czwartek, 21 sierpnia 2025

Witajcie w Macedonii.

 Z wielu zaproponowanych wycieczek, z kliku biur podróży, wybraliśmy dwie całodniowe: Kruja, Tirana, Macedonia. sami sobie pojechaliśmy do Durres i wynajęliśmy riba. I tyle. A inne atrakcje typu wąwozy, wyspy, rejsy, safari czy  rafting, odpadły. szkoda. ale taki mieliśmy klimat. Podobnie, jak w zeszłym roku byliśmy zmęczeni naszą wyprawą do Norwegii więc upał egipski był dla nas morderczy, tak teraz byliśmy zmęczeni całym cholernym lipcem ulew w domu. Z wyprawy na Północ Skandynawii i Lofoty, wróciliśmy chorzy, i chcieliśmy zwyczajnie odpocząć w słońcu.

*

A więc Macedonia w piątek.

Między Albanią a Macedonią oczywiście jest granica i trzeba stać w kolejce i okazywać paszport. wyjeżdżamy około 7ej, do pierwszego przystanku poza granicą nad jeziorem Ochrydzkim, łącznie z krótkim postojem na granicy jakieś trzy i pół godziny do czterech. Pospaliśmy, bo autokar całkiem dobrze wentylowany i miejsca leżące. 

Na dzień dobry w Macedonii śniadanie: placki w typie pankejksy do nich sos czosnkowy i aivar oraz zupa rybna. no miodzio powiem wam równie dobrej nie jadłam chyba. 


po drodze mijamy małe kościoły ? wbite w ściany skalne


Dojeżdżamy do Ochridy, gdzie czeka na nas łajba i rejs






temperatura dwadzieścia parę stopni i lekkie chmurki. Rewelacja, nic nam się do tyłków nie lepi. powiewa ciepły wiaterek. a przewodnik opowiadał bardzo ładnym polskim o historii Macedonii i o Skopje, ratowanym odbudowywanym przez wolontariuszy z Polski.

Trzęsienie ziemi w Skopju miało miejsce 26 lipca 1963 roku, w latach 60-tych XX wieku, dokładnie 26 lipca 1963 roku, niszcząc niemal 80% miasta i powodując śmierć ponad 1000 osób. Wstrząs o magnitudzie 6,1 z epicentrum bezpośrednio pod centrum miasta spowodował katastrofalne zniszczenia, a jego skutki były odczuwalne w całej dolinie Wardaru. Tragedia ta poruszyła cały świat, a Skopje odbudowano dzięki międzynarodowej solidarności.













Do pierwszej cerkiewki ? nie weszliśmy. Poszliśmy wyżej ponad nią. Ostatni raz ubrałam klapki...kurde nuszki mi wyjeżdżali z klapek. Szliśmy pod kątem. Tylko po to byśmy zaliczyli mały straganik z wiktuałami, srebrem... Nie było wody z Lichenia, to mnie obeszło. 
Ale był żółwik.
I piękne widoki.
Do następnej świątyni już weszliśmy. Zdjęć nie wolno było robić wiec nie ujrzycie wnętrza z ikonami i pozostałości po Świątyni z okresu rzymskiego. 
Przed kościołem małe forum z pozostałościami z okresu rzymskiego w postaci kolumnady, domostw, mozajek ...





Passiflora sobie rosła i owocowała





Ochrida jest pięknym miasteczkiem z małymi wąskimi uliczkami. Bulwarami i małymi knajpkami. Sklepikami. 


spędziliśmy tam bardzo miłe popołudnie. piwko, winko, jedzenie...
i powrót ale tym razem na granicy czekała nas kolejeczka. no zostawiam zdjęcie dla tych co to nie chcą unii.


Bardzo przyjemny kraj.

No i Przewodnik studiował w Polsce i kocha Wrocław :-)
cała powrotną drogę nam opowiadał nie o Macedonii, ale o Albańskiej mafii narkotykowej, która się wzięła stąd, że 6 kolesi wkręciło obywateli, rząd i ichny ZUS w piramidę finansową. 
i poszłoooo państwo wpizdu. 
Ratowali się interesem narkotykowym. biedulki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

nie musisz Czytaczu ale możesz ....