Zaczynam się zniechęcać do planowania. planowanie jest dobre ale powtarzanie się już niekoniecznie.
a ja ciągle i ciągle się powtarzam. zarówno w kwestii planów wyjazdowych, w kwestii przesadzeń, jak i w kwestii odejść z placówki szkolnej🙈 a teraz zaczęłam pierdzieć o ograniczeniu czasowym na bloga.
[no ale uzależnienie, jest uzależnienie]
Wszystko wynika z dbałości o szczegół, ogół, siebie, bo przecież za dużo czasu spędzam w łóżku. w którym piszę i czytam. ciekawe co z tego wyniknie. oraz placówka może pozostać, tylko swoimi zasobami powinnam zarządzać lepiej. mniej emocji. i mniej fizycznej roboty.
Niedziela. a świat taki piękny wczesną, słoneczną jesienią.
Jednak skupiliśmy się na niespiesznych robotach w obejściu. nie pojechaliśmy na rozchodzenie. czytałam hjort. Naczelnik kumulował siły na nocną wyprawę po bursztyn...ale w sumie nie pojechał, bo nie było po co?
Zobaczyliśmy sobie całkiem dobry, bez fajerwerków jednak, film. z kirą najtli. "Kobieta z kabiny 10. taki kirowy Herkules w spódnicy, oraz lekki rzut oka na finansowe elyty. i oczywiście ich degrengoladę moralną, a jakże. fuj fuj.
i potem spałam do poniedziałku aż do 9ej. omatkoicórko nie pamiętam kiedy, aż tak sobie pospałam. w dodatku aura nader słoneczna. Skróciłam siedzenie z kawką śniadankiem i czytankiem w łóżku i poszłam na długi spacer z Ciri. Polami. do jabłonek. nazbierałam trochę jabłek do kieszeni. uwielbiam je. są soczyste, kruche, twarde i słodko-kwaśnie. w sam raz.
Nie robiłam jednak porządku z myślami, nie wietrzyłam łba, bo słuchałam kryminału, od którego nie mogę się oderwać... kończę Okrę. Ostatnie lata, to ciągłe gadanie mi w łowie, non stop.
w prawo mijamy tory...w lewo idziemy do żubra. taki jest slang miejscowy.
i na zakończenie dnia, jak zwykle Fizjo była wieczorkiem. i relax i nagle nastał dzień dzisiejszy...już mglisty, bez słońca, za to popaduje. i takie oblicza miewa piździrnik, jak wiadomo.
Och, pani, po pierwsze cudne zdjęcie na górze, po drugie właśnie sobie niedawno dałam do linków ten film z 10 kabiną w tytule, zobaczywszy go na swojej stronie do oglądania, po trzecie planowanie na dłużej, na kiedyś - nawet na razie nie próbuję, brak mi głowy do tego, ogarniam dzień jutrzejszy i basta. Pełne strachu oczy moje.
OdpowiedzUsuńoch, pani same cudne te zdjęcia z norwegii i lofotów...i nie moja to zasługa do końca ale miejsc tych.
Usuńplanowanie mam we zwyczaju, bo musze. w robotach zwłaszcza ale jest mi to organicznie obce, więc sie gubię.
Zazdroszczę tych saunowych planów. Ja nie mogę korzystać, a na to co mogę nie mam ochoty albo siły. Filmu nie oglądałam, ale chętnie obejrzę bo lubię Kirę:-) Cieszę się, że Puszek nie musi wychodzić na spacery bo pogoda taka, że tylko wskoczyć pod kocyk.
OdpowiedzUsuńSuperowe zdjęcia!