Nadal choruje ale już w tandemie. Naczelnik uprzejmie dołączył. i ja już nie śpię w ogóle, kolejny powód do żarcia xanaxu. za to książkę skończyłam przez trzy dni a w zasadzie noce.
Gil w miarę opanowany, smarki schodzą przyzwolicie, łeb nie napierdlala, za to kaszel się rozkręca. i gardło robi wysiadkę, natenczas Himilsbach się we mnie odezwał. albo gorzej.
A dziś nie ma, nie ma głosu.. i co zrobisz. Dnia wczorajszego się bałam okropnie: osiem godzin lekcji i rada pedagogiczna na której już się przelewałam przez ręce. i robiło mi się słabo.
Nie mam siły. dziś leżę i załatwiam sprawy z łoża boleści. oraz czekam na dwa piękne triumfy cyckowe.
W placówce coraz ciekawiej. jednejtrzeciej grona brak. z radością bym dołączyła i nie wykluczone, że wreszcie się uda. ... dziś się nie dam zbyć. gdy się wreszcie dodzwonię...
Wczoraj zostałam nazwana hitlerem przez pewnego uroczego 10latka, zafascynowanego faszyzmem i już teraz nie wiem czy on mnie kocha czy się mnie boi i go przerażam. Napisałam list miłosny do rodzicieli, że owszem jestem pod wrażeniem jego wiedzy, wprawdzie nieco wybiórczej i tendencyjnej ale zawsze, natomiast jeśli nasza relacja się nie zmieni : mianowicie, ja do niego miłym słowem a on do mnie krzykiem, bieganiem po klasie, niecenzuralnymi słowy, niepotrzebnymi dyskusjami,..to będę zmuszona być niemiła. [PODOBNO mamuś z duckfejsem nie widzi problemu. dzieciaczek jest cudoffny oraz w ogóle nie agresywny. Wszyscy się mylą(45 uwag w edzienniku oraz wchuj punktów). żadnych badań nie potrzeba i orzeczeń. taki mamy proszę państwa system, że rodzic rządzi]. a tymczasem Ilość dzieci z adhd, w spektrum i innych rośnie lawinowo. i badania są konieczne.
Z niewydarzonymi rodzicami, którzy w dupiemają wychowanie, bo pracują, i chodzą do fryzjera. oraz czytać nie potrafią, żadnej książki poza lekturami szkolnymi nie przeczytali a już o problemach dziecka, to nawet nie widzieli. W przeładowanych klasach, za głośnych szkołach, z bitymi i znieważanymi nauczycielami wspomagającymi(ty kurwo, spierdalaj, zostaw mnie, nie będziesz mi mówić co mam robić) chyba do tej edukacji włączającej jakoś nam nie po drodze.
Edukacja włączająca rozumiana jest jako podejście w procesie kształcenia i wychowania, którego celem jest zwiększanie szans edukacyjnych wszystkich osób uczących się poprzez zapewnianie im warunków do rozwijania indywidualnego potencjału, tak by w przyszłości umożliwić im pełnię rozwoju osobistego na miarę swoich możliwości oraz pełne włączenie w życie społeczne.
To bardzo szlachetne. i to się dzieje. Niemniej wobec dużej ilości dzieci z problemami i kompletnym nieradzeniem sobie szkół a przede wszystkim systemową chujozą. światełka w tunelu nie widzę.
Proszę sobie wyobrazić 29 dziesięciolatków w pomieszczeniu, malują w grupach, mają farby i wodę i pędzle i kilku, którzy wszystkich chlapią wodą, pędzel ląduje na ciuchach innych dzieci, i farby i na podłodze, a ona robi się niebezpiecznie śliska, a jeden zapierdala jak nakręcony, specjalnie popycha dzieci, wylewa farbę na ich rysunki, dodatkowo wrzeszczy, obraża i wykrzykuje niecenzuralne słowa. drugi go podkręca. atmosfera się gotuje. Poziom dźwięku podnosi, teraz wszyscy krzyczą i niektórzy płaczą. bo im prace zniszczono. co bardziej nerwowi stają się agresywni.
Pomyślicie, że to klasyczne wariatkowo ?
Nie, to tylko polska szkoła i normalna klasa, żadna tam integracyjna.
a nauczyciel nie może krzyczeć na dzieci, nie wolno mu podnieść głosu, nie może dotykać dziecka, gdy sobie dziecko nie życzy, standardy ochrony małoletnich mu zabraniają, Zdajecie sobie sprawę, że prośby czy stanowcze rozkazanie uspokojenia się w przyzwoitym tonie nieprzekraczającym ustalonej ilości decybeli(nie mam pojęcia ile ) informacja o wstawieniu punktów, nie przynoszą efektu, bo dziecko/dzieci mają wywalone. on słyszał, że nie wolno oceniać dziecka. i słusznie, przecież ocenianie jest dziś bardzo źle widziane. nie oceniaj, nie krytykuj. tylko wspieraj.
[więc nauczyciel JESZCZE może wpisać punkciki ujemne, ale już niedługo, wszak ma to zniknąć, jak wszystkie cyfry w polskiej szkole, co wpłynie na ocenę zachowania i to też ma zniknąć, bo występuje słowo OCENA. 🙈🙈🙈🙈🙈🙈🙈🙈🙈🙈]
Ma napisać nauczyciel do rodziców, poskarżyć się psychologowi szkolnemu i pedagogowi specjalnemu, który przyjdzie na lekcje siądzie koło delikwenta/delikwentów przy ławce a wtedy te małe cwaniaki akurat będą grzeczne. i nawet zadowolone, bo ktoś tylko na nich koncentruje swoją uwagę. bo one chorują na kompletny brak uwagi w domu rodzinnym. okzaujesię. i sobie to rekompensują w szkole.
jakieś wnioski?
To zdarzyło się nie mnie.
Otóż zapewne zawsze tak było w polskiej szkole. może tylko rodzice inaczej reagowali. nie jestem za przemocą, ani za szarpaniem czy wiecznym wrzaskiem nauczycielstwa na dzieci. za obrażaniem, i chamstwem, za plugawym słownictwem wobec małoletnich. Ja tylko pokazuję, że problem jest złożony i jak to wygląda z drugiej strony. Otóż, gdyby mnie uczeń uderzył, obojętnie z orzeczeniem czy bez, to zrobiłabym obdukcję i zadzwoniła na policję.
W miejscu pracy domagam się szacunku i bezpieczeństwa, które ma mi zapewnić system i dyrekcja. Takim zachowaniem chronię też inne dzieci. i szkolne mienie. Jeśli dziecko jest agresywne rolą rodziców jest diagnozowanie i leczenie dziecka. jeśli tego nie robią, ponoszą konsekwencje prawne. nigdzie w mojej umowie o pracę nie ma napisane, że godzę się na poniżanie, obrażanie, czy agresje. więc pozywam też i szkołę. Dopóki nauczyciele tego nie będą robić, dopóty będą traktowani obelżywie i zastraszani. Z drugiej strony i ja nie byłam święta, i mnie puszczały nerwy albo robiłam coś na czuja. i robiłam źle. Męczą mnie wyrzuty a nie powinny, bo zrozumiałam, że to system powinien mnie wspierać i chronić i dawać mi narzędzia, dzięki którym nie jestem bezradna, wystawiona i bezbronna.
a system powiedział do mnie : sama sobie radź, żeby ci na głowę nie zasrali. i wycedził bezcenne mądrości " albo się będą z ciebie śmiać albo się będą ciebie bać".
no.
Bardzo Ci współczuję konieczności bycia w tym chorym układzie edukacyjnym. Pozabierano wam większość narzędzi dyscyplinujących, a tak jak piszesz, wkrótce znikną i te ostatnie. Nie wyobrażam sobie, jak w takich warunkach można pracować, skoro nie zna się ani dnia, ani godziny, kiedy coś walnie.
OdpowiedzUsuńNie boisz się xanaxu...? Benzo się ciężko odstawiają...
staram się nie nadużywać, biorę tylko podczas lotów, badań, z powodu silnej klaustrofobii no i przy kłopotach ze snem, no nie jest to xanax dosłownie ale działanie podobne. nie boje się. ...jeszcze.
UsuńCzy ktoś w ogóle myśli nad zmniejszeniem liczby dzieci w klasie ? Przecież taka duża grupa to dramat i dla dzieci, i dla nauczyciela. Nie pracuję w szkole, ale nie wyobrażam sobie również pracy w jednym pomieszczeniu z taką ilością ludzi- ani się skupić, ani jakoś sensownie współpracować. To powinien być pierwszy i najważniejszy postulat podczas dyskusji o polskiej oświacie, ale jakoś nie rzucił mi się w oczy. Zamiast tego mówi się o zamykaniu oddziałów, bo za mało dzieci do nich uczęszcza .
OdpowiedzUsuńano, ano właśnie wręcz odwrotnie, jak nie ma 25 do 30sztuk w klasie to rozwiązują klasy i oddziały. w średniej DRAMAT jeszcze większy. podczas, gdy jedynym sensownym pierwszym zadaniem byłoby zmniejszyć ilość uczniów do 15 i mamy dobry początek ALE nie mają nauczycieli:-DD więc najsampierw kasa, zmiana statusu pracownika oświaty....
UsuńPodam przyklad ze szkoly niemieckiej. Banda syryjskich nastolatek, dziewczat, zeby nie bylo wytpliwosci, tak pobila i skopala kolezanke, ze nie wiadomo, czy w ogole wyzdrowieje, krwotok mozgowy itp obrazenia. Jakims cudem doczolgala sie do szkoly, nauczyciele posadzili ja na krzesle, jej kolezanka zadzwonila po jej matke i dopiero ona wezwala karetke pogotowia. Nauczyciele czekali nie wiadomo na co, BALI SIE tknac to syryjskie gowno, zeby nie zostac posadzonym o rasizm, nie reagowali, bo mogliby zostac posadzeni o przesadzona reakcje wobec biednych straumatyzowanych dziewczynek. Czlonkinie bandy zostaly relegowane ze szkoly i to juz jest wyczyn, bo normalnie te gnoje pozostaja bezkarne, ale zrobil sie za duzy szum. Normalnie nauczyciele przestali reagowac na cokolwiek, na bojki, na noze, ktore to gowniarstwo ze soba nosi, nie ma zadnej ochrony dla niemieckich dzieci. 7-latek mowi do nauczycielki, ze ona mu moze, ze jest nie tylko niewierna, ale jest tez kobieta, wiec nie ma nic do powiedzenia. Na szczescie jeszcze nie jest tak we wszystkich szkolach, tylko w specyficznych dzielnicach lub w poblizu domow azylanckich. Rzad nie robi NIC. Aaa, mozesz sobie robic obdukcje i dzwonic po policje, ile tylko chcesz, na te swiete krowy nie ma lekarstwa, predzej Ciebie oskarza o rasizm.
OdpowiedzUsuńno więc nie pracuję aktualnie w średnich ale myślę, że są podobne sytuacje z miejscowymi nastolatkami. bo tu robi się podobnie, tylko dotyczy to tutejszych rodziców i dzieci, nauczyciele sie boją reagować. w sumie tam rasizm a tu kompletnie niewydolne sądownictwo...oraz zaraz pojawi sie prześladowanie, seksizm, i pewnie rasizm i inne . Czy u Was też brakuje nauczycieli w państwowych szkołach ?? na wszystkich szczeblach?
UsuńBrakuje, bo mimo ze nauczyciele maja wiele przywilejow, duzo ich odchodzi z pracy, a nowi nie chca jej podejmowac, czemu trudno sie dziwic.
UsuńBardzo współczuję... Szkoła ma możliwość wpływu na rodzica, żeby zajął się diagnozą dziecka. Otóż uświadamia rodzicowi, że o ile nie podejmie się diagnozy dziecka, zostanie mu założona Niebieska Karta, albowiem, jest to forma pomocy, zwana zaniedbaniem. I konsekwentnie to zrobić. Aha, warto mieć ubezpieczenie OC zawodowe.
OdpowiedzUsuńostatnio mieliśmy szkolenie w tym temacie...znaczy niebieskie karty. ale wyszło z rozmów, że jak zwykle:-(
Usuńsystem niewydolny. Mamy styczeń, opisywane dziecko ma 10 lat od 7 roku życia w naszej szkole...od września w 4 klasie. co ci mam więcej pisać. nie tylko system ale i ludzie gupi.
w szkole mamy ubezpieczenie oc zawodowe. tylko co z tego, moje poszturchiwane koleżanki, bite, obrzucane mięchem też mają.
Takie sytuacje są też zaogniane przez ilość dzieci pod opieką jednego nauczyciela. Klasy powinny mieć mniej uczniów, ale w wielu miejscach nie mają. Reakcja nauczyciela to inna sprawa. Zbyt rzadko nauczyciele (od razu zaznaczmy: NAUCZYCIELKI, bo to nadal zawód silnie sfeminizowany) zwracają się do policji w sytuacjach, gdy dziecka nie da się uspokoić i gdy dochodzi do przemocy ze strony uczniów. Bo tak. Bo trzeba położyć uszy po sobie. Ten chory system bardzo mocno jest związany z tym, że w ostatnich 20-25 latach bardzo mocno wzrosła pozycja rodziców (czytaj: matek), a jednocześnie po drugiej stronie też są zazwyczaj kobiety. I mamy zderzenie kosmiczne pań nauczycielek, które poszły w zawód, bo lubią być nieomylne, z matkami, które może i szkół nie pokończyły, ale z racji zapłodnienia również wstąpiły do grupy nieomylnych. Te pierwsze, najczęściej perfekcjonistki, wsiśko zawsze robią najlepiej, więc nie mogą wezwać policji, bo to ich porażka. Te drugie w końcu kimś mogą porządzić i też wszystko, co ich dotyczy jest perfekcyjne: perfekcyjne dziecko, perfekcyjne ciasto robione przez 6 godzin. Pamiętam jak matki w mojej szkole stękały, że zapowiada się w "ich" klasie wychowawca (czyli facet). Bo on tak się nie zaopiekuje, on tak nie zrozumie. Nom. A tak po prawdzie, bo krótka piłka będzie. Żadnego picia sobie z dzióbków i żadnych histerii nie wysłucha.
OdpowiedzUsuńO systemie, to nawet nie chce mi się pisać, potwierdzę tylko, że prawde mówisz i jest coraz gorzej, także w szkołach branżowych, nad czym mój mąż ubolewa codziennie.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze twoje zdrowie, pier....l wszystko, emerytka Ci to mówi!
W sumie to dlaczego masz duckface’om wychowywać dzieci? Niech je hodują sami. Ty masz mieć komfort pracy, bo jesteś jedna a potworów stado. System powinien zmuszać rodziców do ogarniania badań i orzeczeń. Chcą mieć równy dostęp do edukacji? Super, inne dzieciaki też chcą . ‘Twoja wolność się kończy tam, gdzie zaczyna się moja’ i powinien to ogarnąć system. Nie ma badania, nie ma orzeczenia, odsyłamy dziecię do szkoły specjalnej, albo klasy gdzie wszystkie tego typu orły będą sobie biegać po głowie. Przynisisz orzeczenie, możemy pomyśleć, jak ci pomóc, bo to nie my mamy problem, ty go masz. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńCzytam i mam wrażenie, że to nie tylko kronika chorowania, ale też spowiedź z życia w systemie, który od lat jest w stanie permanentnej zapaści. I wcale nie chodzi o to, że kiedyś było idealnie – raczej o to, że dziś wszystko się rozmywa: odpowiedzialność, autorytet, granice. System każe nauczycielowi być jednocześnie psychologiem, strażnikiem, powiernikiem, a najlepiej jeszcze nie czuć frustracji i zmęczenia.
OdpowiedzUsuńI tu jest sedno – ta presja, ten brak wsparcia, ten absurdalny przymus uśmiechu w chaosie, gdzie krzyczący dzieciak jest ważniejszy niż ci, którzy chcą się uczyć. A nauczyciel ma balansować między etosem misji a próbą przetrwania.
Światło w tunelu? Może w jakiejś innej epoce. Póki co – zdrowia. I siły.
System opinii i orzeczeń działa źle. Opinie wymuszają określone postępowanie nauczycieli. Rodzic może to egzekwawać. Szkoła nie może egzekwować właściwego postępowania z dzieckiem ze strony rodzica. Jeśli dziecko ma jakiekolwiek problemy, rodzice najczęściej ograniczają swoje zaangażowamie do przyniesienia dokumentu do szkoły. Bez wsparcia rodziny, cała nasza praca z dzieckiem jest marnowana.
OdpowiedzUsuńW mojej szkole są małe klasy. To pomaga, ale nie jest panaceum...
Edukacja włączająca to pomyłka stulecia. Niestety, niewiele pomaga dzieciom, które powinny znaleźć się w szkołach specjalnych, za to bardzo szkodzi klasie. Wystarczy jeden autystyk, który rozpierdziela lekcję i nie ma nauki. Klasa sięga dna.
OdpowiedzUsuńNigdy nie chciałam nauczać i opatrzność mnie ustrzegła. Pacjentów w większości szczerze nienawidzę i daje im to odczuć, ale to dorośli ludzie są:)
OdpowiedzUsuńZdrowiej wreszcie, chociaż po ilości sprzedawanego Tamiflu widzę, że sytuacja w kraju się rozkręca grypowo.
Tutaj w szkołach jest podobnie, dzieci bywają agresywne i do innych dzieci i do nauczycieli. Najważniejsi są uczniowie, rodzice bywają pełni nieuzasadnionych pretensji do nauczycieli, wazne jest żeby dyrekcja wspierała pokrzywdzonego nauczyciela, rodzice mogą nie mieć respektu do nauczyciela, ale już do dyrektora mają.
OdpowiedzUsuńZdrowiej , kochana… ja wczorajszy dzień i noc przespałam… dziś już chyba lepiej i spróbuję coś zjeść
OdpowiedzUsuńRoszczeniowi rodzice to trend od lat… spotykałam się z takimi już na wywiadówkach moich dzieci
Jestem za wprowadzeniem monitoringu w klasach. Wiem, że to może niezgodne z prawami do prywatności, ale też co do ukrycia ma nauczyciel prowadzący lekcję czy dzieciaki robiące notatki w zeszytach? Mówię tylko o wizji, bez fonii, bo rozmowy to już inna sprawa. Może gdyby jedna z drugą "mamunia" zobaczyła jak zachowuje się jej "dzieciątko", to coś by do łba dotarło?
OdpowiedzUsuńJa jeszcze z pokolenia kiedy nauczyciel miał znacznie więcej praw i posłuchu (bywało, że przekraczał granice, ale to już inna sprawa) dlatego to co teraz się dzieje w szkołach przeraża bardzo.
-Aśka-