piątek, 25 sierpnia 2023

anhedonia, dystymia, ICD-11 czy DSM-5, epizod depresyjny.

...jeżeli co najmniej 3 z niżej wymienionych symptomów utrzymują się powyżej 2 tygodni

  • Spowolnienie psychoruchowe (spowolnienie w trakcie wykonywania codziennych czynności, tracenie wątku w trakcie rozmowy, „zastyganie”, „zawieszanie się”) lub przyśpieszenie psychoruchowe (gdy nie jesteś w stanie usiedzieć w miejscu, jesteś rozdygotany_a)
  • Szczególnie złe samopoczucie w godzinach porannych;
  • Niezdolność do odczuwania radości i zainteresowania tym, co wcześniej sprawiało przyjemność (anhedonia).
  • pierwszymi oznakami depresji są często dolegliwości czysto fizyczne, które jednak nie znajdują wyjaśnienia w wynikach badań. Pacjenci z depresją to często osoby, które tłumią swoje emocje, a te „szukają ujścia” i dają o sobie znać między innymi poprzez bóle głowy, kręgosłupa
  • Obniżony nastrój, przez większą część dnia niemal codziennie;
  • Utrata zainteresowań i zdolności odczuwania radości;
  • Zmniejszenie energii, ciągłe zmęczenie;
  • Osłabienie koncentracji i uwagi
  • Poczucie winy
  • Pesymistyczne myśli odnośnie siebie i przyszłości
  • Zaburzenia snu – wybudzanie się przedwcześnie, trudności z zasypianiem lub zwiększona potrzeba snu

A jeśli te wszystkie ?

to jest jednak sprawa długotrwała z nasilaniem się... staram się jak mogę ale nie wiem czy warto walczyć ... Samotnie. 


47 komentarzy:

  1. niestety, wobec czyjejś depresji czuję się bezradny, bo choć rozumiem tą chorobę, to jej nie czuję, nie mam empatii... nigdy nie miałem epizodów depresyjnych /poza jednym, vide dalej/, bo dawnych małolackich, czy młodzieńczych obniżeń nastroju, smutków wszelakich nie kwalifikuję jako depresję... ten jedyny raz był zresztą wywołany poniekąd sztucznie: eksperymentowałem wtedy z "proszkiem" (amfetaminą), tak dla czystego sportu, dla funu, żeby wiedzieć, o co chodzi i gdy kiedyś przeholowałem, to w ramach zejścia z fazy przeżyłem coś, co można by nazwać epizodem depresyjnym, opis detali sobie daruję, zresztą tam wielu detali nie było, była tylko zimna, szara, ołowiana pustka... sama pustka jest akurat okay, ale gdy zimna i szara, to po prostu przesrane...
    od tamtej pory zresztą nie tykam już proszku, a poza tym summa summarum proszek to jest syf, bo nie staje po nim, więc żadna atrakcja... ale trzeba było tego wszystkiego doświadczyć, żeby się dowiedzieć, aby coś wiedzieć...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sie ciesz. Ze Ciebie to nie dotyczy.
      Pytanie jest retoryczne bo ja sama już podjelam decyzje. Jak wiesz swiat na haju jest o wiele przyjemniejszy latwiejszy do zaakceptowania.

      Usuń
    2. p.s. tylko jest jeszcze jedna kwestia:
      pracując "w uzależnieniach" /pojebany temat zresztą, ale to osobna sprawa/ zauważyłem taki syndrom, że dość często ludzie wmawiają sobie, a także co gorsza innym, to uzależnienie i skutkiem czego, do ośrodka, w którym pracowałem trafiali ludzie skądinąd zdrowi, nie mający się z czego leczyć, a przynajmniej nie z uzależnienia...
      tak sobie myślę, czy ten syndrom nie występuje czasem w temacie depresji?...

      Usuń
    3. To ciekawe, bo z wypowiedzi psychologów i psychiatrów w kraju tutejszym bagatelizuje sie depresję. Od zawsze. Aktualnie bije sie na alarm.

      Usuń
    4. wszystko zależy od tego, jak rozumieć "haj"... większość ludzi na Ziemi żyje na takim, czy innym haju i mimo to większość z nich wcale nie postrzega świata tak, aby oceniać go jako przyjemny...

      Usuń
    5. między hipochondrią i wmawianiem komuś choroby "ja w żyda", a realną chorobą granica jest szeroka i rozmyta...
      dysfunkcja psychiczna /wg. Kępińskiego: "zaburzenie metabolizmu informacyjnego"/ to nie jest sytuacja zero-jedynkowa typu: "jest pęknięta kość (np. piszczelowa), albo nie jest"...

      Usuń
    6. Hipochondria oznacza zawracanie lekarzom dupy bez potrzeby... Lub można patrzec na nią pozytywnie, bardzo przydatne w efekcie skanowanie sie. Tymcxasem ja na przyklad Nigdy nie bylam ze soba u specjalisty. Ze wszystkimi swoimi stanami lekowymi radze sobie sama. Nie radze sobie. Ostatnie badanie psychologiczne dla kierowcow i delikatna rozmowa z pania psycholog mi uswiadomila ze czas juz najwyzszy.

      Usuń
    7. czas już najwyższy, ale na co?...
      /podpucha taka :) /...

      Usuń
    8. zbieram się do dzwonienia...

      Usuń
    9. Spręż się. I zrób to. Znaczy, żeby nie było wątpliwości - o rozmowę ze specjalistą mi chodzi, a nie żebyś w dyrdy poleciała się zabić.

      Usuń
    10. nagle zrobił sie duży problem z dostaniem sie do psychologa, psychiatry...w przyszłym tygodniu będę się próbowała umowić, prywatnie.

      Usuń
  2. Ja akurat mam lepszy okres, ale znam to wszystko az za dobrze z wlasnych doswiadczen. I jedno moge Ci poradzic, jak najszybciej do lekarza i zacznij brac antydepresanty, bo to nie sraczka i sama Ci nie przejdzie po zmianie diety, a im dluzej bedziesz czekac, tym glebiej wpadniesz. A antydepresanty nie dzialaja od razu, potrzeba 2-3 tygodni, zeby poczuc roznice.
    Dobrze tez, ale bardzo trudno, jest znalezc dobrego psychoterapeute.
    Swiat zrobil sie taki xujowy, ze coraz wiecej ludzi choruje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana i tak ja tez myślę. Ze czas. Ze juz nie mam sily sama tego targac, że starania i pieniadze wpycham od dupy strony, czyli ogarniam skutki jogą masażami liczeniem krokow... odcięciem...wcześniej pracoholizmem. A tymczasem zapadam sie. Świat jest piekny ale ja zyje w dupie czarnej pisdzielskiej dupie i wykonuję zawody przez tych gnojow poniewierane.

      Usuń
    2. trudno jest znaleźć dobrego terapeutę...
      ale jeszcze trudniej jest znaleźć dobrą klientkę/pacjentkę...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. ale czekaj, czekaj Ciotka... bo nieraz pisałaś, że Zioło robi Ci nie tak... to za wcześnie, aby stwierdzić, że z Tobą jest nie tak, niemniej jednak coś w tym wszystkim jest nie tak...

      Usuń
    4. nie wiem, jak tam z ciotką ?? o której wspominasz. Ale ze mną jest wszystko ok.
      to cała reszta jest chujowa i przed nią się muszę bronić. a w jaki sposób zadecyduje lekarz. nie kawiarnia :-)

      Usuń
    5. eeej tam, pierdolisz... jak strzelasz focha o jakąś tam "Ciotkę", to chyba jeszcze nie jest tak chujowo? :)

      Usuń
    6. chujowizna dokoła, nie przesłania mi zmysłu obserwacji, oceny i zdrowej reakcji na nią. nie dam sie podpuszczać i nie mam ochoty na wiecznego wkurwa.postanowiłam iść na łatwizne.

      Usuń
    7. rozumiem Kanalio Twoje dobre intencje. ale serio postanowiłam iśc na łatwizne.

      Usuń
    8. nie wiem, czy "na łatwiznę", to kwestia subiektywnej oceny... skoro jako dorosła osoba skonstatowałaś, że jest tak, jak jest, chcesz to zmienić, a wyczerpałaś inne pomysły, to pozostaje już tylko udać się do fachowca, a w konsekwencji terapia lekowa... to, że tego nie czuję, nie oznacza, że nie rozumiem... obyś tylko trafiła na dobrego fachowca i dobrze Ci się wstrzelił z tymi prochami...

      Usuń
    9. Nie uważam, że ratowanie własnego życia jest pójściem na łatwiznę.

      Usuń
    10. Agniecha, podobno pójściem na latwiznę jest branie leków w dodatku niebezpiecznym, bo uzależnienie się może przytrafić albo inne demony ...ale ja już nie chcę się męczyć i odcinać od wszystkiego i wszystkich. i masz rację układanie tego wszystkiego u psychologa to długi prices i bolesny...żadna łatwizna.

      Usuń
    11. Kanalio, owszem z jednej strony wygląda na skróty, z drugiej, jak napisałam wyżej długa żmudna i bolesna droga, proces. Mam różne namiary na fachowców od przyjaciółki..od kilku lat, bo tyle czasu mi zajęło przygotowanie głowy...i tyle czasu mi zajęło dojście do tego miejsca, co moi różni przyjaciele, fizjoterapeuci, mówili już dawno. Zacznij od głowy. Wyczyść przeszłość...łatwo powiedzieć.

      Usuń
  3. Walczę dwudziesty już rok. I jest coraz gorzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie pomagasz Feał. A walczysz tabletami?
      bo ja walczę bez tablet i właśnie postanowiłam to zmienić.

      Usuń
    2. Walczę tabletami i psychoterapią.

      Usuń
    3. to została ostatnia opcja - zmień środowisko, prace, kraj ...

      Usuń
  4. Ale po co masz walczyć samotnie skoro są leki i terapeuci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie. zawsze uważałam, że nic mi nie jest oraz że dam radę bez terapeutów i leków ale się tak porobiło ...że już nie dam rady.

      Usuń
    2. Do lekarza marsz!!! Od tych leków się nie umiera, one naprawdę pomagają, ale nie nastawiaj się na szybki efekt. Może będziesz musiała poczekać, może trzeba będzie zmienić leki. Ale warto. Bardzo warto.

      Usuń
  5. Do specjalisty i słuchać, co mówi. Tutaj żadne diagnozowanie się z wujkiem Google nie pomoże. Sama nigdy psychotropów nie brałam, ale mam w bliskiej rodzinie osoby, którym odpoczynek + psychoterapia + farmaceutyki prostuje żyćko. Trzymaj się, a nie puszczaj!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Niby niegdy nie miałam
    Ale jak czytam, to dużo ptaszków postawiłabym dzisiaj...

    Słuchaj mądrzejszych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) a Ty się obserwuj. skoro tyle ptaków nad tobą lata.

      Usuń
  7. Jeszcze raz tu wlezę i napiszę, z tego co widzę w otoczeniu, depresja szeroko pojęta może być bardzo różna. Dlatego wydaje mi się, że nie ma co zwlekać, wysłuchiwać i wczytywać się w opinie, czy przeżycia innych osób. Jednemu pomogły piguły, drugiemu nie, a potem jednak tak, trzeci brał piguły ale i psychoterapia mu się przydała. Czwarty nie wytrzymał. Itp.itd.
    Co Tobie pomoże, sprawdzisz jak zaczniesz. Więc zaczynaj. Zrób tylko jakiś risercz, żebyś dobrego psychiatrę miała od samego początku. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. otóż właśnie, to szerokie spektrum...do tej pory jakoś nie dopuszczałam do siebie takiej opcji, ...poza tym jestem mocnym człowiekiem, który powinien sobie radzić ze wszystkimi emocjami. Musi. I myślałam, że Wszyscy tak mają. Że trzeba cierpieć,znosić ból i tak dalej. Tymczasem trzeba zacząć.

      Usuń
    2. Tak, jeśli się na to zakorzenione, że jest się silnym bo przecież zawsze sobie radziłam a bywało naprawdę ciężko a teraz nagle co to ma być, że sobie nie radzę. Wtedy trudniej dopuścić...
      Ale nie ma wyjścia.

      Usuń
    3. Ano nie ma. Poza tym powinno byc coraz lepiej a tymczasem jest coraz gorzej, a ostatnie trzy lata to jakis koszmar.

      Usuń
  8. jestem w tym wszystkim mocno zakorzeniona, rany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i popadasz w jakieś fatalne stany?

      Usuń

    2. tłumię emocje, i zdychają mi plecy w zasadzie nic mnie nie interesuje, nawet jak wyglądam. Nie cieszy mnie nic, może jedynie deszcz, nie muszę wtedy wychodzić z domu. Jestem zmęczona, ale nie mogę zasnąć. Szuram noga za nogą. Zapominam, chodzę i szukam tego i tamtego. Męczące poczucie winy mi nie odpuszcza ii pesymizm, mimo że nie oglądam wiadomości, nie słucham, ale jednak strach mną poniewiera.

      Usuń
    3. ooo jesooo mam tak samo. Margo. Ciężar gniecie. I mus podjęcia decyzji. Odsuwam na później....cały czas.

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....