Ponieważ oboje lubimy schroniska górskie,
ponieważ oboje wychowaliśmy sią w domach naszych dziadków na wsi,
ponieważ lubimy klimaty starych chałup...wiejskich, hulającego kominka lub kozy, ognia żywego i zapach drewna, kupiliśmy naszą wiejską chałupę. niestety nie z zamiarem pomieszkiwania latem. Tylko się wprowadziliśmy na amen. z uwagi na pracę w mieście, blisko miasta i morza. w zasadzie w nieomal w równej odległości. choć tyle w tym nieszczęściu. dobrego. I mieliśmy nasz klimat, kawałek ziemi i wolność.
... no i się zaczęło.
Po pierwszych dwóch latach mieliśmy dość żywego ognia w domu, kominka, wiecznego klimatu kotłowni w kominkowych, smrodu przenikającego ubrania i ciągłych remontów. oraz kredytów. okazało się, że "Ahoj przygodo dotyczy owszem czasu wakacji a przy stałej pracy i obowiązkach, trochę to upierdliwe i uciążliwe. i męczące. zwłaszcza zimą. kiedyś napiszę wspomnienie, w typie : kupiłem chatę w Bieszczadach. a swoją drogą marzyłam o chacie w Tatrach :-)
Po dwunastu latach remontów, a siedemnastu latach mieszkania tutaj, gdy dom jest nareszcie Nasz, wygodny, nowoczesny, urządzony i wyremontowany pod nasze potrzeby, dogrzany, ogrzany i w sumie nie drogi w utrzymaniu, w sam raz dla naszej dwójki ze zwierzyńcem ... nigdy bym się z miastem nie zamieniła.
ale jest jedno Ale. Jeśli podróże nam pisane, koczowniczy tryb życia, to dom na wsi nie jest dobrym wyborem. raczej mieszkanie w mieście, które można zamknąć na cztery spusty i wjechać na pół roku.
[czytam, że na Kanarach nadal jeszcze można tanio kupić dom, mieszkanie, nieruchomość ale już nie za długo, bo miejscowi protestują...i martwię się, bo chciałabym]
*
chorowanie w świątecznym pidzamanturażu. i skarpetkach z Cirulinką w łóżku :-)
choroba się rozwija i rozsiada na kolejne części ciała. dziś już pojawił się gil a wczoraj tylko zbierał w zatokach, i było go bardziej słychać niż widać. wczoraj pojawił się też bardzo suchy kaszel. w gardle nadal sucho i drapie. ból głowy taki zatokowy też jest a jakże. no pięknie jest. leżę. i dziś tylko puszczam paprocha, i wyładowuję zmywarkę. poza tym czytam w łóżku w sypialni i śpię. taka sobota.
**
Mamy w ogrodzie i w ogrodach sąsiadów sowy puchacze. uchu uchu chu wieczorami i nocami się nawołują a wtedy Naczelnik bierze okarynę po dziadku i pędem leci do ogrodu i uchu uchu na tej okarynie zagaduje a wtedy te sowy puchacze nic, cisza milkną i ja myślę, że on musi im jakieś farmazony wygwizdywać na tej okarynie, no na prawdę, że one takie zażenowane milkną...
Kiedyś marzył mi się domek, mały, parterowy, najlepiej pod lasem albo od razu w Zawoi.
OdpowiedzUsuńTeraz marzę, by być jak najdłużej w kondycji na podróże.
Fajne skarpetki i czytanie w łóżku, ale zdrowiej szybko!
jotka
ja jeszcze do niedawna takie herezje prawiłam o tej drewnianej chałupie w Bieszczadach ...😂😂😂
Usuńidiotka. jakby mi było mało.
no po ostatnich przejściach też bym chciała formę jakąś zbudować i fizycznie jak najdłużej dobrze funkcjonować. bo już nie ma żartów. w zasadzie intensywne treningi nie dla mnie. ... i wspinaczka wysokogórska. choc po wulkanach planuje za miesiąc. zobaczymy :-) na razie wciągam gile....
Piesa swietnie komponuje sie kolorystycznie ze skarpetkami. Nie wiem, dlaczego ludzie maja jakies obiekcje w zwiazku z czarnymi psami i nie chca ich adoptowac. Ja zawsze chcialam najczarniejszego psa na swiecie, a dostawaly mi sie brazowe. Czarny bardziej pasowalby do mojej kolorystyki :)))
OdpowiedzUsuńNaczelnik powinien udac sie do dobrego fachowca na nauki uchania na okarynie, bo mam wrazenie, ze gada z tymi sowami obrazliwie dla nich, dlatego milcza. Tez bym focha strzelila, gdyby mi na tej okarynie nauragal.
Ciri jest przepiękna :-) wiadomo. ale mnie teraz zastanowiłaś, ja nigdy nie patrzyłam na zwierzę w ten sposób, zwłaszcza psa, że czarny to nie...owszem raz bardzo chciałam mieć rudego kotka. i mieliśmy.
Usuńa daj spokój już go powstrzymuje jak mogę :-))) odciągam od tych sów puchaczy.
U nas w lesie też pohukują różne te, ale nikt im na okarynie nie przygrywa, to nie milkną. Czasem Emma do nich poszczekuje, ale ją olewają.
OdpowiedzUsuńI my jesteśmy rozdarci między domem, a podróżami. Chwilowo dom w planach, a zwierząty nie nasze, więc kręcimy się tu i tam. Patrząc z Twojej perspektywy, bardziej tam. A czasem wpadamy do Polski i napawamy się naszym
nadmorzem.
cusz rozumiem Wasze rozdarcie Dreamu. I mam nadzieję, że biorąc pod uwagę moją/nasza sytuacje podejmiecie dobra dla was decyzję :-)
Usuńtego wam życzę.
wiesz tak sobie mówimy, że w każdej chwili możemy sprzedać dom i kupić mieszkanie w mieście. no ale ...
To nie jest takie proste, jak władowaliście w dom tyle serca i pracy. Czyli co? Apartament w górach, dla równowagi? Jest stary dom ze stodołą do kupienia za psiepieniądze, pod Świeradowem. Chce tam rezydować moja młodsza bratanica czyli będzie ktoś do tych psów i kotów. Bijemy się z myślą. Bardzo. Bo Hiszpania jest super, ale wiesz, my już wiemy jak to jest mieszkać 1000 km od najbliższych. Jezu co ja mam za dylematy na starość😂
UsuńJadę na WOŚP do centrum Antwerpii❤️
no właśnie nie jest to proste w ogóle. niestety. ja właśnie myślę o wyjechaniu stąd tysiące kilometrów ale ja nie wiem jak to jest. może będzie chojowo. ale za to w miejscu pięknym i ciepłym. stary dom do remontu ? nooo znam ten stan hehe
UsuńJedź i GRAJCIE.
my tez gramy.
❤️
No i zdrowiej już, dobra?
OdpowiedzUsuństaram sie jakmogie :-)
UsuńZapomniałam się zachwycić skarpetami😍
Usuńno i teraz to jestem zadowolona :-))
UsuńChyba i ja wskoczę na chwilę w swoje skarpety...coby od stóp do głów być na blogu :-) Doczytałam od razu trochę o okarynie , żeby wiedzieć co jest grane...Pewnie też bym nie wiedziała co gadam...
OdpowiedzUsuńZawirowania zdrowotne....? Oby twórczo sie przełożyły...
okaryna jest prostym instrumentem, flecikiem takim glinianym, bardziej wygląda niż gra :-)
Usuńi rzeczywiście pohukuje jak te sowy puchacze :-0
Mieszkasz w pieknym miejsca i dom jest bardzo ladnych. Nic bym nie zmieniala, poza tym zwierzaki maja tam dobrze.
OdpowiedzUsuńTereso, za blisko ruskich to po pierwsze i nie mam gwarancji czy nie wejdą czy w Redzikowo nie jebną :-) a po drugie teraz jest ok ale nie mam pewności patrząc na ten gupi naród, że się pisdzielstwo nie powtórzy już ... atego bym nie zniesła egen.
UsuńLubię i szanuję sowy, a poza tym.coraz bardziej sowę przypominam okrągłą główką:)
OdpowiedzUsuńChata jest fajna, ja nasza bardzo lubię, ale też wkładamy w nią masę pieniędzy, teraz się okazuje, że bez agregatu dupa, bo.czesto.nie ma prądu. Ale.mamy swoje miejsce na ziemi i dopóki żyją teściowie możemy je nawet opuszczać na dowolnie długi czas:)
no tak dopóki MJ może tu przybywać, to w zasadzie nasze podróże też mogą sie odbywać. ... nie wiem jak długo jeszcze. ale ja nie o tym mowie, ja mówię o zostawieniu tu mieszkania (zakupionego po sprzedaniu mieszkania MJ i naszego domu) i osiedlenie się na stałe gdzie indziej. i już mi obojętnie czy w mieszkaniu czy małym domku, zależy na ile kasy wystarczy. no ale to nie zależy tylko ode mnie. Naczelnik ma firmę i głownie pracuje online. jednak mieszkać setki kilometrów dalej, to jest różnica.
UsuńRobta co chceta, byle Wam było dobrze:)
Usuńróbta to chceta :-) mi się podoba
UsuńZnam kogoś co miał chałupę w Bieszczadach. Już chyba sprzedana, bo jednak ciężko było...
OdpowiedzUsuńA ja tu w malunich przytulnych Izerach, w domciu wybudowanym tak jak chcieliśmy pod nasze potrzeby, i też czasem ciężko. A wyrwać się stąd na jakie wakacje? Raczej trudno bo te konie... bo ten ogród, te pola i łąki... Pies i kot. A poza tym, wakacje spędzać się powinno w pięknym miejscu, czyli wniosek z tego, że my tu zawsze na wakacjach. Zawsze zapierdalając.
Agniecha, owszem znam ten ból i sposób dziania. choć zdaje się Ty masz bardziej przejebane. albo raczej dokonałaś wyboru pewnej drogi życiowej. wiesz moim największym marzeniem było założenie schronu dla zwierząt, gdybym tylko miała pieniądze...Owszem i my ciągle na wakacjach. w takim razie. ale co to za wakacje??? otóż kiedy minęło oczadzenie pod tytułem jak tu piknie i pola i lasy i kury i ....kominek i koza w łazience, kfiatki, to się okazało, że ciągle jest coś do roboty i jest i nie ma leżenia na hamaku, jak chcesz kwiatki, pomidorki etcetera...owszem nie potrafię w domu wypocząć, tak do końca. i zaczęło mi to przeszkadzać z czasem. teraz nie dyskutuję czy chce nowy płot bo ten sie rozwala, czy wyjazd na wyspy. jasne że wyspy i wyjazdy. a jak sie płot rozleci to sie będziemy martwić albo będziemy bez płota.
UsuńWidocznie uchacze nie bardzo lubią gadać z obcymi.
OdpowiedzUsuńMasz swoje wygodne, jednak miejsce na ziemi. A że chciałoby się więcej, lepiej, inaczej, masz przed sobą full życia i zapewne czekają Cię zmiany.
wygodne okupione wyrzeczeniami i pewnymi trudami o których tu nie piszę jeszcze.
Usuńwiesz nie to, że więcej. mnie w zupełności wystarczy, ale że inaczej. to jest w tej chwili moje:
Być albo nie być
Być albo mieć
i inne szekspirowskie dylematy.
Tak, uchacze wyczuwają że fałszem podszyte te uchu uchu na okarynie.
Wychowałam się na wsi i całe dorosłe życie mieszkam na wsi, więc zachwyty są pospołu wymieszane z realiami. U nas w domu cały czas było zimno, a kiedy byłam dzieckiem, zamiast łazienki, wychodek. To po prostu bardzo otrzeźwia z romantyzmu wioskowego. Do tego zawsze byłam outsiderką (reszta narodu zza Buga, tylko ja z Wielkiej Polski). Tak że tak ... no romantico, ale lubię wieś, jest w niej przestrzeń, której potrzebuje. Z drugiej strony, nie miałabym kłopotu z mieszkaniem w bloku, to też ma swoje plusy.
OdpowiedzUsuńooo to mamy podobnie, moja babka Zofia z dziadkiem Janem mieszkali we dworze...bez kibla i łazienki. i ja korzystałam z nocników i sławojki :-) w której panoszyły się pajonki wielkości krowy OZGROZOOO
Usuńi było zimno. dopiero później dziadki a właściwie wujek z ciotką podjęli decyzję, i zbudowali nowy dom.
Nie do bloku już nie. nie wytrzymała bym tego co słyszę, i widzę, gdy jestem u MJ w odwiedzinach. no ale są bloki i bloki prawda :-) obecnie to czterorodzinne domy z ogrodem/ tarasem. Ale do kamienicy bym wróciła, tylko kłopot z tym, że kamienice są w centrum miasta a tam jest dla mnie zdecydowanie za głośno.
Mieszkam w domu prawie 35 lat (minie w sierpniu) ale zabezpieczyliśmy się już na starość w mieszkanie z windą. Pytanie tylko gdzie, czy w Miasteczku czy jednak w DM. A może w ogóle nie zdążę się wyprowadzić 😉
OdpowiedzUsuńKocham miasto i to się przez te lata nie zmieniło, Czuję się super w DM w dwupokojowym mieszkaniu (sama😉) jak i w moim domu. Są plusy i minusy- widok z okna. Czereśnie, truskawki… no plusów jest sporo
Zdrówka!
nie no ja do bloku to już bym nie chciała, no chyba że na stare lata. i to do takiego, że chałupy tańsze ...;-) ale do kamienicy owszem :-0 bez mrugnięcia. przyjechaliśmy tu z pięknej kamienicy. I ja kocham miasto, za kulturę i biblioteki, i teatr i knajpy wszelkiej maści!!! ALE HAŁASU znieść nie mogłam w tej kamienicy. Teraz sie buduje w fajnych miejscach na obrzeżach miast. osiedli. Zresztą co ja tu będę gadać w zasadzie nasze życie teraz pół na pól w mieście i wsi. w każdym razie moje, bo Naczelnik się tu zatopił na dobre. ale przez pierwsze 12 lat to jednak głownie żyłam w mieście a mieszkałam na wsi. Od ostatniego remontu a przede wszystkim zarazy się proporcje zmieniły. Zdrówka i Tobie kochana, nie kichaj i nie gilaj :-**
UsuńDom to zawsze skarbonka, czy to na wsi czy w mieście. I metry do ogarnięcia. Kamienica odpada jak nie ma windy. Mnie już własne schody w domu osłabiają. Teraz jest w miarę, bo nie mam anemii… a w DM mamy mieszkanie z którego wszędzie blisko. Nie chciałabym mieszkać w bloku gdzieś na obrzeżach miasta, bo to dla mnie straciło by sens. Dalej trzeba byłoby wszędzie dojechać autem.
UsuńJa gili nie mam, kicham bezgilowo i tylko z rana 😅
aha no to masz dobrze, ja kicham gilami :-(
UsuńRoxy, no jak sie będę wyprowadzać na bardzo stare lata, to tak. blok fajny z windą, no chyba, że na parterze, to wtedy bez windy. no widzisz a centrum jest dla mnie za głośne kurcze.
Tak, tak mam i ja!I coraz bliżej realizacji powrotu do Poz.Jeszcze trochę hamują nas wnuczki- bo uwielbiają ten dom pełen zakamarków( to ich słowa), ale przecież rosną i przestanie to je kręcić! Jestem na etapie redukcji wyposażenia, żeby było łatwiej.Z miasta nie tylko się łatwiej podróżuje, ale i leczy, i upiększa, i ukulturalnia...Byliśmy o krok od finalizacji, gdy powstrzymała nas ta wojna.( gdzieś mi się obraz Stawiska przyjmującego uchodźców z Wawy zakodował)
OdpowiedzUsuńno tak, no my jeszcze nie myślimy o takich decyzjach, że miasto a nie wieś na bardzo stare lata, bo ja bardziej myślę o ewentualnej wyprowadzce z kraju tutejszego. Ale tak masz rację bezwzględną, że w mieście jest wygodniej już w pewnym wieku. bardzo bym nie chciała jednak się stąd wyprowadzać. no ale ... różnie może być. kurczeee mam tu wreszcie miejsce na pracownie a ja zamierzam sie rozwinąć malarsko na stare lata :-0
UsuńNapisałam długo... ale pewnie nudy same :-))
OdpowiedzUsuńW każdym razie życzę szybkiej zdrowotności.
hej stokrotko gdzie Ty napisałaś jakieś nudyy :-)
Usuńdziękuje, wzajemnie. zdrówka.
U Ciebie, ale pewnie nie opublikowałam :-))
Usuńno nie opublikowałaś :-)))))) a szkoda.
UsuńDla mnie sowa jest nadal ptakiem madrosci: niech huka i pohukuje ludziom do ucha. Z kolei nazwa okaryny pochodzi od włoskiego słowa occarina, oznaczającego gąskę... Tak wiec dialog trudno nawiazac. :)))
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, ze my juz po decyzji gdzie chcemy zamieszkiwac. Wyglada na to, ze wybor byl trafny, realny, optymalny. Wy jestescie jeszcze mlodzi (duchem jeszcze mlodsi) i wszystko jest przed wami otwarte... Otwarte?
achacha musze to powiedzieć Naczelnikowi :-0
Usuńtak macie już dobrze.
ja nie wiem czy otwarte jest przed nami wszystko ale lubię tak myśleć.
Wysyłam moce najszczersze, by się miało ku lepszości oraz polecajkę filmową - WREDNE LIŚCIKI. Prima sort...panie!I w głownych i pobocznych - palce lizać.
OdpowiedzUsuńŻonaMietka
P.S.
Kamienica w centrum miasta ;) Chałupa na zadupiu w sercu :)
dziękuję ŻonoMietka, zaraz poszukam polecajki. kamienica w centrum miasta na zawsze pozostanie w moim sercu ale mieszkać już bym nie mogła :-*
Usuń