W zasadzie nie mam złudzeń, pozbyłam się złudzeń co do ludzi, przyjaźni, kumpelstwa etcetera [w zasadzie się samoleczę na zasadzie eliminacji]. Eliminuję osoby, rzeczy, zdarzenia i miejsca. Niech nie przypominają, niech nie jątrzą i nie uwierają. i pomyślałam sobie, że to samo spotyka i mnie: relacji ze mną może unikać ktosia/ ktoś. dlatego odpuściłam nagabywania, telefony, przypomnienia i zaproszenia...
trudno, Świetnie.
Coś się kończy i ZAWSZE coś się zaczyna. i to jest piękne.
Przekierowanie na inne punkty ciężkości nastąpiło już jakiś czas temu. a okoliczności zewnętrzne tylko wzmocniły proces.
Jesteś akceptowana, jeżeli bezkrytycznie akceptujesz to jak jesteś traktowana. Jeśli sprzeciwisz się, otrzymasz zaprzeczenia i kłamstwa. Próbując utrzymać swoje zdanie i granice czeka cię odrzucenie. Natomiast postawienie definitywnych granic oznacza, zniszczenie, ponieważ uderzasz w narcystyczną ranę i wywołujesz narcystyczną wściekłość, która niesie za sobą zniszczenie. Wtedy nie licz na przestrzeganie zasad moralnych i wdzięczności za Twój wkład.
J. Czekaj
Znalazłam i skopiowałam u Zazie. i dotyczy to Narcystycznej przyjaźni.
Pierwsze zdanie mi się spodobało, nie tylko w odniesieniu do bliskich relacji przyjacielsko-kumpelskich ale w ogóle : Jesteś akceptowana, jeżeli bezkrytycznie akceptujesz to jak jesteś traktowana.
BINGO.
Należało by jeszcze dopisać, na wszystko się zgadzasz i myślisz pod dyktando, jak większość. idziesz za stadem. wyglądasz jak stado. muczysz jak stado w tutejszym narzeczu.
A co, gdy mam naturę BUNTOWNICZKI, i mówię głośno co myślę, i żyję na własnych warunkach, zasadach, nie umiem się podporządkować zwłaszcza zdupywzietym/zbibliiwzietym nakazom dyktowanym przez ignorantów/wyznawców/zboczeńców/popaprańców intelektualnych/faszystów wszelkiej maści ??
A co, gdy mówię NIE, i jestem w chuj asertywna.
muszę być gotowa na samotność??
konsekwencje poharatania emocjonalnego ??
oplucie.
wywalenie ze stada i ostracyzm.
(no ichuj z takim stadem, myślęsobie).
ps
Normalnie dziś pienknie, słonecznie, Ciri z Naczelnikiem porządkują wioskę, znaczy jest akcja sprzątania wiochy połączona z ogniskiem, kiełbą i frendleniem się sąsiedzkim. Ja porządkuje ściany chałupy, wieszam zdjęcia i obrazy. Potem do teatru muszę. a potem przesadzamy kfiatkidomowe. a potem gniotę glinę...
Pieknie i slonecznie to u nas juz bylo, teraz leje od rana i nie zanosi sie na zadne poprawy, nawet Toya z ledwoscia i niechecia poszla siusiu, bo nie lubi miec mokrego futerka. Czeka nas zatem siedzenie w domu i Netflixy, w ktorych coraz trudniej znalezc cos interesujacego (polecam Bodyguard, jesli jeszcze nie ogladalas). Jesli zas chodzi o potakiwanie kazdej bzdurze, spijanie sobie z dziubkow i udawanie lepszego niz sie jest w rzeczywistosci, to znam, wiem, doswiadczylam. Masz inne zdanie, juz jestes klasyfikowana jako zlo wcielone, a zyczliwe dotad osoby odwracaja sie spluwajac Ci pod nogi, bo one sa takie madre i dobroczynne. Oraz nadal wierza w swietosc i niewinnosc zwyklych bandytow.
OdpowiedzUsuńnie przejmować sie, to jedyne sensowne działanie. trzymać się swojego ...
UsuńU mnie dziś pochmurnie, ale jakoś mi to nie przeszkadza, bo jest kompatybilne z zimnem na gębie ;p
OdpowiedzUsuńJa to czasem być może prowokacyjnie lubię pod prąd i być adwokatem diabła w kontaktach międzyludzkich ;p
I ostatnio miałam okazję (gdybym się bardziej postarała) odnowić kiedyś bardzo, bardzo bliską relację, ale zostawiłam to losowi, że tak powiem. Bo w końcu, dlaczego to ja mam się starać? A tak serio, już dawno przestało mi zależeć, właśnie z doświadczenia, że pewne znajomości, albo ich intensywność ma koniec i akceptacja tego, to duża ulga. Mam ten komfort, że moje przyjaźnie trwają dziesiątki lat i nie ma opcji, żeby się coś w tej kwestii zmieniło. Dlatego mniej lub bardziej intensywne kumplostwo, gdy się kończy, to nie powoduje gwałtownych reakcji organizmu. Ot, przyjmuję do wiadomości, z reguły ciesząc się, że było bądź czując lekkie rozczarowanie, i tyle.
oj, tez miałam takie przekonanie graniczące z pewnością o tych znajomościach trwających dziesiątki lat...się zdziwiłam nieco. i tez doszłam do wniosku że już nie będę się starała, bo chyba jestem w innym świecie ?? ale rozczarowuje mnie o nadal...nieco
UsuńNajstarsza przyjaźń wkroczyła w 52 rok, więc jak stare dobre małżeństwo, a raczej siostrzeństwo, bo nasze dzieciaki nam ciociują i wujkują, kolejna 39 lat... i tu też jak rodzina... trzecia lokalna z najmłodszym stażem, bo około 30 lat... I jeszcze plus trzy rodziny zaprzyjaźnione mniej więcej od prawie 40 lat. To są przyjaźnie na dobre i na złe... w chorobie i szczęściu... I mam(y) to szczęście, że nikt z tych najstarszych od dziecięcych i studenckich lat się nie wykruszył/nie zawiódł, a po drodze i owszem były bliższe znajomości, które nie przetrwały, ale to te tutaj lokalne... Właśnie na tym polega przyjaźń, że tej nici nie da się tak łatwo zerwać, a ja uważam, że w ogóle, jeśli przetrwała już tyle lat (różne odległości/zawiłości)... bo kochamy nawet swoje wady ;pp
UsuńMając taką bazę, sprawdzoną w najgorszych momentach mojego życia, wszelkie inne odejścia/zerwania kontaktów, to w końcowym rezultacie nic nieznaczące epizody...Staram się pamiętać co dobrego wniosły, bo każda z tych relacji na pewnym etapie miała swoją wartość dodatnią :)
piękna sprawa.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnikt nigdy mną nie pomiatał. więc nie musiałam zabraniać/ pozwalać...pakuję walizki i wychodze..
Usuńno i ja jestem asertywna zdecydowanie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńumówmy się, że nie chce mi się brnąć w absurdy... ale załóżmy teoretycznie, że ktoś pierdoli bez sensu, a Ty na to pozwalasz... ale w tym momencie ktoś trzeci zadaje Ci pytanie: "ej, co Ty tak pierdolisz bez sensu??jeśli odpowiesz mi teraz "nie znam nikogo kto pierdoli bez sensu", to...
Usuńpowiedzmy, że jeszcze nie wiem co, nie spojlerujmy...
PKanalia, przesadziłam? foch?
Usuńnic nie przesadziłaś i żaden foch, a jeśli foch to najwyżej na siebie samego... po prostu puściłem za trudny komentarz, którego nie pojęłaś, a ja choć naprawiłem swój błąd, to pojęcia nie mam, czy dobrze wykonałem to naprawienie... ale to było wczoraj, w sobotę, a dziś jest niedziela i nie chce mi się nic dalej z tą sobotą robić :P :)
UsuńNo i jak tu skomentowac taki tekst: "Ten komentarz został usunięty przez autora."? Echo jestem a nie duch swiety, zeby wiedziec o co chodzi i kto nie ma racji.
UsuńOk
Usuńsmutny jest świat, w którym zawsze o coś musi chodzić i ktoś musi mieć jakąś pierdoloną rację, zabawniej jest sobie takiego nie wymyślać, qqqqahahahaha, ROTFL...
Usuńi dlatego puściłeś za trudny komentarz, którego nie pojęłam, żeby sobie uatrakcyjnić zabawę )))))))))))))) a potem go skasowałeś. ok rozumiem już nie tłumacz :.
Usuńpo prostu jestem szalenie skromny: wciąż wydaje mi się, że jak coś wiem, rozumiem, czuję, potrafię, to wszyscy tak mają... rzecz jasna wiem, że tak nie jest, bo większość ludzi to idioci i kaleczniaki jakieś poczarnkowane...
Usuńi na tym wszystkim moje oświecenie się wywraca... to jest jedyna iluzja, której do końca nie ogarnąłem... nic nie próbuj z tym robić, nie marnuj czasu, nie dasz rady... LOL...
rozumiem cie doskonale, mam tak samo.
Usuńbuziak, liz tam, gdzie lubisz i wyjebane mam na rejony zastrzeżone :P(*)
UsuńJednym przeszkadzalo jak byłam swobodnie fruwającą singielką, drugim przeszkadza mój szczęśliwy związek. Nie dogodzisz i nie muszę 🙂 patrzę od dłuższego czasu co jest dla mnie ważniejsze. Pielegnuje fajne znajomości, ale już nie przeżywam, jak kiedyś, gdy się kończą. Bo na świecie jest mnóstwo ludzi i niejednego człowieka jeszcze poznam. Jestem otwarta🙂
OdpowiedzUsuńno tak, nie dogodzisz.
Usuńnie należy się więc przejmować i robić z musu. Nic z musu i tradycji i obyczaju. Zresztą wedle czyjego schematu? kto ma prawo nam narzucać jak mamy żyć?? i co jest dobre a co społecznie, moralnie wątpliwe? Dziś dzięki pisdzielcom nic nie jest moralnie wątpliwe, przy tym złodziejstwie, hipokryzji ..
Coś się kończy, coś się zaczyna, i to naprawdę jest piękne (bez ironii). Poza tym nie złości mnie, gdy osoby są tym kim są, ale mam prawo nie chcieć z nimi rozmawiać. One też mają prawo nie chcieć rozmawiać ze mną. Nie nazywam tego ostracyzmem, pewnie to autystyczna strona mojej osobowości. Zen.
OdpowiedzUsuńja mam adhadehowską stronę osobowości )
Usuńsłucham Wiedźmina i tekst że coś się kończy ... ma sens.
Wybor nalezy do nas samych. Nie mozna miec wszystkiego. Nie kocha sie wszystkich i wszyscy nie musza kochac mnie. Jedno, co mnie powstrzymuje to swiadomosc, ze to co powiem, swiadczy tylko i wylacznie o mnie, i tak dlugo jak poruszam sama narzadami mowy, nakladam sobie samocenzure bo wiem, ze inni tez maja u... uszy, oczy, uczucia.
OdpowiedzUsuńoch Echo i tu się zgadzamy, gdyby ludzie wiedzieli co naprawdę o nich myślę ...
UsuńOni wiedza bez mowienia im tego w oczy. Form przekazu jest duzo wiecej.
UsuńTo przykre takie rozczarowanie. Nie spotkało mnie to ze strony bardzo bliskich osób, mam jakieś szczęście do ludzi. No i jestem bardzo wyrozumiała chyba.
OdpowiedzUsuńAle są granice, których przekroczenie jest dla mnie końcem wszystkiego.
To przykre takie rozczarowanie. Nie spotkało mnie to ze strony bardzo bliskich osób, mam jakieś szczęście do ludzi. No i jestem bardzo wyrozumiała chyba.
OdpowiedzUsuńAle są granice, których przekroczenie jest dla mnie końcem wszystkiego.
owszem przykre, owszem nie wpływa na dalsze kontakty, jakoś drastycznie ale nie ma już gorących i gęstych kontaktów, ale bezpieczne :-)
Usuńbo mam jedno zdrowie . Natomiast i ja jestem tolerancyjna ale w kilku przypadkach nie ma odwrotu ...
No cóż, wszystko znam z autopsji, sama wiesz. U nas też było sprzątanie, ale deszcz pogonił wszystkich do domu...
OdpowiedzUsuńna szczęście ani deszczu i efekty porażające...tyle śmieci.
Usuńtak, mamy Margo podobna wrażliwość i poglądy. Ścisakm
Ano. Idąc pod prąd i pieprząc systemy, doświadczam tego i owego, o czym piszesz. To wszystko prawda.
OdpowiedzUsuńI wszystkie twarde dupy i mietkie setca))) ale najwazniwjsze ogladanie twarzy w lustrze...
Usuń