nie powinnam ale z drugiej strony odczuwam wewnętrzny imperatyw, że muszę, bo to mnie uspakaja nieoczekiwanie. bo poznaję siebie i rozbrajam swoje strachy, lęki i zastanawiam się głównie nad sobą, pisząc o innych.

Zazdroszczę samozaparcia w tworzeniu planu B. Stanu Głowy i umysłu. Spokoju i rozwagi. Nieważne, że zaraz przeróżnej maści foliary zarzucą ci strach i panikę. i wyśmieją Twoje racjonalne przygotowania do tego co może się stać. Bo myślisz przyczynowo-skutkowo i przewidujesz, czasami zakładasz też fatalny scenariusz. Podczas, gdy one same umierają ze strachu. A wykańcza ich głównie spiskowa teoria dziejów(co nie zrobię będzie źle, bo i tak już jest za późno i wszędzie nas znajdą). Działanie dokładnie, jak w przypadku zarazy. Ty się przygotowywałaś na nadejście kolejnych fal a ony ...wiadomo. 

Nieodpowiedzialność i lekceważenie skrywane pod płaszczykiem walki o wolność.

Spokojnie, znasz takie scenariusze.  Ufaj sobie, nie ślepym i głuchym. Nie daj się podpuszczać. 

Wczoraj u nas goście i długi spacer z psami nad morzem. Pranie i sprzątanie chałupy na przyjście gości. Takie zwyczajne, niezwyczajne zachowania. Zawsze mnie fascynowały w literaturze fragmenty, gdy obojętnie co się działo matka, baka piekły ciasto a zapach szarlotki działał kojąco, albo gotowały zupę, bo bohaterowie muszą jeść... 

40 komentarzy:

  1. Nie wszyscy foliarze, nie wszyscy. Ci bliżej mi znani spiskowcy sa przygotowani na koniec znanego świata, mają generatory, ogrody warzywne, przetwory, urządzenia domowe z wieku przeszłego, zapasy złota i ogólnie stawiaja na niezależność od nikogo i niczego. Znana mi najbliżej szwagierka nawet uczy się tkactwa:)))bo zablokują jej niebawem, jak mniema, możliwość poruszania się z powodu braków paliwowych i możliwość kupowania z powodu ograniczonej puli wirtualnej waluty. Natomiast zgadzam się w tysiacu procentach z motywacja- strach. Tylko nie ten, który my odczuwamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o rany!!! masz rację i ja znam osobiście(a raczej już znałam) z sąsiedniej wioski spiskowców foliarzy, co to twierdzą, że bardzo dobrze tym Ukraińcom, też mają generatory, broń dużo broni palnej i kopią głębszą piwnicę pod domem. serio a babcie foliary zamierzają zakładać ogródki warzywne ))))zamiast kwietników.

      Usuń
    2. DIY obejmie niedługo I dmuchanie szkła i gręplowanie wełny na zimowe giezła:))

      Usuń
    3. weź się nie nabijaj, ja robię gary ceramiczne ))))))))))) i robię na drutach )))))

      Usuń
    4. Na drutach to i ja robie;) Ale giezlo płócienne mnie przerasta.

      Usuń
    5. ekhm a ja planowałam w te wakacje uczyć się na krosnach w sąsiedniej wsi ))))))))))))serio!! jest cudowne miejsce z różnymi warsztatami, i ja zieblarskie i makramy ostawiałam.serio :-P

      Usuń
  2. Kupilam zapas papieru toaletowego, bo tego nie moze mi zabraknac. Na reszte i tak nie mam wplywu. Planu B tez nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no pacz Pantero a ja właśnie oddaję Ukraińcom wszystkie przetwory z mojego kredensu )))) nie kupowałam makaronu w czasie pandemii to i teraz poczekam ... nie kupuję na zapas, coby się nie działo...moje zdrowie psychiczne cenię sobie ponad wszystko.

      Usuń
    2. Nie mam przetworow, bo nie robie. Chcialam oddac pol gospodarstwa domowego, ktore i tak likwidowalam, w tym pralke, ale pancia, ktora o malo w gacie nie zrobila ze szczescia, ze tyle dostanie, nie zglosila sie po odbior. Wszystko poszlo na smietnik, nie mialam czasu ani glowy dawac ogloszen, a potem narazac mame na obcych snujacych sie po domu.

      Usuń
    3. my pralkę zawieźliśmy do przytuliska dla zwierząt. lodówka wyląduje w nowej remizie.. przetwory robię i Matkajadwiga robi i daje i sąsiadki dwie mam takie co to robią w chuj a potem dostaję więc jest się czym dzielić.

      Usuń
    4. Pantero, a ten zapas to ile rolek?

      Usuń
    5. przetworami można strącać drony

      Usuń
    6. Klarko ))))))))))))))))))) znam tę sytuację. Nie wiem czy to fejk ale dobry :-)

      Usuń
  3. W każdym briefie widnieje zapis, miej plan B... więc nie dziwię się ludziom, że przygotowują taki plan. Tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, że taki plan jest już koniecznością. ALe każdy żyje jak chce, więc relaks

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Margo co Ty mnie straszysz...że już koniecznie trzeba go mieć... ja się dopiero zbieram i na razie porządkuje papiery. A gdy trzeba będzie to najważniejsze psy, koty i trochę rzeczy i hajda...

      Usuń
    2. Ja nie mam planu B, chyba dalej być nie mogę, a wcale nie jest bezpiecznie, na wyspie.

      Usuń
    3. Słuchaj dzieweczko, NIKT NA ZACHODZIE nie dawał Ukraińcom więcej niż godziny nooo może dwa dni !! A tymczasem Kijów się broni i wszystkim szczeki opadły do podłogi i się ruszyli wszyscy i się pod dupami zapaliło...krewa to my musimy mieć nadzieję, że plan b nie będzie potrzebny :-) ale mieć go, to jednak by było dobrze...

      Usuń
    4. Poszukam zatem jakiegoś planu `b na tę koliczność :P heheh

      Usuń
  4. Plany B mam na różne okoliczności życiowe. Dzięki takim planom nie straciłam domu, szybko znalazłam pracę, kiedy utraciłam inną. Nie wyobrażam sobie nie mieć jakiegoś zapasu żarełka. Ale ja się wychowałam w leśniczówkach, kiedy do najbliższego wiejskiego sklepu były 2 kilometry przez las, a w tym wiejskim sklepie, zamykanym o 16, było mało towarów. W dodatku najbliższy sąsiad- gajowy też cienko prządł, to i pożyczać na szybko nie było skąd. Nauczyłam się mieć zawsze jedno opakowanie "do przodu". No i przeżyłam wszelkie niedogodności typu brak wody w studni, częste wyłączania prądu (i telefonu też), lodowatą wodę do mycia, zimno w domu itp. Dlatego zawsze mam 'zapasowe wyjście". Generator też kupiliśmy, ale głównie ze względu na dwie lodówki (naszą i młodych).
    Nie widzę nic złego w tym, że ma się plan B.
    Natomiast akurat teraz na wypadek wojny w ogóle nie myślę, co będzie. Tak samo najpierw na początku pandemii jakieś zapasy porobiłam, ale potem doszłam do wniosku, że to bez sensu.
    I ogródka warzywnego nie mam zamiaru zakładać, ani kopać okopów tudzież bunkra.
    Przetworów nie robię. no to co jeszcze?
    Ludzie chyba nie zdają sobie sprawy z tego, że jak pierdyknie to z nas tylko para zostanie a i to wątpliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mamy ogród I jesteśmy samowystarczalni, jeśli mus, bo teściową i dzieci głodowali w czasie wojny w Bosni zyjac w miescie. Na dodatek były sankcje nałożone przez USA, a mężczyźni walczyli. U nas zapasy nie wynikają z teorii spiskowych, ale historycznego faktu,ze na Bałkanach wszystko się może zdarzyć.

      Usuń
    2. Repo - no a ja jak taka pinda grochowa żadnych zapasów i żadnego żarcia nadprogramowego, znaczy jakiś tam makaron oliwa wino płatki orzechy i warzywa oraz trochę mrożonek w lodówce jest ale chyba na tydzień by wystarczyło albo i nie...a z warzyw w ogrodzie to ino cikinia i dynia żadnych ziemniorów, marchewki ...kurde frak. trzeba będzie coś zminić ? ))))

      Usuń
    3. Jaskółko, ja zazdroszczę tego planu B, że Kalina ma całkiem sensowny... teraz, a Ty w ogóle. Przeraża mnie ewentualna ucieczka ...bo domu, który kocham na plecy nie wezmę...przeraża manie tułaczka ... i zwierzęta nasze. Na razie myślę intensywnie co? jak? i bardzo sledze sytuację.

      Usuń
    4. Ale ja nie mam zamiaru uciekać i ten plan B na wojenny czas jakoś się nie chce "otworzyć". Pierwszy raz coś takiego mam, że jestem spokojna i raczej nic nie zamierzam zmieniać. Owszem, na początku obrałam kierunek ewentualnej ewakuacji i wiem, co zabiorę w "razie co". Natomiast na szerszą skalę coś się we mnie zacięło. Może dlatego, że jest teraz Jaskół i już nic nie muszę sama? I potrafię zminimalizować potrzeby, a życie w trudnych warunkach też mam opanowane.
      Repo- kiedyś miałam ogromny ogród warzywny i uprawiałam dużo tego. Ale wszystko było na mojej głowie i fizycznie nie dawałam rady. A teraz dla dwóch osób po prostu nie ma sensu ganiać z motyką.

      Usuń
    5. Jeżeli jeszcze mogę coś napisać- ja sobie często wizualizuję po kolei etapy czynności, np widzę miejsce dla Bezy w samochodzie, widzę jak biorę dokumenty i je pakuję, co wyjmuję z szafy i którędy jedziemy. I każda czynność ma, co najmniej, dwa warianty,
      A teraz jestem w rozterce, bo uświadomiłam sobie, że my nawet porządnych toreb podróżnych nie mamy i w takim razie- kupować, czy przeczekać?

      Usuń
    6. Jaskółko my z tego zyjemy, więc jest kompletnie inna sytuacja. Mamy świnie i sprzedajemy, kilka hektarów upraw( zboże i kukurydza), osły, owce:))). Jest szklarnia. Maz że szwagrem i jego bratem prowadzą spółkę rolniczą, wypożyczają w sezonie siebie z maszynami. Gdybyśmy wszyscy byli emerytami z polską emerytura, która w tutejszych warunkach wychodzi luksusowo, to byśmy gdzieś mieli zapasy. Tymczasem emerytura teścia, ktory w czasie wojny stracił w wojsku dłoń, wynosi 120 euro.

      Usuń
    7. Szkoda Repo że to Bałkany...niebezpiecznie jednak. Myśleliśmy żeby właśnie tam się osiedlić za kilka lat
      ..ale obecna sytuacja spierdolila nam plany po całości

      Usuń
    8. Jesoo dziewczyny o czym my tu rozmawiamy?? Znajomi z Francji pytają co zrobię, jakie plany?nie wiem co zrobię. Dopiero co myśleliśmy o Bałkanach...

      Usuń
    9. Jakas wysepka ewentualnie to nie byłaby głupia idea. Tylko gdzie?

      Usuń
    10. Mam w nosie tych, którzy teraz mówią z szyderczą pewnością w głosie, że "przecież nie będzie wojny". Skąd to wiedzą? Obserwują świat dookoła i analizując sytuację "wiedzą", że nic nam nie grozi? Też obserwuję świat dookoła i nie mam żadnej pewności, że Polska jest bezpieczna.

      Usuń
    11. Kalino u mnie i tutaj nikt nie napędza spirali ... nikt nie histeryzuje, ja w ramach samoobrony, żartuje sobie raczej na czarno, i unikam juz teraz wszystkich informacji, jednak sytuacje monitoruje, analizuje, trochę mnie przyblokowało z działaniem, każdym w zasadzie... plan B na razie nie istnieje realnie, coś sie miota w mojej głowie, Naczelnik uspakaja ... ja wiem swoje. już się mówi głośno o ewentualności rozlania konfliktu... czy słusznie? jeszcze nie wiem. Pewności ? Polska nie jest bezpieczna, obojętnie jaka to będzie wojna, czy mały konflikt czy ... przewali się przez nasze ziemie...

      Usuń
    12. Repo i z tym pytaniem w głowie zasnęła snem sprawiedliwej ))) myslę o promach ...a teraz już szykuje się do szkoły...

      Usuń
    13. Repo- a to zupełnie inna sytuacja. Nie przypuszczałam,ze tak wielkie gospodarstwo prowadzicie.
      Teatru, ja też kocham nasz dom, ale nie mam problemów ze zorganizowaniem sobie domu w każdym miejscu. Nie wiem, jak tutaj ludzie podchodzą do wojny w Ukrainie, bo nie rozmawiam z nikim o tym.
      Ale ciągle gdzieś tam w głowie siedzi spokój co do naszego kraju. No nie poterafię tego wytłumaczyć. Mam nadzieję, że mnie to nie zwodzi.

      Usuń
    14. oby Twoja intuicja się nie myliła :-)

      Usuń
    15. Jaskółko ja to bardziej za ozdobę robie;) miastowa od pokoleń, pojęcia o niczym nie mm, to sobie ze świnia ppgadam, to krzaczek oskubie. Ale jestem przykładem, że można zmienić totalnie miejsce życia tudzież sposób nie będąc w wieku rozrodczym. Trzeba albo musieć albo chciec:)))

      Usuń
  5. Nie sądzę, że będziemy uciekać razem ze stadem koni. Zostaniemy więc raczej. A przygotowywanie się do możliwego najgorszego rozwiązania - czemu nie? Rozsądne mi się wydaje. Nawet jeśli jest to tylko decyzja, że nie robię nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agniecha od kilku dni myślę o Tobie, Kanionku, wszystkich znanych mi i nieznanych przytuliskach dla zwierząt i schronach...czarny humor mi opada, poniżej poziomu wszelkiego.

      Usuń
  6. Ja nie będę uciekać, bo nie mam dokąd, no chyba, że uznam, że 100 km stąd jest bezpieczniej, to tam pojadę. Ale jeśli ktos zna jakieś bezpieczne pod każdym względem miejsce za granicą, to w pełni rozumiem chęć ewakuacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma takiego miejsca w razie globalnego konfliktu. Nie mam też przekonania, że rosji na takim konflikcie zależy i jest na niego gotowa, to tytułem uspokojenia głównie siebie. I ja rozumiem i jeszcze nie jestem na niego gotowa...

      Usuń
  7. W gotowaniu też czasem odnajduję spokój, może nie piekę ciast, ale inne rzeczy naprawdę lubię robić.
    Nie jest źle być przygotowanym, do tej pory jakoś też nie czułam tej konieczności, ale ostatnie trzy tygodnie mocno zweryfikowały moje podejście do tematu i chcę być racjonalnie przygotowana. Bo to nic złego.
    Jak dobrze, że nie pracuję z dużą grupą ludzi, a klientów zwykle mogę sobie wybierać, dzięki temu praktycznie nie mam kontaktu z foliarzami. A tych, co u siebie widywałam w social mediach zwyczajnie powyłączałam, pousuwałam z kontaktów (zostawiłam jedną, ale nie czytam i nie oglądam co zamieszcza - na szczęście rzadko) i zamierzam to dalej robić.
    Życie i tak kosztuje mnóstwo energii teraz, to po co jeszcze się kopać z koniem.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja zawsze w śpiewaniu, zajęciach teatralnych, reżyserowaniu, w lepiejach, malowaniu ... ale to wszystko jakoś teraz mi nie wychodzi... szukam relaksu, uspokojenia w innych miejscach. Nawet sprzątanie mi nie wychodzi )))o planach i różnych wersjach sobie rozmawiamy.
      foliarzy i foliar na co dzień bym nie zniesła.. ty jesteś szefem i ja jestem szefem )))nic nie musimy.

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....