sobota, 25 października 2025

spotkanie Terapeutyczne.

Ootóż wczoraj podczas spotkania kolacyjnego na plotach - zeszło mi z garba, całkiem sporo. 

i całkiem na trzeźwo, choć nie namawiam, przecież. każdy się luzuje, jak lubi. jedna obrabia dupę całej blogowni hurtem 🙈 i to widać jej pomaga, drugi stawia diagnozy. i tym żyje. trzeci pije alko.... a  czwarta spotyka się z kuleżankami na dobrym jedzeniu i dobrym plotkowaniu. Tak jak my wczoraj. I było zarówno sympatycznie, jak i bardzo relaksująco. no bo my pracujemy razem, w dodatku w szkole. więc wiadomo, jak jest ;-DD

Nie wiadomo? no to ja donosić nie zamierzam. ale się serdecznie spłakałam :-) kilka razy i rozmazałam makijaż na oczach [bo nawet zaopiekowałam na te okoliczność rzęsy. czego nie robię codziennie] menopauza mnie rozśmieszała. i inne panienauczycieki...

bowiem Nowe w pracy, w dodatku jakieś inne 🤣🤣zawsze są wdzięcznym tematem do obróbki. 

Gadanie o wszystkim co się wydarzyło w ostatnim czasie uwalnia złe duchy. nie mamy za bardzo możliwości codziennie mielić gorących tematów. na przerwach nie wolnorozmawiać podobno, no uśmiałam się serdecznie słysząc o etosie pracy dyżurującego nauczyciela 🤣🤣🤣

i to był kolejny moment rozszczelnienia.

Spotkania są w zasadzie regularne : ostatnio było alkoholowe w lesie, z noclegiem, potem impreza na okoliczność dnia edukacji)) no i kolacja spontaniczna. jest nas osiem do dziewięciu pedagożek więc widomo, że trudno się na co dzień skrzyknąć w takiej ilości.

[ ja też nie zawsze mogę uczestniczyć, i nie uczestniczę w wielu wypadach, papojkach, na mecze na przykład z nimi nie chadzam, mecze czarnych mnie nie interesują]

Zjadłam wielkiego wege burgera ...ledwo i wypiłam dwa piwa (czarny bez z jabłkiem) bezalkoholowe. i pękłam w szwach. następnie odwiozłam przyjaciółkę po nocy do domu, bo mieszkamy w sąsiednich wsiach, odczułam fizycznie zmianę aury. w mieście liście tańczyły na ulicach a na krajowej do morza pizgało, że hoho. Dżakiem mi bujało normalnie.

Byłam jednak morderczo zmęczona. zaległam jeszcze w szlafroku na kanapie się poprzytulać do Naczelnika ale na krótko, ledwo się powlekłam na górkę i padłam. 

no i niespodzianka, wstałam o 5.30 ??? chujwie łaj?? 

kto by pomyślał. zmęczenie nie zeszło oczywiście (nadal bolą mnie podeszwy po wysokich butach pomarańczowych). bo sześć godzin snu, to zdecydowanie za krótko. także po porządkowaniu tarasu, wkopaniu róży, ogarnianiu górki, bo jutro seans kosmetyczny :-) relaksująco naprawczy, i oczywiście a jakże praniu :-) Zanurzam się w kąpieli i może jeszcze pośpię do imprezy u sąsiadów. umówieniśmy zwieczora. muszę, inaczej nie dotrwam do drugiego kieliszka czerwonego wytrawnego. podobno Sąsiadkaola razem z synem gotują pyszności od wczoraj🙄... 

[a ja po wczorajszym dziś nic nie zmieszczę. chyba. a chciałabym. może dadzą na wynos.]

Maniana powoli a nawet dość szybko dobrzeje i z każdym dniem widać poprawę. szew frankensztajna się spina zdrowo. drapie wszystko co lubi drapać. i już drze japę w aucie w czasie jazdy do ustki. oraz spierdlala nam każdą możliwą szparą na zewnątrz ... w poniedziałek wracamy do naszego veta. i czekamy na diagnozowanie. 

Może jednak nasze plany koncertowo berlińskie, nie pójdą się bujać...


*
Skończyłam czytać "Poszukiwacza zwłok, ściągnęłam nowego Małeckiego Jakuba. w dobrym towarzystwie lektorskim. jest jeszcze drugi Małecki, którego czytam. Owszem rozhulałam się kryminalnie ale tak ćwiczę słuchanie i skupianie. Spróbowałam Małeckiego Jakuba najnowszą polecaną pozycję i mi pasuje. niemniej wczoraj rozpoczęłam rzutem na taśmę "Wilczycę. cz2. Gorzki. 

Każdego dnia błogosławię ten pomysł z lektorskim czytaniem, i teatrem Sapkowskiego, bo chyba żadnej innej Trylogii tak nie skomponowano. i Wiedźmina.

Posunęłam sporo w papierach. w teatrze. pomalutku też gabinet robi możliwości fizyczne do malowania ściany farbą tablicową. 
Cały czas łeb w łeb idą plany upiększające. kontrola sanepidu wypadła świetnie. oklaski. poszedł wypał na biskwit. 

życie się toczy i nie bierze jeńców.
Upierdala na miejscu. 

Nie wspominam ani jednym słowem o prywatnych różnych chujozach, że muszę kupić nowe opony zimowe...japiedr. wyskoczę zaraz z takiej kasy, że mi klapki spadną. już z Mańkiem wydatki idą w tysiące...grube. gdyby ktoś nie wiedział. ja płacę. 

*
a teraz poczytam jeszcze w łóżku w papierze, z drugą kawą. pranie ofkorsss poszłooo
😜
**
zastanawiam się nad Islandią latem.

Na winiecie bloga wrześniowe zdjęcie naszych pól z tęczą, zdejmował Naczelnik,
 wszystko będzie dobrze...

42 komentarze:

  1. Ależ się dzieje.... I najgorsze że czas leci jak głupi. A takie czytanie w łóżeczku /albo pisanie/ zaraz po obudzeniu i pierwszej kawce to super fajna sprawa jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak lubię bardzo i ustawia mi to dzień i dobrze nastraja. nie lubię wstawać skoroświt i pędzić...nienawidzę wręcz, gdybym miała tak tyrać, to bym zwariowała. współczuje serdecznie. każdemu. ja lubię mieć dłuuugi rozbieg.

      Usuń
  2. Mnie też od kilku dni z łóżka bezsenność wykopuje w okolicach 3-5 nad ranem 🤦‍♀️ Ale u mnie kilkudniowy wypad do szpitala w przyszłym tygodniu w planie, więc glowa żyje swoim własnym życiem 😉 Mam ściągniętego Małeckiego o którym Rybeńka pisała, mam Fossego "To jest Ales", teraz słucham "Pionka" Kuźmińskich (fajny) i jeszcze kilka innych. Nie robię planów, więc nie zakładam, że uda mi się wszystko przerobić, bo w szpitalach to ci lekarze lubią strasznie przeszkadzać i nie można się w pełni zrelaksować 🤪

    OdpowiedzUsuń
  3. Aśka, o dzisas to trzymam kciuki. mocno :-** za ten szpital.
    no i ja tego samego Małeckiego od Rybeńki se śiągnęłam, choć ja go oczywiście czytam a jakże. od lat.
    a jak ci się widzi Fossy ?
    nie mam go na półce w Storytel, bo go jeszcze nie ma. a pisała już o nim Monika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za 🤞
      Fossego dopiero zacznę kiedy skończę "Pionka" 😃

      Usuń
    2. no to czekam. a co ten Pionek??🙂

      Usuń
    3. No Pionek fajny, to z serii Etnokryminał 🙂

      Usuń
    4. Asko, ja sie sie dopinam z kciukami.

      Usuń
    5. A dziękuję bardzo, Pantero 😃😘

      Usuń
  4. Zdjęcie na winiecie miodzio!
    Imprezowanie, nawet odstresowujące wymaga końskiego zdrowia jednak.
    Ja po dwóch kawach, przed wycieczką w nieznane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eee takie bez alko to sam relax. natomiast owszem do jedzenia potrzeba końskiego apetytu. i rozciągliwego żołądka :-D
      no to dobrej wyprawy Wam życzę a pogodę macie dobrą?
      u nas słoneczko ale wieje...

      Usuń
    2. wracając do zdjęcia, kolor mnie urzeka.

      Usuń
  5. Leraks dla mnie: diagnozuję i piję zieloną herbatę, szukam pokracznych przodków, idę na spacery wieczorne i zaglądam ludziom w okna. W dużej grupie kobiet nie bawię się jednak jakoś szampańsko, tzn. nie jestem uczestniczką najgłośniejszą, raczej zamieniam się w obserwatorkę, której uczestniczki najgłośniejsze nie zauważają jak je obserwuję z zaciekawieniem :D Ostatnio byłam w takiej dużej grupie samych nauczycielek, gdy koleżanki bardzo chciały zobaczyć mojego męża i zorganizowały małe spotkanie. Było chyba spoko, ale niewiele z niego pamiętam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest relax i relax :-)
      twoje leraksy znam z bloga.
      jest relax codzienny. spokojny. ja czytam, oglądam i uprawiam sztukę oraz jogę. masaż i takie tam.
      a podglądać ludzi też lubię, bo przecież blogi to też podglądanie. i poznawanie czyjegoś życia czasem z bolesnymi szczegółami.
      [z drugiej strony zaglądam czasem do świętojebliwych i ...w sumie nie wiem po co? nic się nie zmieni. wiem to.]
      Ale ja tez lubię raz w czas się spotkać wyluzować głośno albo złachać fizycznie tańcząc...
      Z koleżankami z placówki
      znamy się dłuuuugo i różnie bywało i nadal bywa czasem nieprzyjemnie iskrzy, nie we wszystkim się zgadzamy. ale możemy na siebie liczyć w pracy i po pracy. no i napić w bezpiecznym towarzystwie.
      no i spoko, że każdy z nas potrzebuje czegoś innego.


      Usuń
    2. @Teatru, obserwacje są właśnie dlatego ciekawe, że ludzie nie są do mnie podobni (akurat nie uważam, żebym była taka strasznie interesująca :D). Oglądanie/czytanie blogów ludzi z którymi nie chciałoby się w realu rozmawiać to rozrywka jak każda inna. Może się u nich zmieni, może się zmieni, można zajrzeć, bywa, że to mnie po czasie nudzi. Złachanie rozumiem, chyba nie za często potrzebuję, to osobista preferencja. Może jestem introwertyczką (?), albo co, w sumie nie wiem :)

      Usuń
    3. :-) introwertycy mają lepiej.

      obserwacje ludzi na co dzień czyli podglądactwo są interesujące, gdy ludzie żyją niebanalnie...a w blogowni, gdy do tego dobrze piszą. a w niektórych wypadkach głównie, gdy dobrze piszą. w przypadku tych z którymi mi nie po drodze, to niektóre, pomimo krzywych poglądów, też są ciekawe...dla mnie.

      Usuń
  6. Fajnie masz z tymi spotkaniami! No ale ze jeszcze znajdujesz czas na czytanie tych strasznie glupich blogow, zeby o nich wspomniec, to juz szapoba z przytupem. Ja spedzilam tylko popoludnie z chocholami, odebrawszy je wczesniej z przedszkola i czuje sie, jakbym przepila i przetanczyla cala noc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niektóre czytam. może nie jakoś z uwielbieniem i nie cyklicznie ale mi różne trolle przypominają, gdybym niedajbuk zapomniała...:-) i mnie zaczepiają w kontekście. taka historia.
      jak to TYLKO, też bym sie tak czuła po dniu z chochołami :-D

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. ano przede wszystkim relaxujaco. i w jakimś sensie oczyszczająco...

      Usuń
  8. A my dzisiaj do spa na szaloną noc i półtora.dnia:) Tata przeżywa, ale musimy, musimy bo zwariujemy, a zresztą mąż wyjeżdża w listopadzie. A jak go nie będzie planuje- jak zawsze- dużo spotkań zaległych, to najlepsze lekarstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i bardzo dobrze. Bawcie sie dobrze. Trzeba to robic. Trzeba robić reseet zeby nie zwariować. Do spa sama bym pojechala w tym momencie. Choc mam kilka krokow. .. za lasem.

      Usuń
  9. Małecki mówisz? Zapisałam do odsłuchu. Fajne te Wasze spotkania konsumpcyjno- plotkarskie. Ja nigdy nie byłam częścią takiej społeczności, no może przez chwilę w szkole językowej, ale tam lektorzy obrabiali zadki rodzicom i dzieciakom. Fffcale nie było to fajne i większość przerw między zajęciami spędzałam w sali, a wtedy zostawały i dzieciaki. Przychodziły następne i robiło się super zamieszanie. Niektórych trzeba było wykopywać do domu. Przywiozłam sobie kilka papierowych z PL, ale one takie bardziej o ajurwedzie i innych dziwnych rzeczach😂
    Dobrego weekendu❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam, ze dopiero dziś Dreamu
      nauczyciele głownie obrabiają zadki rodzicom i uczniom, taka ich uroda :-DD
      podoba mi się to, że dziwne rzeczy i ajurweda tyż, dobrego łikendu kochana.

      Usuń
  10. Świetne wieści o Manianku niech się trzyma dzielnie i szaleje, jak tylko mu w duszy (i pazurach) gra, w końcu ma prawo odreagować wszystko po swojemu! Teatru też niech się ma dobrze, a co! brzmi, jakby wszystko powoli wracało na właściwe tory, z rozmachem, humorem i tą twoją cudownie rozbrajającą energią. Hamburger vege, kiedyś jadłam z burakiem pieczonym i to był sztos. Fajowy widok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och hamburger vege z burakiem to jest po prostu SZROS, ja wielbię pieczone buraki z oliwą, pestkami dyni...obogowie. powoli wraca i odreagować trzeba było :-)
      dlatego dopiero dziś odpisuje, przepraszam.
      widok przede wszystkim płaski :-(
      no i tylko to mi przeszkadza. tutaj.

      Usuń
    2. No cóż, też mam płaski widok, ale perspektywa zawsze jest interesująca :)

      Usuń
    3. racja ;-)
      ale za mieszkanie w górach z górami a jeszcze nad oceanem, nawet arktycznym albo na wyspie, to dała bym sie pokroić.

      Usuń
    4. Tylko przez chwilę miałam myśl, że chciałabym mieszkać blisko oceanu, chyba że tylko latem, wtedy to dłuższa myśl jest. Bo od jesieni, kiedy zaczynają się sztormy, to klękajcie narody. Mam znajomą, która ma B&B na jednej z okolicznych wysp, mój syn bywa tam teraz często, bo to mama jego dziewczyny i jak słucham o tych historycznych sztormach i o tych, co nadchodzą, to z moją głową, nie nadaję się na takie widoki i dźwięki, a z drugiej strony podziwiam stoicki spokój wyspiarzy, postawę.

      Usuń
  11. Nie wiem, co na mnie tak wpływa ostatnimi czasy, ale "spotkania terapeutyczne" mogą się u mnie odbyć jedynie w bardzo wąskim gronie.6 osób, to chyba max. Tak, żeby nie potworzyły się grupki dyskusyjne gadające o zupełnie innych sprawach. A już gdy moja firma spytała mnie, czy pojawię się na x-mass party, zareagowałem taką niechęcią, że całe szczęście, iż nikt nie miał możliwości widzieć mojej miny, gdy w ankiecie zaznaczałem opcję "NO". Chyba spadła na mnie jesień, wolałbym, by nie była to jeszcze jesień życia. Boleśnie odczuwam brak Polaków, z którymi mógłbym tu, w Irlandii, zająć się jakimś projektem artystycznym, pogadać na ten temat, żeby poczuć wsparcie. Za Irlandczykami nie nadążę. Dobrze, że z żoną rozmawiam często i dużo, bo inaczej bym miał mentalnie przerąbane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no masz rację, czasem tworzą się podgrupy i to też jest naturalne w naszym przypadku, bo nie mamy okazji rozmawiać a z niektórymi potrzebujemy bardziej. ... ale i ja nie za bardzo lubię pracę w podgrupach. raz w czas są takie wielkie imprezy i wtedy właśnie dopadam osób których jestem ciekawa, a nie mamy czasu w pracy.
      No więc owe boleści doskonale Rozumiem, wróciłam do polski chyba głownie z tego powodu. samotność i wyobcowanie. a już niemożność działania art. to dramat. był. dla mnie. no i byłam zakochana...
      czasem ... trzeba wybierać.


      Usuń
    2. @Teatralna, nie czuję się wyobcowany, świetnie się odnajduję w irlandzkim sposobie życia społecznego, dużo lepiej niż w polskim, gdzie istnieje kultura presji. W Irlandii, gdy nie idę na x-mass party, to nie idę, moja sprawa, informuję tylko, by zakład nie fundował wieczoru komuś, kogo na nim nie będzie, podczas gdy dyrektorka polskiej szkoły miała czelność mieć do mnie pretensje, że za swoje pieniądze (imprezy szkoła nie sponsorowała) nie chcę kupić sobie miejsca na posiadówce, która burzy moje plany wyjazdu do Polski w czasie wolnym. Z sąsiadami uprawiam small talk i wiem, że nie będą mieli oczekiwań, by się on zamienił w głęboką przyjaźń ze wspólnym spędzaniem czasu wolnego. W Polsce, niestety, spróbujesz być uprzejma i będzie się to powtarzać, to wcześniej czy później ktoś dokona nadinterpretacji. Natomiast problem mam ze sprawami twórczości. Ze sztuką jest jak z miłością, niby możesz się związać z kimś, kogo do końca nie rozumiesz, mając pewne braki językowo-kulturowe, ale nie jest to dobry pomysł.

      Usuń
    3. racja po stokroć z tą polską namolnością. nie znoszę tego. a mam takie sytuacje...niestety.
      ja pisałam o sobie i swoim wyobcowaniu wtedy. w niemcach.
      a chwilę potem miałam już fajne układy teatralne z niemcami i holendrami, prowadziłam warsztaty teatralne, uczestniczyłam w projektach międzynarodowych :-) ale z pozycji reżyserki z polski.

      Usuń
  12. Odpowiedzi
    1. dużo złego niestety ..
      dlatego musowo odreagowanie potrzebne.

      Usuń
  13. Fajnie miec fajnych ludzi z pracy:)
    I jak tam pyszności u sąsiadki? Zjedzone?
    Innyglos

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, w miejscu w którym spędzasz jednak czas nawet na pół etatu...trzeba mieć ludzi wokół,
      a w teatrze to w ogóle jest debest.
      impra u sąsiadów była w pytkę zajebista, zaraz wstawie posta. wczoraj znów sporo sie działo i nie miałam siły.

      Usuń
  14. Jejejej... Piwo bezalkoholowe? Cóż za profanacja...
    Tam, gdzie zlatują się na sabat nauczycielki, o czym by się nie gadało, to i tak zawsze kończy się na szkole, choćby to było nad ranem. Mam rację?
    U nas też dyrekcja uważa (wzorem poprzedniej), że w czasie przerw, a nie daj Boże dyżurów, nie wolno rozmawiać. Szczytem wszystkiego są... kontrole nauczycieli dyżurujących z dwiem stronami A4 do wypełnienia włącznie. Czujesz bluesa?
    5.30? To wtedy da się w ogóle podnieść z łóżka???
    Wino wytrawne? To sie da w ogóle przełknąć? Nie wierzę.
    Kotem jestem ucieszona do poziomu szczęścia. Dawaj, Maniek, jesteś dżygit! A te grube tysiące... Czegóż nie robi się dla kota?
    Fajna jest farba tablicowa, Dzieciątko chce sobie pomalować kawałek w pokoju.
    Chciałabym wierzyć, że wszystko będzie dobrze, boję sie o mamę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frau, nie boj sie, choc to oczywiste, że masz stres to w końcu twoja mama. trzymam ciebie za rękę. musisz być dobrej myśli, nie zadręczaj się.
      Tak, masz rację jakbyśmy nie unikały tematu, to na sabatach, jednak zawsze się pojawia. Tym razem, jednak w temacie było spotkanie :-) bo jakby przeginanie pały w placówce. poza tym ja się wtedy dowiaduję co sie dzieje. w placówce, bo nigdy nie wiem.
      ale na wakacjach, gdy jesteśmy z innymi ludźmi to nie ma tematu. serio. dlatego fajne sie zrobiły te nasze letnie wyjazdy...z osobami towarzyaszącymi.
      piwo bezalkoholowe smakowe, jest pyszne i można się nawet upić ;-) oraz innego nie pijam, ostatnimi laty nie lubię piwa.
      Wino tylko wytrawne. Ja nie wiem jak można oic słodkie. słodki alko to tylko likiery i nalewki ale wtedy kieliszeczek.
      Dziś wstałam o 5.55 nowego czasu. ale wczoraj padłam o 21ej.

      Usuń
  15. ;))) Tera jestes wiec peutycznie spotkana. Tera sie nalezy rozgladac za jakas inna terada czy cos podobnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz to się przygotowujemy do wyjazdu na koncert, to dokładnie za dwa tygodnie. ,,, to dopiero będzie terapia.

      Usuń

nie musisz Czytaczu ale możesz ....