biografia Kantora z filiżanką na kawę.
za to nie skończyły się kłopoty organizacyjne. w teatrze, niestety.
Podsumowując zrobiłam bardzo dużo. zwłaszcza w szkole. w teatrze jeszcze sporo mnie czeka. liczę na ciepły październik. jeszcze.
(kończę ogar miejsc kreatywności i tfurczości. i mojego gabinetu :-)
W placówce wywlekłam wszystkie moje książki i albumy malarskie zapakowane w segment na zapleczu pracowni i znalazłam perły, po pierwsze biografię Kantora. w wydaniu albumowym.
odbiłam się w swojej polarowej bluzie. razem z kawałkiem okna.
Po drugie wspaniałe wydanie albumowe zdjęć wiosek i zagród Krainy w kratę. bo my nadal szukamy zdjęć naszej wioski, żeby dokończyć kuchnię. w sensie rzucić na szkło hartowane takie zdjęcia wymieszane ze zdjęciami morza czyli lekki kolor niebieskości morza i zieleni z wydm...połączony z sepią albo czarno-białą fotografią?? jeszcze nie wiem.
Dzień wczorajszy zaczęty o czwartej w nocy był jednym z najdłuższych. ostatnio, bo nie w moim życiu. Po południu mało się nie przewróciłam. uważałam, zeby nie spowodować wypadku samochodowego. ale po powrocie do chałupy mi przeszło. zobaczyliśmy sobie trzy odcinki dobrego islandzkiego kryminału. lubię. inna sprawa, że będę się bała zostać sama w domu. kurde.
Planujemy się zaszczepić ale ostatnio ciągle mi zimno. w szkole zaraza. a wczoraj zaczęłam kichać. w teatrze grzeją. w domu grzejemy już non stop teraz na zewnątrz 6 stopni. piździrnik. serio ?
U mnie w Bremerhaven póki co jakby jakiś prezent, bo ostatnie dni września były słoneczne i teraz też jeszcze da się żyć. Mimo niskich temperatur - w dzień ok. 11 do 14 stopni, nocą dziś ma być najniżej 7 stopni.
OdpowiedzUsuńU mnie też w planach głównie sprzątanie, organizowanie, pozbywanie się niepotrzebnych lub starych rzeczy. Już trochę zaczęłam, ale tego nie da się tak codziennie, na solidne sprzątanie potrzeba dużo czasu, żeby nie zostać z rozgrzebanym czymś :)
Na chwilę wróciłam na bloga, bo z social mediów typu Instagram nie znikam.
Może się to poprawi, kiedy się sytuacja ustabilizuje.
Robię co mogę, cieszę się z każdego promienia słonecznego i zasuwam, bo od dawna wiem, że samo się nie zrobi :)))
Pozdrowienia i uściski i jak dobrze, że u Ciebie zawsze jest ktoś w domu!