Fraza "nie pomyl nieba z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu" to cytat z sagi o Wiedźminie, Andrzeja Sapkowskiego. Lubię go. i lubię ją.
Metaforycznie rzecz ujmując.
bo iluzje mogą być niebezpieczne i mylące.
a ślizganie się po powierzchni, to nie jest życie, to namiastka. trzeba zgłębiać, żeby żyć prawdziwie. a tu coraz więcej pustotostanów.
i wreszcie : Odróżniaj prawdę od fałszu, ... bo się utopisz. utoniesz w spekulacjach, spiskowych teoriach, dasz sobą manipulować. ktoś umebluje ci życie po swojemu.
*
No i w temacie: kiczowatych zachodów słońca, tym razem prezentuję Zachody "na chłodno. choć na Lofotach raczej nie zachodziło. zresztą w szwedzkiej Laponii też kiepsko. w ogóle kiepsko za kołem podbiegunowym. powiedzmy sobie szczerze nie zachodziło w ogóle. Odbijało się od horyzontu.
*
Minął wtorek potworek i to z naddatkiem, w postaci szkolenia o 18.00, tak dodaję dla porządku i w obliczu niecnych tekstów zalatujących pedagogicznym rasizmem, że nauczycielstwo, to nic nie robi się nie przepracowuje i w ogóle.
Noc z poniedziałku na wtorek miałam dość dziwną, i odniosłam wrażenie, że nie spałam, z pewnością pobudka o 6.30 mnie zaskoczyła. a 45 minut jednak nie wystarczyło do ogarnięcia pełnego. więc nie zjadłam śniadania, a drugą kawę targałam ze sobą. osiem godzin w placówce. uff. na szczęście z okienkiem, podczas którego słuchawki na uszach, bułeczka w rączkę i wyciągnęłam się na kanapce. bo nareszcie mamy pokój nauczycielski z prawdziwego zdarzenia: kanapy, stoły, wygodne krzesła, stanowiska z komputerami, kuchnia z pełnym wypasem, z lodówką i piekarnikiem. nooo. zdjęcia zrobię z czasem. jeszcze niedokończona, jeszcze doprawienia brakuje. detali. mój kręgosłup mi podziękował. [No i jeszcze jest kilka poduch na paletach w segmentach, ma których też się można wyciągnąć. dyra bowiem jest amatorką dekoratorką wnętrz. w stylu. nowoczesność, aranż. i na okładki magazynów oświatowych. i dobrze. coraz fajniej.]
ja natomiast zrezygnowałam na razie z malowania metalowej szafki w pracowni. za to maluję oparcia starych krzeseł drewnianych. szukam koloru psującego. miały być pierwotnie czarne...ale mi przeszło. w ogóle mam ochotę zmienić nieco kolory.
Kończę lekcje i jadę sobie do miasta, spróbować pizzę na kawałki i nooo nie smakuje mi, niestety. a szkoda. potem wiozę glinę do teatru. i wracam do domu. na chwilkę się przytulamy z Naczelnikiem Ciri i kotem Mańiem na kanapie. o 18.00 zasiadam - zależam z lapkiem na łóżku, gdyż nie pracuję przy stole. i szkolenie i dyskusje o przyszłości, o braku ocen, o programie...wydaje mi się, że to wszystko pikuje w dół, nie wiem czy można w górę. oczywiście można bez ocen ale niestety wtedy następuje kopanie się z rodzicielami. no jakby niektórzy nigdy nie będą gotowi.
a potem długie rozmowy telefoniczne z przyjaciółką o robocie i z Naczelnikiem. o chorobie. o gotowości do pomocy. i padliśmy o 22. no i cusz wstałam o 4ej. kurewa. mój łeb znów przerabia, filtruje, przeżywa...spać nie moge. dziś będzie bardzo kiepsko i chyba skończy się ucieczką z pracy. po południu. albo spaniem na kanapie.
a teraz
Czytam blogi, Hjorth. pisze. wypiłam jak idiot, kawę middle in the night. szukam se kursu angielskiego w ciągu dalszym, bo chyba chcę. nie chcę żeby się, jak z hiszpańskim porobiło. normalnie te dzieci mnie teraz motywują do odgrzewania kotletów. każdego dnia, hiszpańskojęzycznych mam w każdej klasie. zatargałam książkę słowniki, bo oczywiście przeinwestowałam :-) swego czasu. ale chyba się bardziej sprawdza metoda "na tłumacza. serio.
ps
chyba mam zespół tarota.
na pewno.
psps
ojesoojeso zapomniałam napisać, że w poniedziałek było ładnie, słonecznie i lajtowo. i nieprzepracowująco a fizjo mi brzuszek tym razem indibowała. wywożę nadal ciuchy. rozdaję. bo nie ma co. mało spaceruje, chodzę. za mało, oj za mało. a wiadomo, że najlepiej rozchodzić. ale ja to się z żalu zapadam i z radości zapadam...i zapadam się za bardzo na wsi w wolnym czasie. mus bardziej w miasto. no nic jutro joga.
Przemyślałam sprawę i będę cisnąć Naczelnika, żebyśmy na basen wrócili. ja mam po drodze. To tam gdzie praktykuję jogę. i możemy sauny uprawiać i masaże. jak przed zarazą.
pspsps
jem śniadanie o 6.22 no ale ostatni posiłek zjadłam o 16 więc ssie mnie. Naczelnik kupił jeszcze ciepłe drożdżowe z kruszonką, i do tego powidła śliwkowe...i druga kawa. o 7ej umyje włosy i nałożę maseczkę nawilżającą. dziś mam na 10. i o tej dziesiątej będę już po 6 godzinach działania...wariactwo.
i już na prawdę ostatni apdejt, otóż od wczoraj postanowione, że w następne wakacje pojedziemy z ekipą na Rodos. cieszę się, bo nigdy na wyspach greckich nie byłam.
Milijon tematów, za dużo o tej porze dla śpiącego musku!
OdpowiedzUsuńAle zdjęcia to są czaderskie!
to prawda...zaczęłam go pisać tego posta wczoraj :-)) srana bym nie dała rady chyba a właściwie ze środka nocy.
Usuńoch krajobrazy
tamtejsze ułatwiają sprawę :-)
Zachpdy słońca ładne są:)
OdpowiedzUsuńJa jednak naukę języka.zaczynam zawsze od indywidualnych lekcji, i mnie się taki sposób sprawdza najlepiej. A bez śniadania to z domu nie wyjdę:).
ale ja jestem adhd i mnie sie nic nie sprawdza co u normalnych ludzi sie sprawdza...poza tym nie trawie gramatyki. no ija mam indywidualna nauke w domu Naczelnik włada bardzo biegle, bardzo gramatycznie, literacko z akcentem jaki sobie życzysz wchuj włada. że onieśmiela ludzi. normalnie. filmy oglądamy w oryginale, takie na Yt ofkorss. ale jednak. mam kontakt z tym angielskim w przeciwieństwie do hiszpańskiego. z którym kontakt sie urwał.w hiszpanii byłam ostatnio dawno...i wiem, że Ty gadasz. ja natomiast mam z gadaniem pod gorkę. bo zamiast lecieć z rozpędu ...nie ważne czy do końca z ładem i składem...to sie zastanawiam, wypłaszam,wstydze...masakra.
Usuńczęsto lecę bez śniadania jesli za rano. w aucie pije kawe, jem banana a potem przychodzi czas.
O, pani! takie kicz, to ja poproszę!
OdpowiedzUsuńSzkolenie o 18 - uwielbiałam, człek od rana w szkole (8-16) i a jeszcze szkolenie po radzie, gdy marzysz już tylko o prysznicu! na dodatek praca w grupach, horror!
Ja dziś spałam jak suseł do 6.30, robota fizyczna przy usuwaniu tapet zrobiła swoje.
Rodos! super! duże lotnisko, nie to, co na Krecie...i każda plaża inna!
Jotko poproszę cię o linki do twoich postów z Rodos. czy coś polecasz. co zwiedzić. ?
Usuńno to jest koszmar tyrałam wczoraj od 8 z domu wyjazd o 7.15 do 20ej. na szczęście szkolenie online. na własnym łóżku. choc tyle.
Ojesu, zmeczylam sie samym czytaniem, tak duzo tego i w takim pospiechu. Gdybym ja miala tak zyc, to po tygodniu mielibyscie znajomy pogrzeb, nie dalabym rady. Ale to chyba kwestia wieku, bo kiedys moglam ogarnac wszystko, prace, troje dzieci i chalupe, a jeszcze sil wystarczalo na przyjemnosci.
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaczynam robote, a tak mi sie nie chce, bo domowe lenistwo jakos bardziej mi pasowalo, ale nie ma totamto, trza tyrac na pasozyty. Rzad niemiecki chce zlikwidowac pierwszy stopien niepelnosprawnosci (u nas najnizszy) i zwiazane z nim doplaty, zasilki, bo brakuje mu pieniedzy na niepracujace pasozyty i na dofinansowywanie Ukrainy, trzeba wiec dobic tych najslabszych.
bo ten dzień jest nienormalny...przesadzam bardzo...no i ja sie już spinam. niestety nie do końca jestem gotowa..
Usuń