po prawej stronie bloga, gdzie zaciągam wyprawy. uzupełniłam zeszłoroczną Szwecję-Norwegię 16 dniową wyprawę kamperową, na razie 4 posty. za chwilę pozaciągam kolejne i rok 2024 będzie kompletny. wtedy zaciągnę uzupełniony rok 2025.
*
... nie jest dobrze. oczekiwanie mnie wykańcza, brzuch mnie boli, pogoda mnie mieli. otępiałam i czasem się odpalam. i tylko obawa przed zaoraną wątrobą odpycha mnie od żarcia garściami xanaxu.
Niedziela się rozpadała i tak się pierdoli pogodowo.
w poniedziałek rano pisałam, że na razie jest dobrze. po przebudzeniu czytam blogi, porządkuje posty, czytam w papierze...siadam na macie. w tym tygodniu zaczynam praktykę jogi w grupie :-)
idę na spacer z Ciri. słucham Matsa Vortena. ściągam kolejną Wolwowicz - słucham i ...nudzi mnie, więc wracam do 5 tomu Vortena. ..
Zmieniam buty na cieplejsze. i zakładam skarpetki. nieodwołalnie. to był spokojny poniedziałek. w miarę bezstresowy. z fizjoterapią na koniec dnia. fizjo znów ratuje mi ciało i łeb.
Zimniej się zrobiło. odczuwalnie. popaduje, pizga ale i słońce widać. Wczoraj zachwyciła mnie ogromna tęcza w całości. ale poza tym wtorek jest mordujący. osiem godzin w placówce i kolejne w teatrze. ale już ostatni tydzień. taki przepełniony od dechy do dechy. braki kadrowe w teatrze się będą powoli uzupełniać. niech no tylko skoczy się wrzesień.
a od wtorkowej nocy mocno leje. ..
Leje i teraz.
W placówce porządkuję nadal zaplecze. wywalam stare prace. rozbebeszam teczki plastyczne porzucone przez alumnów. maluję świetną szafkę metalową na czarno. idę w industrial. na biurku położyłam hiszpański dla poczatkujących...otóż nie umiem już. a boliwijczycy argentyńczycy ani gugu po polsku albo tylko trochę. no to sobie przypomnę. może wrócę?
[a w tym samym czasie oczywiście uczę, a raczej towarzyszę, żeby nie było]
W teatrze również nadal porządki.
ukochana pani Proszęjaciebie, która sprząta, karmi(zupy w słoikach, fasolki szparagowe z działki) piecze ciasta ze śliwkami DLA NAS. otóż jest w sanatorium. Tęsknimy bardzo ale i wykorzystujemy sytuację na wietrzenie teatru. ... bo, jak kochamy panią Proszejaciebie, tak nie mamy siły zaparcia odparcia wobec przynoszenia do teatru zdobycznych rupieci. Zewsząd. a to ktoś opróżnia mieszkanie po zeszłej babci, i ma porcelanę miśnieńską do oddania, a to lampę.
Oczywiście prowadząc Teatr raczej ubogi, pozyskiwaliśmy zawsze rekwizyty ze śmietnika. ale dochodziliśmy do ściany albo do remontu i wtedy wyfruwały wszystkie rupiecie. z czasem pieniądze się znajdowały ale przyzwyczajenia pozostały oraz jesteśmy bardzo eko i mamy dziwne art tendencje trendy w kwestii wystroju. lubimy sami malować, przerabiać i dyktować trendy. lubimy szafy po naszych babkach ...
Czasem też ja szczególnie się otrząsam. bo Mgadan, to by już dawno czystki zrobiła.
Pani Proszęjaciebie ma tak samo jak My. nadaje na tych samych falach. dlatego od ostatniego remontu doszliśmy do ściany. A tu pod śmietnikami leżą meble, Książki i żyrandole i wołają ZABIERZ mnie.
i pani Proszęjaciebie zabiera.
do teatru zabiera.
takim oto sposobem jesteśmy zawaleni dziwnymi meblami(nie wszystkie stylowe) żyrandolami i lampami. wazonikami wszelkiej maści. porcelana nam tylko nie przeszkadza.
Oczywiście chyłkiem, po cichutku wynosimy to i owo. nienachalnie. żeby się w oczy nie rzucało. ale teraz, to poszliśmy po całości. i są już dwa duże kartony, a to jeszcze nie koniec, do wystawienia pod śmietnikami w kilku miejscach, daleko od teatru. Wiadomo :-)
Musimy się spieszyć, żeby się nie wydało, bo kłamiemy, jak z nut.
ale w dobrej sprawie. nie chcemy Ranić.
a chcemy mieć czystą przestrzeń. chcemy oddychać. jesteśmy przytłoczeni przebodźcowani. nie chcemy też konkurować z biblioteką miejską. a jesteśmy na prostej drodze więc w tym tygodniu wfruną też książki, których nikt nie zechciał i już nie zechce.
*
Po ciężkim fizycznie i psychicznie dniu. wieczór na kanapie z teatrem tv "Rodzice. i z Mariją Callas. za rączkę z Andżeliną. Wzruszyłam się.
Ojoj, to partyzantkę urządzacie, ale czasami trzeba, wobec chomikowych zapędów tej pani.
OdpowiedzUsuńPogoda mało łaskawa, zmienia plany na wszystko.
Nas fachowiec od kuchni olał, mąż cały dzień w domu siedział, przypomniał i nic, do wieczora ani telefonu, że fachowiec nie da rady.
Słabo to wygląda, a już za tydzień nowa kuchnia wjedzie...
Dlatego nie lubię remontów, bo nie mamy wpływu na wiele rzeczy, ciekawe jak pójdzie w spółdzielni mieszkaniowej.
jotka