środa, 2 kwietnia 2025

To się nigdy nie skończy...

  [czapka z daszkiem mi potrzebna atu niestety podobieństwo mi robi cofke. jakoś ta czerwona na łbie i łbach pierwowzorów odrzuca i odrzuca.]


dziś rano kompozycja otwarta. najpierw mglisto a teraz słonecznie.


Zimno nadal. wiosna parszywa, przenika do szpiku. do trzewi i moich zatok. zjadam dzienną porcję polepszaczy, zapobiegaczy i ubieram się właściwie i dziś ...kicham...atu Kwiecień przecież. (no kicham serio kicham, orzeszkurwamać). tak miałam na dupie spodnie dziurawe ale nie świeciłam gołymi kolanami przecież...w kurtce zimowej nadal chodzę i ubrana na cebulkę. się nie przegrzewam. 

Kwiecień Zaczął się z przytupem. aferą, kłopotem. prima aprillisem. i pogrzebem.

a ja ciągle aktualizuję swoje plany dostosowując do zdarzeń. 

*

bardzo ich cisnę kolorystycznie, Bardzo. kolory czyste. kolory podstawowe, pochodne, przeciwstawne, kontrastowe i uczą się uczą przyciskać kredki. i wydobywać kolor właściwy. Uczą się wybierać tło. Takie to niby wszystko nieważne, ale potem każdy chce mieć kolorowe miasta, parki, rzeźby, mieszkania, meble, domy i ogrody. i nagle SZTUKA robi się obligatoryjna. prawda ? 

No w każdym razie, właśnie skończyli jedną pracę kredkami, że im nadgarstki spuchły a ja każe/karze sprzątać stoły i kłaść na nich kartkę czystą i przygotować ołówek i wtedy...jeden upocony tą sztuką i przyciskaniem kredek, zakrzyknął z miną dramatyczną : 

TO SIĘ NIGDY NIE SKOŃCZY...😫😫😫

{a ja się popłakałam ze śmiechu, ale na zapleczu pracowni, żeby nie widział. myśląc sobie, że to teatr w malarstwie albo malarstwo w teatrze).

*

Poza tym nadal niedospana dałam się wczoraj wkręcić dwa razy co najmniej. 

Najpierw Naczelnikowi. a potem panuTadeuszowi w placówce. a wszystko dotyczyło wora z ziemią. 150 litrowego. bo przecież kwiatki przesadzam w pracowni. i w teatrze. 

i chyba też muszę pomyśleć o niektórych domowych. tak wiem, że późno no ale to nie moja wina, że jest tak kurewsko zimno. a ja to robię na zewnątrz...

*

jakby zaczynam też materializować pomysły do teatru. dość zostawiania na moment ostatni.

zwłaszcza, że wykonanie się ciągnie i ciągnie. no więc napis zewnętrzny podświetlany i w ogóle światło na zewnątrz. Tymczasem maszyna na wodę się sprawdza, lecą herbatki i ja przynajmniej chlam still wodę bez plastiku. maszyna do popcornu też. bo wreszcie zaskoczyliśmy jak i co. a już miałam oddawać. co potwierdza, żeśmy dość nietypowi intelektualnie.

A już miałam się modlić do matkaboskiej od rzeczy nietypowych. 

Oglądamy "Agencję. nadal czytam "Znamiona Kaina i chyba już niczego Knoxa nie zakupię w papierze. pliki mnie jednak ratują i cusz że ze Szwecji. wzruszam ramionami. Trzeba się naumieć rozstawać ze zgubnymi przyzwyczajeniami. 

Myślę poważnie o tablecie za kasę czarnkową. bo doczekałam, że można :-) i warto było czekać. a dwa tysie, to będzie wypasiony tablet i złotówki nie dołożę. 

ps

Val Kilmer Morrison nie żyje...nieodżałowany Jim.


23 komentarze:

  1. Ubierać się trzeba tak, żeby nic i nigdzie wiatr nie zawiał a deszcz nie zmoczył.
    A jak się ludziom nie podoba, to niech nie patrzą - nieprawdaż??? :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiechnęłam się na tego chłopaka, bo miałam podobnie, katowałam na zajęciach czasopismami i jeden taki zakrzyknął: prze pani, mnie od tego czytania głowa boli, ja se odpocznę!
    No zimno, marzec był cieplejszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale żeby nie było, to nagradzam za te trudy i dostają za dobrze wykonana robote, same piontki :-))
      no zimno a miało być ciepło :-(

      Usuń
  3. Kiedy skończy się to Twoje chorowanie? Rozciąga się w czasie jak stara guma. Coś mało odporna jesteś. Wyzdrowiej wreszcie na amen!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. japerdykam źle podpięłam, no piętro niżej co cie piszę

      Usuń
  4. Frau, kochana na Amen to ja mogę wykitować raczej ;-) w obecnej sytuacji. Odporność mam pogrzebaną na Amen. i jak Amen w pacierzu mam pewności, Ze dopóki będzie tak zimno będę podziębiona [ Słowo Amen wywodzi się z języka hebrajskiego (אָמֵן), a jego podstawowe znaczenie to „niech tak będzie”, „z pewnością” lub „oby się spełniło”. Słowo to pojawia się już w Biblii hebrajskiej, a z czasem zostało przyjęte przez chrześcijaństwo i islam jako potwierdzenie modlitw i wyznań wiary.]

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie sluchasz moich bezcennych porad, to i masz. Pracuj nad wzmocnieniem odpornosci, choc patrzac na swiatle porady w internetach, to Ty spisz odpowiednio dlugo, uprawiasz sport, diete masz zdrowa, pewnie tez sie suplementujesz, a jedyne, co moze stac na przeszkodzie - to stres. Ta franca jest winna calemu zlu tego swiata, ale w dzisiejszych czasach nie da sie wlasciwie go wyeliminowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde Ania no wzmacniam się jak nigdy w życiu. Serio. Ale stres to jednak nie do ominięcia jest...bym musiała z roboty zrezygnować jednej I drugiej...żeby uniknąć całkowicie. No przymierzam się i przymierzam czyli mastawuam. Od jakiegoś czasu. Do ograniczenia powaznego.

      Usuń
  6. Mam wrażenie, że zimno nigdy nie skończy. Ciśnij plany i życie, dostosowuj. A u Ciebie kolory, światło, teatr, przesadzanie kwiatów – wszystko w ruchu, podziwiam, że znajdujesz na wszystko czas. No i jak widać warto, nawet jeśli nadgarstki bolą, a ziemię trzeba targać w workach gigantach. No i ronię łezkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruch Margo ale co drugi dzień inaczej bym padla😅 wczoraj cisnęłam dziś odsap i jednak glownie czytanie trochę ogrod żeby się przewietrzyć trochę grzebie na górce trochę w pracowni...w czasopismach.

      Usuń
  7. O, to masz z tymi czapkami tak, jak ja z broszkami. No co z tego, ze uwielbiam i mam sporo, skoro jedna taka byla i tak zohydzila je do imentu, ze z trudem wyciagam je na nowo z szuflad. Ale nie poddaje sie, wiosna szaleje, a z nia zakiety, wiec moje ulubione apaszki wrocily do szafy i te nieszczesne broszki tez pomalu poleruje, czyszcze, pewno kupie jeszcze niejedna, bo czas nas uczy zapominania ;-)
    Na taki leb poluje, szukam po pchlich targach, zeby bluszcze balkonowe w nim posadzic :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja lubię broszki bardzo Ale...nie umiem nosić. Mam kilka pięknych w tym jedna złota stara bardzo delikatna koronkowa robota dostałam od MJ. Na specjalne okazje. wyjścia. Leb moze możesz kupić w ogrodniczych typu OBI . Ja w tutejszym lokalnym budowlanym z ogrodem nabylam

      Usuń
  8. Uwielbiam jak dzieciaki komentują świat😂 I ja nadal smarkam, bo ziołami wcale nie idzie jakoś szybko. Zaraz weekend, znowu posiedzę pod kocem, bo zimno i do bani, chociaż słońce świeci.
    Oraz Val mnie dzisiaj zasmucił bardzo😞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lecz się i siedz pod kocykiem ...a Val mi rozszarpał serce.zdrowla.😘

      Usuń
  9. Broszki obrzydzila.mi Beatka:) Lubię bransoletki i naszyjniki, w pierścionkach nie umiem pracować.
    Wczoraj wyszły mi wszystkie wkręcenia, głównie w pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie obrzydzila Beatka. Pierścionki uwielbiam I to duże oraz bransoletki i naszyjniki I obrączki. A napisz o wkreceniach.

      Usuń
    2. Nowy kolega przyszedł do pracy o 13, a ja od razu, że behapowiec czeka przecież od 8 i kierowniczka, czemu pan o 13 dopiero? Chłop się przestraszył i pobiegł do kierowniczki, uprzedzonej zresztą:)))Na szczęście okazał poczucie humoru.
      Kierowniczkę i koleżanki zawiadomiłam rano smutnym głosem, że mój mąż się nie zgadza na moją pracę w takim wymiarze i skoro mam mieć noce,był w dzień wyłącznie pół etatu( a robię mnóstwo nadgodzin) Panika nastała, koleżanka feministka również nie rozumiała, jak mąż mi ma dyktować godziny pracy. Przyznałam się do zartu po pół godzinie i wszyscy odetchneli.
      Tacie powiedziałam, że na skutek kontroli WIFu już nie pracuje, bo nie spełniam standardu obsługi pacjenta.

      Usuń
    3. 😂😂ale ciebie żartownisia, aż żałuje, że nie wykręciłam moim alumnom absolutnie, żadnego numeru, podobnie jak pracownikom, jak nigdy, chyba mi poczucie humoru zanika...ale przyznaję, że zarówno jedni jak i drudzy byli bardzo czujni hehe też jak nigdy. a ja bardzo zmęczona i niewyspana.

      Usuń
  10. Uwielbiam kolczyki, reszta różnie...panie...raz tak raz siak.
    Dopiero co, wróciliśmy z bardzo fajnego spotkania z A. Holland w reaktywowanym kinie Luna. Rewelacja! Kameralnie, prosto, bezpretensjonalnie...no cud miód. Holland bezpośrednia, nawet odrobiny zadęcia nie uświadczysz za to dużo uśmiechu no i i zaangażowania. Cieszy LUNA. Wróciła. Pisało się po plakatach, żeby kino działało i proszę! Jest!!!! I jaka inauguracja!!!! Pozwalam sobie na długi wpis, bo może wśród czytelnikowych duszyczek so warszawiaki. Jak so, to niech chodzo! Do kina w ogóle, a do Luny w szczególe.
    ŻonaMietka
    P.S.
    Żeby nie było...panie...ten wpis nie jest sponsorowany przez kino Luna, tylko rwąco z serca wypłynąwszy...:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. podobno Holland właśnie taka jest, bardzo bezpośrednia, opowiadał mi Marcin B. który z nią współracował. Luna Luna :-) ojejku cudownie wygląda po remoncie, aż se zobaczyłam, też lubiłam bywać w czasie studiów :-) bo status kultowego posiadało. i chyba Teatru Rozmaitości jeden spektakl tam widziałam...Gdy tylko będę, nie zamierzam nie być ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale fajnie, że masz takie wspomnienia. Super. No kultowe! Taaak Rozmaitosci...
    Mówią, że porządny remont zrobią za dwa lata, a teraz tak naprędce przypudrowali, poszczypali w policzki i jest :))) Nadal pod wrażeniem Holland. Całkowicie "żywy" człowiek, zanurzony w rzeczywistości, bez cienia pomnikowej sztampy, poważnie traktujący rozmowę z widzami - różnymi, dodajmy - z szacunkiem i zachętą do wymiany myśli, na równych prawach. Jednym słowem - oddech.

    OdpowiedzUsuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....