Niby piorę ale jakoś tak pomalutku. moja sąsiadka w jeden dzień po powrocie wyprała i ogarnęła klamoty szwędacze. szwendacze. ??
a
ja nie mam teraz siły. osłabłam i jedynie słuchać mogę na leżąco, moją kolejną
powieść wakacyjną czyli Koronę krwi i śniegu. Kończę. [Wpadłam w ten cykl
powieści historycznych sajens, które nota bene Bardzo lubię. i tak
słucham jedna za drugą. Podoba mi się. Odrywa mnie. Lubię styl pisania
Cherezińskiej, pomysły na orły, gryfy, wilkołaki, starszą krew [bo ona
troszkę zalatuje Sapkowskim a nawet nie troszkę], tymczasem uwielbiam
Sapkowskiego. nie tylko Wiedźmina. zresztą nie tylko Sapkowskim zalatuje...
A
w Norwegii słuchałam Królowej, kontynuacji Hardej i miałam Pełnię
szczęścia, bo właśnie byłam w tych miejscach, gdzie działy się słuchane
historie. niesamowite to było.
a teraz mam smutek, smuteczek, jestem rozmięknięta na kawałki. czuję niedosyt, nadmiar, ciężar na sercu. ból fizyczny. Zawsze tak mam po powrocie, bardziej lub mniej. i tak jest nieco lepiej. Kiedyś, wracałam z takich intensywnych letnich warsztatów,festiwali,wakacji teatralnych, gdzie się działo i ryczałam jak bóbr. bo czułam się tak, jakby mi się pas startowy nagle urwał.
Depresja.
Tęsknota.
Zmęczenie.
i żal, że koniec lata... choć było wyjątkowo rześkie i deszczowe.
Nie
szkodzi. [Teraz na szczęście słonecznie. Najbardziej lubię słoneczne i
ciepłe wrześnie. po sezonie. tam w Szwecji i Norwegii taka jest właśnie
druga połowa sierpnia, po sezonie. my się plasujemy doskonale, bo
jeszcze wszystko otwarte a turystów dużo mniej a nawet wcale.]
A tu za chwilę sprawy będą się zwalać na łeb lawinowo. i terminowo.
najchętniej pled nałeb i ...dajcie mi spokój. jeszcze nie kcem tak. z sierpienia powinnam wycisnąć wszystko co się da. czyli gdy tylko szarańcza odpłynie znad morza, pojadę na puste plaże... nie pogardzę też słonecznym wrześniem. odpoczywamy w sierpniu a we wrzesieniu lecimy do bardzo ciepłych krajów...marzę o tym, i tak będzie już za chwilę.
ps
już się tak nie ekscytuje(ale jestem ZA) domami z zielonymi dachami, przez dwa tygodnie w Norwegii zobaczyłam sporo, w różnych kombinacjach, odcieniach i kolorach. i to było niesamowicie przyjemne doświadczenie.
Oooo. Ja tez doposowywuje ksiazke do miejsc, w ktorych przebywam wlasnie. Choc ksiazki o miejscach , w ktorych nigdy nie bylam i nie bede uwazam za wielce egzotyczne.
OdpowiedzUsuńKoncowka sierpnia i wrzesien sa pelniejsze niz wczesne lato. Tesknota, depresja, zmeczenie i pewnego rodzaju smutek, ze to juz po a nie przed ze wszystkimi oczekiwaniami. Zawsze mozna powtorzyc!
a mnie się rzadko zdarza być w dwóch czasach jednocześnie )) ale to przyjemne jest.
UsuńEcho, coś jest nie tak od lat... czuję to. Nie mam odwagi zmienić radykalnie a powinnam.
c'mon... nie lubię nadużywania pewnych słów: upić się czasem to jeszcze nie alkoholizm, a okazjonalny smutek to jeszcze nie deprecha... no, chyba że to tylko taki żart ma być, to zmienia postać rzeczy...
OdpowiedzUsuńkiedyś jedziemy autem Wislostradą, a tu nagle coś dziwnie pykło z tyłu... "co to było?" - spytał kierowca... "to coś tam z tyłu"... "aha, jak z tyłu to nie ma sprawy"... a tu nagle coś jebnęło porządniej, cały tył siadł, bo koło odleciało i nagle się zrobił koniec wycieczki, LOL...
p.jzns :)
w temacie depresji nie żartuję.
UsuńInternety prawia, co nastepuje:
OdpowiedzUsuń"Poprawna forma to „szwendać”. Czasownik ten oznacza chodzenie bez celu. Jego pisowni nie tłumaczy żadna reguła ortograficzna, dlatego należy go po prostu zapamiętać."
Ja mam podobnie po powrotach z wojazy, tez bardzo mi sie wszystkiego nie chce, oprocz ze rzygac mi sie chce na swoj marny los i brak perspektyw. I mysle, ze kazdy tak ma w miejszym czy wiekszym stopniu, te taka niechec do powrotu do codziennosci, zwlaszcza jesli nie jest to atrakcyjna codziennosc miliardera.
rzygac mi się chce na ten kraj. od ktorego sie odcięłam. od kilku miesięcy kompletnie. i na robotę już teraz każdą. czasami na ludzi. Z powrotem do codzienności, ktora nie taka znów zwyczajna, problem miałam zawsze. ale gdybym tyle nie wyjeżdzała, nie podróżowała, nie zwiedzała...to bym zwariowała.
UsuńDla mnie idealny jest słoneczny październik, bo wtedy temperatury odpowiadają moim wymaganiom.
OdpowiedzUsuńA moja kolejna fobia to to, że nie zasnę po powrocie, jeśli się nie rozpakuje. Prani może poczekać do rana, ale pralka musi być zapakowana:))
Z fantastyki odpowiada mi jedynie Lem- za niesamowite poczucie humoru. Przeczytaj,am też z zaciekawieniem" Grę o tron". Tolkien, Sapkowski- nie dla mnie.
Ja tez sie nimi nie jaram, probowalam obejrzec Wiedzmina, ale nie dalam rady. Wladce pierscieni obejrzalam raz po przeczytaniu i nie mam zamiaru wiecej, to zupelnie nie moja bajka.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńRepo, walizkę rozpakowuje natychmiast.
UsuńLem owszem, Solaris, Kongres .. Grzędowicza, Pana lodowego ogrodu, Sapkowski wszystko !! i jest jeszcze nazwisk pare. lubię fantastykę od zawsze. Połączenie z powieścią historyczna bardzo mi odpowiada.
Pantero, bo Wiedzmin film, to jest jakby gniot a literatura jest przednia. Lubie Władce i Harrego Pottera ;-)
UsuńWczoraj wysłuchałam wykładu z neurobiologii o sposobach na pozytywne bodźcowanie mózgu. Wszystko brzmi tak łatwo, tak lekko, tylko i co z tego.
OdpowiedzUsuńSłyszę kolejny raz, że jestem taka wesoła i pogodna. No nie jestem. Opakowanie tylko mam takie...
Kalino, w moim przypadku jest podobnie. staram się ale i męczę i siebie i otoczenie najblizsze.
UsuńPod koniec sierpnia można mieć już tylko deprechę.
OdpowiedzUsuńNo to mam! I niech mi zazdroszczą ci, którzy nie mają. O! :-)
no to mamy wspólnie.
Usuńi w Pl są dachy zielone, w naszej wsi kilka, taka moda od kilkunastu lat ;)
OdpowiedzUsuńa ja się właśnie teraz delektuję śmiercią zbrodniarza wojennego i oby została ona potwierdzona.
ps. współczuję takich stanów po powrocie, doświadczałam tęsknoty po powrotach, ale nie depresyjnej
w Pl nigdy nie widziałam takich dachów, serio. w internetach tylko... niestety Prigożyn może zdechł a może sie dogadał, nic nie wiadomo do końca. ale jest jeden plus, pisdzielce już nie będą straszyć wagnerowcami tutejszej gawiedzi.
UsuńMiałam plany, Warszawa, Szczecin, a zaszyłam się pod Podgajami i tak tu doczekam do 1go, pojadę do Poznania, a 5 go do Berlina, tam się poszlajam i 7go o świcie wrócę do domu. Najchętniej wróciłabym już. Jestem w zdechłym nastroju, i nawet 12 km po lesie z jeziorami po lewej i prawej nie poprawiają mi w głowie,, nic a nic. Także wszystko rozumiem.
OdpowiedzUsuńdomyślam się, że ludzie ci plany zmienili ...nieoczekiwanie.
Usuń